Wet Garden by Demeter


Ogród z goryczką w tle

Pewnie nie będziecie zaskoczeni, ale Mokry Ogród Demeter pachnie jak... mokry ogród!

Nie wymuskany, przycięty, wypindrzony i wyplewiony, ale taki na wpół zdziczały, kipiący roślinnym (i nie tylko roślinnym ) życiem wylewającym się z grządek na wydeptane w czarnej ziemi ścieżki.
To ogród niewątpliwie kwiatowy, pełen wielkich piwonii, skalnych goździków i różowawych pomponików ogrodowych stokrotek. Jest jednak w zapachu sporo zwykłego zielska: jakieś nieokreślone chabezie, liście nie wiadomo czego nadżarte przez tłuste gąsienice, bezlistne, zapomniane badyle.

Początek naprawdę fascynujący. Nie lubię zapachów kwiatowych, ale moje lubienie nie ma tu nic do rzeczy - oceniam zapach ogrodu i doprawdy nie mogę się czepiać obecności w nim kwiatów.

Jeśli mogę coś Mokremu Ogrodowi zarzucić, to jest to drugie, może trzecie wrażenie. Zapach rozwija się w kierunku kwiatowego detergentu, z nutką takiej właśnie detergentowej goryczy. Siedzi gdzieś pod kwiatkami taka syntetyczna, drapiąca w gardle gorzkość.
Myślałam początkowo, że to kwestia użytego przed testami balsamu, ale nie: bez względu na to, na jaki podkład ten ogródek posadzę - gorycz pojawia się niezmiennie i psuje zapach. I drażni. I zniechęca.
Mnie zniechęciła skutecznie.

Komentarze

Popularne posty