Wyszukiwarka mon amour – odsłona kolejna

Zanim pojawią się kolejne recenzje, zabawne, niemuzyczne interludium na dobry początek tygodnia – kolejna odsłona najoryginalniejszych haseł, za pomocą których surfujący po internecie poszukiwacze wiedzy docierają na strony Sabbath of Senses. 

Cóż tu jeszcze pisać? Bawcie się dobrze. 🙂

Pierwsze pytanie jest poważne i w sumie wcale nie zabawne. Ale zacznę od niego, bo jest bardzo na temat tego bloga i może następnym razem osoba, która pytała znajdzie odpowiedź.

Niektóre duże firmy kosmetyczne zatrudniają ludzi na stanowisku testera zapachów (fragrance tester) – są to jednak zwykle osoby zajmujące się oceną zapachu kosmetyków pielęgnacyjnych lub „zapachowych pielęgnacyjnych” w rodzaju kul do kąpieli czy pachnących balsamów.

Nad kompozycją zapachową pracuje nos – czyli kreator lub kompozytor. W wyborze ostatecznej kompozycji udział ma zwykle zleceniodawca – właściciel firmy, dyrektor działu perfum czy dyrektor kreatywny. Pierwszy przypadek świetnie ilustruje historia powstania perfum Chanel No.5, którą opisywałam TUTAJ, natomiast przykładem dyrektora kreatywnego, który wywarł wielki wpływ na perfumeryjną ofertę marki jest Tom Ford z czasów kiedy wyznaczał trendy w domach mody Gucci czy Yves Saint Laurent.

Ostateczną ocenę perfum (mówimy cały czas o dużych firmach, nie niszowych manufakturach) przeprowadza się zwykle w drodze testów konsumenckich – losowo wybrana grupa potencjalnych klientów ocenia zapach i formułuje swoje opinie. Czasem skutki tego testu są naprawdę zaskakujące. Zdarza się bowiem, że perfumy stworzone jako męskie oceniane zostają przez grupę kontrolną jako damskie lub odwrotnie. Cóż wówczas czyni zespół marketingowców przeprowadzający badania? W znanych mi przypadkach zarządza zmianę grupy docelowej tak, by przeznaczenie perfum było zgodne z odczuciami potencjalnych nabywców.

Na polskim rynku pojawił się ostatnio zawód senseliera. Jest on związany z profesjonalną oceną i opisem perfum. Wedle wyjaśnień jedynej znanej mi przedstawicielki tego zawodu pani Marty Siemab – senselier nie jest nosem, musi jednak posiadać wiedzę na temat składników i kompozycji.

Przyznaję, nie zetknęłam się z tym zawodem na zagranicznych stronach i forach i po prostu nie wiem, w jakim stopniu jest to faktycznie istniejąca profesja, a w jakim marketingowa sztuczka. Słownik Języka Polskiego PWN wyrazu „senselier” nie zawiera.

Jeśli „wąchacz perfum” zajmuje się jednocześnie pisaniem recenzji – jest recenzentem, ewentualnie krytykiem, jeśli posługujemy się terminologią związaną ze sztuką w ujęciu ogólnym.

***

 Drugie hasło wydaje się mniej jednoznaczne.

Otóż… każdy flakon ma dziurę. Bez dziury, czy inaczej – otworu nie można byłoby wydobyć perfum z pojemnika. Zakładam jednak, że tym razem chodzi o dziurę dodatkową i niezamierzoną. 

W takim przypadku pozostaje przelanie perfum do atomizera zakupionego w Sephorze, rozlewni podrób albo przez internet. Do czasu zorganizowania nowego pojemniczka proponuję przelanie perfum do czystego słoiczka, szczelne zakręcenie, owinięcie nieprzejrzystym papierem i umieszczenie na dolnej półeczce lodówki lub lepiej – w chłodziarce do wina, jeśli ktoś posiada.

 ***

Kolejne hasło mnie osobiście wprowadziło w błąd. 

 

Że podrova to podróba zgadłam od razu, jednak słowo „piznac” przeczytałam jako (przepraszam za niezbyt elegancki kolokwializm) „piznąć” czyli potoczną i dość powszechną na Śląsku formę czasownika „pizgnąć” pochodzącego od staropolskiego „pizgać”.

Pierwszym, co przyszło mi do głowy w kontekście tak postawionego pytania było… żeby nie pizgać, a na pewno nie w domu, bo można tynk obić i narazić się na wielodniowe obcowanie z zapaszkiem, którego charakterystyki nie jesteśmy w stanie przewidzieć.

Potem dopiero wpadłam na rozwiązanie oczywiste. Pytanie brzmi: Jak poznać podróbę?

I na to pytanie mam obszerną, wyczerpującą temat odpowiedź: KLIK.

***

W przypadku kolejnych haseł nie udało mi się dociec do ich ukrytego przesłania.

Dzieląc zapytanie na sekcje wpadłam na pomysł, że chwyt a może być gitarowym chwytem a-moll.  Prostym i do znalezienia, i do zagrania.

 

Z drugiej strony fraza „a ja kpię” też ma sens. Niestety, „a ja kpię s (z?) chyłkiem” mnie przerasta. „A ja kpię chyłkiem” też, choć mogę sobie wyobrazić, że oznacza to kpinę ukradkową…

Poddaję się. 

Podobnie jak w przypadku kolejnego hasła, które, choć łatwiejsze do rozgryzienia pod względem formalnym, także nie ułatwia mi wyciągnięcia logicznych wniosków.

Maxiu to ulubiony szmaciany królik mojego syna. Bardzo sfatygowany, wielokrotnie ratowany przed utratą wnętrzności przez domowe pogotowie ratunkowe „mama”, z  przyszytym czarną nitką odpruwającym się oczkiem. Maxiu od lat piastuje stanowisko „króla pluszaków”, choć sam nie jest z pluszu i przeżył już dobrze ponad 20 wiosen (został odziedziczony po starszej kuzynce, która wyrosła z niego akurat w czasie, kiedy mój Młody był jeszcze za młody na kudłate przytulanki).

Nie sądzę jednak, by internauci byli świadomi powyższych faktów. Musi więc chodzić o innego Maxia. Do czegóż ów Maxiu miałby używać kulki paczuli i czemu jednej – nie wiem. Naszemu przydałaby się raczej kulka naftaliny.

***

Przyznaję się, w lutym nie byłam zbyt czujna i zrzutów niewiele. mam jednak nadzieję, że moje wyczerpujące (uff!) komentarze wynagrodziły Wam ubóstwo materiałów.

Do miłego poczytania. Może dziś jeszcze… 🙂

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

20 komentarzy o “Wyszukiwarka mon amour – odsłona kolejna”

  1. Ja, Trójmiejska dziewczyna używam formy "pizdnąć" 😉
    Również byłam przekonana, że chodzi o to. Dopiero po dalszej lekturze zrozumiałam co autor miał na myśli 😀

    A pytałaś Maxia czy zna może innego Maxia? Muszę wiedzieć po co mu ta kulka!

    1. O widzisz, muszę z Maxiem porozmawiać. Poważnie – swego czasu Maxiu miał własną osobowość i prowadził z moim synkiem dłuuugie rozmowy. 🙂

    2. Rozumiem, że Maxiu to taki drugi Wilson z 'Cast away'? 🙂

      Mnie zaintrygowało z czego w takim razie jest Maxiu jeśli nie z pluszu? Szmaciane ciałko ma? 🙂

    3. Z różowego i białego płótna. Szmaciak wypchany jakimiś zbrylonymi gałgankami. Bardzo wypłowiały i wykochany.
      Ja porównuję go raczej do Hobbesa z "Calvina i Hobbesa", ale Wilson też pasuje. 🙂

  2. A propos zawodowych wąchaczy, dziś dowiedziałam się, że istnieje taki zawód jak senselier (materiał można zobaczyć na stronie ddtvn). Jednak telewizja śniadaniowa kształci :DDD

    1. A tak., pani Marta. Pisała mi znajoma, ze jej koleżanki były na prowadzonych przez nią warsztatach i dowiedziały się tyle, że wanilia ładnie pachnie,a perfumy Dior są passe. Ciekawe, w jakim stopniu wynika to z tego, co mówiła, a w jakim z selektywnej pamięci.

      Kurczę, oglądam ten program. Fantastycznie babka mówi, ale nic mi się nie zgadza. W moim domu nie paliło się w piecu i nie bywałam dużo w lesie. 🙂

  3. Dla mnie to było ewidentnie "pizgnąć" 😀

    Czegóż to ludzie nie wpisują w Google… Nie mam bladego pojęcia o co może chodzić we frazie z chwytem, dla mnie brzmi to wręcz po czesku.

    1. " kiej ten pies zwleczony chyłkiem się do chałupy wsuwa i na jakie bądź słowo napomknienia za kij chwyta" Chłopi, W. Reymont 😛

    2. Kurka flak! Najpierw mój podziw. Masz. A teraz powiedz, czego chcesz jeszcze. 🙂

      Japinkolę… Jesteś GENIALNA!!!

    3. Niechaj się geniusze dedukcji nie kłócą. Na geniuszy jest zawsze zapotrzebowanie. Świat na Was czeka! 🙂

  4. Zaiste kluczowe są te słowa ;-))) Dwa ostatnie mnie rozbroiły, a pierwsze – zanim jeszcze przeczytałam, pomyślałam "Senselier" (widziałam dyskusję na facebooku). Ten ktoś na pewno szukał tego słowa. Tak sądzę. 😉

    No, ale u Ciebie przynajmniej nikt nie szukał "włosów w słoiku". U mnie było to ostatnio 3. z kolei wyszukiwane słowo (dwa pierwsze mam w tytule bloga, więc są jakoś uzasadnione, włosy w słoiku – niepokojące ;-))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Comme des Garcons Wonderwood

Widzieliście to?! Dziwaczny, niepokojący film będących twórcami między innymi „Stroiciela trzęsień ziemi” i niesamowitej „Ulicy krokodyli” braci Quay jest zapowiedzią nowego zapachu Comme des Garcons:

Czytaj więcej »

Honoré des Pres Nu Green

. Dziś drugi, po Chaman’s Party, z zamówionych przeze mnie zapachów Honoré des Pres: Nu Green, czyli Naga Zieloność. Mają żyłkę do nazw. Gdzie jestNumo?

Czytaj więcej »