Rozstrzygnięcie konkursu z perfumerią Marionnaud

Konkurs zakończył się wczoraj w nocy, jednak dziś dopiero udało mi się znaleźć czas na wklepanie wszystkich danych potrzebnych do wybrania zwycięzców. Mam nadzieję, ze wybaczycie dzień zwłoki. Życie nie chce czekać, doby nie chcę być elastyczne, organizm nie chce przestawić się na tryb funkcjonowania bez snu.

Dziękuję Wam wszystkim za wspólną zabawę i z przyjemnością informuję, że laureatami konkursu Sabbath of Senses i sieci luksusowych perfumerii Marionnaud, w którym nagrodami były dwa 50 ml flakony nowych damskich perfum Hugo Boss: Boss Nuit pour Fenme zostają…

Korozyjka

i

Cammie

Gratuluję serdecznie i życzę wyłącznie miłych chwil pachnących Boss Nuit.

Proszę o kontakt mailowy i dane do wysyłki.

Wszystkich czytających i obserwujących zapraszam do udziału w trwającym losowaniu flakonu pięknej figi z pomarańczą Mad et Len ufundowanego przez perfumerię Lu’Lua z Krakowa oraz do kolejnego konkursu z firmą Szmaragd i diament, w którym do wygrania będzie zestaw próbek  Ramon Molvizar, Cuarzo Signature wartości 500 zł, który to konkurs ogłoszę lada dzień.

Obiecuję dbać o Was i ułatwiać Wam poznawanie nowych zapachów jak tylko mogę. Przy wsparciu perfumerii i firm, które życzliwie obdarowują zaglądających tu miłośników perfumeryjnej sztuki. 🙂

Do zobaczenia!

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

39 komentarzy o “Rozstrzygnięcie konkursu z perfumerią Marionnaud”

  1. Czy to prawda że pani recenzja Chanel Coco Noir została napisana na podstawie 3 psików zapachu?

    Tak wyglądają dokładne testy, którymi się pani szczyci?

    1. Dobrze, będzie notka na ten temat. Opiszę w niej dokładnie swoje metody. 🙂
      I nie szczycę się. Tylko staram nie publikować opinii pochopnych.

    2. A czy mogę prosić o konkretną odpowiedź na moje pierwsze pytanie?

      Czy to prawda że szczegółową i bajkową recenzję Coco Noir napisała pani na podstawie 3 psików?

    3. Dziękuję za życzliwą ocenę mojej recenzji. :]

      Napisałam ją na podstawie ilości perfum _wystarczającej_ by poznać ich zapach.
      Liczenie naciśnięć atomizera nie jest praktyką powszechną przy pisaniu recenzji perfum i nie zamierzam jej stosować, chyba, że będzie to uzasadnione innymi względami.

    4. Dziwne że kiedy wystawiała je pani na Allegro to cudownie pamięć pani wróciła i jasno napisała

      "Praktycznie nowy – bez trzech trzech testowych psików."

      Już pani sobie przypomniała że jednak policzyła te naciśnięcia atomimizera i zastosowała tą praktykę?

    5. I jeszcze: "Otrzymanie produktu do testów nie wpływa na treść recenzji. Każda z nich jest popartą rzetelnymi testami"

      Uważa pani że rzetelne są testy na podstawie 3 psików?

      Szkoda. Takimi zagrywkami straci pani bardzo szybko czytelników

    6. To jakaś obsesja na moim punkcie? Tropienie powiązań między blogiem a kontem na Allegro?

      Rzekłabym, iż mi to pochlebia, gdyby nie to, że uprzejme odpowiadanie na anonimowe komentarze zawierające bezpodstawne, wynikające z nieznajomości przedmiotu komentarze nie ma żadnych pozytywnych skutków.

      Ale odpowiem na te bezsensowne, anonimowe sugestie, bo naprawdę staram się być uprzejma i nie ograniczać się do odsyłania trolli na bagna.

      Trzy psiki z dobrze rozpylającego atomizera są ilością najzupełniej wystarczającą dla wykonania rzetelnego testu. Jeśli przed testem nie żre się cebuli ani czerwonego mięcha, nie kąpie się w płynie do kąpieli i nie używa pachnących kosmetyków do ciała zapach zyskuje wystarczającą intensywność, by zdrowy (niezakatarzony) nos długo i wyraźnie czuł nuty.
      Wiele zależy od intensywności perfum, oczywiście. W przypadku wód perfumowanych Chanel dwa – trzy psiki starczają na globalną aplikację. Ponieważ testy nie wymagają projekcji na wszystkie strony, aby przetestować, jak zapach rozwinie się na skórze wystarczą dwa psiki na dekolt plus jeden w zgięcie łokcia. Jeśli naciśniemy atomizer do końca – to jest _dużo_.

      Mam nadzieję Anonimie, że usatysfakcjonowany moją odpowiedzią wrócisz na swoje bagno.

    7. A jeszcze godzinę temu pisała pani że nie liczy tych psiknięć. Dobrze że chociaż przyznała się pani do kłamstwa.

  2. gratuluję 🙂 wygranych!

    Widzę, że anonimowych "opowieści z krypty" ciąg dalszy 😛 buhahaaaaaa ZAwwwwwwwszeeeee jak sa konkursy to można dowiedzieć się o wielu niesprawiedliwościach i tajnych powiązaniach, sponsoringu, ustawianych wygranych, niekompetencji blogera i tym wszelakich podobnych ehhhh.

    1. Rzeczywiście – po poprzednim ogłoszeniu wyników rozdania flaszki też pojawił się gniewny anonim, który odreagowywał brak łupów.

      W sumie to przykre, że nie mam nagród dla wszystkich, ale takie bzdurne pomówienia zniechęcają mnie do rozdań. Bo póki rozdań nie było, zaglądali tu tylko ludzie, którzy naprawdę lubią zapachy i chcą o nich rozmawiać. A taki troll pisze bzdury i nie tylko wie zbyt mało, ale nawet nie chce się dowiedzieć więcej, żeby uświadomić sobie, ze to bzdury.

      I wiem, że nikt, kto naprawdę czyta, co piszę i naprawdę wącha perfumy nie weźmie tego poważnie, ale i tak jest mi przykro.

  3. Ja się zastanawiam skąd założenie, że skoro sprzedajesz flaszkę z ubytkiem 3 psiknięć i jednocześnie piszesz recenzje to znaczy, że było to jedyne źródło materiału testowego. Mi się zdarzyło przetestować zawartość całej fiolki, napalić na całego, kupić flachę oddać z niej te 2-3 psiknięcia testowe i kurde stwierdzić, że jednak to nie to i błyskawicznie posłać perfumy dalej.

    Pocieszę Cię Sabbath, że nie tylko u Ciebie tak jest u Olfaktorii zawsze jest afera po konkursie. Fakt tylko, że tam nie ma aż tak złośliwych przytyków odnośnie samej organizującej ( nie dorobiła się widać jeszcze anty funclubu). Nie mniej jednak jest zawsze cała rzesza niezadowolonych i rozczarowanych. Obserwuje to (wiem jestem złośliwa) z niemałym rozbawieniem a nieraz i zażenowaniem.

    1. Anty fanclub prawie mi pochlebia. :]

      Mój Miły radził – napisz mu, że miałaś próbkę i nic go nie obchodzi, jak testujesz. Staram się nie przenosić rozmów na teren prywatny i odpowiadać na takie bzdurne zarzuty w sposób, który sprawi, ze postronny czytający nie uzna mnie za chama, ale czasem kusi mnie, żeby napisać takiemu trollowi, że nie jego sprawa. To mój blog.

      I to prawda, że czasem trzy psiki to mało, a czasem to dużo. Że czasem muszę się z perfumami zmagać kilkukrotnie, żeby je "uchwycić", a czasem wystarczy jeden dzień.

      Czuję się niezręcznie, kiedy zmusza się mnie do zapewnień, że nie piszę recenzji z księżyca. Przecież to widać.

  4. A z resztą Sabbath, a bo to nie od dzisiaj przecież wiadomo, że jesteś kłamliwa, fałszywa i co tam jeszcze? A… masz wyznawców – jakieś mroczne kółko wzajemnej adoracji ludzi zbyt tępych żeby się zorientować, że twoje recenzje są słaaaaaaaaaaabe. Ot co.

    :P:P;P

    No to sobie pożartowałam, już zmykam zanim kogoś rozjuszę i narobię Ci dodatkowej pracy przy usuwaniu niecenzuralnych komentarzy.

    Ściskam, nic a nic się nie przejmuj. Jakiś czosnek tu zostaw i kołek osikowy na trole ( wiem, nie zabłysnęłam znajomością metodologii ale co tam)

    1. Dziękuję. 🙂 W sumie, cóż można na takie dictum odrzec? Że bzdura? Przecież to zauważy każdy, kto czyta. :]

    2. Natrafiłam na tę wymianę zdań i, niestety, muszę przyznać, że w pewnym momencie daje do myślenia. Nie, nie o metodologię testów, Allegro i tego typu bzdury mi chodzi.

