Escentric Molecules Escentric 01

.
Dziwnie mi się układa przygoda z tym zapachem.
Pierwsze testy były rozczarowaniem - czułam cytrusowego zwyklaka bez polotu, bez pazura, bez charakteru i bez sensu. I to ze trzy razy. Choć przyznaję, że we wszystkich przypadkach warunki testu nie były nawet zbliżone do idealnych.
Upchnęłam próbkę do pudełka i... prawdę mówiąc nie wiem, dlaczego sięgnęłam po nią ponownie. Może dlatego, że w tym miesiącu usiłuję się przynajmniej częściowo "rozliczyć" z zapachami zalegającymi w moim pudełku do bieżących testów od miesięcy? A może po to, żeby uspokoić sumienie przed ostateczną eksmisją nieciekawego gościa?

W każdym razie przychodzi mi odszczekiwać:
- Hau hau!

Tym razem Ekscentryk pokazał mi zupełnie inną twarz. Zapach jest w otwarciu ziołowy i dziwnie mleczny jednocześnie, pod tym względem przypomina mi nieco Etrę Etro. Są w nim delikatne, połupane na drobne szczapy nuty drzewne, zamszowo miękki zapach czyszczonej skóry, przyprawy bardziej gorzkawe, niż pikantne i niesamowicie ciekawie ujęta limonka: niespożywczy, niesłodki, niesoczysty zapach cytrusowej skórki startej na drobnej tarce, zmienionej w nieprzypominający jakiegokolwiek owocu proszek rozcierany w palcach, łączący się płynie i nierozerwalnie z zapachem ciała.
Ta mieszanka cytrusowej jasności, z akordem otartych ziół i lekkim, drewienkowym podbiciem przypomina mi nieco nastrój zapachów Etro: coś między Shaal Nur a wspomnianą już wyżej Etrą. I przyznam szczerze (choć nadal niechętnie), że jest to połączenie bardzo udane.

Spędziłam więc godzinę płaszcząc nos w zgięciu własnego łokcia i zastanawiając się, czy przy następnym teście ten ekscentryczny zapach znów się na mnie wypnie. Rozważałam z niepokojem w duszy, czy przyjdzie mi potulnie znosić jego fochy i pokornie oczekiwać dnia, kiedy znów zechce mi okazać swą łaskawość?

Na szczęście nie będę musiała. Zostałam zdemotywowana, bo oto po godzinie na mojej skórze pojawiło się coś zupnego, w klimacie pomiędzy Mechant Loup a Dzongkhą. Pietruszka, selerek, lubczyk - cała bateria ziół do wiosennej, leciutko nieświeżej jarzynówki.
Tak więc nie twierdzę już, że zapach jest nieoryginalnym, cytrusikowym pachnidełkiem. W obliczu ostatniego testu muszę napisać, że ewidentnie nie jest. Ale na szczęście nie okazał się też powalająco piękny i nie muszę wcale szczególnie żałować tego, że układa się na mojej skórze tak grymaśnie.

Jednak dwóch ekscentryków na jednym fotelu to za dużo.
Ja zostaję, Mister Escentric idzie do paki i czeka, aż dopadnie mnie demencja, albo chęć zweryfikowania dzisiejszych wrażeń. Jeśli napisze prośbę o przedterminowe zwolnienie - rozważę ją. Tyle, że jakoś nie przypuszczam, żeby pisał... ;-)


Twórca: Geza Schoen

Nuty zapachowe:
Iso E Super, różowy pieprz, skóra limony, kłącze irysa


* pierwsza ilustracja to zdjęcie reklamowe Escentric Molecules - zapach Escentric 01 po lewej
* trzecia ilustracja: Kazura Akimoto "Green Serpent"

Komentarze

  1. To ja poczekam, aż się ten perfumeryjno - epistolograficzny cud wydarzy. ;-)

    A co do głupiego czucia się ze swoją niechęcią do niektórych zapachów: o Ekscentryku zdarzyło mi się słyszeć niepochlebne opinie, ale w przypadku Musc Ravageur, Borneo, czy Molecules - czuję się jak barbarzyńca w ogrodzie. Czasem myślę, że zachwycają się nimi się wszyscy, tylko nie ja. :-(

    OdpowiedzUsuń
  2. Oto nadszedł ten dzień kiedy to po latach czytania Twojego bloga pierwszy raz stałam się właścicielką flaszki zapachu, o którym mogę u Ciebie przeczytać! Jestem niesamowicie szczęśliwa! Czytam więc Twoją recenzję i tak się zastanawiam: czy my aby na pewno wąchałyśmy ten sam zapach? Moja przygoda z Molekułą 01 zaczęła się od tektury. Po spryskaniu nadgarstka otrzymałam strzał w twarz a raczej w nos wielką paką grubej, porządnej tektury. W miarę upływu czasu tektura słabła a na wierzch wychodził pieprz (taki kuchenny nie mielony lekko zwietrzały w długo otwartej torebce pieprz). W miarę kolejnych testów tektury było coraz mniej a pieprzu coraz więcej. Już się cieszyłam, że to śmierdziuch i dam sobie z nim spokój ale ten zwietrzały pieprz z domieszką tektury tak mnie zahipnotyzował, że musiałam kupić całą butlę i co jakiś czas używać. Najlepsze w tym jest jednak to, że mój facet twierdzi, że one pachną kwiatkami. Oszaleć można ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty