Touch Tous

.
Na wstępie zaznaczę, że te promowane przez hiszpańską firmę jubilerską Tous perfumy nie mieszczą się w żadnej z lubianych przeze mnie kategorii zapachowych. Należący do rodziny kwiatowo - owocowej Touch zignorowałabym po prostu, gdyby nie to, że dostałam flakon do recenzji i w związku z tym ignorować nie wypada.

Ewidentnie nie jestem targetem dla tego produktu i niechaj to będzie moim usprawiedliwieniem, bo recenzja będzie nijaka i nie będę z niej dumna.


Do not Touch me


Delikatna, przyjazna dla nosa mieszanka aromatów kwiatowych od pierwszych chwil jest ciepła i łagodna. Miękkie, lekko kremowe tło bazujące na kremowej wanilii, fasoli tonka i zapachu migdałowego mleczka sprawia, że miły sam w sobie bukiet staje się jeszcze milszy.

Ujawniające się już w nucie serca jagody i maliny nie pachną jak świeże owoce. Są równie łagodne i miłe, jak wszystkie inne składniki tej kompozycji. Balansują gdzieś pomiędzy cukierkami Alpenliebe, a smakowitym aromatem maseł do ciała firmy Lush.

Baza jest równie jasna i nienatrętna, jak wcześniejsze etapy rozwoju Touch: lekko piżmowa, nieco śmietankowa, z dyskretnym tchnieniem ambroksanu. Ładna.

 

W ogóle wszystko tu jest miłe i ładne, a nawet milusie i ładniusie. 
I nie, nie czepiam, się, bo żeby się czepiać trzeba mieć punkt zaczepienia. Tymczasem Touch to zapach idealnie obły: bez kantów, ostrych linii, czystych cięć i niegładzonych powierzchni. Z tych, które nikomu nie przeszkadzają, ale też nie zapadają w pamięć.

Przyznam, że nie wiem, co jeszcze mogę napisać na jego temat, poza tym, że Sophie Labbe, która skomponowała takie mocne pozycje jak Jasmin Noir Bvlgari czy klasyczna Organza Givenchy tworząc Touch pewnie była w złej formie: twórczej albo finansowej.


Ciekawszy od zawartości jest flakon Touch i niewątpliwie zasługuje on ta to, by poświęcić mu słów kilka. Niestety, nie będą to słowa zachwytu.

W pudełku z tekturki o wzorze udającym skórę znajdujemy sakiewkę ze szmatki udającej zamsz związaną sznureczkiem udającym rzemyczek. Sakiewka skrywa obły, szklany flakon o kształcie nieregularnej kluski, który mnie kojarzy się z rozpłaszczoną zabawką antystresową; zwieńcza go natomiast dziwaczny korek w kształcie pomalowanego złotą farbką ni to wałka, ni to kolejnej kluski. Koncepcja wykonania korka wyglądającego jak duży kawał niedbale wyklepanego złota sprawdziła się głównie w części "duży" oraz "niedbale".

 

To nie koniec. Dziwną tę artystyczną koncepcję okraszono dodatkowo charakterystycznym dla Tous wisiorkiem w kształcie siedzącego misia. Misie Tous mają zwykle sporo uroku, tym razem jednak nietypowy dla tej firmy, bo stylizowany na surowy odlew wisiorek robi wrażenie niedoróby.

Całość jest niespójna koncepcyjnie. Gdyby ten milusi zapaszek ozdobiono zawieszonym na różowej wstążeczce kształtnym misiaczkiem i ładnym, gładkim koreczkiem - myślę, że wrażenie nie byłoby takie złe. Miałoby to jakiś sens. Stylista zdecydował się na złote kluchy. Moim zdaniem nie była to dobra decyzja.


Data powstania: 2006
Twórca: Sophie Labbe

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: frezja, konwalia, lotos
Nuty serca: osmantus, jaśmin, kwiat tiare
Nuty bazy: migdał, jagoda, malina, wanilia



* Pierwsze zdjęcie - reklamowe
** Drugie i trzecie: Kylie Minogue w sesji zdjęciowej reklamującej biżuterię Tous
*** Trzecie - wiadomo. :)

Komentarze

  1. Sabbath, ta recenzja wcale nie jest nijaka. Jest bardzo zabawna. Chociaż perfumy rzeczywiście nie dla ciebie.
    Natala

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz, niekore czasopisma "dla kobiet", kosztujące do 5 zł, proponują swoim czytelniczkom zakupowe okazje cenowe, typu "bluzka za JEDYNE 1900 zł", weekendowe wypady na Seszele i inne tego typu przyjemności, prezentując je jako absolutny muszmieć, maszbyć itd. Dziwnym trafem te same czasopisma prezentują bogatą ofertę zdjęć celebrytów, wykonanych przez paparazzich, udowadniających, że "gwiazdy też ludzie" [poważnie! ;) analogiczny tytuł ma rubryka o takiej treści w jednym z kolorowych mózgotrzepów. W okolicach pierwszego listopada miałam okazję sobie poczytać m. in. o tym, jak Katarzyna Figura kupowała ubrania dla swoich córek i czemu jedna z nich grymasiła nad kurtką (chyba). Że kogoś to fascynuje! :O ]
    A zmierzam do tego, że Touch mógł zostać stargetowany na starsze (i ździebko zamożniejsze) siostry nałogowych czytelniczek kolorowych gazet. Lub osoby "aspirujące do miana" VIP. ;))
    Żeby nie było: nie mam nic przeciwko białym bluzkom koszulowym od Armaniego czy spontanicznym wyjazdom w tropiki, o ile dla osoby prowadzącej rzeczony tryb życia to normalka, jeśli nie musi oszczędzać miesiącami na głupi kawałek bawełny, idąc śladami pewnej mojej znajomej, która w liceum oszczędzała trzy czy cztery miesiące, by móc kupić błyszczyk Chanel, "bo w gazecie napisali, że jest najlepszy na rynku". Bo takie zachowanie to już lekka paranoja. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Noo, chociaż jeden zapach który niebudzi we mnie ani odrobiny zainteresowania, zapach cukierków Alpenlibe budzi u mnie mdłości, brr. Flakon też ni weź, ni połóż, no brzydki jest - chyba że mnie rozpieściły swietne flakony Van Cleef&Arpels, w sumie od firm jubilerskich przynajmniej z zewnątrz wymagam czegoś ładniejszego... Ale za to zdjęcie promocyjne jest fajnie, choć jak widzę z samym zapachem ma niewiele wspólnego. Jak to mówią, nie można mieć wszystkiego;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Natalo, dziękuję. Trochę taki był plan, żeby brak treści nadrobić puszczeniem oka. :)


    Wiedźmo, czy gwiazdy to ludzie? Nie wiem. Dla mnie gwiazda to produkt medialny. Gdzieś za produktem, w tym kretyńskim opakowaniu tkwi człowiek, ale kogo to obchodzi? Człowiek za gwiazda jest jak staruszek udający czarnoksiężnika z Oz.
    A na pytanie, kogo to fascynuje nie odpowiem, bo ni cholery nie wiem. Nie mam pojęcia, co robią prywatnie aktorzy, czy muzycy. Oglądam filmy, słucham płyt, to z kim kto śpi i za ile nosi bluzki mi maksymalnie dynda.
    Natomiast przeciw spontaniczny wyjazdom w tropiki też nic nie mam. Szczególnie w taką pogodę. ;)
    Poważniej zaś - rozumiem mechanizm, który każe ludziom zarzynać się dla gadgetów, na które naprawdę ich nie stać. Reklamy generują nowy świat, pokazują ludzi piękniejszych i szczęśliwszych, niż ci, którzy nas otaczają i najważniejsze: mówią, że kupienie błyszczyka/bluzki/perfum/cholerawieczego jest do tego lepszego świata przepustką. A ludzie... Jak to ludzie.
    No i zgadzam się, że paranoja. Ala ta paranoja zaczyna się wcześniej. Oszczędzanie cztery miesiące na błyszczyk to tylko jeden ze skutków.


    Magdo, oj prawda - firmy jubilerskie nas rozbestwiły. Flakony Van Cleef&Arpels czy Lalique są piękne. Zapachy też zdarzają im się wielkie. O Durbano nawet nie wspominam...
    Azdjęcie promocyjne? No fajne. Trochę banalne, ale dziewczyna śliczna.

    OdpowiedzUsuń
  5. Odpędźmy te wszystkie smutne rozważania i konstatacje;)
    Wierzę bowiem, że istnieje ścieżka wiodąca od Tous Touch do Durbano ;)
    Przynajmniej.

    OdpowiedzUsuń
  6. ...czyli znowu objawił się temat-samograj: nie sprzedaje się konkretnego produktu, tylko styl życia, filozofię czy co tam. Ech. :) Frustrujące cholernie konstatcje właśnie rodzą się w moje głowie.
    Błyszczyk - pewnie, ze to tylko skutek, ale przyznasz, że dość przerażający. Zwłaszca, że służył pewnie jakiś miesiąc, może półtora. :)
    Kończę z tym ponuractwem, idąc za radą Piotrka. Swoją drogą, ilu jubilerów ma "swoje" perfumy? To jakaś moda branżowa? :)

    OdpowiedzUsuń
  7. I znów o czymś zapomniałam: życzę Ci "świąt w winogronie najbliższych" (taki żarcik z reklamy) albo Sylwestra... w Australii czy gdziekolwiek indziej na południowej półkuli. :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozumiem że będziesz pachnieć nimi całe Święta?

    OdpowiedzUsuń
  9. Piotrze, ścieżka od Tous Touch do Durbano?! To wygląda na żywot pielgrzymi...
    Dla pokonania drogi do "przynajmniej" potrzeba dynastii. ;)
    Ale smutki odpędźmy. A kysz! :))


    Wiedźmo, tematów - samograjów w interesującym towarzystwie rodzi się mnóstwo.
    Za życzenia dziękuję pięknie. W sumie o życzeniach świątecznych i innych związanych z ty szopkach mogłabym też długo i z "emocyją", ale wstrzymam się i napiszę tylko, że każdy powód jest dobry, żeby Ci dobrze życzyć, życzę Ci więc szczęścia. I to wystarczy. :)


    Łukaszu - całe święta i po świętach, a potem kupię sobie flaszkę. O.o

    OdpowiedzUsuń
  10. No to pojechałaś po zapachu równiusieńko :D Ale właśnie - jak tu rozpływać się w ochach i achach nad czymś co do danej osoby nie przemawia? Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj od razu pojechałam. Napisałam przecież, że milusi i ładniusi. To źle? ;)))
    To tylko ja mam dziwne upodobania i nie lubię milusich i ładniusich. Ani zapachów, ani ludzi, ani muzyki, ani książek... Tylko jedzenie lubię łagodne. Kaszki z mleczkiem, truskawki ze śmietaną, lody owocowe... Jak mi się chce truskawek! :(

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty