Wywiad z Laurie Erickson – Część 1 (Laurie Erickson Interview – Part 1)

Na życzenie Laurie wywiad opublikowany zostaje nie tylko w polskim tłumaczeniu, ale też w oryginalnej, angielskiej wersji.

On Laurie’s request the interview is published not only in the Polish translation, but also in the original English version.

You can find the English version right under the translated text. Sorry for the inconvenience – the blog is usually written in Polish. 

Na wstępie wyjaśnienie – nie ma powitań ani luźnych anegdot w tekście tym razem, bo wywiad przeprowadzany był via e-mail, nie osobiście. Z Laurie korespondowałam wcześniej przez jakiś czas, dlatego mogłam po prostu przejść do rzeczy nie tłumacząc, kim jestem i czym jest blog Sabbath of Senses.

Bezpośrednim impulsem do nawiązania kontaktu z Twórczynią Sonoma Scent Studio było dla mnie odnalezienie linków do moich recenzji na Jej blogu: Perfume inProgress. Cóż mogę powiedzieć? Jestem zaszczycona. 

At the beginning an explanation – there is no welcome note and there are not many informal anecdotes in the text this time, because the interview was done via e-mail. I have been corresponding with Laurie for some time, so I could just pass to the matter without explaining who am I and what Sabbath of Senses is about.

The direct impulse that induced me to contact the Creator of Sonoma Scent Studio perfumes was finding links to my reviews on her blog: Perfume in Progress. What can I say? I am honored. 

Continue reading:

Wersja polska:

Sabbath of Senses: Laurie, kiedy zaczęłaś myśleć nad tym, żeby zostać perfumiarzem? Jak zrodził się ten pomysł? Czy było to zawsze Twoim marzeniem, czy po prostu wpadłaś na to w konkretnym momencie?

Laurie Erickson: Kiedy byłam młoda kochałam pachnące róże, jaśmin i słodki groszek, które moja Mama i babcia hodowały w swoich ogródkach i od tego czasu sama także uprawiam pachnące rośliny. Mieszaniny naturalnych olejków zapachowych zaczęłam tworzyć od kiedy zapragnęłam cieszyć się zapachem róż i jaśminu także w porze, kiedy nie kwitły. Próbowałam używać perfum z domów towarowych i miałam problem ze znalezieniem realistycznie oddanego zapachu kwiatów, choć udało mi się znaleźć kilka zapachów, które mi się podobały. W koledżu moimi ulubionymi perfumami były Chanel 22, a potem odkryłam Chanel Coco i inne zapachy tej firmy.

Kiedy odkryłam niszę i zapachy butikowe zakochałam się w kilku zapachach z różnych linii i podziwiałam ich styl. Początkowo pracowałam wyłącznie ze składnikami naturalnymi, chciałam więc dowiedzieć się więcej o syntetycznych składnikach tych zapachów. Zaczęłam więc badać chemiczne substancje aromatyczne i uczyć się pracy z nimi. Wiele lat zajęło mi zgromadzenie materiałów potrzebnych do tego, by tworzyć profesjonalne perfumy złożone zarówno z substancji naturalnych, jak i syntetycznych. Pierwotnie inspirowała mnie natura i ogrodnictwo, wkrótce jednak uległam wpływom perfumeryjnej niszy i klasyków gatunku. Zawsze jest coś, czego jeszcze można się nauczyć.

SoS: Uczęszczałaś do jakiejś specjalnej szkoły, czy jest to dar całkowicie naturalny?

LE: Nie chodziłam do szkoły perfumiarstwa. Uczyłam się z książek i wąchałam wiele perfum, i klasycznych, i nowoczesnych, żeby kształcić węch. Studiowałam także właściwości składników, zdobywając próbki i informacje o ich pochodzeniu, mieszając je ze sobą by nauczyć się, jak ze sobą współpracują. Uczenie się w ten sposób wymaga więcej czasu, niż nauka według programu, ale jest możliwe.

 

SoS: Jakie były pierwsze stworzone przez Ciebie perfumy? Czy możliwe jest poznanie ich teraz?

LE: Pierwsze moja zapachy to bardzo proste kombinacje naturalnych olejków, takich jak róża, jaśmin, sandałowiec i wanilia. Mieszanki były całkowicie naturalne, a bazę dla nich stanowił olej kokosowy. Nie były przeznaczone do sprzedaży, lecz uczyłam się tworząc je i nosząc. Nie sadzę, żebym jeszcze gdzieś miała te pierwsze formuły – ona naprawdę były bardzo proste.

SoS: Wiem, ze posiadasz stopnie naukowe: licencjat (bachelor’s degree) w dziedzinie Ekologii i Ochrony Środowiska oraz magisterium (master’s degree) z Geomachaniki na Uniwersytecie Stanforda. Jak się to ma do kreowania perfum?

LE: Nie stosuję zbyt wiele ze swojej wiedzy z tych dziedzin w perfumiarstwie, ale sam proces edukacji dał mi pewne umiejętności analityczne i łatwość rozwiązywania problemów, a to przydaje się na każdym polu. Mój promotor był genialnym naukowcem; obserwowanie jak analizował poszczególne problemy było dla mnie wspaniałym i bardzo pouczającym doświadczeniem.

SoS: Jak wygląda Twoje miejsce pracy? Masz specjalny gabinet, pracownię, laboratorium? Masz może jakieś zdjęcia?

LE: Nie mam zdjęć mojego miejsca pracy, a w obecnym stanie jest zbyt zabałaganione, by to uwieczniać. Jednym z celów, które chciałabym osiągnąć w przyszłości jest posiadanie prawdziwych organów perfumeryjnych, na razie korzystam jednak z kilku blatów pokrytych buteleczkami rozczynów i składników roztworów. Mam też w pracowni wielki kredens wypchany aluminiowymi pojemnikami i szklanymi buteleczkami zawierającymi przeróżne składniki. Kiedyś spróbuję sfotografować jego wnętrze. 

 

Na razie załączam zdjęcie samego kredensu. Wszystkie szafki zawierają składniki do produkcji perfum. W centralnej części znajduje się niewielka wnęka, w której trzymam nieco próbek zapachów SSS i moją małą kolekcję pustych, bądź prawie pustych flakonów zapachów vintage i niszowych pochodzących z e Baya i perfumeryjnych wymian. Ta swoista wystawka obejmuje też kilka zabytkowe filiżanki do herbaty i kilka różowych szkieł Fenton.

SoS: Jaki jest Twój ulubiony składnik w perfumach? Jakiego typu zapachy lubisz? Kwiatowe, drzewne, orientalne? Jakich perfum używasz?

LE: Obawiam się, że nie potrafię wymienić jednego ulubionego składnika, bo kocham ich tak wiele! Wśród olejków naturalnych będzie to róża, jaśmin, sandałowiec, labdanum, absolut pszczelego wosku, mech dębowy, neroli, tuberoza, irys. Z syntetyków szczególnie lubię damaskony i jonony*, ale też ambry i wiele innych.

 

Lubię wszystkie typy zapachów – drzewne, kwiatowe, orientalne, kadzidlane, piżmowe. Moja ulubioną kategorią jest prawdopodobnie kwiatowy orient, ale naprawdę lubię wiele różnych kategorii.

Nieczęsto zdarza mi się nosić perfumy dla przyjemności, ale lubię Chanel Coco, Chanel Bois des Iles, Chanel 22, Chanel 19, Serge Lutens La Myrrhe, L’Artisan La Chasse Aux Papillons, Del Rae Bois de Paradis, Caron Parfum Sacre, vintage’owe L’Arte de Gucci, Estee Lauder Tuberose Gardenia. Lubię też testować próbki zapachów nowych (do moich ostatnich faworytów należą Serge Lutens Boxeuses i Van Cleef and Arpels Midnight In Paris).

SoS: Czy pamiętasz pierwsze perfumy, na które zwróciłaś uwagę? Jakie pierwsze perfumy pokochałaś? Czy był to zapach używany przez Twoją mamę? Coś, co sama „wynalazłaś”?

LE: Moja Mama nie używała perfum kiedy dorastałam. Dostałam w prezencie L’Air du Temps kiedy byłam młoda, ale choć zapach mi się podobał, był dla mnie zbyt dorosły w tym czasie. Lubiłam fiołkowe perfumy, które miałam jako dziewczynka, potem, w koledżu zakochałam się w Chanel No. 22.