      Raczej o Twój (przepraszam z góry za formę, ale tak będzie czytelniej) stosunek do wszelkich negatywnych komentarzy na własny temat.

      W Twoich wypowiedziach padają sformułowania: "jest mi przykro", "czuję się zraniona", "czuję się niezręcznie". I później potwierdzenie tezy, że to Ty masz rację, i że ktoś inny jest w błędzie.

      Nie lepiej byłoby się przyznać do niego. Np.: "Zapach x mi się nie podobał. Rozczarował mnie. Nie należy do kręgu moich zainteresowań, więc przedstawiam Wam relację z krótkiego, pobieżnego testy na podstawie trzech psików. Na dokładniejsze testy nie mam ochoty, bo czeka na mnie starta bardziej interesujących próbek".

      Ale Ty nie. Nigdy nie przyznasz się do błędu, choć w tym wypadku go popełniłaś. Oczywiście pretensjonalna forma Anonima powyżej jest bardzo niska, ale to nie zmienia faktu, że merytorycznie jego zarzuty nie są bezpodstawne. Zresztą z Twojej odpowiedzi można wywnioskować, że faktycznie użyłaś 3 psików (choć znowu wprost tego nie przyznałaś a owinęłaś w woal codzienności, bo "przecież to normalne i powszechne, że perfumy Chanel mają taką projekcję, że 3 psiki wystarczą".

      Sabbath, czasami trzeba mieć więcej pokory wobec ludzi, wobec świata. To zaprocentuje i umili Twoje życie i Twoich czytelników przynajmniej na tym blogu.

    3. Anonimie numer dwa,
      doceniam formę Twojej wypowiedzi i staranność, z jaką przedstawiasz swoje stanowisko. Naprawdę doceniam. Choć to ciągle anonim i rozmawia się dziwnie.

      Odniosę się kolejno do poruszonych przez Ciebie kwestii.

      Po pierwsze Twój zarzut dotyczący mojego "stosunku do wszelkich negatywnych komentarzy" jest chybiony. Stykałam się z opinią, że ludziom nie odpowiada forma moich recenzji, że są zbyt dygresyjne, barokowe czy zanadto poetyckie. I nie traktuję tego jak zarzuty, tylko jak opinie – każdy ma prawo mieć własny gust i preferować opisy bardziej konkretne i oszczędne w formie. Sama z przyjemnością czytuję takie blogi.
      Ogólnie rozumiem zarzuty dotyczące kwiecistości formy, częstotliwości ukazywania się wpisów (kiedyś ktoś napisał wprost, że nie szanuję swoich czytelników, bo zamieszczam wpisy za rzadko – wytłumaczyłam się wtedy brakiem czasu, nawałem pracy, stresem, zniżką formy i przepraszam) czy wyboru zapachów wedle własnego widzi-mi-się. Staram się wówczas wyjaśniać przyczyny.

      Co do zarzutów dotyczących nierzetelności i pobieżności testów – to są insynuacje, nie ocena recenzji.
      Używana jako przykład recenzja Coco Noir jest recenzją szczegółową, zawierającą opisy wszystkich etapów rozwoju perfum na skórze oraz ogólnej ich projekcji opartą na całodniowym teście globalnym i obserwacji "detalicznej" czyli na fragmencie skóry, do którego można przytknąć nos. I to w tej recenzji widać.
      Dodatkowo, z szacunku dla czytelnika, osadziłam zapach w kontekście zamieszczając krótkie, wprowadzające opisy perfum, do których zapach porównywałam, i które były jego poprzednikami w serii. Także po to, żeby czytelnik mógł porównać mój odbiór nowego zapachu ze znanymi już kompozycjami. Notki oparłam na globalnych testach w przeszłości oraz nałokciowym przypomnieniu sobie zapachów w dniu pisania recenzji. Dlatego dzień przed Coco Noir nie byłam w stanie niczego zrecenzować.

      Ilość psików nie ma znaczenia. Liczy się siła projekcji perfum, możliwość wyraźnego ich wyczucia i "uchwycenia" niuansów. W przypadku Black Afgano wystarczy jedno pełne naciśnięcie atomizera, by zapach atakował nas z gigantyczną mocą. Większe stężenie uniemożliwia analizę nut – nos się gubi, poszczególne nuty zlewają się i jesteśmy ogłuszeni.
      W przypadku Molecule 01 mnie osobiście nie wystarcza nawet wielokrotne globalne zlania się zapachem. Stąd moja recenzja tych perfum mieści się w dziale "krótkich gadek" czyli recenzji, które w spisie określam mianem "szortów". Piszę je kiedy testuję pobieżnie, albo kiedy testuję uważnie, ale i tak czuję, że perfumy nie chcą do mnie przemówić i dać się zrozumieć, albo kiedy robię ogólne zastawianie zawierające jedynie krótkie impresje o wielu zapachach z konkretnej grupy.

      Co do zapachów, które mi się nie podobają – wielokrotnie wyjaśniałam powód, dla którego więcej jest na SoS recenzji pozytywnych, niż negatywnych. Specjalnie dla Ciebie Anonimie, który najwyraźniej nie czytujesz mojego bloga napiszę jeszcze raz: łatwiej jest zamieszczać recenzje pozytywne, gdyż recenzja wymaga spędzenia kilku godzin z zapachem. Zwykle nie chce mi się tak długo męczyć z perfumami, które mi się nie podobają. Jeśli piszę negatywną recenzję, to zwykle, jeśli recenzja nie dochodzi do momentu kiedy perfumy zaczynają gasnąć na skórze – zamieszczam w niej informację, po jakim czasie zmyłam zapach rezygnując z dalszego testowania.Napiszę jeszcze raz – gdybyś Anonimie czytywał, wiedziałbyś o tym.

      Twoje arbitralne oświadczenie, że "popełniłam błąd" świadczy o tym, że pochopnie, bez znajomości faktów i przedmiotu oceniasz.
      Masz coś do zarzucenia recenzji? Za mało szczegółowa? Zbyt lakonicznie opisuje zapach? A może odbierasz go inaczej?
      Jeśli Twoja ocena opiera się tylko na opinii Anonima, który tropi mnie na Allegro, to wybacz, ale niewiele jest warta taka ocena.

    4. I chciałabym jeszcze, żebyś Anonimie rozróżnił zarzuty o nieskromność od zarzutów o nierzetelność.
      Ze zrozumieniem i pokorą przyjmę opinię, że moje recenzje są nieładne i nieciekawe. Zarzuty, że są niepoparte testami są obraźliwe.

      Oczywiście mogłabym się tłumaczyć, wyliczać psiki, przedstawiać dowody w formie zdjęć zużytych fiolek i atomizerów, zaklinać, że testuję – ale to niczego by nie zmieniło. Jeśli ktoś czytając szczegółowy opis nut twierdzi, że recenzja powstała na podstawie pobieżnego testu, to jest to przejaw złej woli.

    5. Wyobraziłam sobie trzy psiknięcia Black Afgano i uśmiechnęłam się – to byłby całkowity knockout, z koniecznością reanimacji.

      Anonimowość oznacza nie tylko brak szacunku dla Ciebie i Twojej pracy, ale także innych czytelników – my mamy odwagę podpisywać się imionami, ksywami. Niezmienną i najlepszą metodą jest ignorowanie takich komentarzy. Rozmowa z głupcem ma zawsze ten sam finał.

      Ściskam Cię bardzo mocno,
      Lu

    1. Dziękuję, tego się powinnam była spodziewać.
      To nawet nie mój własny, osobisty hejter, tylko "środowiskowy".

      Nie powinnam w ogóle ciągnąć dyskusji i tłumaczyć, ze nie jestem wielbłądem. :]

  5. przeżyłam dwa szoki w ciągu kilku minut:
    1. wygrałam (a uważam się raczej za pechowca w takich sprawach jak konkursy)
    2. anonim – zawiść w ludziach jest potworna. Sabb moim zdaniem nie powinnaś tłumaczyć się z niczego komuś kto wpisuje się jako "anonim". Troll to troll, nie karm, odczepi się 😉

    1. Masz rację. Całkowitą.
      Niestety, mam idiotyczny odruch – zawsze myślę, że może jeśli wytłumaczę, to ten ktoś pomyśli i zrozumie. A przecież z trollami to tak nie działa. :]

  6. Wszystko co mnie zachwyca

    Ha, ja jedną z lolit jestem w stanie dokładnie zrecenzować po jednym "psiknięciu" i to na stopę! Mój koszmar, którego nie mogłam z siebie niczym zmyć.

    A wygranym gratuluję!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy