Pink Quartz Olivier Durbano

.

– Czy wiecie, jak pachnie róża?

– Czy wyobrażacie sobie, jak pachnieć będzie przybrana bergamotową skórą?

– Czy chcielibyście wiedzieć, jak pachnie zaostrzona musującym, cierpkim imbirem?

– Czy możecie poskładać w wyobraźni zapach róży złożonej z akordem żywicznym?

Jeśli nie możecie, to już nie musicie.

Winna jest róża…

Nowy zapach z kolekcji Pierres Poemes Oliviera Durbano jest dokładnie tym, co zapowiadał opis i… I jeszcze czymś więcej. 

Pierwsze muśnięcie Różowego Kwarcu to rzeczywiście delikatny, jedwabisty zapach róży. Zaprogramowana nazwą wyobraźnia maluje pudrowo – różowe wizje… Które po dosłownie kilkunastu sekundach zaczynają zyskiwać fakturę i głębię.

Aromaty suchych bergamotowych wiórków i świeżego, cierpkiego imbiru rzucają na różową, jedwabistą kanwę zapachu fantazyjne cienie. Goryczka narynginy tnie miękkie płatki jak cienkie ostrze uwalniając charakterystyczny, intensywny aromat różanego olejku. Bogata i jednocześnie surowa woń skoncentrowanego szafranu nadaje temu akordowi garbnikowej szorstkości.

U szczytu olfaktorycznej mocy Pink Quartz staje się nieznośnie piękny. Odurza jak zbyt łapczywie pite wino: wytrawny trunek o pełnym aromacie; trudny i uwodzicielski jednocześnie; dojrzały i przez tę dojrzałość pozbawiony słodyczy; okrągły, oleisty nieomal w smaku… Tyle, że nie powstał on z winogrom, lecz z najszlachetniejszych różanych płatków.

Za winne skojarzenia odpowiadają nie tylko pochodzące z grejpfruta garbniki, ale też ekspansywne, żywiczne aromaty labdanum i elemi tworzące forpocztę akordu bazowego tej kompozycji.

Kiedy znikną garbnikowe cytrusy i przycichną cierpkie nuty przyprawowe różowa kompozycja Durbano wysładza się, ociepla, gęstnieje. 

Motywem przewodnim, trzonem zapachu wciąż pozostaje róża, zmienia ona jednak swoje oblicze, dojrzewa, nabiera manier wytrawnej uwodzicielki.

Otoczona wonią mirry i opoponaksu, dumnie wsparta na aromacie mahoniu i palisandru, zasznurowana dębowym mchem dla mojego mózgu przestaje być różowa. Staje się różą purpurową, samotną, bez przybrania. Bez wstążek wanilii i słodkich uśmiechów. Dzięki wyczuwalnemu dopiero u samego kresu tej różami usłanej podróży chłodowi olibanum – wyniosłą i majestatyczną.

Kompozycja jest pełna, lecz nie ciężka, bogata, ale nie zbytkowna, kobieca, lecz bez ostentacji.

Więdnie po siedmiu, czasem ośmiu godzinach – spokojnie i godnie, nie opuszczając głowy i nie tracąc płatków.

Data powstania: 2010

Nuty zapachowe:
róża, grejpfrut, imbir, żywica

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

38 komentarzy o “Pink Quartz Olivier Durbano”

  1. Winność i garbniki trochę mnie spłoszyły;) A ta róża…to jaka Sabb? różowa pnąca czy czerwona kwiaciarniana? Jeśli różowa,to jestem zachęcona;)

  2. Nie pnąca. Samotna, bez zieleniny wokół. Same płatki – jedwabiste i oderwane od korzeni. Cięta zdecydowanie.
    Garbniki nie są tu tożsame z kwasem. Tylko z wytrawnością.
    IMHO warto powąchać, jeśli lubisz róże. 🙂

  3. Nieszczególnie,a właściwie tylko tą różowa pnącą i dzikie róże,tych ciętych kwiaciarnianych nie lubię ,dla mnie to w ogóle marnie pachną,ale na test się skuszę oczywiście przy najbliższej nadarzającej się okazji;)

  4. Madzik Monster

    Czuję się zaintrygowana i skuszona na testy 🙂

    Sabb pachnąca różami – to musi być COŚ 🙂

  5. róża ma ciekawe oblicza. może zachwycać
    (rose praline-A.GOUTAL, Lyric-AMOUAGE ,oudowe róże MONTALE),
    innym razem przytłaczać(rose absolue-A.GOUTAL)
    po twym opisie mam wielką ochotę na testy 😉
    pzdr
    J
    p.s
    próbki nie dotarły jeszcze 🙁

  6. Jej, miałam kiedyś dawno dawno temu olejek różany, który dostałam od kogoś wracającego z jakiejś dalekiej podróży – nie pamiętam już dokładnie skąd… Jak ta róża pięknie pachniała… Do dziś wspominam ten zapach… Chętnie bym potestowała perfumy z Twojego dzisiejszego wpisu… Obym tylko gdzieś na nie trafiła… 🙂

  7. Skarbku, to nawet nie jest kwiaciarniana róża. To jest personifikacja idei różanego płatka. Nie wiem, czy da się zrozumieć, to co napisałam, ale…. Ładna jest. 🙂

    Monsterku, to dla testów. Nie sądzę, by mi to zostało na trwałe. 😉

    Jarku, Twoje próbki to najbardziej wymęczona przesyłka w historii. Po dwóch miesiącach noszenia w plecaku koperta przestała przypominać… Cokolwiek. Ale już sa wreszcie w drodze od wczoraj. Tylko z kolei poczta ostatnio nie daje nam powodów do radości. Kiedyś przesyłki szły do mnie dwa – trzy dni. Teraz tydzień, dwa.
    Wybacz proszę zwłokę. 🙁

    Calliforniaction, witaj. Ma nadzieję, że Ci się spodoba i zechcesz gościć częściej. 🙂

    Baeato, tez miałam kiedyś taki olejek – nic egzotycznego, klasyczny w zamkniętej w drewnianym pojemniczku fiolce, z Bułgarii zapewne. Kiedy byłam dzieckiem wszystkie takie olejki w Polsce pochodziły z Bułgarii. :]
    W kazdym razie okropnie mi się nie podobał. :DDD
    A Różowy Kwarc wkrótce będzie w Quality. Wart jest testów.

  8. Miss Lidio, pisałyśmy jednoczesnie (t znaczy, jak podgrzewałam synkowi zupę w trakcie ;)). Jesli lubisz różę w perfumach, to chyba warto. Ja nie lubię i starając się zachować obiektywizm przyznać muszę, że jest ładna. Nie jakaś powalająco oryginalna może, ale tez nie banalna bynajmniej.

  9. ciesze się 😉
    wiesz ostatnio przeszłem samego siebie z zamówieniem.
    200 próbek.
    oczywiście dam znać,jak znów będę robić wymianę.
    pozdrowienia ślę 😉
    J

  10. 200 próbek??!! A ja myślałam, że moje niespełna 40 na raz to rozpusta. :)))
    Przyznasz się, co ciekawego będziesz poznawał?

  11. wiedźma z podgórza

    Zapachy Durbano są kapitalne, wyraziste, o trudnym do podrobienia stylu, a jednak mam takie, które kocham (czarny i biały 😉 ), dość obojętne (fiolet i turkus) oraz nielubiany (jasna zieleń [no co? tak mam 😉 ]). Ciekawe, do której grupy wpadnie różowy? ech, ech! 🙂

  12. Madzik, jasne. Ubranka też zmienię. :p

    Wiedźmo, tez szanuję zapachy firmowane przez Durbano. Miłością darzę dwa – czerń (jakże by inaczej) i zieleń (a to niespodzianka). Lubię, uznaję za ładne, ale nie moje fiolet i teraz róż (ze wskazaniem na fiolet jednakże), szacunek i opór budzi we mnie kryształ i turkus.
    Wszystkie zaś mówią do mnie, opowiadają historie. Różowa jest najmniej dziwna, ale i tak…
    Teraz będziemy czekać na kolejny kolor.:)

  13. konkretna rozpusta(w skrócie):
    Diptyque,Parfumerie Generale,ponad 50 próbek Montale,Santa Maria Novella,Frederic Malle,ByRedo,Laboratorio Olfattivo,Histoires De Parfums,Etat Libre,nowości Tauera,i inne pojedyńcze sztuki (długo by wymieniać)
    łącznie 194 🙂 (czyli nie 200) uff!
    pzdr
    J

  14. Sabb jak wiesz nie chcę czegoś przegapić,tak jak to było z serią synthetic i sweet CdG ( na szczęscie jakimś cudem udało mi się zdobyć próbki)czasami można natrafić na zapachową perełkę 🙂
    J

  15. Jasne, rozumiem. Ale rozmach podziwiam.
    I bynajmniej nie dziwuję się – sma pewnie dociągam do takich ilości, tyle, ze nie zamawiam hurtem, tylko na raty. 🙂

    Maresciallę zamówiłeś? Ciekawa jej jestem okrutnie.

  16. ja zawsze i wszystko hurtowo 😉
    tak Marescialla Marii jest w zestawie 😉
    jak na razie znam tylko Nostalgię ,która mnie zachwyciła,i dlatego chcę więcej.
    cieszę się, gdyż mam spokój z próbkami na kilka miesięcy 😉
    J

  17. Uwiodłaś mnie tą recenzją 🙂 coś czuję, że może mi się spodobać! wielkie dzięki za kolejną inspirację do testów! ja na razie skromnie zamawiam 5 próbek na quality i z okazji na allegro, ale coś czuje, że to skończy się odwykiem… 🙂

  18. super opisujesz zapachy!!! ja sama robie olejki kwiatowe i mimo że ładnie pachną to przy twoim opisie to biała kartka leżaca kolo obrazu Picassa:D
    Super blog!!!!!!!!!!

  19. Bardzo chcę poznać… Zatem tym razem ja zazdroszczę możliwości przetestowania zapachu 🙂
    Tak na marginesie, próbowałam namówić chłopców z Odin, żeby sprowadzili do swojego butiku Durbano (mają m.in. CdG i CBIHP). Miło by było, gdyby im się udało 🙂

  20. Maresciallę muszę zdobyć. Szkoda, że Galilu w nosie ma wielbicieli perfum spoza Warszawy (a teraz i Krakowa) i nie kłopocze się wysyłaniem próbek. Szkoda tym większa, że ofertę mają świetną i coraz szerszą.
    A Nostalgia wymiata. W recenzji dziwiłam się, gdzie tym pachnieć, ale od kiedy mam – dylemat zniknął. fenomenalnie się czuję pachnąć rozgrzanym silnikiem. 🙂

    Kali, Pink Quartz na pewno lada moment pokaże się w Quality, nie będzie więc problemów z poznaniem. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. Muszę podkreślić, że taka całkiem typowa róża to nie jest – banalnych różanych kompozycji nie lubię i nawet nie potrafię opisywać. Żeby znaleźć słowa muszę mieć za co chwycić – potrzebna mi jest wyjątkowość.
    Dziękuję, że pozwoliłaś się uwieść. 🙂

    Farizah, komplement bardzo miły i bardzo niezasłużony. Dziękuję.
    Robieniem olejków nigdy się nie zajmowałam – to naprawde musi być interesujące.
    Jakich metod używasz?
    Mieszałam za to kiedyś kupne olejki aromatyczne (za czasów, kiedy uczniowska kieszeń i brak sklepów internetowych nie sprzyjały poznawaniu zapachów nietypowych, a oferta sklepowa mnie nie pociągała) i czasem wychodziło mi coś przyjemnego. Ale, oczywiście, ze skomplikowanymi, wieloskładnikowymi, egzotycznymi i supportowanymi wiedzą chemiczną perfumami tworzonymi przez profesjonalistów porównać się tego nie da. Tym niemniej miałam z tego wiele radości. 🙂

  21. Escritoro, byłaś w butiku Odin? Kurczę, naprawdę mieszkasz w centrum świata…
    Wąchałaś November i AmBrosius IHP?
    Odiny mam w pudełeczku z próbkami. Może w końcu do nich dotrę… 🙂

  22. Sabbath – w tej recenzji ocierasz się o poezję! Wnioskuję z niej również, że Pink Quartz musi być kompozycją bardzo inspirującą. Domniemam, że Durbano znowu pokazał klasę. Super!

  23. A no byłam, bo to zaledwie niecałe 30 przecznic, zatem spacerkiem 😉 Ale tych IHP nie wąchałam, w sumie niewielki wybór mieli. Mam nadzieję, że się to zmieni. No i oby chłopcy skusili się na Durbano 😉

    Poza tym, już gdzieś Ci mówiłam – kanapa rozkładana czeka 😉 W tedy będzie i Odin, i Le Labo, i Barneys, i Bond, i Diptyque, i Malle… i tak mogę jeszcze wymieniać 😉

  24. Fqjcior, Pink Quartz jest inne, niż poprzednie dziwolągi Durbano, ale chyba interesujące. Choć w różanej materii nie jestem znawcą. 😉
    Za tę "poezję" dziękuję. Zawsze mogłeś napisać, że "grafomania". :)))

    Escritoro, dzięki. Wizja kanapy jest nadzwyczaj kusząca. Spędzałybyśmy dnie tropiąc mroczne eliksiry, a noce pośmierdując wszystkim, co znalazłyśmy (i gadając, gadając, gadając – bo ja gaduła jestem, a i Ty na milczka nie wyglądasz). :)))
    Czasem zapominam, że nie znamy się osobiście…

  25. To nic, że się osobiście nie znamy – poznamy się 🙂 Zgadza się, milczkiem to ja nie jestem, o nie 😉

  26. Left Side of the Moon

    Winna i wytrawna róża, czerwień wydobyta z różu i bez pudru… intrygujące 😀 Powąchałabym! :))) O.Durbano, trzeba przyznać, ma ciekawe i zdecydowane kompozycje. 😀

  27. Zgadzam się. To jedna z marek, która nie sprawia mi zawodu – nawet jeśli coś jest nie moje, to nie trąci banałem. Róży się obawiałam, ciekawa byłam, jak Durbano wybrnie z różowego zapachu. jak widać… Wybrnął, choć nie wiem, czy do końca jest tak różowo.

  28. Left Side of the Moon

    Ile róży w róży? 😉 Ja lubię, kiedy nie 100% i tylko od czasu do czasu. Lubię opowieści o róży, za wyłączeniem buduarowych. ;D

  29. Mnie się wydawało, że nie lubię zapachu róży. No i nie lubię… czystego olejku różanego, a jeszcze bardziej nie lubię róży konfiturowej.
    Ale uczę się doceniać. jeden zapach różany nawet mam – Midnight Oud Juliette Has a Gun. Od pierwszego powąchania wiedziałam, że go pragnę…

  30. Poszukuję zapachu z różą, ale nieoczywistego, niebanalnego i nie przesadnie słodkiego, kwiatowego. Czekam właśnie na Durbano Pink quartz 🙂 wypróbowałam Ce soir ou jamais, ale za bardzo czuję różę, Sa majeste la rose Lutensa też próbowałam, ale znów mimo że naprawdę ładna, ta róża znudziłaby mnie szybko. Jak na razie lubię Un zest de rose za jej świeżość, jest tu jakieś złamanie róży rześkością poranka, coś zielonego. No i ostatnio spróbowałam też Rose Quartz Vibrational Perfums, i pierwsze wrażenie miałam bardzo pozytywne: róża niebanalna, świeże nuty zielonkawe, ale z tym zapachem nie wiąże się żaden spektakl. To znaczy, mam wrażenie, jakby gasł, jakby stawał się zwykły, po czym dość szybko gasł. Nawet pomyślałam, że może dlatego sprzedawany jest w wersji aż 100 ml?

    Czy polecałabyś dla mnie Midnight Oud Juliette Has a Gun? Tylko obawiam się tego "oud", kojarzy mi się z kadzidłem, żywicą… i choć kocham zapach kadzidła, nie mogę go nosić, jest dla mnie za mocny, ciężki, potrzebuję lekkości i orzeźwienia, i odrobinę słodyczy…

    Pozdrawiam!

  31. Poszukuję zapachu z różą, ale nieoczywistego, niebanalnego i nie przesadnie słodkiego, kwiatowego. Czekam właśnie na Durbano Pink quartz 🙂 wypróbowałam Ce soir ou jamais, ale za bardzo czuję różę, Sa majeste la rose Lutensa też próbowałam, ale znów mimo że naprawdę ładna, ta róża znudziłaby mnie szybko. Jak na razie lubię Un zest de rose za jej świeżość, jest tu jakieś złamanie róży rześkością poranka, coś zielonego. No i ostatnio spróbowałam też Rose Quartz Vibrational Perfums, i pierwsze wrażenie miałam bardzo pozytywne: róża niebanalna, świeże nuty zielonkawe, ale z tym zapachem nie wiąże się żaden spektakl. To znaczy, mam wrażenie, jakby gasł, jakby stawał się zwykły, po czym dość szybko gasł. Nawet pomyślałam, że może dlatego sprzedawany jest w wersji aż 100 ml?

    Czy polecałabyś dla mnie Midnight Oud Juliette Has a Gun? Tylko obawiam się tego "oud", kojarzy mi się z kadzidłem, żywicą… i choć kocham zapach kadzidła, nie mogę go nosić, jest dla mnie za mocny, ciężki, potrzebuję lekkości i orzeźwienia, i odrobinę słodyczy…

    Pozdrawiam!

    1. Mnie się Rose Quartz akurat wydawał trwały. Nawet zbyt trwały. 🙂

      W kwestii Midnight Oud JFaG moge odpowiedzieć opisowo, bo "tak" albo "nie" nie rozwiązują kwestii. To zapach bardzo, bardzo ciężki, esencjonalny, ciemny. Wyraźnie różany, jednak jest to róża całkowicie "ukształtowana" przez dodatek oud – zawiesista, gęsta jak smoła, narkotyczna wręcz. Oud jest zwykle nutą ciężką – taka jego natura. Modnight Oud spełnia twoje wymagania dotyczące niewielkiej ilości słodyczy, ale orzeźwienia nie daje.

      Z róż niezdeterminowanych oudem, które mnie urzekły do głowy przychodzą mi testy:
      Rose Anonyme Atelier Cologne
      L'Être Aimé Femme Parfums Divine
      1889 – Moulin Rouge Histoires de Parfums
      Liaisons Dengereusses Kilian
      Safran Troublant L'Artisan Parfumeur
      cudowna, ale trudno w Polsce dostępna Rose 31 Le Labo i równie cudowna i równie trudno dostępna Vintage Rose Sonoma Scent Studio
      Queen Secret Ramon Molvizar
      Zerknij w recenzje, jeśli znajdziesz chwilę czasu. Może któraś Cię zainteresuje.

      Urocza, ale nie na tyle ciekawa, by mnie skłonić do recenzji jest róża w Mon Parfum Micallef.

      Przyznać muszę, że akurat róża jest dla mnie nutą trudną. Uczę się jej powoli i doceniam ostrożnie. Dlatego do recenzji wybierałam głównie te naprawdę niezwykłe (w moim odczuciu, oczywiście), oferujące poza kwiatem coś jeszcze… Opowieść. Lubię, kiedy perfumy opowiadają mi historię.

  32. Dziękuję za propozycje! dziś dotarła przesyłka z próbkami, w tym Pink Quartz Oliviera Durbano 🙂

    To bardzo ciekawe sformułowanie, żeby perfumy opowiadały historię. Tylko jak się w nią wsłuchać…

    pozdrawiam serdecznie

  33. Dziękuję za propozycje! dziś dotarła przesyłka z próbkami, w tym Pink Quartz Oliviera Durbano 🙂

    To bardzo ciekawe sformułowanie, żeby perfumy opowiadały historię. Tylko jak się w nią wsłuchać…

    pozdrawiam serdecznie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Rogate czary?

 . Dzisiejsza notka będzie dziwaczna i raczej okołoperfumeryjna, czyli mówiąc wprost: nie na temat. Ale w klimat tego bloga wpasowuje się idealnie. I tak, jak

Czytaj więcej »