SoS: Jak normalni ludzie reagują na wiadomość, ze jesteś perfumiarzem? Są zdziwieni, zaintrygowani czy uważają to za zabawne?

LE: Kiedy ludzie dowiadują się, ze robię perfumy zwykle są ciekawi, jakich składników używam i jak nauczyłam się tworzyć formuły. Często ciekawi ich to, czy moje zapachy pachną jak to, co wąchali w sklepach i interesuje ich poznanie ewentualnych różnic. A pierwsze pytanie, jakie zadają brzmi „Jak zaczynałaś”, bo to nietypowy zawód.

SoS: Jaki jest sekret Twojej pracy ze składnikami odzwierzęcymi? Mam świadomość, że we współczesnym perfumiarstwie są ona zastępowane syntetycznymi odpowiednikami lub roślinnymi zamiennikami, ale w Twoich perfumach pachną one tak wyjątkowo. Na czym polega trick?

LE: Cieszę się, że podobają ci się zwierzęce akcenty, których używam! Istnieje wiele naturalnych substancji, które mają odzwierzęce tony, na przykład labdanum, piżmian czy arcydzięgiel. Brzmią w nich piżmowe tony i uwielbiam ich używać. Mam także przyjemne, syntetyczne kastoreum, które mi się podoba. Jaśmin ma naturalną nutę przypominającą indolizydynę. Inne białe kwiaty z resztą także. Syntetyczny para cresyl jest równie interesujący. Daje nuty przypominające narcyzy ze zwierzęcym wykończeniem.

SoS: To nie są nuty łatwe i przyjemne. Jak reagują na nie „normalni” ludzie?

LE: Gdy ludzie powąchają coś takiego jak indol, czy cywet zwykle są naprawdę zdziwieni, że używa się tego w perfumach. Kilku perfumeryjnych przyjaciół mówiło mi, że ich listonosze bywali skonsternowani tym, cóż u licha znajdowało się w śmierdzących paczkach przychodzących do nich, kiedy otrzymywali niewystarczająco dobrze zapakowane składniki, takie jak na przykład indol. Zapach niektórych substancji zapachowych jest tak mocny, że trzeba uważać, by nawet odrobina nie dostała się na opakowanie, bo inaczej nie będzie to przyjemne przeżycie dla listonosza. 

* (ang) alpha, beta, delta damascone, ionone, damascenone– składniki syntetyczne z grupy ketonów, których zapach porównywany jest często do aromatu róży lub fiołka. Zwykle charakteryzowane jako „dodatki smakowo – zapachowe”. Według słownika ProZ

polski odpowiednik nazwy nie istnieje, w sieci można jednak znaleźć spolszczone wersje słów: damaskon, jonon.

Cdn.

English Version:

 

Sabbath of Senses: Laurie, when did you start to think about being a perfumer? How did you get the idea? Was it always your dream or did the idea just came to you in a certain moment?

Laurie Erickson: When I was young I loved the fragrant roses, jasmine, and sweet peas that my Mom and grandmother grew in their gardens, and I’ve been growing fragrant plants ever since that early introduction. I began blending natural essential oils as a way to have the scent of jasmine and rose even when the plants were out of bloom. I tried perfumes from department stores and had a hard time finding realistic floral smells, though I did find some scents I liked. In college my favorite was Chanel 22, and then I found Chanel Coco and other Chanels.

When I discovered the niche and boutique market I fell in love with a few fragrances from different lines and admired their style. I had only worked with naturals at first, so I wanted to learn about the synthetic ingredients in these boutique scents. I started researching aroma chemicals and learned how to work with them. It’s taken many years to acquire a big enough stock of materials to create professional perfumes with both naturals and synthetics. My inspiration originally came from nature and gardening, but soon after I began I was influenced by niche perfumes and then by the classics. There’s always more to learn.

SoS: Were you attending a special school or is this a pure natural gift?

LE: I’ve not attended a perfumery school. I’ve studied from books and I’ve sniffed many perfumes, both classic and modern, to educate my nose. I’ve also studied ingredients, sourcing them, sampling them, and doing many trials to learn how they work in combinations. Learning this way takes longer than a formal program, but it can be done.

 

SoS: What was the first perfume you created? Is it something we can try now?

LE: The first perfumes I made were very simple combinations of natural oils like rose, jasmine, sandalwood, and vanilla. They were all natural and blended in coconut oil bases. I didn’t sell those but learned a lot from making and wearing them. I don’t think I still have those very first formulas — they were very simple.

SoS: I know you have scientific degrees: B.S. in Environmental Earth Science and M.S. in Geomechanics at Stanford University. How does it correspond with creating perfume?

LE: I don’t use much of my environmental science and geomechanics education in perfumery, but my education gave me the analytical skills to be good at problem solving, and that’s applicable to any field. My graduate advisor was a genius researcher; watching how he thought through problems was a wonderful learning experience for me.

SoS: How does your working place look like? Do you work in a special cabinet, studio, laboratory? Do you have any pictures?

LE: I don’t have any pictures of my working space right now and it’s too messy to photograph.  One of my goals someday is to have a real perfumer’s organ built, but now I just have a couple of desktop surfaces that are covered with bottles of dilutions for blending. I also have a big storage cabinet area in the workroom stuffed with many big aluminum kilo containers and various glass bottles of ingredients.  

 

Someday I’ll try to get some photos of their insides, but for now I attached a picture of the cabinet for you.  All those cabinets contain ingredients.  There’s a little nook area where I have some tester samples of SSS scents and a small collection of pretty empty vintage and niche bottles (from ebay and swaps).  I also have some vintage tea cups and rose colored Fenton glassware in the display

SoS: What is your favorite perfume ingredient? What kind of scents do you like? Flowery, woody, oriental? What perfumes do you use?

LE: I don’t think I can name a single favorite perfume ingredient because I am in love with so many! In the naturals world I love rose, jasmine, sandalwood, labdanum, beeswax absolute, oakmoss, neroli, tuberose, orris. In synthetics I especially love the damascones and ionones, but I love ambers and many others too.

 

I like all kinds of scents -woodsy, floral, oriental, incense, musk. Probably my favorite category is floral oriental, but I love many different kinds.

I don’t get to wear perfume for fun very often but when I do I enjoy Chanel Coco, Chanel Bois des Iles, Chanel 22, Chanel 19, Serge Lutens La Myrrhe, L’Artisan La Chasse Aux Papillons, Del Rae Bois de Paradis, Caron Parfum Sacre, vintage L’Arte de Gucci, Estee Lauder Tuberose Gardenia, and testing samples of various newer releases (some recent favorites being Serge Lutens Boxeuses and Van Cleef and Arpels Midnight In Paris).

SoS: Do you remember the first perfume you payed attention to? What was the first perfume you loved? Was it your mother’s perfume? Something you found out by yourself?

LE: My Mom didn’t wear perfume when I was growing up. I was given L’Air du Temps when I was young and although I liked it, I felt it was too grown-up for me at that age. I liked a violet perfume I had as a girl, and then in college I fell in love with Chanel 22.

 

SoS: How do normal people react when they find out you are a perfumer? Are they surprised, intrigued or maybe they find it amusing?

LE: When people hear that I make perfume, they are curious what kinds of ingredients I use and how I learned to formulate. They often wonder if my scents smell like the products they’ve smelled in department stores and are interested to learn the differences. Their first question is usually how I got started because it’s an unusual job.

SoS: What is your secret of working with animalic ingredients? I realize that in modern perfumery they are all synthetic replacements and natural alternatives, but in your perfume they smell so unique. What is the trick?

LE: I’m glad you like the animalic touches I use! There are many naturals that have animalic tones to them, for example labdanum, ambrette seed, and angelica. They have musky tones to them and I love using those. I also have a nice synthetic castoreum that I like. Jasmine adds natural indolic animalic notes, as do other white flower notes. Synthetic para cresyl aroma chemicals are interesting too. They add narcissus notes with an animalic edge.’

SoS: Those are not easy and pretty notes. How do “normal” people react to them.

LE: When most people smell things like indole or civet they are really surprised to learn that they’re used in perfume. Several perfumer friends of mine have told me that their mailmen have been perplexed over what on earth was in the stinky packages coming to their houses when they received ingredients like indole that were not wrapped well enough to conceal the scent.  Some animalic ingredients are so strong that you really have to be careful not to get any on the shipping materials or it will not be fun for the mailman!

To be continued…

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

12 komentarzy o “Wywiad z Laurie Erickson – Część 1 (Laurie Erickson Interview – Part 1)”

  1. Jest i wywiad! :)) Laurie wydaje się być bardzo interesującą osobą, czytając jej wypowiedzi można odnieść wrażenie, że ona naprawdę kocha zapachy. Sabbath, świetna robota, łatwość z jaką stawiasz interesujące pytania jest niesamowita! Czekam na drugą część 🙂

  2. Świetny! Laurie musi być bardzo pozytywnie nastawioną do świata osobą. I kredens mi się podoba 🙂
    Czekam na drugą część 🙂

  3. Idalio, Domi, dziękuję. 🙂
    Laurie jest, przede wszystkim, urzekająco normalna. Otwarta, ciepła, życzliwa, niezblazowana. Poznałam kilku perfumiarzy w życiu i to chyba norma: żaden z nich nie robi z siebie posągu, mają dystans i do swojej pracy, i do siebie samych. 🙂 To chyba jest dziedzina sztuki, która idzie w parze z ogólną sympatią do świata. 🙂

    A kredens i mnie urzekł. Jak bym chciała móc wparować w taki skarbiec z pojemnikami i flaszkami…

  4. no i doczekałem się 🙂
    wywiad-jak zwykle:mistrzostwo świata
    a kredens rzeczywiście robi wrażenie
    i ja również zaliczam do moich faworytów:Boxeuses oraz La Myrrhe
    czekam na ciąg dalszy 🙂

  5. wiedźma z podgórza

    Nawet fotografie powtórzyłaś te same? 🙂
    No właśnie: kliknęłam na zdjęcie kredensu Laurie i wyobraziłam sobie, jak po kolei otwieram te wszystkie drzwiczki i szuflady. 😉 Poezja wyobraźni..
    A wywiad super się czyta; wyłania się z niego obraz kolejnej zapalonej twórczyni, rzeczywiście jednocześnie zdystansowanej i sympatycznej pasjonatki. Poproszę o więcej. :))

  6. darla_riderphantom

    czyli jednak marzenia się spełniają…można zostać perfumiarzem z powołania, nie z wykształcenia 😉 wystarczy determinacja , ale tego mi właśnie zawsze brak…

  7. Jarku, dziękuję. Bardzo doceniam Twój pozytywny odbiór wywiadu. Przyznaję, dotychczas specjalizowałam się w przeprowadzaniu wywiadów i spotkań na żywo, face to face (wcale niekoniecznie perfumeryjnych), tu sprawa była trudniejsza. Nie widzisz rozmówcy, nie możesz wyprowadzać jednego pytania z drugiego, podchwycić błysku w oku i zainteresowania konkretną kwestią, na bazie którego zbudować można rozmowę "z życiem". No i nie ma lużnych żartów, swobodnych dygresji, które stanowią o uroku wywiadów będących zapisem pogawędki… Jesli udało mi się nie wypaść zbyt sztywno, to się cieszę.
    A La Myrrhe nie znam. 🙁

    Wiedźmo, no a jak inaczej? Te same, w tym samym miejscu tekstu. To ten sam wywiad przecież. 🙂
    Swoją drogą – opóźnienie wynikało własnie z oczekiwania na zdjęcie kredensu. 🙂

    Darlo, czyż to nie przyjemna świadomość? Choć wykształcenie przecież nie wyklucza powołania. Ja bym chciała oba. Tyle, że ja z jednej strony czuję powołanie do gazyliona rzeczy, z drugiej ciągle się rozdrabniam. Ale marzyć zawsze nam wolno…

  8. Jest. W sumie jest naprawdę zdolna i wyjątkowa. Nie musi się nadymać, żeby tego dowodzić. 🙂
    A jak na mnie pachną jej kreacje, sama wiesz. Coś czuję, że będa kolejne flakony… I kolejne… 🙂

  9. Thank you Klaudia! I enjoyed talking with you very much. Thanks for providing the English version too so my blog readers can visit your blog to read it. I'll keep in touch when the next new scents come out. Best wishes to you and your blog readers! (You can translate this comment for me if you like — wish I could do it!)
    –Laurie

  10. Laurie, thank you for the comment. I would not dare to translate it, you are to nice, really.
    I am waiting for new SSS scents and I am so sorry you can non read my reviews – you would know, how much I love your work.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy