Zmysłowe opowieści o kobietach – tuberozowe trio Histoires de Parfums

„Pani pachnie jak tuberozy” pisał Tuwim w „Śnie złotowłosej”.

W przypadku każdego innego kwiatu (może z wyjątkiem fekalnego jaśminu), byłby to ckliwy sentymentalizm, ale kiedy mówimy o tuberozie… Wyznanie nabiera mocy. Staje się czymś w rodzaju „Jesteś moją kokainą” tylko kilkadziesiąt lat wcześniej.

Jeśli któraś z czytających mnie Pań chciałaby pachnieć jak tuberozy – tumanem narkozy, która jest kobieca – moja tuberozowa gawęda w odcinkach jest właśnie dla Niej.

Zacznę tak, jak się zacząć godzi: od tuberozowego trio stworzonego przez Geralda Ghislaina, który sam mi się przyznał, że jego pierwszy kontakt z tuberozą był trudny i niezbyt miły. I właśnie dlatego postanowił okiełznać tę nutę. Efektem zmagań Geralda z własną naturą i odruchowym fujem są trzy niezwykłe portrety madame Tubereuse w trzech różnych pozach. 

1

Tubereuse Cepricieuse

czyli

Kobieta Kapryśna

Tuberoza pierwsza to kobieta kapryśna. Egotyczna, żądna komplementów i hołdów, a jednak niepewna siebie i zagubiona.

Na pierwszy rzut oka sprawia wrażenie dynamicznej i rzeczowej. Wyrazisty, pikantny szafran pogłębiony szczyptą muszkatu i ścięty wytrawnym akcentem cytrusowym odziewa madame Tubereuse w jasny garnitur z mocno wywatowanymi ramionami. Lecz nie dajmy się zwieść pozorom – nim minie kwadrans, Tuberoza Kapryśna wykonuje pierwszą woltę. Pojawia się irys. Ziemisty, wilgotny i trudny. Na jego tle tuberoza lśni własnym blaskiem, zdaje się jasna i czysta. I piękna.

Kolejnym etapem znajomości z Tuberozą Kapryśną jest zamsz.

Smukła dama w szafranowym garniturze i z mocnym, irysowym makijażem podkreślającym naturalną bladość jej cery wsiada „na koń”. Może to być koń metaforyczny: stalowy rumak z setkami mechanicznych rumaków pod maską, albo zwyczajnie konik, czyli temat, który porywa i niesie… Oto bowiem okazuje się, że Tuberoza ma pasję. Kiedy przemawia do nas niskim, zmysłowym głosem, w którym pobrzmiewają „czarne” nuty – ulegamy jej urokowi. Nawet jeśli nie jest w naszym typie, nawet jeśli przyszliśmy tu tylko zapytać o godzinę.

Ciemne, gorzkie, kawowe nieomal kakao i intensywny akord zamszowy stanowią dla tuberozy tło wymagające. Każda inna dama zapadłaby w tę wyrazistą bazę i zniknęła bez śladu, ale nie ona!

Tubereuse Capricieuse rozsiada się na wielkim, skórzanym fotelu przyjmując pozę sztywną nieco, lecz bardzo twarzową. Stopę w pantoflu na przeczącej zasadom fizyki szpili opiera na podnóżku. Najpiękniejsze jest jednak to, że przy całej swojej wyniosłości, wbrew konsekwentnie przyjmowanym sztywnym pozom i męskiemu nieco rekwizytorium kompozycji, Tuberoza okazuje się dość miła. I brzmi zaskakująco delikatnie.

Może to przez ten garnitur, może ziemisty makijaż, może przez ciężar skórzastego tła? W każdym razie w tej konfiguracji tuberoza prezentuje się po prostu ładnie. Choć wciąż nieco androgynicznie.

Data powstania: 2010

Twórca: Gerald Ghislain

Trwałość: ok 10 godzin

Nuty głowy: tuberoza, bergamotka, szafran

Nuty serca: tuberoza, irys, ylang-ylang

Nuty bazy: tuberoza, zamsz, kakao

2

Tubereuse Virginale

czyli

Kobieta Rozmarzona

Dziewicza Tuberoza wcale nie jest niewinna. To przewrotna, wyrachowana kokietka obnosząca się ze swoim dziewictwem jak z klejnotem koronnym – dowodem swej niedostępności i wyższości. Pozornie skromna, pozornie łagodna, pozornie delikatna – w istocie Tuberoza Dziewicza stosuje starannie przemyślaną strategię, w wyniku której staje się najbardziej pożądaną panną w miasteczku.

Przyjrzyjmy się naszej bohaterce uważniej. Pierwsze wrażenie to słodycz: krągłe nutki owocowe rozjaśnione wanilią – ciepły uśmiech na dziecięco jeszcze krągłym liczku, różowe usteczka i dołeczki w policzkach.

Sukienkę wdziała nasza Tuberoza dziewiczo białą – jaśminową, subtelnie ozdobioną szlaczkiem frangipani. Bez ostentacji – ot cień złota tam, gdzie ciepły blask podkreśli złocisty odcień skóry dziewczyny.

Tuberoza Dziewicza jest piękna. Z tym polemizować nie sposób. Naprawdę jednak interesująca staje się dopiero kiedy zapadnie zmierzch, kiedy zamkną się za nią ciężkie, cedrowe drzwi, kiedy na jej gładkim, jasnym liczku położą się paczulowe cienie.

Ciepła, statyczna, bezpieczna jak dom rodzinny baza kompozycji pozwala Tuberozie rozwinąć skrzydła. Czy raczej płatki. Pyszny, złożony bukiet aromatów kwiatowych łagodnie osiada na paczulowo – ambroksanowej poduszce. Tuberoza odpręża się, opuszcza głowę, zzuwa pantofelki. I przy kubeczku słodkiego, wiśniowego grzańca marzy o tym samym, o czym marzą wszystkie panny.

Data powstania: 2010

Twórca: Gerald Ghislain

Trwałość: ok 8 godzin

Nuty głowy: głowy: tuberoza, mandarynka, wiśnia

Nuty serca: tuberoza, jaśmin, tiare, kwiat frangipani

Nuty bazy: tuberoza, paczula, jasne drewno, wanilia

3

Tubereuse Animale

czyli

Kobieta Pożądliwa

Trzecia Tuberoza jest kobietą eurypidejską. Nieokiełznaną, egotyczną i niszczycielską. Godną krewniaczką morza i ognia…*

Już w pierwszym zdaniu oświadcza nam, że grzecznie nie będzie.

– Może być miło – powiada – ale o swoją przyjemność musisz zatroszczyć się sam. Ja mam dość zachodu z dbaniem o własną. Jeśli więc przeszkadza ci, że piję, palę i robię co chcę, droga wolna.

Wyjaśniwszy krótko swoje status quo Tuberoza zaczyna realizować plan. Tytoń i słodycze – oto pierwszy etap tej olfaktorycznej podróży.

Szlachetny i łagodny aromat fermentowanych liści tytoniu miękko miesza się z kremową wanilią i podwędzaną ślwką. Zadziorne nuty przyprawowe zaburzają statyczną harmonię kompozycji. Może i siedzimy na miękkiej sofie racząc się cieniutkimi cygaretkami i śliwkowym musem, ale temat konwersacji rozgrzewa krew.

Tuberoza opowiada sprośności. Bez podnoszenia głosu, ale też bez skrępowania opowiada rzeczy, które damie z pewnością nie przeszłyby przez usta.

Tubereuse Animale nie jest zwierzęca w znaczeniu dosłownym i najbardziej oczywistym. Nie ma w niej kastoreum, cywetu, ciemnego piżma. Nawet subtelny akcent skórzany zdaje się być raczej częścią spektrum zapachowego tytoniu, nie nutą stricte zwierzęcą.

Paczulowo drzewna baza nie brzmi jak legowisko dzikiego zwierza; nuty dymne nie płoszą z nor lisów ani nawet królików. Zwierzęcość trzeciej Tuberozy Ghislaina jest metaforyczna. Kiedy przebywam z tą panią mam ochotę wyszeptać jej w kształtne uszko: ty zwierzaku.

Zwierzęca Tuberoza nie jest naturalistyczna i dzika. Wręcz przeciwnie – zapach jest elegancki, wyrafinowany i dekadencki. Pierwotne są żądze, o których opowiada. I pokusa ich realizacji. Bez zważania na normy, zasady moralne i savoir vivre.

Paradoksalnie, ta mieszanka emocji – powściągliwości i pożądliwości, łapczywego hedonizmu i gnuśności, wyrafinowania i zepsucia – sprawia, że Tubereuse Animale nosi się wspaniale. Jest elegancka i pierwotnie zmysłowa zarazem.

Nie miejcie mi za złe szerzenia plotek, ale doszły mnie słuchy, że trzecia z sióstr Tubereuse pod swymi eleganckimi sukniami nie nosi bielizny. Uwierzylibyście?!

Data powstania: 2010

Twórca: Gerald Ghislain

Trwałość: ok 10 godzin

Nuty głowy: głowy: tuberoza, neroli, kumkwat

Nuty serca: tuberoza, nuta aromatyczna, suszona śliwka

Nuty bazy: tuberoza, paczula, jasne drewna, nieśmiertelnik

Mam nadzieję, że podobały Wam się portrety perfumeryjnej nierządnicy w trzech stylowych sukienkach, z których żadna nie ukrywa jej wdzięków. Taka bowiem jest natura tej pani. Wdzięczy się – o czym pisałam wczoraj. 🙂

Jutro… Jutro namaluję kolejną, ostatnią w tej serii tuberozę. Tym razem bez sukienki…

*Morze, ogień i kobieta – to trzy nieszczęścia. Eurypides

Źródła ilustracji:

  • Autorem obrazów wykorzystanych w recenzjach Tubereuse Capricieuse i Tubereuse Animale jest pochodzący z Argentyny malarz Fabian Perez. Stronę autora znajdziecie pod adresem: fabianperez.com.
  • Na zdjęciach towarzyszących recenzji Tubereuse Virginale suknie stworzone w atelier Immagika. Strona firmy (zawierająca galerie sukien): www.immagika.com.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

16 komentarzy o “Zmysłowe opowieści o kobietach – tuberozowe trio Histoires de Parfums”

    1. To nader prawdopodobne. Tuberoza to trudna nuta. przynajmniej dla mnie.
      Starając się zachować obiektywizm napiszę, że to bardzo dobre kompozycje. Jedne z najciekawszych u zachowawczego w sumie Ghislaina.
      Ale raczej nie będę nosiła na co dzień.

  1. Pierwsza kompozycja do mnie nie przemawia. Jeszcze ta kawa i kakao… ale ogólnie nie za bardzo. Druga wydaje się ciekawa. Trzecia również. Ale pewności nie mam czy by mi się dobrze nosiło panią Tuberozę 😉

    1. Pierwsza jest najbardziej normalna. Klasyczna. Zamsz i tuberoza to dobra para. Ale pozostałe dwie propozycje z serii mnie osobiście wydają się ciekawsze. Choć… jak napisałam wyżej: nie zostanę tuberozofilem raczej.

    2. Kto wie? Nigdy nie mów nigdy 🙂
      Jak juz pisałam wcześniej Animale bardzo mi się podoba, chyba najbardziej z całej trójki, ale na mojej skórze wiele traci, nabiera lekkiej kwaskowatości która przeszkadza i nie pasuje do całości. Virginale nie zachwyca mnie tak w buteleczce, za to pięknie układa się na skórze, i jest niesamowicie trwała 🙂

    3. O! Własnie napisałam to raz jeszcze w odpowiedzi na inny Twój komentarz. 🙂

      Na mnie Animale się nie kwasi. Ale na mnie perfumy właściwie w ogóle się nie kwaszą, więc to pewnie po części cecha skóry.

  2. Brulion malarski. Justyna Neyman

    Im dłużej piszę swój blog, tym bardziej podziwiam twój – nie znam żadnego z tych zapachów (tzn. nie zaciekawiły mnie po powąchaniu z historycznego lejka, ale mimo to wspaniała lektura. Pewnie nigdy nie masz kłopotu z edytowaniem powtórzeń – w przeciwieństwie do mnie 🙂 Gratuluję.

    1. Justysiu, kompozycje Ghislaina są relatywnie klasyczne, dość zachowawcze i (co zauważyłam ostatnio) często kojarzą mi się z kobietami. Pewnie słusznie, bo sam Ghislain mówił, ze mężczyźni go nie interesują. 😉 Ale sa też dobrze poskładane. I łatwo się do nich "maluje obrazki". 😉

      Jeśli chodzi o edytowanie powtórzeń, nie zrozumiałam Twojej intencji. Popełniam błędy ież zdarza mi się edytować wpisy. Najczęściej z powodu literówek, ale zdarza się też, ze na przykład umknie mi jakieś słowo i zdanie niema sensu.
      A Twój blog jest cudowny.

  3. Opis Tubereuse Virginale dał mi do myślenia. O jak ja lubię takie nieprzystępne dziewice 😉
    I przełamie się by ją koniecznie poznać, może uda się ją w ogóle zdobyć,a co mi tam…

    1. Haha! Narde, poprawiłeś mi humor o poranku tym komentarzem. Cóż… pozostaje mi życzyć Ci, by była Twoja. 😉

  4. Będę musiała powąchać. Innego wyjścia nie ma. Wszystkie trzy plus jeszcze Blu Bruno Acampora. Choć obecnie jestem na tuberozowym detoksie, nie wolno mi kupować perfum z tuberozą i staram się otwierać na inne nuty 🙂

    1. Będziesz na warsztatach? To zabiorę Ci Bruno. Mam flachę. Tak, jak tuberozy nie znoszę, tak z tą się rozstać nie mogę. jest totalna.

    2. Niestety nie dam rady. Mieszkam w Warszawie, ale przypomnę się przed warszawskimi warsztatami, dziękuję 🙂

  5. Ars Longa Vita Brevis

    Nie wiem, Sabbath, czy czytasz komentarze do starych wpisów, ale ostatnio zapoznałam się z trzecią tuberozą i jestem całkowicie zakochana. Już leci do mnie 120 ml, mimo, że nie skończyłam nawet odlewki. Tuberoza jest tak bardzo moja! Czas oczekiwania umilam sobie czytaniem tej recenzji w kółko (pamiętam, że gdy ją pierwszy raz przeczytałam, już zapragnęłam poznać te tuberozy), zamówiłam także z Quality próbki pozostałych tuberoz, bo mają wielkie szanse również być moje. Mój tuman narkozy! 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Twister Gate ciąg dalszy…

. Kochani, raz jeszcze, z przykrością wracam do sprawy Marcina – Twistera. Wszystkie obrazki to zrzuty ekranu – można je powiększyć klikając i odczytać treść.

Czytaj więcej »