Molecule 02 Escentric Molecules

.

Nad tworami Gezy Schoena załamywałam ręce już przy okazji Molecule 01, które nie pachną (albo pachną rosołem), Escentric 01, które dla odmiany pachną rosołem z cytryną, Wode Boudicca i Intelligence and Fantasy, które są przykładem tego, jak genialny marketing sprzedaje kiepskie perfumy.

Ogólnie uważam Schoena za geniusza, ale nie w kategorii „nos”. Dzisiejsze dzieło także nie mieści się w pojęciu „kompozycji perfumeryjnej”.

Tym razem we flakonie za 480 zł zamknięta została syntetyczna substancja imitująca część widma aromatu ambry: [3aR-(3aα,5aβ,9aα,9bβ]-Dodecahydro-3a,6,6,9a-tetramethyl naphto[2,1-b]furan zwany częściej ambroksanem.

Z punktu widzenia człowieka, który nie lubi być wykorzystywany w sposób bezczelny różnica między Molekułami pierwszymi, a drugimi polega głównie na tym, że skoro już nie płacę za umiejętności i talent twórcy, to przynajmniej w drugim przypadku zawartość flakonu jest droższa i trudniej dostępna. 

Iso E Super jest tanie i łatwe do zdobycia. Można zamawiać je w ilościach hurtowych płacąc kilkadziesiąt dolarów za litr. Ambroksan jest znacznie trudniejszy do uzyskania i o wiele droższy. Przynajmniej pod tym względem kalkulacje wychodza mi lepiej, bo… Zaprawdę powiadam Wam – pragnę flaszki.

Formuła absolutu

 

To jeden z tych zapachów, które trudno mi ubrać w słowa, bo odbieram je głównie na poziomie emocji. Na mojej skórze ambroksan tworzy swoistą aurę – delikatny, miękki woal otaczający ciało tak, jak puch dmuchawca otacza środek owocostanu.

Zapach jest tak osobisty, że wszelkie słowa, które potrafię z siebie wysnuć opisują mój zachwyt, nie perfumy.

Aromat ambroksanu jest aksamitny, drzewny i rzeczywiście ma w sobie coś ambrowego, jednak jest to nuta w fenomenalny sposób zmiękczona, pozbawiona szorstkości, fizyczności, naturalizmu. Czysty, wyidealizowany abstrakt – jak gdyby udało się uchwycić i w chemicznym wzorze, jak w magicznej formule, zakląć ideę ambrowej duszy.

Zapach jest ciepły i świetlisty jednocześnie. Subtelny i trwały. Niewinny, bezcielesny i nieodparcie pociągający zarazem. Podniecający i emanujący niezwykłym spokojem. Nieosiągalnie idealny i intymnie bliski.

Tak prosty i oczywisty, że nie do opisania – jak uśmiech matki, pocałunek składany na czole dziecka, muśnięcie ust kochanej osoby, poczucie bezpieczeństwa i spełnienia. Jak gdybym ujrzała anioła…

 Nie wiem, jak Molecule 02 rozwiną się na innej skórze. Nie wiem, jakie emocje obudzą w innym człowieku. Nie wiem, jakie obrazy namalują w innej głowie. Wiem jednak, że dla chwil, godzin, dni w otoczeniu tej molekularnej aury warto dać Schoenowi szansę.

I choć wciąż nie uważam go za perfumiarza, to łatwiej mi teraz wybaczyć mu te wszystkie marketingowe sztuczki. Bo okazuje się, że przypadkiem dotknął czegoś wielkiego. Szkoda, że Pierwsze Molekuły nie chciały mi się pokazać z tej strony…

Data powstania: 2008
Twórca: Geza Schoen

Nuty zapachowe:
Hmmm… W tym przypadku powinnam raczej napisać:
Skład:
ambroksan, alkohol

 

* Pierwsza ilustracja – wiedomo, reklama Escentric Molecules

** Druga pochodzi ze strony: www.fototapety.org

*** Na trzeciej fragment obrazu Leonardo da Vinci „Virgin of the Rocks”

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

17 komentarzy o “Molecule 02 Escentric Molecules”

  1. No więc właśnie, obił mi się o oczy ten projekt, ale wciąż podejrzewam niedostatek informacji. Bo o ile można wywinąć taki numer raz i uznać go za oryginalny w genialny w swej bezczelności, to powtarzanie go z tym samym składnikiem…? To żałosne.
    Ale też jestem ciekawa i postaram się przetestować, oczywiście. 🙂

  2. Witaj Sabbath!
    Większość jest dla mnie obcym i niezrozumiałym światem, jednak czyta się przyjemnie jak wszystkie Twoje teksty.
    serdecznie pozdrawiam Vislav

  3. A oto jedyny opis Escentric Molecules 2, który skłania ku próbie. Naczytałam się, oj, naczytałam o pogoni za króliczkiem, nieuchwytności, zanikaniu i stapianiu ze skórą. I zmęczyłam się tą pogonią.
    Z Twojego opisu wyłania się spokój, dobroć, natchnienie…
    Dziękuję i pozdrawiam
    bahamonde

  4. Kto wie… może to będzie zapach, którego szukałam, może to on właśnie "zwali mnie z nóg"!!! Pociągają mnie te mało skomplikowane kompozycyjnie zapachy (prawie tak bardzo jak wszystkie monodiety), wedle zasady "im mniej tym więcej…" Próbka zamówiona, czekam na przesyłkę, czekam na olśnienie, pozdrawiam.

  5. Vislavie, dziękuję. 🙂

    Bahamonde, nieuchwytności w pełnym znaczeniu doświadczam w kontakcie z Molecule 01, które na mnie po prostu nie pachną zupełnie. Okropnie byłam rozczarowana.
    Sam opis Molecule 02 nie do końca opisuje perfumy – owszem, starałam się coś o zapachu powiedzieć, ale samo doświadczenie jest tak osobiste, że jest raczej wycieczką wgłąb podświadomości, która karmiona tym jednym, dziwnym składnikiem maluje nam w głowach wizję… Nie wiem, czego. Ciepła?
    Pozdrawiam więc ciepło. 🙂

    Asiu, mam nadzieję, że ambroksan będzie na Tobie pachniał i że będzie pachniał pięknie. Niestety, zabawa pojedynczym składnikiem rodzi ten problem, że jeśli on jeden nie chce "zagrać" ze skórą, to nic już nie uratuje sytuacji (ja tak miałam z Iso E Super). Ale jeśli zagra… Sama jestem zadziwiona tym, że potrafiłam im tak łatwo ulec – bo przecież do samej koncepcji podchodziłam, jak pies do jeża.
    Mam nadzieję, że zawartość próbki Cię nie rozczaruje. Myślę, że dla kogoś, kto potrafi docenić prostotę w tej dziwnej formie, to może być zapach dający wiele pozytywnych wrażeń. I tego Ci życzę.
    Napisz potem, proszę, jak się na Tobie Molekuły ułożyły.

  6. Ach, jakie wspaniałe określenie to "ułożyły"… Niewiele jest rzeczy, o których lubię myśleć, że się na mnie układają, ale na to ułożenie bardzo czekam i tak wiele sobie obiecuję – taki monogamiczny związek – jeden składnik na mnie jedną 🙂 Zamelduję jak się w tym związku układamy. Trochę tego słowa nadużywam, ale tak mi się podoba, że oprzeć mu się nie mogę!

  7. Bo perfumy układają się na nas jak ubrania. Jedne opływają ciało gładko jak jedwab, inne uwierają, odstają i gryzą. A jeszcze inne są po prostu nie w naszym rozmiarze. 😉
    I tak, jak ubrania – dopiero razem z człowiekiem są tym, czym powinny być. Kreacją. 🙂
    Pozdrawiam ciepło. 🙂

  8. Left Side of the Moon

    Molekuły… Sabbath, jak ja się cieszę, że Ty wkładasz swój nosek w takie perełki i testujesz je na własnej skórze…I jeszcze bardziej z tego, że nie lubisz słodziaków, kwiatów, tylko drewno i niebanalne kompozycje… Dla takich recenzji i takich zapachów warto poszukiwać… :))) A ja, nieco pasożytniczo zadowalam się czytaniem. Boć to dla mnie uczta literacka, a dopiero później zmysłowa (czasem nawet wcale- ale to bywa zbawienne! 😀 ) Wiesz, nie jestem w stanie już wąchać swoich poprzednich
    Zaintrygowałaś mnie puszystością ambry, jej łagodnością, świetlistością i dotykiem anioła. Niewinny i pociągający jednocześnie? "Nieosiągalnie idealny i intymnie bliski"? Emanujący spokojem?? To dopiero musi być cudo!Zapach, który BARDZO chcę powąchać. Ale czy nie brakuje mu dopełnienia? Czy nie jest zbyt nieziemski?

    Właściwie to chcę, żebyś odpowiedziała "NIE" 🙂 Kiedy napisałaś, że może mi się spodobać, byłam zaintrygowana. Kto jak kto, ale Ty naprawdę WIESZ, co może mi się spodobać :DDD Po przeczytaniu recenzji, co mogę rzec? Chcę tą ambrę, chcę jej szybko. 😉 😀 Chcę się przekonać, czy "moje ci molekuły" 😀 (swoją drogą nazwa przebrzydle przyziemna i laboratoryjna).

    Będę jednak w sobotę, za to do oporu… 😉

    Ps. Przyszedł mi do głowy pomysł na temat do FAQ. Otóż, czy sądzisz, że opinia, że dobrze dobrany zapach jest na nas niewyczuwalny (w sensie dla nas samych)- to mit czy prawda? Ja lubię czuć, że pachnę i wydaje mi się to cokolwiek obrazoburcze. Niemniej jest coś takiego jak przyzwyczajenie do własnego zapachu, więc czy w twierdzeniu, że dobrze dobrany zapach jest jak nasz własny- wyczuwalny głównie dla innych- jest prawda czy też nie?

  9. Sabb przyznaj się, długo leżakowała u Ciebie ta próbka? :> Wszak już parę ładnych lat minęło, jak wyprodukowano M02.

    Ja mam prawie na odwrót, 01 pachną mi pięknie, drzewnie i długo, a 02 są bardzo milutkie, ale karygodnie słabowite. Coś za coś. 😉

  10. Left Side of the Moon, no i widzisz, nie urzekły Cię Molekuły… Może kolejny test wyjdzie lepiej? Na spokojnie, bez Afgana za plecami…
    Przyznaję, że i mnie w zgiełku imprezy, natłoku innych woni słabowitość ambroksanu sprawiła zawód. Ale mam w świadomości, że w innych warunkach pachniały długo i pięknie. Uznam więc, że nie jest to zapach imprezowy.
    Szkoda, że nie doczytałam tego komentarza przed Seminarium…
    A pytanie do FAQ dobre. Ważne.

    Papuź, wcale nie tak długo, jak sądzisz i nie tak długo, jak mnóstwo innych. Mililitr odkupiłam od sałatki przy okazji ostatnich zakupów na Lucky. Wcześniej nie kusiło mnie testowanie kolejnego dziwoląga pana Schoena.
    A że jedynka pachnie na Tobie pięknie pamiętam. W końcu to od Ciebie miałam próbkę 01. :*

  11. Left Side of the Moon

    Powiem Ci, że znacznie bardziej podobał mi się Afgan na Tobie niż molekuły 😀 Może dlatego, ze molekuły na mnie prawie nie pachną. Spróbowane na spokojnie, w domu, również wydobywały z siebie ledwie nikłą woń, miłą ale zupełnie nie spektakularną. Nic to 😀 Szukamy dalej :)))

  12. Ba! Bo Afgan to jest killer nad killery. Większy power ma chyba tylko Incense Normy Kamali. Ale Incense nie jest moje i nie będzie.
    I oczywiście, że szukamy dalej. Celem jest droga przecież. 🙂

  13. Left Side of the Moon

    Kilka dnia temu, natykając się na tajemnicze słowo "Iso E", wpadłam znów na molekuły i postanowiłam sprawdzić kolejny raz, czy nadal są na mnie niemal bezwonne. Niestety tak…Ale… W zagłębieniu łokciowym, po rozgrzaniu unosi się pewien szczególny zapach.
    Co to jest? Hm…
    Wielka balia metalową wypełniona jest wodą z mydlinami. Na metalowej tarce dwie kobiece dłonie trą materiał. Obserwator stoi w oddaleniu i w przejrzystym, chłodnym powietrzu poranka dochodzi do niego ten właśnie zapach. Mydło, bawełna, świeże powietrze.
    Anioł…
    No, anioł nie kobieta, że pierze te łachy w balii… 😉

    Szukamy dalej… ;D

  14. Hahaha! Świetna pointa!
    Ale wąchałaś dwójkę? Bo Molecule 02 to nie Iso tylko ambroksan. I wiesz co? Tez ich ostatnio nie czuję. Zupełnie! Jestem zasmucona…

  15. Left Side of the Moon

    😀 No wiesz, w kwestii wąchania uznasz mnie pewnie za barbarzyńcę ale nie wąchałam nowego zapachu od czasu, kiedy wąchałam na Tobie Afgan.

    Zadowalałam się Le boise… no ale czas "zadowalania się" zdaje się, minął bezpowrotnie :P.

    Chociaż nie, zaraz, wąchałam niedawno podsunięte Rock Me Anny Sui i Diamante (diamante pudrowy w bazie, bue, z Rock me znosimy się ;D ale bez fajerwerków ) – no to może jest ze mną tak źle? ;P Czytałam recenzję molekuł 02 i nie pragnę poznać 😛 😀
    Co tam molekuły kiedy istnieje Arso Sabbath!

    Iso E zainteresowało mnie, bo ktoś na wizażu pragnął się nim zlewać jesienią w wielkich ilościach ( a lubił kadzidła), to aż postanowiłam sprawdzić, co to takiego :DDD

    (Mam taką listę próbek do nabycia w lului i quality 😉 że nie wypłacę się w przyszłym mc-u 😐 )

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Specjalna oferta Le Labo

. Oto reakcja Le Labo na tragedię w Japonii: Podpis głosi: Gaiac 10, nasz Tokio Exclusive wyjątkowo do 15 maja 2011 dostępny będzie w naszych

Czytaj więcej »

Kote Slumberhouse

Recenzowanie perfum Slumberhouse to ciężka robota. Zwykle zaczynają się dziwacznie – trzeba więc kombinować nad tym, jakby tu swoje wrażenia zebrać do kupy i ubrać

Czytaj więcej »