Perfumy dla miłośników książek


Moja znajoma założyła ostatnio na Facebooku grupę "Wącham książki", do której, rzecz jasna, natychmiast się wklikałam. Bo wącham. 
W mojej ostatniej recenzji nawet trochę mi się typologii zapachów druku wymsknęło. :)

Zapach, o którym dziś słów kilka to spełnienie marzeń wąchaczy książek. przynajmniej takie jest założenie.


 

Paper Passion to pomysł, za którym stoi niezwykłe trio: wydawca, kreator mody i perfumiarz. 



  • Wydawcą , który zdecydował się wzbogacić swoją ofertę o zapach jest Gerhard Steidl - założyciel wydawnictwa Steidl publikującego głównie albumy fotografii (tak zwane photo - booki). 
  • Rozmiłowanym w książkach kreatorem mody, który zaprojektował efektowne opakowanie w formie wydrążonej książki jest sam Karl Lagerfeld - aktualny dyrektor artystyczny Domu Mody Chanel. 
 
  • Perfumiarzem, który zdecydował się odtworzyć zapach świeżo wydanej książki jest... Oczywiście ekscentryczny, kontrowersyjny i szalenie sprytny Geza Schoen. 

Wedle informacji na serwisie booklips.pl:

Pomysł na „Paper Passion” powstał już w 1997 roku, kiedy projektant mody, a zarazem miłośnik książek, Karl Lagerfeld, poprosił Steidla o wydrukowanie dla prasy książek o wprowadzanym właśnie na rynek zapachu perfum („Jako”). Podczas premiery książki zostały umieszczone na siedzeniach zaproszonych gości, ale Steidl odradzał takie rozwiązanie, ponieważ silna woń świeżo drukowanego papieru – jego zdaniem – mogła się źle kojarzyć podczas uruchomiania nowej marki perfum. Wówczas Lagerfeld, którego osobista biblioteka liczy podobno 300 tysięcy książek, powiedział: „Zapach świeżo wydrukowanej książki to najlepsze perfumy na świecie.”



Co z tego konceptu wyniknie?
Moim zdaniem sukces marketingowy. Wszyscy trzej panowie mają dar zmieniania w złoto wszystkiego, czego dotkną.
Sam zapach budzi moje obawy. Ale z drugiej strony, jak znam Schoena, pewnie rozpuścił w spirytusie nieco farby drukarskiej, dodał czegoś dekoloryzującego i przygotowany w ten sposób preparat będzie sprzedawał jak ciepłe bułeczki. ;-)


Paper Passion zamówić można, między innymi, na stronie wydawnictwa Steidl w cenie 68.00 funtów brytyjskich, 98.00 $ lub 85.00 €.

Co myślicie o tym pomyśle?

Komentarze

  1. Własnie dziś o tym czytałem i także musiałem o tym wspomnieć:)
    Gorąco liczę,że zapach okaże się znośny dla nosa,wszak stoi za nim Geza Shoen,a on potrafi zadziwić:)
    PZDR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, potrafi. Ale raczej nie pozytywnie. :(
      MNie się podobają jego pomysły na czyste chemikalia we flakonach, ale już "przybieranie" ich innymi składnikami mu nie wychodzi. Wode to klapa, Intelligence and Fantasy są żałosne, zapachy dla Biehla co najwyżej przeciętne. Nie ufam mu jako perfumiarzowi. Za to wierzę w niego jako marketingowca.
      Zobaczymy... Ciekawa jestem pojemności. i korci zamówienie flaszki do rozbiórki. ^^

      Usuń
    2. Sabb jeżeli będzie jakaś rozbiórka daj znać.Chętnie sie przyłączę:)

      Usuń
    3. Ok,. W razie czego uczynię kolejny wyjątek od założeń (publikowanie wieści to też wyjątek) i zrobię rozbiórkę na blogu. to byłoby coś. :)

      Usuń
  2. Nie jestem przekonana, a jednak chętnie spróbowałabym :3 Strona estetyczna i pomysł wspaniały :) Jednak wątpię, że piękny zapach papieru da się przelać w pachnidło. :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbował to zrobić Christopher Brosius w In The Library. Wyszło tak sobie. Paper & Cotton Tokyo Milk z papierem nic wspólnego nie ma. Tu stawiam na farbę bardziej, niż na papier.
      Jestem okrutnie ciekawa efektu... :)

      Usuń
  3. Witam

    Z jednej strony spec od marketingu sprzeda wszystko. Dżem z gorzkawych pomarańczy uczyni narodowym przysmakiem śniadaniowym a z plandek do pionierskich wozów uszyje spodnie, które później będzie nosić cały świat...
    Z drugiej jednak strony każdy sposób jest dobry, by propagować czytelnictwo. Więc jeśli dzięki komukolwiek książka jako produkt czy wyznacznik pewnego poziomu znowu wróci do łask, należą mu się oklaski. A najpiękniejszy jest zapach starych pergaminów równo ułożonych na dębowych blatach w zacisznym skryptorium królestwa wiedzy i opowieści.

    Serdecznie Pozdrawiam

    Zielony Drań (TM)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Schoen to naprawdę spec. Za grubą kasę sprzedaje rozcieńczone spirolem ISO E Super. I ludzie kupują. :)
      Ja niestety nie mam zaufania do niego, jako kompozytora perfum. O marketing zupełnie się nie martwię. :)

      Usuń
  4. Co do Shoena, a właściwie co do jego sposobu kreacji perfum, mam bardzo mieszane uczucia. Za to zapach książek uwielbiam, więc chętnie skosztowałabym Paper Passion, dając Shoenowi mały kredyt zaufania. Świetny news :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo. Schoenowi jako kompozytorowi nie ufam, ale i tak pragnę, żeby ten zapach był piękny i mój. Bo książki pachną cudnie...

      Usuń
    2. Auć, dwa razy ten sam błąd w jednym komentarzu - Schoen, Schoenowi itd. miało być :(

      A co do rozbiórki - Sabbath, jeśli zdecydujesz się na taką, proszę o cynk. Będę czatować.

      Usuń
    3. To jest odruchowe. Angielski uczy nas pisania odruchowo sh przez samo h. Podobnie jak uczy nas pisania u po q, co mi ostatnio pewien komentator złośliwie wypomniał. A to jest tak, że Ty wiesz, a palce piszą swoje. :)

      Jeśli zdecyduję się na rozbiórkę - zrobię ją na blogu. A co mi tam. :)

      Usuń
  5. Pomysł świetny!

    Mam plakietkę "Wącham książki":

    Zapragnęłam jej w chwili, gdy ją zobaczyłam i musiałam ja mieć ;-)

    Swoją drogą - gdyby tak dało się wynaleźć papier, którego zapach zmieniałby się z kartki na kartkę, "ilustrując" treść czytanej książki... ;-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest możliwość perfumowania kartek. Potem pocierasz i pachną. Wykorzystuje się to czasem w reklamach perfum w pismach dla pań (i dla panów też). Nie wiem, czy pocierałabym... Może? :)

      Usuń
  6. Kocham książki i kocham zapach zarówno starych egzemplarzy, jak i tych zupełnie nowych. :) Książki to moja pasja, drugie życie, więc perfumy samym zamysłem bardzo trafiają w mój gust... gorzej jednak może być z noszeniem takiego zapachu. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja próbowałam nosić In The Library I Hate Perfume, ale one po prostu nie pachniały... Tu chyba sporo zależy od tego, jak mocno lubisz pachnieć.
      Inna kwestia, ze tym razem nie stawiam na za0pach papieru, tylko farby drukarskiej. Zobaczymy...

