L’Artisan Parfumeur Havana Vanille

.

Krótko będzie i bez polotu, bo nie bardzo wiem, o czym pisać. Nowa propozycja Duchaufoura pozostawia mnie doskonale obojętną.
Wzmianka powstała „dla porządku” i dlatego, że Melkmeisje pytała. To odpowiadam, jak potrafię.


Gdybym napisała, że spodziewałam się drapieżnego Kubańczyka z cygarem w zębach i spluwą za pazuchą – skłamałabym.
Spodziewałam się przyjemnego słodziaka i właściwie go dostałam. Milusie Kubaniątko.

Pyzate, umazane słodkim, waniliowym kremem, z moczonymi w rumie słodkimi rodzynkami w spoconej garści i ciemnymi laskami wanilii w kieszeni. Nieco zbyt dobrze odkarmione, nieco zbyt wypucowane mydłem i zdecydowanie zbyt grzeczne, ale w sumie miłe. I nie psuje tego wrażenia nawet fakt, że tatuś pali.

Czy mnie się ten zapach podoba?
Nie wiem.
Na pytanie, czy jest ładny odpowiedziałabym bez wahania: tak, jest ładny.
Ale czy mnie się podobają zapachy aż tak ładne?

Bo wanilia w Havana Vanille jest oczywista, wywalona na wierzch, odarta ze szlachetnej niejednoznaczności jaką zyskuje przykładowo w Un Bois Vanille Lutensa czy Vanille Exquise Goutal. Kiedy zapach się rozwinie traci nawet swoją wilgotną laskowość i staje się ledwie waniliowym aromatem.
Bo zamiast ciemego, uderzającego do głowy rumu i aromatycznego tytoniowego dymu towarzyszą tej nieruchawej wanilii głównie rodzynki i pozbawione zaczepnej ostrości goździki.
Bo nuty balsamiczne w połączeniu z wanilią i tytoniem dają efekt zapachowej świeczki.
Bo nawet nuty cytrusowe, które miały ożywić zapach w otwarciu zmieniły się w tym układzie w kandyzowane skórki.
A ostateczny rezultat, bardziej, niż cokolwiek innego, przypomina waniliowy aromat do samochodu (zwany potocznie choinką zapachową, choć akurat waniliowe kształtu choinki nie miewają).

Nawet wyczuwalne w środkowej fazie rozwoju nuty kwiatowe nie ratują kompozycji. Uszczelniają ją jedynie zamykając naszego malca w eleganckim, zbytkownym salonie wypełnionym delikatnym armatem tytoniu, korzennych perfum i ogromnej ilości waniliowych przysmaków rozstawionych gdzie popadnie.

Niby dla dzieciaka El Dorado, ja jednak podziękuję. Jestem zwolenniczką teorii mówiącej, ze dzieci potrzebują wolności i przestrzeni. Użytkownicy perfum też.
Tu jej nie znajduję i, nie wiem jak Wy, ale ja jednak wyjdę tylnymi drzwiami.


Data powstania: 2009
Twórca: Bertrand Duchaufour

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: rum, mandarynka, pomarańcza, goździki
Nuty serca: suszone owoce, narcyz, róża, liście tytoiu
Nuty bazy: wanilia, bób tonka, benzoes, balsam tolu, wetiwer, piżmo

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

7 komentarzy o “L’Artisan Parfumeur Havana Vanille”

  1. No prawdziwa fabryka recenzji z Ciebie! 😛 Za wzmiankę oczywiście dziękuję, przeczytałam z przyjemnością, jak zawsze 🙂 A sam zapach odbieram bardzo podobnie, z tym że ja się jednak spodziewałam drapieżnego Kubańczyka… 😉 Pozdrawiam, melk.

  2. tak tez podejrzewałam że to niemrawa wanilia będzie, dlatego też nawet nie skusiłam się na testy. Po przeczytaniu Twej recenzji upewniłam się tylko w swoich przekonaniach.Choć ja zawsze z dystansem podchodze do wanilii. Wyjatkiem było Tobacco vanille, jednak ta okazała się dużo bardziej vanille niż tobacco, jednocześnie ostudzając mój zapał:(

    choć przyznaje że ostatnio (no kurcze, sama siebie nie poznaje!) zamarzył mi Hypnotic Poison elixir:P a ze ja swoje marzenia szybko lubie spełniać, flaszka juz do mnie leci:D i pomysleć że wzdrygałam się na sama myśl o chmurze przesłodzonej wanilii w HP. Elixiru nie znam ale miałam ochotę na cos w tym stylu. Chyba brak słodkości, babeczek, cukiereczków… daje mi się ostro we znaki^^ jestem na głodzie batonikowym:(((

    Buziaki:*
    GothicAristocrat

  3. Melk, fabryka to określenie, które i mnie coraz bardziej pasuje. Piszę coraz bardziej drętwo – w znaczeniu "bez emocji". Ale to chyba dlatego, że z większością wielkich miłości już się uporałam.
    Dzięki za odwiedziny. :-*

    Gothic, na Tobacco Vanille Forda też się napalałam. Niestety – nie warto było.
    A nabyciem HP rzeczywiście mnie zaskoczyłaś. Tak w ciemno, bez wąchania go brałaś?
    Dieta bezbatonikowa wiele tłumaczy, ale Hypnotic? No no… Mam nadzieję, że zaspokoi Twój głód. ;-)))
    Buziaki wzajemne. :-*

  4. Ja natomiast nie spodziewałam się niczego 😉 bo doświadczenie moje w tej materii jest raczej mizerne. Powiem tylko, że nie zachwycił mnie, nie zaspokoił nawet niedoborów cukru. Niestety. Więc nie dziwię się, że nie chciało Ci się o nim pisać 🙂

  5. I to jest najmądrzejsze, co można zrobić – nie nastawiać się na nic.
    Mnie też pyzaty Hawańczyk niczego nie zaspokoił.

  6. ee… jednak HPE nie dla mnie jest. pozbyłam sie go tak szybko jak go nabyłam.

    Napisałam maila do Ciebie.
    paa
    GothicA

  7. Nie powiem, że mi ulżyło, ale jakoś tak świat wrócił na właściwe tory. 😉
    Odpisałam i… Odpiszę znowu, jak tylko będę miała wieści.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy