Banalny drapieżnik - Sharky S4P
Nazwa budzi wielkie nadzieje: Sharky to jeden z pustynnych, marokańskich wiatrów. Pustynia i Maroko w perfumach mają już swoistą renomę. :)
Wiejący ze wschodu lub południowego wschodu Sharky to jeden z wietrznych cichych zabójców - latem przynosi morderczy upał, zimą równie morderczy ziąb. Mnie dziś przyniósł rozczarowanie.
Tak od lat, tak od lat...*
Pierwsze akordy tej wietrznej opowiastki są po prostu przyjemne. Ładny, perfumeryjny akord kwiatowy doprawiony subtelnie słodkim, świeżym akcentem owocowym. Bardzo ładnie. I bardzo nijako, uczciwie pisząc. Nie tego oczekiwałam.
Na plus Sharky'emy policzyć można po pierwsze to, że róża nie pożarła bzu, po drugie zaś to, że... jest ładny. :)
Minusem jest wszystko inne. Brak charakteru i brak jakiegokolwiek związku z tytułem będą moimi podstawowymi zarzutami. Ale w sumie, cóż to za zarzuty? Że za ładnie? I że zbyt przyjemnie?
Rozwój kompozycji przebiega wedle zasad ustalonych na wstępie: zapach ogrzewa się, wypełnia, pojawiają się nutki piżmowe, a tuż za nimi miękka, orientalna, waniliowa baza.
Najciekawszym elementem jest tu jaśmin: brzmiący nietypowo, niezbyt grzecznie, z wyraźnie podkreślonym zwierzęcym szczytem zapachowego spektrum. Nie jest to nuta dominująca, wystarczająco jednak wyraźna, by ocalić Sharky przed zarzutem epatowania zgrzytającym w zębach banałem, który to zarzut trochę mi się pchał na klawiaturę.
Gdyby Sharky nosił imię jakiegoś etezyjskiewgo cherlaka, pewnie nie czepiałabym się tak bardzo. Ale Maroko, zabójcze temperatury i śmierć na pustyni? Chyba z nudów.
Data powstania: 2012
Trwałość: z 6 godzin. Ale co z tego?
Nuty zapachowe:
Liście figi, czerwona róża, pąki bzu, jaśmin, piżmo, wanilia, sandałowiec, cedr
* Wszystkie tytuły recenzji zapachów S4P są fragmentami wiersza Grażyny Łobaszewskiej "Czas nas uczy pogody" pięknie wyśpiewanego przez Stanisława Soykę.
Źródła ilustracji:
- Autorem pierwszego zdjęcia jest A WEN. Zapraszam do galerii: KLIK.
- Zdjęcie drugie - nerytaa. Galeria: KLIK.
Przypominają mi się napomnienia wykładowców na studiach, abyśmy pamiętali by pisać na temat, bo nawet najlepsza praca rozmijająca się z tematem dostanie po nosie. Wygląda na to że tu jest podobnie ;)
OdpowiedzUsuńO to to!
UsuńNie przeszkadzają mi ładne perfumy, ale jeśli ktoś nawie je Sharky, to oczekuję choć trochę charakteru.
Mimo wszystko jaśmin połączony z nutami zwierzecymi brzmi intrygująco. Trzeba będzie wypróbować. Na razie najbardziej ekscytuje mnie Laawan.
OdpowiedzUsuńDla mnie jaśmin ma jakiś fizjologiczny, zwierzęcy element w spektrum zapachowym i lubię go.
UsuńJeśli chodzi o zapachy S4P - podoba mi się schyłek Aurisse. I ostatni opisany - Skiron.
I tuś mnie zdziwiła - zrozumiałam, może niedobrze, ze brak charakteru wynika z tego, że perfumy są ładne i przyjemne.
OdpowiedzUsuńTaki miałam plan pisząc, ze zarzuty o to, ze za ładnie nie są prawdziwymi zarzutami. ;)
UsuńZapach jest ładniutki i miły (nie mylić z PIĘKNEM i MIŁOŚCIĄ), ale nie porywa. Brak mu czegoś... Tego CZEGOŚ, co sprawia, że ciśnienie podnosi nam się choć odrobinkę. W zestawianiu z nazwą ta ładność mnie rozczarowała. Bez nazwy być może rozczarowałaby mniej. W każdym razie nie jest to zapach, który recenzowałabym, gdyby nie seria.
Też głownie jaśmin mnie tu zainteresował a całośc nie w moim klimacie. Może na subtelnej, delikatniej i wiejskiej kobiecie- takiej dziewczęcej byłby odpowiedni. :)
OdpowiedzUsuń