Specjalna oferta Le Labo

.

Oto reakcja Le Labo na tragedię w Japonii:

Podpis głosi:

Gaiac 10, nasz Tokio Exclusive wyjątkowo do 15 maja 2011 dostępny będzie w naszych butikach w Los Angeles, Nowym Yorku i Londynie, a także w naszych sklepach internetowych. Wszystkie zyski ze sprzedaży przekazane zostaną Japońskiemu Czerwonemu Krzyżowi jako wsparcie działań związanych ze skutkami trzęsienia ziemi.

Cena ekskluzywnego zapachu dostępnego dotychczas wyłącznie w Tokio to 220 Euro za 50 ml i 340 Eeuro za 100 ml – czyli taka, jak w sprzedaży regularnej w butiku.

Namiary na internetowe sklepy Le Labo na stronie producenta w zakładce E-STORES.

Wiem, że to nie tablica ogłoszeń, ale zdobycie tego zapachu jest naprawdę trudne. Jeśli ktoś czuje się mocny w kieszeni, to może warto zastanowić się, czy czekać do najbliższej wizyty w Tokio…

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

21 komentarzy o “Specjalna oferta Le Labo”

  1. Mnie denerwują te ekskluziffne ceny. Niechże będzie tak, że mają zapachy dla poszczególnych miast. Ok, jest w tym pewien urok. Ale czemu dwa razy droższe, niż pozostałe?!

  2. cena-ceną, bo dobry towar musi kosztować,ale szlak mnie trafia ,jak słyszę: dostępność flakonów ograniczona jest do poszczególnych miast.
    lub dostępna jedynie przez miesiąc, aby zniknąć z rynku.Nawet nie zdążysz zamówić/wypróbować próbki 🙁 a co dopiero większy zakup:(

  3. Wiesz, z tą dostępnością w jednym, jedynym mieście/miejscu to jest jakiś pomysł. Podobny do tego, o którym mówił Ghislain w wywiadzie – zapachy poszczególnych misat dostępne tylko na lotniskach. I nigdzie indziej. Rozumiem koncepcję.
    Ale czemu te cholerne Exclusive'y nie dość, że dostępne tylko w jednym miejscu, to jeszcze są dwukritnie droższe, niż pozostałe flakony tej marki. To przesada – albo stawiamy na zabawę w miejsckie zapachy, albo na podział: edycja ekskluzywna kontra edycja normalna. Przecież sam fakt niedostępności czyni te zapachy już wystarczająco unikatowymi.
    Ja łapię, jak rozumują marketingowcy z Le Labo – że jeśli ktoś już jest w tym Tokio, czy LA, to wiedząc, że nigdzie indziej nie kupi flaszki ulegnie przymusowi wysupłania dodatkowych dwustu dolców. I do kasy wpada czysty zysk. Ale nie podoba mi się to.

  4. niepotrzebnie usunąłem komentarz.
    sorry.
    jakoś sobie tego nie potrafię wyobrazić ciebie z toporem w ręku 😀 juz prędzej olbrzymim Narsilem Isildura 🙂
    WOW! taka wycieczka razem z tobą to byłyby naprawdę niezapomniane wrażenia 😀

  5. Ach! Kiep ze mnie. Już myślałam o toporach i mieczach kutych przez Elfy. 😉 Tak, znam. Zerknij w zakładkę Le Labo – jest recenzja. 🙂

  6. Piętnastkę kupiłabym bez namysłu 🙂 Ale nad większą ilością portfel mój popełni seppuku… mimo szczytnego celu :/

  7. Jak kogoś stać… Mnie na razie nie bardzo. Może zdobyliby więcej kasy na ten szczytny cel, gdyby obniżyli cenę i sprzedawali po regularnej? No bo ileż osób wyda 340, czy nawet 220 Euro na flakon zapachu, którego nie miało nawet okazji przetestować? Ileż oni realnie na ten Czerwony Krzyż dadzą? :>

    A seppuku to mój portfel i tak popełni… Kiedy kupię wszystko to, co mnie ostatnio zachwyciło. No, chyba że nie kupię… 🙁

  8. Naprawdę? Kurczę, Jarku, staram się tego nie robić, bo na forum "O Perfumach" Gazety Wyborczej Forevermore idealnie wszystko to zbiera do kupy – nie wiem, jak on to robi, ale jest wielki. Ja wrzucam tylko kiedy dowiem się o czymś tajnymi kanałami, albo znajdę coś wyjątkowego i wtedy tłumaczę tekst na polski.
    Ok, postaram się. Choć obawiam się redundancji. 😀

  9. Piotrze, mnie troszkę też… Ale bardziej pragnę Fireside Intense, Arso i Roots. I to jest mój plan. No, jeszcze Moon Aoud… 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy