Wiatr, który uczy się ciepła – Carbon [6C] nu_be

Wielki Wybuch mamy za sobą. Teraz rodzi się życie.

Przed nami Węgiel i Tlen – pierwiastki będące symbolem życia, wzrostu, witalności. Przynajmniej w interpretacji założycieli marki nu_be, której perfumy mam właśnie na metaforycznej „tapecie” i niemetaforycznej skórze.

Tworząc Carbon [6C] nu_be Francoise Caron starała się „…uchwycić tajemnicę początków życia…” Trudna sztuka, ale spróbuję pójść tą drogą.

***

Nie wiem, czego spodziewałam się po lekturze nut i opisów. Liczyłam się z otwarciem ostrym i chemicznym, liczyłam się eterycznością popiołu, liczyłam się z chłodem kamienia. Brałam też pod uwagę grzeczny akord przyprawowy i perfumy zwyczajnie ładne. Prawda, jak zwykle, leży pośrodku.

Wiatr, który uczy s ciepła

Akord otwierający jest rzeczywiście przyprawowy, eteryczny, jasny i relatywnie chłodny. Jest jednak zarazem ładny, nadspodziewanie klasyczny i po prostu przyjemny. Nuty przyprawowe nie dokonują gwałtownej ekspansji przestrzeni, nie eksplodują z hukiem, nie oślepiają blaskiem – raczej wysączają się powoli, z sykiem jak powietrze z dziurawego balonika.

Wyrazisty, pikantny kardamon ożywiony imbirem, rozdmuchamy dodatkiem pieprzu i angielskiego ziela brzmi początkowo dość niszowo, z czasem jednak coraz wyraźniej zmierza w stronę woni spożywczych, dobrze nam wszystkim znanych nie tylko z wielu znanych i lubianych korzennych kompozycji zapachowych, ale też z codziennego kontaktu z bogatą w zamorskie przyprawy polską kuchnią.

Łagodny powiew przyprawowego chłodu zastąpiony zostaje z czasem przez, daleki od pikanterii kompozycji typowo męskich i równie odległy od ciężkiej słodyczy damskich orientów, złożony akord korzenno – żywiczny o fascynującej fakturze termicznej. Rozległe serce [6C] jest bowiem letnie i gorące zarazem. Na łagodnej przestrzeni zatopionych w mieszaninie żywic nut przyprawowych rozrzucone zostały szorstkie akcenty przypominające iskry opadające na rozścielony pled – papryka. Czerwona, ostra papryka podbita mrukliwą eterycznością czarnego pieprzu.

Paprykowe iskry rzeczywiście ożywiają zapach. Czy są one jednak zarzewiem nowego życia, czy raczej zarzewiem destrukcji, trudno stwierdzić.

Dlaczego?

Bo gasną.

Żar paprykowych drobin powoli wtapia się w letni akord główny – pikantne nuty zapadają w korzenną miękkość jak kawałeczki żaru w masło. Nie zapalając go lecz wpływając na jego fakturę. Zapach ogrzewa się; gładka olfaktoryczna struktura akordu głównego zostaje zaburzona – na powierzchni pozostają fałdy i złociste żyłki.

To zaburzenie faktury otwiera drogę kolejnej subtelnej, lecz znaczącej zmianie. Po kilku kwadransach od aplikacji, kiedy Carbon zmienia się w łagodne olfaktoryczne murmurando, z głębokiego wnętrza zapachu, jak bąble rozgrzanej pary wydostaje się świeży cynamon. Suchy i drzewny jak w Rousse mistrza Sheldrake’a – tym razem jednak stanowiący tylko kurz na drodze, mgłę nad łąką, wielokropek na końcu pięknej opowieści…

Carbon nosi się przyjemnie. Nuty przyprawowe złożone z kremowym irysem, gęstym akordem żywicznym i ciepłym cynamonem w bazie tworzą kompozycję złożoną, lecz daleką od przepychu. Otulającą, nie przytłaczającą. I w bazie przypominającą odchudzoną wersję Organzy Indecence. Bardzo miły efekt.

Data powstania: 2012
Twórca: Francoise Caron
Trwałość: najlepsza z serii. Powyżej 8 godzin dobrej projekcji plus dodatkowe kilka do kilkunastu godzin aury przy skórze.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: kardamon, imbir, czarny pieprz
Nuty serca: papryka, irys, zioła, piżmo
Nuty bazy: elemi, styraks, benzoes, drewno sandałowe, piżmo

  • Autorką wszystkich fotografii towarzyszących recenzji jest pochodząca z Minnesoty fotograf Kyra Elizabeth. Jej zdjęcia obejrzeć można na serwisie Flickr: KLIK, na Devianarcie: KLIK, a także na jej blogu: KLIK.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

5 komentarzy o “Wiatr, który uczy się ciepła – Carbon [6C] nu_be”

  1. Ten popiół faktycznie mógłby tutaj fajnie pasować. Ale i obecne nuty wydają się ciekawie współgrać 🙂 Zwłaszcza papryka i cynamon.

  2. Brulion malarski. Justyna Neyman

    Z twojego opisu wywnioskowałam, że to nie jest zapach niezwykły. W sumie…czemu węgiel miałby być niezwykły? Z drugiej strony dęte nazwy i pretensjonalne tytuły mogą się obronić tylko wtedy, kiedy stoi za nimi coś naprawdę niebanalnego.
    A – nad zdjęciem pani z piłką ziemną jest kolorowy napis – strasznie mi się podoba pomysł. Literki od zimnych do ciepłych i jeszcze tzw. miękkie przejście. Aż się uśmiechnęłam.

  3. po opisie wydaje mi się że te perfumy mają sens (którego chyba całkiem brakuje helowi).
    no i widzę tu duże szanse na spodobanie mi się 🙂

  4. drscent.blogspot.com

    Może i nie jest bardzo odkrywczy, ale na pewno(wywnioskowałem to po recenzji) oryginalniejszy i z silniejszą osobowością niż nowszy Oxygen w którym wyczuwasz dużo Iso E Super a składnik ten bardzo ubanalnia zapach swoją karmelowoplastikową sztucznotą. 🙂

  5. drscent.blogspot.com

    Może i nie jest odkrywczy ale sądząc po opisie ma silniejszą i naturalniejszą osobowość od potem przez ciebie recenzowanego Oxygenu w którym czujesz duzo Iso E Super które to bardzo moim zdaniem ubanalnia zapach swoja karmelową dyfuzyjnością.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy