Xerjoff Casamorati: Lira

Nie pisałabym o Lirze – nie w chwili, kiedy mam w ręku dziesiątki cudownych zapachów, o których palę się Wam opowiadać – gdyby nie to, że chcę komuś przekazać próbkę, a wypuszczanie z rąk sampli niezrecenzowanych perfum budzi mój wielki opór. Bo a nuż zachce mi się zrecenzować… I co wtedy?

Lira to kwiatowy gourmand. W dodatku z karmelem i lukrecją. Czyli wszystko to, czego nie lubię i czego w związku z tym recenzować nie powinnam. Ale postaram się być obiektywna. Bo Lira zasługuje na ciepłe słowo. Tylko wybaczcie brak ognia… 🙂

Zanim przejdę do zapachu pozwolę sobie przypomnieć, że założyciel marki Xerjoff – Sergio Momo ma chorwackie korzenie. Słowo Lira w zapisie użytym jako nazwa kompozycji zapachowej, choć opisane w materiałach prasowych jako imię kobiece, najprawdopodobniej oznaczało dla niego to samo, co i dla nas: instrument muzyczny, atrybut Apollina i najprawdopodobniej także nazwę jednego z charakterystycznych gwiazdozbiorów letniego nieba – Lutni zwanej z łacińska Lirą. I tym skojarzeniom pozwolę sobie dziś się ukłonić.

Leniwa wędrówka słońca

Lira jest zapachem, który już od pierwszych nut otwarcia robi wrażenie komfortowo ułożonego na skórze. Akord cytrusowy brzmi słodko i łagodnie, wanilia jest puchata i ciepła. Brzmiące w tle nuty kwiatowe dają kompozycji „sznyt”, którego zwykle brakuje perfumom z grupy gourmad.

Drugi plan za to… układa się nie tylko komfortowo i elegancko, ale też pięknie.

Może to i karmel, ale na mojej skórze brzmi jak kakao. Łagodnie kremowa nuta, w porównaniu ze słodkim szczytem kompozycji prawie wytrawna, aksamitna i skupiająca uwagę. W moim odczuciu to ona nadaje Lirze charakter.

Choć niemałe znaczenie ma tu także sposób, w jaki poszczególne akordy ze sobą współpracują. Najchętniej narysowałabym obrazek, ale nie bardzo mogę, spróbuję to więc opisać.

Głównym akordem kompozycji jest kakao z wanilią. Dalekie od nudy, pobrzmiewają w nim bowiem nutki korzenne.

Jeśli ów główny akord wyobrazimy sobie jako miękką kulę, to na kulę tę skapują krople cytrusowej słodyczy. Nie nazbyt często i nie nazbyt słodko. Ot, na tyle, by zostawić lśniące ślady i dać matowemu zapachowi odrobinę blasku.

Kula ta toczy się natomiast po płaszczyźnie wysypanej delikatnymi płatkami białych kwiatów, które to przywierają do niej, to miękko opadają. A ponieważ, jak wspomniałam, kula jest miękka, są momenty, kiedy płatków przywiera więcej, są też momenty, kiedy obserwujemy głównie słodki akord główny.

To wrażenie powolnego, leniwego toczenia, ruch obserwowany głównie jako subtelne zmiany faktury, bez ewolucji kształtu i barwy zapachu – to właśnie charakteryzuje Lirę najlepiej.

Lira płynie bowiem przez czas jak ciepłe słońce po nieboskłonie. Powolutku, leniwie, niezmiennie. Czasem towarzyszy jej ciepły deszczyk, czasem puchate obłoczki, jednak nie wpływają one na słońce. Tylko uzupełniają obraz.

Nie jest to kompozycja powalająco oryginalna. Ale to samo można powiedzieć także o pozostałych zapachach Xerjoff. Jest za to niewątpliwie świetnie poskładana i bardzo, bardzo miła dla nosa. Nawet mojego, choć (jak już wspomniałam we wstępie) stanowczo nie jest to zapach dla mnie stworzony.

Data powstania: 2011
Twórca: Sergio Momo
Trwałość: wiele godzin. Ale im dłużej, tym bardziej zapach jest statyczny i normalny.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: bergamota, czerwona pomarańcza, lawenda
Nuty serca: bułgarska róża, egipski jaśmin, cynamon, kwiat lukrecji
Nuty bazy: wanilia, piżmo, karmel

Źródła ilustracji:

  • Zdjęcie gwiazdozbiorów Łabędzia i Lutni ze stron serwisu Moja Astronomia
  • Drugie zdjęcie reklamowe.
  • Na trzecim teksturka na pulpit „White Petals” ze strony free-3d-textures.com.
  • Ostatnie  z artylułu o barierach przeciw promieniowaniu słonecznemu w serwisie www.radiantbarrier.com.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

19 komentarzy o “Xerjoff Casamorati: Lira”

  1. To nazywasz brakiem ognia? 😀 Śliczna recenzja, jeżeli będę miała okazję – z radością powącham.

  2. Przeczytałam "lukrecja" i od razu skojarzyło mi się z moją ukochaną Lolitą Lempicką. Tam jest i lukrecja, której nie lubię i anyż którego wprost nie trawię, a jednak jakimś cudem w LL mi się szalenie podoba. Liry nie znam, ale cały Twój opis sprawia, że czuję się tak, jakbym spędziła długi czas na słonecznym tarasie opatulona ciepłym kocykiem z kubkiem kakao w rękach. Rozmarzyłam się 🙂

    1. Jest pewne podobieństwo. Choć Lira jest łagodniejsza, bardziej puchata i leniwa. A Lolitę muszę przetestować od nowa kiedyś.

    2. Mnie się Lolita tez nie podobała. Ale podoba mi się L de Lolita. Przynajmniej podobało się wtedy, kiedy testowałam.

    1. Jest w Quality. Ale cena… Cena zaporowa, jak na moje możliwości.
      Mnie takie składniki zwykle uwierają i duszą. A tu nie. I to jest wyjątkowe.

  3. Mojego serca Lira także nie zdobyła. I nie chodzi o składniki, Xerjoff po prostu mnie nie zachwyca. Może to jakiś, uruchomiony resztkami rozsądku mechanizm obronny, który chroni mój portfel?

    1. Nie sądzę. Ja mam wrażenie, że perfumy Xerjoff są dobrze z dobrych składników poskładane, ale zarazem bardzo zachowawcze. Eleganckie, lecz przez to mało odkrywcze. I o ile przy Lirze mi to nie przeszkadza, to Mefisto mnie wkurzył. A seria z meteorytami każe mi szukać związku. I nie znajduję go.
      Ale i tak jeszcze jeden meteoryt będzie. Dla urody. Meteorytu, nie zapachu.

    2. MariaMaKota

      Ciekawe – może seria Oud Stars ma do przekazania większe pokłady emocji, niż po prostu eleganckie zapachy dla bogatych szczęśliwców. 🙂 😉

    3. Też o tym myślałam. Czytałam składy i sama nie wiem. Na pewno chciałabym poznać. Ale ja chcę poznać wszystkie oudy świata. 🙂

  4. Niby wszystko ładnie, ale jakos tak… nudno 🙂
    I nie mówię o Twoim opisie, bo czyta się go z czystą przyjemnością, tylko o samym zapachu. Zapach idealny do domu, w postaci świeczki zapachowej czy mojego ulubionego wosku YC. Ale nie w postaci perfum 🙂

    1. Bo to zależy od tego, co kto lubi. Kiedy staram się możliwie obiektywnie zrecenzować Lirę – nie mam się do czego przyczepić. Jest prześliczna i bardzo przyjemna. Spałam w niej – pościel pachnie mi delikatnie trzeci dzień i jest to zapach rozkoszny. Ale może masz rację, że bardziej cieszy mnie na pościeli, niż na skórze?
      Z drugiej strony, ja na pewno nie mam reprezentatywnego gustu.

    2. Ni łam się! 🙂
      Nie to jest ładne, co jest ładne, lecz to co się komu podoba!
      Zapach, tzn. opis kojarzy mi się z woskiem Satin Vanilie z YC, zapach sam w sobie piękny, robi w domu przyjemną atmosferę. Ale gdy potrzymałam do trochę w dłoni i skóra przeszła tym zapachem, nie mogłam go znieść. I musiałam szybko pobiec wyszorować ręce.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Miller et Bertaux Spiritus Land

. W opisie zapachu producent zapewnia, że kompozycja jest całkowicie nowatorska. Oczywiście nie uwierzyłam. Wcale nie dlatego, że żywię osobistą niechęć do firmy. Po prostu…

Czytaj więcej »