Tabacca Costamor

.

Tytoń w perfumach nie jest nutą, do której mam szczególne upodobanie, choć być może recenzja Tabac Aurea na to nie wskazuje (za to poprzednie tytoniowe wskazują). I zdaję sobie doskonale sprawę, że powodem nie jest sam zapach tytoniu jako takiego, lecz skojarzenia…

O ile tytoniowe liście, czy to w formie zwiniętego cygara, czy pocięte na drobne kawałeczki tworzące tytoń fajkowy rzeczywiście intrygują niezwykłym, złożonym aromatem, o tyle przetworzone przez organizm palacza już wyłącznie śmierdzą. A niestety, kontakt z roztaczającymi woń przepalonego tytoniu ludźmi zdarza się zwykłemu, niepalącemu zjadaczowi chleba częściej, niż okazja do wąchania tych aromatycznych, preparowanych liści.

Nie tropię więc tej nuty, nie szukam jej w perfumach, choć wiązana jest zwykle z zapachami mrocznymi, dekadenckimi, buntowniczymi.  Po tabaczaną kompozycję Costamor sięgnęłam na zasadzie kontynuacji podjętego w ubiegłym tygodniu tematu. A skoro już sięgnęłam…

Tabacca zorientowana na tytoń

Po pierwsze i najważniejsze: od pierwszych chwil testu zastanawiam się nad powodami, które skłoniły Costamor do zakwalifikowania tabaczanej kompozycji Elizabeth Wright do kategorii „dla kobiet”.

Tak jednoznaczna klasyfikacja nie tylko zawęża target, ale też trochę zniechęca do testów – perfumy niszowe rządzą się innymi nieco prawami, niż kosmetyczny mainstream i tak się jakoś utarło, że niszowce definiowane jako stricte damskie to zwykle kompozycje kwiatowe lub słodkie.

Tymczasem Tabacca to od początku do końca unisex. Zapach jest orientalny i zawiesisty, ale też zdecydowanie tytoniowy, z nutą wytrawnej ambry i wyraźnym akcentem przyprawowym. Jeśli uznajemy istnienie kategorii „męski orient” (a trudno z tym polemizować), to Tabacca mieści się w niej równie dobrze, albo i lepiej, niż w kategorii „orient damski”.

W mojej opinii określenie „unisex” charakteryzuje ten zapach najlepiej, między innymi z powodu, cechy o której wspomniałam także w recenzji Tabac Aurea: zapach pięknie zmienia się pod wpływem chemii skóry i „przejmuje” płeć nosiciela. 

Na kobiecie Tabacca brzmi znacznie łagodniej, kremowo nieomal, wyraźnie wyczuwalny staje się aromat podsuszanych skórek jabłka; na skórze męskiej mocniej wychodzą nuty wędzarnicze, preparowany tytoń i przyprawy.

Ogólnie jednak, bez względu na to, w którą stronę „przechyli się” zapach, właśnie to nietypowe połączenie bogatego bukietu nut orientalnych z wyrazistym aromatem tytoniu czyni Tabaccę interesującą.

Proszę, wyobraźcie sobie zwarty, gęsty orient poskładany dość klasycznie z jaśminu i korzennych przypraw dosłodzonych aromatem jabłka. 

Potem wyobraźcie sobie akord tytoniowy, w którym wybrzmiewa nie tylko dobrze wszystkim znany, wędzarniczy nieco aromat preparowanych tytoniowych liści, ale też ostry, intrygujący zapach tytoniu niepreparowanego, świeżego, przypominającego nieco herbatę (niekoniecznie różaną), a nieco czarcie ziele, czyli bieluń (które to podobieństwo nie dziwi mnie wcale, okazuje się bowiem, że obie rośliny pochodzą z psiankowatych). 

Wreszcie złóżcie obie części układanki w całość i doprawcie niszową, trudną, choć niezbyt mocną ambrą oraz naturalną, ciemną wanilią. 

Na koniec ułóżcie cały ten nietypowy konstrukt na bogatej, lecz wyraźnie drzewnej bazie z palisandru, cedru i sandałowca. 

I już. Tylko tyle i aż tyle.

Tabacca Costamor nie należy do perfumeryjnych ekwilibrystów, nie zmienia się, nie wyczynia sztuk, nie zaskakuje nas kolejnymi woltami. Zadziwiający jest tylko pierwszy moment.

Kiedy oswoimy tę nietypową harmonię, robi się po prostu przyjemnie i luksusowo. Trudno mi jednak czynić z tego zarzut, bo ta bogata, złożona kompozycja jest wystarczająco interesująca po prostu trwając na skórze. 

Nieznaczny, linearny rozwój zmierza w stronę nieprzeładowanego zbytku. Zapach wydaje się mieć konsystencję bitej śmietany: nie jest ciężki, czy przytłaczający, lecz treściwy, zwarty. I trwa, i trwa, i trwa… Jak sjesta w zasypanym aksamitnymi poduszeczkami łożu z baldachimem.

Data powstania: 2009

Twórca: Elizabeth Wright

Nuty zapachowe:

aromatyczne przyprawy, skórka jabłka, jaśmin, różana herbata (wedle danych na Fragrantica róża i herbata, ale skłonna jestem raczej tłumaczyć ze strony producenta), surowe liście tytoniu, suszone liście tytoniu, rzadkie gatunki drewna, ambra

* Pierwsza ilustracja to zdjęcie pochodzących z Nikaragui wysokogatunkowych liści tytoniu wykonane przez amerykańskiego fotografa Roberta Lericha. Znalezione na 123rf.com

** Trzecie znalezione na blogu: noesland.blogspot.com

*** Autorem orientalno – tytoniowych obrazów jest Frederick Arthur Bridgman i są to w kolejności:

„The Rug Merchants” – „Handlarze dywanów”

„An Odalisque” – „Odaliska”

„The Siesta” – „Sjesta”

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

10 komentarzy o “Tabacca Costamor”

  1. Od kiedy powąchałem absolut tabaki, mam ogromny apetyt na perfumy tak pachnące. Zacząłem od Toma Forda Tobaco Vanille i – choć kompozycja to naprawdę ładna, a nawet imponująca – nie znajduję w niej TEJ tabaki, której szukam. W związku z tym pytanie do Ciebie Sabbath – który z testowanych przez Ciebie tabakowców ma sobie najwyraźniejszą nutę tabaki?

  2. Fqjcioir, na mnie Tobacco Vanille Forda to waniliowy grubas bez polotu. Tytoniu w nim jak na lekarstwo. :/ Wolałabym zapłacić za Voluspę, niż za Forda.
    Ze znanych mi tabaczanych zapachów najbardziej charakterystyczny jest chyba Bell'Antonio, ale nie lubię go. Może Onda Ci się spodoba – jest tytoniowa po uszy, ale też niesamowicie charakterystyczna i w pewien sposób pociągająca.
    MNiuej jednoznaczne są Atelier d'Artiste i Bois d'Ombrie. Oba ładne i bardziej normalne, niż dwa poprzednie.
    Mocno tytoniowy, choć w sposób orientalny, nieeuropejski jest też Fareb. Mnie się bardzo podoba.

  3. Mnie wystarczyło, że przeczytałam "orientalny i zawiesisty, ale też zdecydowanie tytoniowy, z nutą wytrawnej ambry i wyraźnym akcentem przyprawowym", bym zdecydowanie zakwalifikowała ten zapach jako wielce pożądany :)))

  4. Sabbath jak zawsze świetny opis :)) przeczytałam całość z zapartym tchem 🙂 nigdy nie miałam styczności z perfumami tytoniowymi a Twój opis sprawił, że mam ochotę poznać nieznane "lądy" 😉

  5. Dzięki Sabbath za tabakowe typy! Ja tymczasem przebrnąłem przez część moich próbek i trafiłem na ……Cuba Czech&Speak. Tytoń w czystej postaci. Nie tabaka, ale tytoń. Dosłownie jakbym natarł tytoniem dłoń! Ten zapach poleciłbym każdemu, kto rzuca palenie. Mógłby ułatwić ten trudny proces ;-)Jednak to wciąż nie jest dokładnie to czego szukam. Cóż – być może pozostanie mi wziąć ten absolut, dodać IsoESuper dla projekcji i może ambroxan dla trwaości i zrobić sobie tabakowca samemu 😉 Gdyby to było takie proste….

  6. Katalino, jest rzeczywiście ciekawy, ale nie ręczę w ciemno, że to będzie "TO". Ale wszystko możliwe…

    Michasiu, w dziedzinie Ineke mam braki. Żałuję, ale jakoś się nie zdarzyło.

    Reniu, taki mam chytry plan, żeby zachęcać do poznania. Niekoniecznie do używania – są ludzie, którzy po pierwszym kontakcie z perfumeryjną niszą decydują, że to nie dla nich. Choć nie wiem, w sumie, dlaczego. Nisza to przecież także ogromny wybór zapachów "normalnie ładnych". 🙂

    Fqjcior, oj… Cuba na mnie nie jest ładna. Mogłaby rzeczywiścvie zniechęcić, nie tylko do palenia. 😉
    Mam za to flakonik Dark Rose Czech and Speake. Tyle, że ja nie rzucam palenia przecież. 🙂

    Jarku, Lagerfelda wąchałam i moim zdaniem w porównaniu z Ondą na przykład, to grzeczny delikatesik. 😉

    Zosiu, tytoń, wbrew pozorom pojawia się w wielu kompozycjach, szczególnie męskich. Rzadko jednak jest tak czysty i tak intensywny.

    Barwy.Wojenne, dziękuję! Oj, czuję, że dziś coś napiszę z radości! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Kadota Michael Storer

. Staram się nie wpadać w ciągi. A już z pewnością unikam marudzenia w ciągu dłuższym, niż dwie recenzje. Dlatego dziś zdecydowałam się na testy

Czytaj więcej »