Petroleum Edition Rare Histoires de Parfums

Dziś drugi odcinek opowieści rozpoczętej wczoraj historią armatniego wystrzału. Król ze świeżo poślubioną małżonką opuścili już pokład okrętu flagowego i oto wierni poddani mają okazję ujrzeć swą władczynię. Może i jest ona „bladoskóra i smukła jak irys” lecz jednak zupełnie nie taka, jakiej oczekiwano. Ale… Sami posłuchajcie.

Królowa Morloków

Pierwsze nuty Petroleum dziwią bardziej, niż zachwycają. „Mineralna” wedle opisu producenta kompozycja wcale mineralnie się nie zaczyna. Zaczyna się organicznie. Konkretnie zaś aromatem poddawanych wieloletniemu działaniu bakterii, pierwiastków promieniotwórczych, temperatury i wysokiego ciśnienia organicznych szczątków. Wedle teorii Bronisława Radziszewskiego (i niezależnie kilku innych liczących się naukowców) w ten bowiem sposób powstaje ropa naftowa, która – podkreślam – minerałem nie jest.

Zadziwiające jest także to, jak konsekwentnie ewoluuje kompozycja Ghislaina: od zapachu ciężkiego, brudnego, zawierającego trudne nuty organiczne w kierunku woni przestrzennej, chemicznie czystej. Jak gdyby poszczególne etapy rozwoju perfum rzeczywiście odtwarzały procesy chemiczne przeobrażające martwe organizmy w lotne węglowodory i bituminy o aromatach dalekich od… Truchła, z którego powstały.

Już opuszczając pokład nasza królowa popełnia pierwsze faux pas. Zamiast pokornie i lękliwie oczekiwać na pomoc grona usłużnych gentlemanów pewnie przemierza trap i, ku zgorszeniu zebranego na nabrzeżu komitetu powitalnego, samodzielnie schodzi na ląd. A potem jest już tylko gorzej. Bladolica, chuda, w męskim stroju i wysokich, skórzanych butach – zamiast czekać na lektykę, dziarskim krokiem przemierza błotnisty trakt i zdawkowo odpowiadając na kwieciste powitania zmierza w stronę pałacu. Skonfundowany król niepyszny podąża za nią, choć zaprawdę powiadam Wam, brodzenie w błocie w płytkich pantoflach nie należy do ulubionych królewskich rozrywek.

W pałacu okazuje się, że królowa w bagażu zamiast jedwabi i atłasów przywiozła jakieś machiny, słoje i beczki dziwnych cieczy. Że miast prowadzić porównawcze badania wzorów haftów zamorskich i tutejszych, snuje się po murach i podziemiach wypytując o sposoby działania mostów zwodzonych, zapadni i ustawionych na murach balist i katapult. Że miesza się do polityki i gospodarki, że używa słów nieprzystojących damie… I do tego dziwnie pachnie.

Patroleum to zapach dla Morloków. Istot żyjących w blasku technologii, nie słońca. Jeśli wyobrazimy sobie Morloki z perspektywy Morloków: bladoskóre, długowłose, smukłe istoty o zręcznych placach pachnące ropą, smarami i rozgrzanym pracą żelazem, jeśli pojmiemy jak piękna, fascynująca jest z ich punktu widzenia technologia… Wtedy zrozumiemy Petroleum. Jest to bowiem aromat czysty, przestrzenny i przyjemny. Tylko tak bardzo nieperfumeryjny.

Klasyczne perfumiarstwo jest sztuką dla Elojów – dzieci słońca kochających kwiaty i słodycz owoców. W perfumeryjnej niszy znajdziemy jednak także zapachy, których piękno wykracza poza kanon. Jednym z nich jest balansujące gdzieś pomiędzy Tar i Garage Comme des Garcons a Nostalgią Santa Maria Novella Petroleum.

Jeśli więc nawet nasza królowa spędza dnie w zamkowych podziemiach badając właściwości sprowadzanych z całego świata minerałów i eksperymentując ze stopami metali o wielu barwach, nie czyni to z niej potwora. Jej uśmiech jest ciepły, jej oczy jasne i lśniące, jej śmiech brzmi jak srebrne dzwoneczki. Fakt, że nosi te same skórzane oficerki przez dziesięć lat niczego nie zmienia…

Petroleum przemierza wraz z nami drogę od trudnego połączenia skórzastej bergamoty i, rzeczywiście nieco przypominającego ropę, ciemnego oud w stronę zapachu przestrzennie aldehydowego, technicznie „czystego”, fantastycznie przygaszonego nutą starej skóry kojarzącą się w tym kontekście z zapachem skórzanego pasa transmisyjnego albo starego paska klinowego. Wiecie już, że lubię takie aromaty. Flakon Nostalgii mam. Tar także. Czyżby pora na Petroleum?

Data powstania: 2011
Twórca: Gerald Ghislain

Trwałość: słabsza, niż pozostałych zapachów z serii. Może wynika to z eteryczności zapachu, ale po 4-5 godzinach kompozycja staje się subtelnie łagodna. jest wyraźna, ale pachnie jak rozgrzany ozon.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: oud, bergamota, aldehydy
Nuty serca: róża, oud, ambra
Nuty bazy: oud, cywet, nuty skórzane, paczula, białe piżmo

Źródła ilustracji:

  • Zdjęcia 1,2 i 4 pochodzą z disneyowskiej serii filmów „Piraci z Karaibów”. Na wszystkich Keira Knightley.
  • Zdjęcie 3 i 5 z filmu „Wehikuł czasu” z 2002 roku. W roli władcy Morloków Jeremy Irons.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

23 komentarze o “Petroleum Edition Rare Histoires de Parfums”

    1. To prawda – Petroleum jest ekstremalne. Ale czyż to nie miło, że mamy tak różne kompozycje do wyboru? 🙂

  1. Z jednej strony nie chcę spamować, ale z drugiej Cię chwalę, więc może będziesz zainteresowana – wyróżnieniłam Twojego bloga u siebie, zapraszam. 😀

  2. Wciągająca recenzja i uwodzicielski zapach. Mam bardzo podobne odczucia co do zapachu i tego jak się rozwija. Uwielbiam zapach ropy naftowej, Tu w moim odczuciu jest podany bardzo lekko i perfumeryjnie. Dzisiaj zaserwowałam sobie go globalnie i nie mogłam się nacieszyć tym jak pachnę. Także jakbyś zdecydowała się podzielić w przyszłości Pertroleum na wspólnych to tak jak pisałam ustawiam się do kolejki 🙂

    1. Tez lubię zapach ropy. Co ciekawsze – benzyny już mniej. Ale za to zapach asfaltu uwielbiam.
      Masz rację – te dziwne i trudne nuty podane są tu lekko – dlatego jest królowa, nie król.
      Będę myśleć nad rozbieraniem. Ale drogie są te Rare'y zbójecko. A przecież najpierw najpierw będzie Black Oud i Hunter. Czemu ja mam taki drogi gust??

    2. Można by rzec królewski ten gust. Może w miarę upływu czasu i rozrostu kolekcji po prostu narzucają się te droższe zapachy. Gdyby taki z jednym kosztował dajmy na to 300 zł za flakon pewnie nie mrugnęłabyś okiem i byś zamówiła 🙂 Fakt nie zostałby zarejestrowany:) Ciężko przegapić jednak wydatek rzędu 1000- 1500zł . Choć tu też zależy od tego jakie kwoty miesięcznie przeznacza się na pasję/urodę ( niepotrzebne skreślić).

    3. Myślę, ze tak właśnie jest. A*Mena ToF zamówiłam z marszu. Na Allegro. A w przypadku MCMC Fragrances czy LM Parfums dochodzi dodatkowo sprowadzanie zza granicy…
      Inna kwestia, że kupując 30 ml Bowmakers nie zastanawiałam się nad tym, czy drogo, choć przecież drożej… Teza strzelać te absoluty. Tylko najpierw muszę jakoś zorganizować atomizery.

  3. Pasjonująca opowieść, pasjonująca tak bardzo że aż zachciało mi się poznać perfumy o których traktuje choć samo imię i spis nut ostrzegają- to nie moja historia.

    Choć królową o podobnych zainteresowaniach radabym poznać. Niekoniecznie w kontekście Morloków, u Wellsa (bez filmowych zniekształceń) to ohydne stwory- no i ta ich dieta.

    1. Trzyrybko, w tekście jest podpowiedź. Nie tylko zdjęciowa. U Wellsa, z tego co pamiętam, Morlokowie byli bezwłosi. Filmowi (w obu znanych mi wersjach) byli owłosieni. A mnie chodzi ewidentnie o tych z 2002 roku. Ci byli dla mnie bardziej interesujący, niż bezwolni Elojowie. Choć dietę (jak wiesz) preferuję raczej elojową. Za to pasje…

  4. Perfumy chyba raczej nie dla mnie… Za dużo tu chemicznej czystości 😉 Ale nie można mu odmówić wyjątkowego konceptu.

  5. Brulion malarski. Justyna Neyman

    No cóż, dla mnie Petroleum okazało się za mało ekstremalne. Tylko początek, kiedy w moim odczuciu – inaczej, niż w twoim, ropa była bardzo wyrazista, potem zapach ułożył się przymilnie drzewnym, bliskoskórnym aromatem. Bardzo chciałam wyczuwanego wcześniej warsztatu, smarów, chemii – ale nie, tylko sympatycznie i miękko. Na dodatek, niestety, trwałość nie była tak wielka, jak zapowiadał mi pan z Horna. Krótko mówiąc, po aplikacji przeliczałam zasoby, im dalej, tym bardziej uczucia miałam ambiwalentne – bo żal, ale też i radość, że jednak kawał grosza zaoszczędzę.

    1. Bo on wcale nie jest ekstremalny. Nie aż tak. Toż piszę, że królowa, nie jakiś tragarz kminu. 🙂
      Mnie się ta jego subtelność podoba. Nie podoba mi się natomiast (jak i Tobie) średnia trwałość. I cena. Cena nie podoba mi się najbardziej. 🙂 Gdyby kosztował tyle, co seria Synthetic CdG…

  6. Wykonałam wczoraj najgorsze w moim życiu 60 km rowerem. Cały dzień w śniegu i deszczu pod wiatr. Dziś już było sucho i wraz ze zmianą czasu, oprócz ładnego zimowego krajobrazu pojawiły się te cudowne jesienne zapachy butwiejących i palonych liści. Miło było wrócić do ciepłego domu i przeczytać Twój kawałek o Morlokach. Dobrze, że widzisz Petroleum znacznie ciekawiej, niż ja! Miłego wieczoru.

    1. W taką pogodę?! Jesteś, zaiste, twardzielem.
      A Petroleum podoba mi się bardzo. Działa na wyobraźnię. Takie kompozycje opisuję najchętniej. Bo jest łatwo. :)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy