Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu 6.1

Pamiętacie serię wpisów o najpiękniejszych flakonach?

Wiem, że to blog o perfumach, nie o wzornictwie przemysłowym, ale taka już ludzka natura, że biorąc do ręki książkę, oceniamy także okładkę. Dlatego, choć wspólny tytuł wpisów „flakonikowych” brzmi „Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”, tak naprawdę dowodzą one, że to, co widoczne pewne znaczenie jednak ma.

Ponieważ z natury wolę chwalić, niż ganić, pierwszy wpis o flakonach, które niekoniecznie są radością dla moich oczu ukazuje się prawie półtora roku po pierwszej porcji zachwytów. I zaznaczam, że nie jest to obiektywna krytyka zamieszczonych dzieł, ani wynik jakiejkolwiek ankiety. To moje widzi-mi-się. A raczej krótki przegląd tego, co mi się nie widzi.

Proszę, nie czujcie się urażeni, jeśli któryś w wspomnianych tu flakoników podoba się Wam lub skrywa Wasz ulubiony zapach. O gustach się nie dyskutuje, ale przecież można mieć różne. I wcale nie twierdzę, że mój jest najlepszy. 🙂

Przymrużmy więc oko i miłej zabawy. Dziś porcja groteski: flakony udające coś, czym nie są oraz flakony anatomiczne. Miłej zabawy!

Część pierwsza

Flakony mimetyczne

Zacznę łagodnie. Pomysł prawie fajny: płyn do mycia powierzchni szklanych dla osób o porcelanowej skórze: Diesel Green.

Moja druga propozycja to upiór z opery – Phantom of the Opera Parlux Fragrances. Rzecz w tym, że mnie ten flakon przypomina pewną, konkretną część ciała upiora i… Nie jest to maska.

Outrageous by Kerry Katona – skandalizujący flakon skandalicznych perfum Kerry Katona mnie osobiście kojarzy się z wizytą na wystawie średniowiecznych narzędzi tortur, ale wiem, że niektórym wypustki przywodzą na myśl mniej jednoznaczne doznania… 

Zwyczaj picia z kobiecego pantofelka nigdy nie wydawał mi się atrakcyjny. Szczególnie kiedy pomyślę o poziomie higieny w czasach, gdy go praktykowano. Tym razem można się z pantofelka polać.

Zaiste, niektóre pantofelki musiały mieć intensywny zapach. Tym razem jest to Zapach Anny Dello Russo – The Scent of Anna Dello Russo. Tak, mam świadomość tego, że to niesmaczna analogia…

Kosmetyki stylizowane na matrioszki zawsze znajdą miłośników. Mnie nawet przemyślna i starannie wykonana  kolekcja Puposka marki Pupa wydaje się estetycznie kłopotliwa, ale to..?! To jest… Yyyy… To jest pojemniczek na perfumy w kremie z serii Nesting Dolls Estee Lauder for Neiman Marcus.

Część druga

Flakony humanoidalne

Zacznę od klasyka. Klasyczne już perfumy we flakonie, który także stał się już klasykiem. Le Male Jean Paul Gaultier, czyli tak zwany kadłubek. Flakon wyglądający jak resztki skazańca po torturach.

Mam upodobanie do sportów wodnych, ale pianka do nurkowania nie ratuje tego konceptu. Le Male Scuba Diver.

A na dodatek okazuje się, że jednak nie wszystko, co bez koszuli i w kilcie wygląda dobrze. Może dlatego, że poza brakiem koszuli w oczy rzuca się również brak głowy. I rączek. I nóżek…

Fakt, że majtek prawdopodobnie projekt także nie uwzględnia nie jest dla mnie pocieszający.

Fascynująca jest konsekwencja, z jaką marka Jean Paul Gaultier trzyma się tych niepokojąco okaleczonych kadłubków. Bo poza licznymi wersjami korpusików męskich, mamy też korpusiki damskie – Clasique. I nie potrafię odpędzić od siebie myśli, że te z Sex Shopów mają przynajmniej głowy…

 

W ramach rekompensaty chyba, w roku 2011 marka Jean Paul Gaultier wypuściła na rynek wielki łeb. Co prawda łysy, płaski i z boku wyglądający jak… znajomy kadłubek, ale jest to niewątpliwie łeb. Wewnętrzny chochlik szepce, że to łeb, który straciły poprzednie flakoniki zapachów JPG.

Kocorico – kolejne piękne perfumy we flakonie o nader niecodziennej urodzie.

Żeby nie wyszło, że czepiam się jednaj marki, oto łby z innej bajki. Flakoniki perfum z serii Dolly Girl Anny Sui mają urodę tak… oryginalną, ze w sumie nie czuję się na siłach zachwalać. Voilla!

 

 

 

 Pozostając w temacie głów – mój faworyt: flakon Pink Friday Nicki Minaj.

Wiem. Podejrzewacie mnie o złośliwy wybór zdjęcia, na którym Pink Friday wygląda nieładnie. Też bym podejrzewała, bo w to, że ktoś zaakceptował ten projekt i mnie uwierzyć trudno. Oto więc inne ujęcie. Sami oceńcie, czy lepsze:

Dobrze. Były kadłuby i głowy do wyboru i do koloru. czego brakuje?

Head Over Heels Revlon. Wbrew nazwie – head trudno znaleźć…

 Rąk dziś nie będzie. Nie można mieć wszystkiego…

Jeśli podoba Wam się ten cykl, dajcie znać. Mogę kontynuować. Choć przenigdy nie będę upierała, że moje sądy są obiektywne. Wiadomo, że nie to ładne, co ładne…

Dla zainteresowanych – linki do poprzednich części cyklu:

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu Część 1 – flakony perfum selektywnych

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu Część 2 – flakony najbardziej oryginalne

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu Część 3.1 – niszowa klasyka

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu Część 3.2 – niszowa nowoczesność

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu Część 4 – flakony nieistniejące

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu Część 5 – Spirit Level

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

31 komentarzy o “Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu 6.1”

  1. Madzik Monster

    Cykl świetny:) Jestem obiema łapkami za kontynuacją.

    Lalki- matrioszki od Estee Lauder mnie zabiły…^^ I "łeb" Kokorico:D

    Łeby od Anny Sui będą mi się śniły po nocach^^

    1. Ja wyznać muszę, ze takiego łeba od Sui na żywo nie widziałam. Może one w realu mają jakiś urok, ale na zdjęciach to jest koszmarek.

  2. Pupushki Pupy akurat podobaja mi sie w kiczu, Glowki Anna Sui odstraszaja nawet od testow, Bucik mnie rozwalil, korpusiki – w sumie nawet mi sie podobaja, Le Male, jak moj chlop mawia, to Man size bottle, zapaowany w puszke jak z wojennych zapasow. Wybaczam, zapach piekny, plus wg mnie – nawet fajnie pasuje 🙂

    Co do wpisu – blagam o kontynuacje!

    1. Ja ma do korpusików stosunek ambiwalentny. one są często naprawde starannie wykonane, same gorsety i suknie na korpusikach damskich bywają piękne (i te z kolekcji JPG też), ale wizja tułowia bez głowy jest dla mnie creepy. Domyślam się, ze to są flakony stylizowana na manekiny krawieckie i doceniam koncept (a także zawartość flaszek, szczególnie klasycznego Le Male), ale i tak mnie te okaleczone korpusy niepokoją.

    1. Nieeeee… Kilt nie może być nudny. Tez mam chysia na punkcie fasctów w spódnicach. Wiem wiem… Kilt to nie spódnica. Jak mawia mój kumpel – Szkot:
      – Its a KILT, if i wore something under it, then it would be a skirt.
      :)))

    2. Tak dokładnie też tak mówie:P uwielbiam wszystko co w tą kratę, na facetów w kiltach mogę patrzec godzinami… na zdjęciach:) w Szkocji czułabym się jak w niebie gdybym zobaczyła w trakcie jakiegoś świeta:)

    3. Ja widziałam. I podobało mi się – nawet mam zdjęcia. Ale to jeszcze nic w porównaniu z faktem, że w Szkocji spotkać możne naprawdę przystojnych facetów w wariacjach na temat kiltu: noszących coś o kroju kiltu, w a wykonane z czarnej skóry albo dżinsu i do tego glany. Dla mnie rewelacja!

  3. Ha ha a ja bym ręce dorzuciła z flakonu Police co prawda to zaciśnięta pięść ale może kadłubek w końcu się wkurzył :P.

    1. Myślałam o nich. Nawet ściągnęłam zdjęcie. Ale uznałam, że nie wszystko na raz. I tak jest dużo zdjęć.

  4. lubię flakony, również puste, ale gdybym miała pustą główkę anny sui, to z przyjemnością bym ją oddała 😉

  5. Crumbs of Beauty

    Cykl rewelacyjny i z chęcią zobaczę więcej 🙂
    Mnie najbardziej zszokował flakon od Revlon. Chwilę mi zajęło ogarnięcie, że to różowe coś to nogi a to czarne coś to spódnica a nie część ślimaka… 😉

    1. Haha! Mnie się te przejrzyste nóżki skojarzyły z jakimiś mackami, czymś w rodzaju kosmicznej galarety wyrastającej z jakiegoś upiornego kwiatu.

      Dobrze, będą kolejne części. 🙂

  6. Te główki – wszystkie na dobrą sprawę – wyglądają dość upiornie. Kadłubki jakoś nigdy mnie specjalnie nie fascynowały, bo ani mi się podobały ani mnie nie odrzucały. Nie-maska-upiora za to istotnie maski nie przypomina 😉

    1. Główki Anny Sui są wręcz archetypiczne już. Śmieją sie z nich na wszystkich forach. Trochę się nie dziwię. 🙂

  7. Rincewind99

    Ale się uśmiałam! Wielki Łeb mnie rozbroił 😀
    Bardzo interesująca notka, uwielbiam ciekawostki… i Twoje komentarze 🙂
    Więęęęęcej!

  8. Brulion malarski. Justyna Neyman

    Ktoś mi zjadł komentarz. Więc – główki Sui w realu są nieciekawe, pierwszą nabyłam, bo lubię takie zabawy (przypominają mi opakowania z lat 80tych i 90tych sztucznego miodu albo szamponów dla dzieci), ale zapach był okropny. Co do głowy Cocorico, to nawet mi się podoba, a szczególnie fajny pomysł z profilem, kiedy zamienia się w kadłubek. Za to mnie w tym kiczu razi brak pomysłu na atomizer, który zawsze wygląda na doczepiony jakby przymusowo.
    Jest jeszcze koszmarny kotek Katty Perry.
    A wpis świetny! Dawaj, Sabb, dawaj!

    1. Brak pomysłu na atomizer najbardziej razi właśnie w kadłubkach. Główki Anny Sui mają atomizer umieszczony w miejscu, w którym trochę wygląda na koronę i to się, w moim odczuciu, akurat broni.

      A cykl postaram się kontynuować. 🙂

  9. jak to w życiu bywa…mi się podobają, ale już tak jest, że często lubię to, czego inni nie i dlatego trudno o akceptację i zrozumienie. nicki minaj i head over heels revlonjedynie mi się jedynie nie podobają…

  10. Bardzo fajny cykl, miło było pośmiać się z tych maszkaronków. Jak się okazuje nawet wielcy kreatorzy mają gorsze dni 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy