…do utraty zmysłów – Lithium [3Li] nu_be

Ten wpis może mieć tylko jeden początek…

„Lithium” to mój ulubiony utwór Nirvany. Nie tylko ze względu na muzyczny klimat, ale też z uwagi na tekst. Na recenzję [3Li] zęby ostrzyłam sobie od momentu, gdy na facebookowej ścianie Perfumerii Lu’lua przeczytałam, że wprowadzają nu_be do swojej oferty. Postanowiłam jednak konsekwentnie trzymać się chronologii serii i… dziś nadszedł TEN dzień.

Jestem kminkofobem. I raczej nie po drodze mi z brzoskwinią (w gronie
śląskich perfumiar nazywanej złośliwie piczą). Miałam
poważne obawy, że otwarcie mojego wymarzonego Litu może mnie nie tylko
rozczarować, ale wręcz znokautować. Tymczasem… Sami zobaczycie.

Czyż miłość to nie jest właśnie 

dwoje zwierząt, które się pożądają do utraty zmysłów?

 

Nietypowa, korzenno – ziołowa goryczka nut przyprawowych złamana została wyrazistą, puchatą słodyczą brzoskwini. Nuty kwiatowe są krągłe, tłuściutkie i leniwe – to róża ogrodowa, pełna, bogata, o ciężkiej głowie i smukłej, przeczącej prawu grawitacji łodydze i irys tak miękki, że wręcz maślany.

Daleko im jednak bo banału, bo krągłą tę i leniwą kwiatowość przesłania tuman szafranowego pyłu. Złociste drobiny wirują w powietrzu, mącą statyczny obraz, mieszają się z nutami przyprawowymi, obficie przywierają do mięciutkiej słodyczy brzoskwiń i tłustego akordu kwiatowego.

Zapach jest fascynujący, lecz w pewien sposób trudny. Wyraźnie cielesny, „zgrzany”, fizjologiczny. To pojawiające się dyskretnie jak krople potu na skórze piżmo i zmysłowa, erotyczna, prowokująca ambra ledwie przysłonięta kwiatową sukienką.

Dymne nuty drzewne, w których brzmi ślad skórzastego oudu zasysają światło, „gaszą” kwiaty i ziołową jasność otwarcia.

Tym, co sprawia, że fizjologiczne nuty w Lithium brzmią jak zapach, nie „zapaszek” jest ich świeżość. Lithium poci się tu i teraz. Piżmowo – ambrowa cielesność bazy jest cielesnością świeżego wysiłku młodego ciała. Słodycz brzoskwini i nuty przyprawowe osadzają nam ten wysiłek w zdecydowanie erotycznym kontekście. Krągłe kwiaty dodatkowo czynią to metaforyczne ciało pięknym…

Twórca kompozycji – Nicolas Bonneville zapowiadał zapach jako harmonię kontrastów i powiadam Wam – udało mu się. Jest Lithium harmonią między kobietą i mężczyzną: dwoma istotami, których odmienność łączy je, nie dzieli.

Bogata, niejednoznacznie słodka kompozycja opowiada o nieznośnej słodyczy pożądania, napięciu na styku ciał, sile zamglonych spojrzeń. I jak w tekście przywołanego we wstępie „Lithium” Nirvany (którego, mam nadzieję, właśnie słuchacie) opowieść nie łamie się, nie rozwija, nie karmi naszej wyobraźni do sytości, lecz trwa, trwa i trwa…

I like it. I’m not gonna crack.

I miss you. I’m not gonna crack.

I love you.I’m not gonna crack.

Siląc się na obiektywizm napisać mogę tylko to, że w miarę upływu czasu nuty splatają się i łączą w obraz krągły jak wspomnienie. Po trzech godzinach nieznośne napięcie pożądania przeżywanego tu i teraz zastąpione zostaje tęsknym, lecz wciąż zmysłowym śladem pierwotnej intensywności – doznań i zapachu.

Nie wiem, czy mogę czynić z tego zarzut, bo po pierwsze: taki jest los zapachowych kompozycji, taką drogą chodzą nuty i trudno temu zaradzić, po drugie: wciąż jest pięknie, niejednoznacznie i zmysłowo. Czegóż pragnąc więcej?

Do ostatniej strofy refrenu nie dochodzi… Zapach gaśnie jak wspomnienia: bezboleśnie. Z upływem czasu pięknieje, lecz zarazem traci moc oddziaływania na nasze emocje. W końcu odchodzi jak mijające zauroczenie.

Data powstania: 2012

Twórca: Nicolas Bonneville

Trwałość:po raz kolejny: przyzwoita, lecz bez szału. 4-5 godzin plus powidok.

Nuty zapachowe:

Nuty głowy: kminek, przyprawy, brzoskwinia

Nuty serca: róża, irys, szafran, nuty dymne

Nuty bazy: szara ambra, skóra, cedr, paczula, piżmo

*Stanisław Ignacy Witkiewicz „Oni”

Źródła ilustracji:

  • Pierwsze zdjęcie ze strony ibgood4fun2.tumblr.com.
  • Autorką drugiego jest rosyjska fotograf: Anna Donnik, której galerię znajdziecie tu: KLIK.
  • Trzecie pochodzi z serwisu Pic For Me, i dodane zostało przez użytkownika Plamen.
  • Ostatnie jest kadrem z reklamy książki „Seduced in the Dark” C.J.Roberts. Wideo obejrzeć można (przy okazji nabywając książkę) na stronie sklepu www.goodreads.com.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

21 komentarzy o “…do utraty zmysłów – Lithium [3Li] nu_be”

  1. Opis tak piękny, że nawet gdybym nie przepadała za takimi kompozycjami, nie zwlekałabym z testowaniem. A ponieważ widzę tu dla siebie same dobroci, cóż – muszę się przygotować na kolejną fascynującą zapachową przygodę.

    1. Mam nadzieję, ze sprawi ci ona tyle radości, co i mnie. Postaram się rozdać zapachy nu_be w kolejnym losowaniu. 🙂

  2. Sabb cudo…cała recenzja wraz z kawałkiem dobrej muzyki jest bardzo miłym zdarzeniem dzisiejszego dnia.

    a ja lubię kminek 🙂

    1. Ja nie bardzo, Ale ten kminek urzeka mnie własnie tym, za co go nie lubię – tą fizjologiczną, spoconą goryczką.
      Mam pewne obawy, ze po tym jak przeprosiłam się z geranium, przyjdzie pora i na kminek. ;)))

    2. Dziewczyny, to nie jest kminek – to kmin rzymski, inaczej kumin, o charakterystycznym, nieco "spoconym" zapachu. Całkiem inna przyprawa, niż kminek – czyli nasze drobne, twarde ziarenka, dodawane do kiszonej kapusty. Ja niestety kminu nie lubię – musi być mocno ukryty, żeby mnie nie odrzucał; a zapachu kminku nie spotkałam w perfumach…

    3. Ja sama nie wiem. Na stronie Lu'lui jest kminek, czyli jak sądzę – caraway. Kmin to cumin. Trudno pomylić. Lu'lua ma zwykle bardzo rzetelne opisy – myślę, ze jako dystrybutor mogą mieć więcej informacji, niż inne źródła. Pozostałe strony nie dostarczają odpowiedzi.

      Na korzyść Twojej teorii przemawia fakt, że znienawidzony kminek mnie tu nie zabija. Mimo to, trudno uwierzyć, żeby ludzie w Lu'lui pomylili caraway z cuminem.

      Co do zapachów z kminkiem w składzie, Fragrantica wymienia ich sporo:
      http://www.fragrantica.com/notes/Caraway-121.html

  3. haha ależ mi zrobiłaś niespodziankę tym utworem.Podświadomie czułem,że pojawi się właśnie przy tym zapachu.
    Jednak moje przepowednie doskonale się sprawdzają:)
    Sabb cudowna recenzja(jak zawsze)
    Pozdrawiam wiosennie:)

    1. Nie mógł się nie pojawić… To dzieło sztuki. Przed testem bałam się tylko tego, że zapach okaże się kiepski i nie będę mogła zaszczycić go kawałkiem tak dobrego grania. nie okazał się.

      Co do przepowiedni – zapamiętam. W razie naglącej potrzeby poznania przyszłości będę do Ciebie pisać jak do Merlina. 😉

  4. Brulion malarski. Justyna Neyman

    O żesz. To mi się podoba. Muszę poznać tę serię, koniecznie. Czekam na kolejne recenzje!

  5. Nooo, to jest konkret! Bardzo chętnie poznałabym się bliżej z tym pachnidłem! Bardzo! Chyba byśmy się polubili 😀

    1. Wiesz, ze ja jestem ostrożna w tego typ[u sądach, ale owszem, też myślę, że byście się polubili. :)))

    2. Wiem, wiem, ale zazwyczaj mi po drodze z mniej lub bardziej "cielesnymi" nutami w perfumach. Wiele z nich bardzo dobrze mi się nosiło 🙂

  6. Piekna i wybitnie spojna recenzja 🙂 Jak na razie pierwszy zapach z serii ktory podswiadomie do mnie przemawia budzac chec poznania, tak tez niebawem uczynie. W dziecinstiwe balem sie kminku za to teraz chetnie z niego korzystam doceniajac jego oryginalny wydzwiek wiec pod tym katem powinno byc dobrze. Obawy mam co do irysa ktory przewaznie mnie rozprasza i jakby wyplukuje potencjal calej kompozycji dociazajac ja w mdlym kierunku. Ale skoro ten jest tak maslany to kojazy mi sie mlodo i niewinnie a niewinnosc inspiruje mnie strasznie mocno.

    1. Mam podobne doświadczenia z geranium. Kminek (o ile to rzeczywiście kminek) w tym zapachu nie rzucił mi się w nos.
      Irys przeraża mnie w jednym tylko wcieleniu – bagnistym jak w Iris Silver Mist SL lub Cuir d'Iris Parfumerie Generale. Poza tym lubię. I świetlisty zapach kwiatów, i kremowe masło.
      Niewinności w Lithium chyba zbyt wiele nie ma, ale nie ma też brudu, grzechu, zepsucia. Poważnie zachęcam do testów. 🙂

  7. Piękny opis. Ciekawa jestem jaki byłby mój odbiór, kumin uwielbiam, zapach i w potrawach, zresztą jak wszystko co orientalne, ale piczy nie cierpię… Nie wiem co masz na myśli mówiąc spocony zapach, bo to też zazwyczaj mnie zniechęca- gdy zapachy przechodzą w "spocony" jeden słodki kłębek…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Olivier Durbano Amethyst

Amethyst nie cieszy się dobrą opinią. Zwykle rozczarowuje. Myślę, że głównie przez kontrast ze swymi kadzidlanymi braćmi: Rock Crystal i Black Tourmaline. No cóż… to

Czytaj więcej »

Dobre wieści dla Katowiczan

. Dziś post śmieciowy, ale nie mogę się powstrzymać. Przyszła pora na dobre wieści dla Ślązaków, a konkretnie mieszkańców okolic Katowic. Dotychczas śląskie Douglasy traktowane

Czytaj więcej »

Najlepsze perfumy roku 2017

Robię to po raz dziesiąty. Podsumowuję rok. Pewne rzeczy się nie zmieniają – jak co roku zastrzegam, że wpis ten jest subiektywny, niezobowiązujący i służy

Czytaj więcej »