+MA Blood Concept

Krew zawsze budziła spore emocje. Bogactwo skojarzeń, osobistych doświadczeń i kulturowy kontekst sprawiają, że seria Blood Concept właściwie skazana jest na marketingowy sukces. Właściwie bez względu na zapach. A jednak, recenzując podstawowe kompozycje serii: A, B, AB i 0 z satysfakcją podkreślałam, że są to PERFUMY, nie tylko pachnący happening. Mogą się podobać albo nie, ale tego, że są przemyślanymi kompozycjami odmówić im  nie sposób. Ich bezkompromisowość pasuje do koncepcji, koncepcja pasuje do zapachów – całość robi świetne wrażenie.

Nic dziwnego, że kolejna propozycja duetu Castelli – Zuddas (o którym szerzej pisałam przy okazji wpisu o perfumeryjnych ekstremach) znalazła się na liście moich must niuchów. +MA czytane jako PlasMA to zapach… Plazmy oczywiście. Plazmy rozumianej nie jako zjonizowana materia o stanie skupienia przypominającym gaz, ani jako mieszanina kwarków i gluonów, lecz plazmy w znaczeniu osocza krwi. Osocze składa się głównie z wody, ma delikatne, słomkowe zabarwienie i budzi zdecydowanie mniejsze emocje, niż czerwona krew. Ale zapach i tak kusił.

+MA składa się wyłącznie z syntetycznych składników, jej zapach określany jest jako niewinny, czysty i bezpieczny. I podobno kojarzyć ma się z czystą bielą i czystym praniem…

Sztuczne opychanie

 

Otwarcie jest dziwne. I to chyba najtrafniejsze, co mogę o nim napisać. Połączenie czystych, eterycznych, pozbawionych organicznych konotacji nut syntetycznych z (też syntetycznym) aromatem wypranych w silnie wybielającym proszku worków po liściach laurowych.

Druga fala zapachu to przenikliwie jasny aromat kwiatów – nie jasnych kwiatów i z pewnością nie zapach w perfumiarstwie klasyfikowany jako białe kwiaty: ciężki, zawiesisty i upojny. Tak mogłyby pachnieć lilie malowane przez pierwszy przymrozek na szybie laboratorium medycznego w nowym (i nowoczesnym) szpitalu. I nawet mając świadomość tego, że mróz nie maluje kwiatów żadnego konkretnego gatunku oraz tego, że zmrożona woda nie pachnie – nie jestem w stanie znaleźć bardziej adekwatnego porównania. Bo to kwiaty, ale do naturalności im daleko. Nie ma w +MA ani miękkości kwiatowych płatków, ani zmysłowości rozchylonego kielicha ukazującego intymne, kwiatowe dno. Jest forma, jak gdyby kwiaty owe wykonano ze szkła. Albo z lodu właśnie.

Z czasem +MA ogrzewa się nieco i wysładza. Wysładza bardziej, niż ogrzewa, niestety.

Wyobraźcie sobie watę cukrową sporządzoną nie z cukru, lecz z aspartamu, z charakterystyczną dwuznacznością smaku tej substancji – tak słodkiej, że aż gorzkiej. Zroście kłąb takiej waty syntetycznym kwiatowym aromatem i włóżcie na chwilę do zamrażarki – tak, by zewnętrzna warstwa zdążyła zmrozić się, lecz środek pozostał miękki.

Połączenie subtelnej jasności z dziwnie syntetyczną, nieprzyjemną słodyczą oraz wrażeniem ostrości krawędzi tej olfaktorycznej konstrukcji daje efekt w postaci kłębu słodkiej waty szklanej zroszonej C10H10O3 znanym w perfumiarstwie jako calone i stosowanym w celu uzyskania nut morsko – ozonowych oraz pachnącymi jabłkowo – świeżo kwasem kaprylowym albo korkowym znanymi odpowiednio jako hexyl acetate i fructone. Nie zdziwiłabym się także obecności w +MA helionalu znanego miłośnikom perfum głównie z Angela Thierry’ego Muglera.

Najprzyjemniejszym momentem rozwoju zapachu jest pojawienie się dihydrojaśminatu metylowego znanego jako hedion i pachnącego rozświetlonym, pozbawionym uciążliwej kremowości jaśminem. Miła ta nuta nie jest mnie jednak w stanie skłonić do spożycia tego dziwnego przysmaku.

Teraz czekam na RED+MA, które pachnieć mają krwią zmieszaną z mlekiem.


Data powstania: 2012
Trwałość: do 8 godzin

Nuty zapachowe:
syntetyczne

Źródła ilustracji:

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

11 komentarzy o “+MA Blood Concept”

  1. Ciekawy opis! 😉

    Wata aspartamowa! 😛

    Miałam okazję powąchać wcześniejsze (?) Blood Concept i rozczarowały mnie, choć nie spodziewałam się nie wiadomo czego. Aczkolwiek pomysł oryginalny. 😉

  2. Cudownie pojechany opis. Przeczytałam z przyjemnością. Umiejętność oddania temperatury w perfumach fascynuje mnie od początku zainteresowania niszą. Stąd lodowe kwiatki na laboratoryjnym szkle kuszą, ale już sztuczności-słodkości niekoniecznie.

  3. Sama nie wiem… Wszystko to brzmi mi dziwnie, chociaż z drugiej strony Angela lubię, więc teoretycznie jakaś tam szansa że by mi się i ten zapach spodobał jest… Ale i tak, to co mnie zaintrygowało najbardziej to ostatnie zdanie. Krew z mlekiem?!?!?!

  4. Brzmi cokolwiek intrygująco 🙂 uwielbiam opisy tak abstrakcyjnych przezyć i wyobrażeń moja wyobraźnia tez czasem takie tworzy. To piękne ile impulsu daje zapach.

  5. Brulion malarski. Justyna Neyman

    Ja dzisiaj ochoczo wrzuciłam na siebie z odlewki Blood Concept AB – zapach, który mnie zachwycał i pozytywnie się kojarzył i musiałam niestety zmyć go z siebie, bo przyprawił mnie o mdłości ( teraz nawet wspomnienie jest dla mnie trudne). Tak więc ciekawość reszty "wytworów" Conceptu jest hamowana tą nieprzewidywalnością. Jest coś trującego w AB, niewątpliwie (oczywiście nie dosłownie), obawiam się, że i osocze byłoby nieobojętne, jeśli chodzi o moją reakcję.

  6. Dobre Dla Urody

    Opis bardzo ciekawy, ale nuty zapachowe już, zdecydowanie, mniej, nie moje klimaty, choć ciekawość mnie bierze 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy