Comme des Garcons Artek Standard

Oj.

I moje „oj” bynajmniej nie jest w tym przypadku buńczucznym okrzykiem bojowym „Oi!”, lecz dźwiękiem pełnym zakłopotania.
A czemu? Bo nie wiem, doprawdy nie wiem, co mysleć o efekcie współpracy Comme des Garcons z założoną przez Alvaro Aalto Fińską firmą meblarską Artek.


Miał być Artek Standard zapachem borealnego lasu. Zapachem nowoczesnym, z nutami metalicznymi i dymnymi, i zielonym, i drzewnym, ogólnie dziwnym. No to się nastawiłam na połączenie nut leśnych z technicznymi: na stymulującą zmysły, intrygującą olfaktoryczną układankę.

Tymczasem Artek pachnie jak wypucowany płynem do naczyń Avignon i to jest podstawowe skojarzenie, na którym zacięłam się i poza które nie mogę wyjść. Choć chciałabym.

Dla wyjaśnienia zaznaczę od razu – nie jest to zapach brzydki. Ładny jest. Szczególnie na początku.
Kadzidło frankońskie z całym swoim chłodno – słodkim majestatem przybrane tu zostało delikatnymi kwiatami i nieśmiałą nutką chemiczną, które to składniki w sumie dają efekt wspomnianego już płynu do naczyń, ewentualnie szamponu. Obiektywnie niebolesny dla nosa. Ale taki jakiś nie do końca na miejscu.

W miarę ogrzewania się kompozycji do głosu dochodzą nuty ziołowe (widniejąca w nutach fińska herbata Labrador to roślina znana u nas jako bagno zwyczajne lub dziki rozmaryn, z herbatą nic wspólnego nie ma) i przyprawowe z umiarem rozświetlone cytrynką oraz całkiem przyjemne obiektywnie, lecz subiektywnie wzmacniające wrazenie kosmetyczności kompozycji piżmo. Robi się nieco cieleśnie, paczulkowo, mniej wzniośle, nadal miło, ale też nadal bez zachwytów.


Najbardziej mi ta kompozycja przypomina Incense Williamsona. Niby jest ok, kadzidełko, drewienko, nawet przypraw nieco – powinno zaiskrzyć, ale jakoś ani błyśnie. Mogłabym Arteka bez wstrętów nosić, ale znów nasuwa się pytanie: po co?

Aby oddać sprawiedliwość Olivierowi Pecheux zaznaczę, że zdaje mi się Artek kompozycją nieco lepszą od williamsonowskiego kadzidła, nadal jednak nie czyni to z niego dzieła wybitnego. Jedynie przyzwoicie poskładaną kopię pomysłu, który kiedyś był rewolucyjny.

Kichowaty ten wpis trochę, ale przecież nie będę tu odwalać udręki i ekstazy, skoro mnie Artek „nie zachwyca” i już.


Data powstania:
Twórca: Olivier Pecheux

Nuty zapachowe:
dziki rozmaryn, zimnoziół północny, koper, imbir, cytryna, piżmo, szafran, cedr

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy