Galaktyka czerni – Black Touch Parah

Zgodnie z zapowiedzią, przedstawię Wam również drugie „czarne” perfumy marki Parah. Tym razem dedykowane panom, ale jak już kiedyś pisałam – nam, kobietom wolno więcej.

Galaktyka czerni

Otwarcia obawiałam się najbardziej. Niepotrzebnie! Cytrusy wyczuwalne są delikatnie, głównie jako piękna, herbaciana bergamotka.

Głównym akcentem otwarcia jest gałka muszkatołowa. Jej zapach oddany został genialnie: jest subtelnie eteryczny, lekko drzewny, z charakterystyczną, lekko wytrawną „nutą pestki”, w którą idealnie wplata się pojawiający się wcześnie i brzmiący „czarno” oud.

Mnie nie trzeba więcej…

Po kilku chwilach, Black Touch wypełnia się i zaokrągla. Głównymi bohaterami pozostają gałka muszkatołowa i oud, zmieniają się jednak proporcje między nimi i z czasem to czarne drewno zaczyna dominować. Wokół nich powoli, leniwie orbitują nuty – satelity: pieprz, labdanum, sandałowiec, łagodny gwajak, gęsta jak głęboki cień paczula i syntetyczna, czysta, niezwierzęca ambra.

Czyli stara, dobra, agarowa klasyka.

Kiedy muszkat ostatecznie oddaje palmę pierwszeństwa oudowi, kompozycja przypominać zaczyna układ molekuł skupiony wokół olfaktorycznego czarnego słońca – momentami przysłoniętego, lecz niezmiennie stanowiącego centrum, ku któremu ciążą wszystkie pozostałe elementy.

Black Touch to kolejny dowód na to, że perfumy nie mają płci. Jest mi znacznie bliższy, niż „czarna” propozycja dla pań, choć w przeciwieństwie do Noir tej samej marki, nieco zbyt szybko cichnie.

Po ekspansywnym otwarciu, kiedy wydaje się, że Czarny Dotyk położy się na skórze władczo i dominująco, zapach łagodnieje, „zaokrągla się”, zamienia w pieszczotę. Układa na skórze jak duży, czarny kocur – łagodząc ciężar nut ich miękkością i ciepłem. Z czasem wydaje się wręcz, że zaczyna mruczeć. A potem zasypia i znika powoli jak kot z Kot z Cheshire.

Ostatni znika uśmiech. Mój, nie kota.

Data powstania: 2010
Trwałość: do 2 godzin potężnej ekspansji, potem kolejne 5-6 godzin przyzwoitego, choć relatywnie bliskoskórnego pachnienia

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: cytrusy
Nuty serca: przyprawy, ambra
Nuty bazy: gwajak, oud, paczula

Źródła ilustracji:

  • Autorem pierwszej grafiki: „Wolfenstein in the Black Sun” jest Jebise Necutireč publikujący swoje prace na Deviantarcie jakoCrusader09. Link do galerii: KLIK.
  • Autorem grafiki „Black Sun” jest Christopher Doll. Strona autora: www.christopher-doll.com.
  • Na ostatniej ilustracji oczywiście kot z Cheshira zwant także Kotem – Dziwakiem – postać z „Alicji w Krainie Czarów” Lewisa Carrolla. Tym razem w wersji z filmu Tima Burtona z 2010 roku.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

14 komentarzy o “Galaktyka czerni – Black Touch Parah”

  1. no i masz mnie znowu … pół dzisiejszego dnia spędzę na poszukiwaniach tego cuda i nad zastanawianiem się, czy mnie na pewno na niego stać …
    Opis cudny – widzę, że zapach "mój".
    Nie wiem, czy dziękować ??

    1. Hihi! Sama bywam w podobnej rozterce – kiedy znajdę coś, co koniecznie chce poznać. nie wiem, czy cieszyć się, czy wręcz przeciwnie. 🙂
      Co do Black Touch – to nie jest killer pokroju Bolack Oud czy Black Cube. Ale jest bardzo udany. Moim zdaniem.

    1. Prosty agar na gałce. Jesli znacz Black Oud LM to ciut podobny w klimacie, Tylko mniej ekstremalny i bardziej gałkowy. 🙂

  2. Oj Sabb kusisz, omal nie kupiłam obu, jednak trzymam sie postanowienia przerwy, za wiele nerowosci u siebie wyczuwam i to mi przeszkadza.

    1. Spokojnie. Mam nadzieję, że może wkrótce przynajmniej cześc tego, o czym ostatnio piszę zacznie być dostępna stacjonarnie. A nawet jeśli nie – myślę, że te perfumy nie znikną z rynku w najbliższych miesiącach. 🙂

  3. Brulion malarski. Justyna Neyman

    Ja pierdziu, ale kot! Ciekawe, czy zapach jest staroświecki? Gałka daje czasem efekt piernika. Albo starej szuflady. Idzie do mnie próbka – bardzo wiele sobie obiecuję.

    1. Kot z "Alicji". A "Alicja" to jedna z moich ukochanych książek. Myślę, ze znam na pamięć więcej, niż połowę tekstu. Sporo więcej… 🙂

  4. Mnie się od razu skojarzyło z Black Oud który uwielbiam. Ciekawe tylko czy Black TOuch zawiera w sobie również ten narkotyczny pierwiastek co jego kolega 🙂

    1. Obawiam się, że Black Oud to bardzo wysokie oczekiwania. To jednak nie do końca ta półka. Ale zapach dobry.

  5. Jak dotyk miękkiej kociej łapy (ale z lekko wyczuwalnymi pazurkami)na policzku w letnią upalną noc 🙂
    Ps. Wypatrzyłam na ebayu i kusi mnie, oj kusi 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Lorenzo Villoresi Incensi

Lorenzo Villoresi to firma o bardzo starannie dopracowanym wizerunku. Ekskluzywne składniki, konsekwentny i, co ważne, udany design flakonów, posrebrzane korki, opowieści o ręcznej produkcji perfum

Czytaj więcej »

Polecam

Polecam: Z pełną odpowiedzialnością oświadczam, że wśród firm współpracujących z blogiem, wymienionych w dziale „Polecam” nie znajdują się takie, które w jakikolwiek sposób usiłowały wpłynąć

Czytaj więcej »

I Hate Perfume In The Library

Lubię książki. Lubię czytać, lubię dotyk papieru, lubię widok czarnych wzorów na białych kartkach, lubię tę formę, lubię zapach farby drukarskiej i lubię zapach książek

Czytaj więcej »