      Usuń
    2. Ja czekam na Twe wrażenia. Ze mnie niestety nudna osóbka i lubuję się głównie w słodkościach (givenchy ange ou demon, guerlain insolence, v&r floverbomb), więc taki zapach może kompletnie mi nie pasować, ale ciekawość rozpala ogromną. :)

      Usuń
    3. Ej! no nie mów tak! Co niby jest nudnego (czy w ogóle niewłaściwego) w lubowaniu się w słodkościach? Albo zapachach kwiatowych? Albo szyprach? Albo owocowych? To jest wyłącznie kwestia gustu. Przecież nie możemy wszyscy lubić tego samego. :)

      Usuń
  7. Abstrahując od samego zapachu - genialne opakowanie!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak, gdyby rzeczywiście udało się uzyskać zapach książki. Ale nie tyle druku co papieru, nawet takiego zwykłego brudnożółtawego do xero czy jeszcze lepiej kredowego ... mniam.
    Czekam na rozbiórkę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też wydaje mi się ten pomysł kuszący, ale z drugiej strony - czy takie perfumy nie byłyby zbyt delikatne? Czy w ogóle czułabym je na sobie? A gdyby udało się zapach wzmocnić, to czy wciąż byłby tak ładny?

      Usuń
  9. Co to ludzie nie wymyślą :) Ile kocha zapach książek? Ja lubię i stare i nowe... każda pachnie czym innym. Sprawa oczywista i jak zwykle geniusze wykorzystali okazję do robienia kasy :) Czemu ja tak nie myślę i ciągle jestem biedna :DDDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, prawda. Stara książka pachnie zupełnie inaczej, niż nowa. A książka na zwykłym papierze drukowana czarną farbą pachnie inaczej, niż barwny album na kredowym.
      W kwestii twojego ostatniego pytania - Schoen to w tej kategorii zaiste geniusz. Sam pomysł na Molecule 01 - żeby wlewać do flakonów tanie jak barszcz, sprzedawane na galony Iso E Super i kazać ludziom za nie płacić grubaśną kasę... Bezczelny i genialny zarazem. :)

      Usuń
    2. o właśnie, BEZCZELNY, tego określenia mi brakowało, żeby całą tą sytuację ogarnąć słowem :) Od wczoraj siedzę i myślę i nic jeszcze nie wymyśliłam, w jakiej kolejce stałam, jak rozdawali geniusz :D dobra, już się nie pytam o nic więcej :D

      Usuń
    3. Geniusz geniuszowi nie równy. Rzeczywiście mam wrażenie, że Schoen zapasy talentu do interesów i geniuszu marketingowego wyczerpał za wiele, wiele osób. Ale na stanie w kolejce po talent perfumiarski już mu czasu brakło. Nie można mieć wszystkiego. ;)))

      Usuń
  10. Byłabym zaszczycona, gdybyście uwzględnili mnie w ewentualnej rozbiórce :)
    O planach Lagerfelda stworzenia zapachu książek czytałam już jakiś roku temu i od tamtej pory systematycznie śledziłam internet w poszukiwaniu newsów - jakoś bez rezultatu. Ogromnie się cieszę, że ten projekt dojdzie do skutku, bo zapach książek jest jednym z przeze mnie poszukiwanych.
    Niestety obawiam się efektu końcowego - gdzieś w tyle olfaktorycznej wyobraźni mam zakodowany zapach książki - w postaci wytartego woluminu stojącego przez kilkadziesiąt lat na zakurzonej półce, przesiąkniętego zapachem starych drewnianych półek, zdechłej myszy dawno zeżartej przez mole oraz rozmaitych pamiątek z egzotycznych podróży stojących po sąsiedzku. A to chyba nie będzie ten zapach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ciemno mogę Ci napisać, ze nie będzie.
      Myślę, ze to będzie nowa książka. Czyli farba drukarska głównie. Po drugie: za zapachem stoi Schoen. On nie zrobił nigdy dobrych perfum (w sensie dobrej kompozycji, bo Molecule 02 nawet ja kupiłam) i nie sądzę, by potrafił. Obym się myliła! Ma za to fantastyczne pomysły marketingowe. I to jest jeden z nich.

      Usuń
  11. Koncept farby drukarskiej w spirytusie jest odważny, ale i prawdopodobny ;)To by dopiero było :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może gdyby stał za tym jakiś solidny perfumiarz, nie wpadłabym na to. Ale c'mon! To Schoen! :D

      Usuń
  12. Sabb, a wiesz może czy, kiedy i gdzie będzie dostępne w Polsce to pachnidło?
    Uwielbiam zapach nowych książek, starych książek i druku. Must have do testów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy będzie. Lagerfeld u steru rokuje, że zainteresowanie zapachem może wyjść poza niszę.
      W Polsce kompozycje (i "kompozycje") Schoena ma Galilu, ale nie wszystkie. Tylko z serii Escentric Molecules. To, co poskładał dla Biehla jest w Quality. Poboczne projekty jak Boudicca czy Itelligence and Fantasy nie są dostępne. I nie jest to jakąś wielką szkodą, w moim odczuciu. :p

      A na zapach książek też czekam. Zawsze wącham książkę przed czytaniem.
      Wyobraź sobie kiedyś zatrułam się farbą drukarską przez nadmierne wąchania kalendarza astronomicznego. Szłam do Planetarium (z dużej, bo to u nas nazwa własna obiektu także), przed seansem kupiłam kalendarz, który wąchałam przez cały seans. Do domu nie dotarłam. W drodze powrotnej zemdlałam. :)

      Usuń
    2. Mam nadzieję, że jednak trafi do którejś z niszowych perfumerii. Nikogo nie obrażając, ale wydaje mi się, że ogół społeczeństwa nie doceni kunsztu Schoen'a.

      O kurcze, co za historia! :D
      Też lubię się nasycić zapachem druku, ale nigdy chyba aż na tyle się nie sztachnęłam farbą drukarską :)

      Usuń
    3. Doceni właśnie. kunszt jest genialnym marketingowcem. I pisząc o geniuszu nie przesadzam. Wymyślił perfumy wyglądające (i znikające) jak atrament sympatyczny, wymyślił pakowanie jednego związku chemicznego i sprzedawanie go we flakonach, wymyslił perfumy rzekomo stymulujące intelekt, wymyślił teraz zapach książki (choć to już było, ze wspomnę chociażby o In The Library I Hate Perfume). Tyle, że ani Wode, ani Intelligence and Fantasy, anie zapachy z serii molekularnej, ani zapachy dla Biehl Parfumkunstwerke to nie są dobre perfumy. W sumie prawdziwymi perfumami nazwałabym tylko jeden z zapachów dla Biehla. Reszta to... Jakieś artystyczne happeningi gdzie zapach został skonstruowany nieudolnie i przy okazji. Może rzeczywiście oceniam ostro, ale moim zdaniem ten Geza powinien zostać przy marketingu. W tej dziedzinie jest wielki.

      Usuń
  13. Ha! Ciekawe. Moze sie skusze...

    OdpowiedzUsuń
  14. Sam zapach mnie nie kusi kiedy wokół tyle książek i czasopism o różnych woniach, na róznych typach papieru i z róznych lat. Ale opakowanie Lagerfelda - bomba! Choćby przez chwile w łapach potrzymac bym chciała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na facebooku Mariola napisała, że kupi i sobie Kindle'a będzie perfumowała. E-booki zyskują coraz większą popularność i może się wkrótce okazać, że zapach książki będzie rarytasem.

      Usuń
  15. Bardzo chętnie zapoznałabym się z tym zapachem. Ciekawe, czy rzeczywiście da się umieścić w butelce zapach książek... :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Christopher Brosius już próbował w In The Library. Moim zdaniem wyszło średnio. Ale ja zawsze mam nadzieję. Tym razem też. Taki typ.:)

      Usuń
  16. Mmmmm, interesujące, ale chyba wolę książki w wersji papierowej! ;-D Z ciekawości: a może jest już flakonik, z którego wydobywałby się 'noszalny' zapach najprawdziwszego starego atramentu...? Pozdrawiam! :-)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty