La Liturgie des Heures Jovoy Paris


Wczoraj Perfumeria Quality obwieściła, że wprowadza do swej oferty markę Jovoy Paris. Rewelacyjna nowina! Uczczę ją recenzją zapachu, który leży na samym wierzchu mojego stosiku perfum do zrecenzowania "na już". Od dobrych kilku tygodni, niestety.

La Liturgie des Heures, inaczej Officium Divinum to nic innego, jak liturgia godzin zwana też liturgią brewiarzową - modlitwa odprawiana przez Katolików siedem razy (przez Anglikan i Ewangelików tylko cztery razy) w ciągu dnia jako uzupełnienie Mszy Świętej. Cykl modlitewny, na który składają się: Wezwanie (Invitatorium), Godzina Czytań (Matutinum), Jutrznia (Laudes), Modlitwy w ciągu dnia (Tertia, Seksta i Nona)), Nieszpory (Vesperae) i Kompleta (Completorium) obowiązuje wyłącznie osoby, które przyjęły święcenia kapłańskie lub złożyły śluby zakonne. Pozostałym Katolikom odmawianie liturgii godzin jest gorąco zalecane. Warto wiedzieć.


Sakralne skojarzenia z La Liturgie des Heures są oczywiste i nieuniknione. W roku 2011, kiedy zapach debiutował na rynku, perfumeryjny świat miał już za sobą kontrowersje wokół Mszy o Północy (2000), Katedry w Avignon i Cerkwi w Zagorsku (2002) i Kardynała (2006) - szanowana i bynajmniej nie rewolucyjna dotychczas marka Jovoy Paris mogła więc bez obaw zaprezentować światu swoją wersję kościelnego kadzidła. Nota bene, wraz z La Liturgie des Heures do oferty wprowadzono między innymi zapachy o intrygujących i bynajmniej nie banalnych nazwach L’Enfant Terrible i Psychedelique.

La Liturgie des Heures jest schyłkową kompozycją kadzidlanego trendu. Kompletną i wyważoną. I mnie, jako kadzidłofila, raduje tak samo, jak każdy kolejny plon oudomanii. Bo dobrego nigdy za wiele. :)

Swoją drogą, czy wiecie, że marka Cire Trudon ma w swojej ofercie świecę zwąca się Spiritus Sancti?





Liturgia starego boga


Pierwsze wrażenie: trójca. Nie święta i nie do końca TA Święta Trójca, która przychodzi do głowy w kontekście nazwy kompozycji.

Trójca nut tak różnych, że ich współistnienie zdaje się cudem.


Chronologicznie pierwszą nutą wiodącą jest labdanum. Ciężkie, brudne, trudne. Starotestamentowy Jehowa - bóstwo okrutne, kapryśne i mordercze.
Za nim, boso i cicho nadchodzi nowotestamentowy Syn Boży, który nigdy nie zaznał cielesnej rozkoszy - jasne, słodkie nieomal olibanum tworzące z żywcem z Incense Normy Kamali wziętym czystkiem duet o niespotykanej sile wyrazu.
Nad nimi, łagodne i słodkie jak Dziewica - Matka wyzuta z pragnień i żądz pojawiają się eteryczne, świetliste wręcz nuty zielone. Szlachetny, kwiatowo miękki cyprys "uświęcony" akcentem ozonowym.

I powiadam Wam: co Flori uczynił, jest dobre.


Kiedy Liturgia Godzin wchodzi w fazę serdeczną, bogowie uśmiechają się. Przedziwna trójca splata ze sobą dłonie i rozpoczyna powolny, somnambuliczny pląs. Nuty plotą się poza czasem - powoli, sennie.

Kłęby żywicznych, gorzkich kadzideł tworzą swoisty antynimb - wysysający z zapachu jasność, brudzący stopy i szaty. Nuty dymne dotykają świętych ciał bez krztyny lubieżności, bez słodyczy pieszczoty. Skojarzenie z potężnym Incense Normy Kamali wczepia mi się w świadomość i nie chce odejść.

Także wtedy, gdy uczernione dymem i nocą boskie ciała osuwają się na ziemię i spoczywają w bezruchu wśród gałązek i płatów czystkowej kory.


Kiedy tak leżą na wznak, wpatrując się w zachmurzone niebo widzimy, że uśmiecha się tylko pierwotny, przedchrześcijański bóg o obliczu ciemnym jak labdanum.



Data powstania: 2011
Twórca: Jacques Flori (Robertet)
Trwałość: powyżej 10 godzin

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: świeże, zielone, cyprys
Nuty serca: kadzidło, olibanum, cistus labdanum, mirra
Nuty bazy: piżmo


Źródła ilustracji:
  • Pierwsze zdjęcie ze strony lyon.catholique.fr.
  • Autorem tytułowego obrazu jest Pierre Mignard.
  • Drugi: "Koronacja Dziewicy" stworzył El Greco.
  • Trzeci to jedna z przepięknych Madonn Sassoferrato.
  • Autorem grafiki "Black Smoke" jest Thundermanu. Link do galerii: KLIK.

Komentarze

  1. Oj, pięknie to wszystko brzmi... i zachęcająco. Do wytropienia i przetestowania. Miło by było znaleźć coś mistycznie zbijającego z nóg... Nie mówię, że La Liturgie des Heures takie jest, tudzież na mojej skórze by było, ale ganianie za króliczkiem to przyjemność sama w sobie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jest "mistyczny" tylko przez pierwsze dwie godziny. Potem bardziej zbijający z nóg - labdanum jest tu prawdziwie labdanumowe. Bezpardonowo ciemne, nieupiększone. No cudo. Choć nie wiem, czy dla mnie.

      Usuń
  2. ..ciężka artyleria nie odpuszcza... grrr..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Elu, ja testuję dziesiątki, często setki zapachów, żeby wybrać te, o których chcę pisać. i które chcę do testów nosić - bo przecież recenzja wymaga spędzenia z zapachem wielu godzin.
      I mam taką swoją, prywatną zasadę blogową - piszę po to, żeby zachęcać, nie zniechęcać.

      Usuń
    2. ..no i zachęcasz nieustannie.. W dodatku same "trudne zapachy" opisujesz w których się lubuję..a powinnam ..za radą męża swego zacząć używać czegoś "normalnego..kobiecego".. - cokolwiek to znaczy:)

      Usuń
    3. Haha! Mój mąż też próbował mi udzielać tego typu rad, ale już mu przeszło. Zamiast tego buszuje w moich flakonach i wiecznie mi coś wysącza. :)

      I oczywiście - na nas każde perfumy są kobiece, prawda? :)

      Usuń
  3. Cieszę się, że Ci się spodobał.Nie wiem, czy widziałaś opakowanie flakonu- wygląda jak modlitewnik, oprawiony w czarną skórę. IMO całość, z zapachem włącznie, dopracowana do perfekcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam i nie miałam pojęcia, że tak wygląda. Tym bardziej wow. Ale zapach broni się i nez opakowania.
      Dziękuję Ci pięknie za kuszenie. :*

      Usuń
  4. Fantastyczna wiadomość! Zastanawiam się tylko, czy do oferty wprowadzone zostaną także perfumy z serii Les 7 Parfums Capitaux...?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie na stronie są tylko Private Label (napalona na niego jestem straszliwie), Les Jeux sont Faits, L'Enfant Terrible, Ambre Premier i Liturgie własnie. Mam nadzieję, ze dojdą kolejne.

      Usuń
  5. Jak zwykle mistrzowski opis! Zawsze nie moge wyjść z podziwu i zdumienia zarazem, jak wspaniale potrafisz "rozpracować" elementy kompozycji zapachowej, przyrównać je do obrazu, opowieści, koloru, dźwięku. Istna magia! I nawet jeśli zapach jako taki mi nie leży, to już sama opowieść jest nie lada kąskiem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za te komentarze, za całą zawartą w nich pozytywną energię już dawno powinnam postawić Ci pomnik.
      Dziękuję!

      Usuń
  6. Dzisiaj testowałem całą serię i rzeczywiście ta kompozycja robi wrażenie, choć nie jestem wielbicielem dosłownych kościelnych kadzidłowców. Potężne - tak bym je określił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się - jest moc. Przy czym na mnie potęznie wyłazi labdanum. Wąchałam Liturgię na przyjaznej perfumeryjnej duszy i na niej było łagodne kadzidło. na mnie zupełnie inna boskość. ;)

      Usuń
  7. I ja uwielbiam kadzidła jak i agar więc wszelkimi nowymi propozycjami z ich udziałem jestem ogromnie nakręcony. Mój ulubiony dotychczas kadzidlak jako ten który emanuje dobitnie obecnością żywic, Rock Crystal zaczyna mnie nużyć powoli. Myślałem by w ramach odświeżenia podjąć się Zagorska ponownie gdyż jest mi bliższy od Avignonu, choć nieco zbyt smutny.. Kyoto za to świetnie się sprawdza zawsze i Jaisalmer też piękny ale oba znikają ze skóry dość szybko niestety. Części tych 'słynnych' nadal nie poznałem, a czystkowy bóg wydaję się bardzo mój! Orzeźwiony eteryczny cyprys i brudna żywica musi brzmieć bosko :)

    Tak więc znów czuję się zachęcony ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, jeśli Rock Crystal zaczyna Cię nudzić, to następna recenzja powinna Cię zainteresować. :)

      Co do Kyoto - mam odmienne odczucia, jest na mnie tak intensywna i trwałe, ze nie jestem w stanie go nosić. Po prostu odetchnąć nie potrafię. Jeśli natomiast chodzi o zestawienie Avignon - Zagorsk, też wolę Zagorsk. :)

      Usuń
  8. Jedyne zastrzeżenie jakie mam do Liturgii Godzin to trwałość. Zapach znika ze mnie w ciągu trzech, czterech godzin, może dlatego że surowe labdanum o którym piszesz jest ledwo, ledwiuśko zaznaczone, unosi je do góry aldehydowy podmuch otwarcia i rozcieńcza powietrzem.
    Dla mnie Liturgia Godzin to zimne kadzidło, jakby zmrożone. Odrobinę podobne do Kardynała ale bez jego monumentalności i oschłości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak właśnie pachniała Liturgia na Sałacie. jasnym kadzidłem., na mnie wyłazi labdanum. Im dalej w las, tym bardziej labdanum. I uczciwie pisząc - kadzidlana wersja podobała mi się bardziej. Może i była bardziej niemrawa, ale ładniejsza.
      I z trwałością mam więcej szczęścia. Jovoye siedzą na mnie jak przybite gwoździami. Obawiam się, ze wizja flakonika dla siebie staje się coraz wyraźniejsza. ;)

      A poza tym cieszę się, że widzę tu Twoje literki. :)

      Usuń
    2. Kurcze. A u mnie żywice. I jest słodko. No i rzeczywiście niezbyt trwałe. :/ A szkoda, bo podoba mi się bardzo. Zaraz po pryśnięciu aż czuję słoje drewna, z którego jest zrobiony klęcznik. I trochę kurzu, rozproszonego porannym światłem.

      Usuń
  9. Znam, nosiłam już, i...myslalam, ze będzie szal. Po teście nadgarstkowym - bomba. Nie lubię ani zapachów kadzidlanych ani drzewnych na słodko i nieustannie szukam kadzidła chłodnego. Tu niemal wiało kryptą - a jednak globalnie wydał mi się upierdliwy i męczący ten zapach.
    Duze rozczarowanie (na szczęście nie aż takie, ja wówczas, gdybym kupiła flachę - co już miałam w planach).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie ma takich rzeczy, które zachwycą wszystkich. Może to i dobrze?

      zapachy Jovoy (te, które znam) rzeczywiście są trudne i na swój sposób męczące, niespolegliwe. Ale mnie to pasuje. Chyba... bo też jeszcze nie kupiłam flakonu.

      Co do zakupu flaszki - uff... Parafrazując (nieco niedelikatnie) hasło pewnej kampanii społecznej: zła flaszka boli wiele miesięcy. Mnie mniej psychicznie uwiera potłuczenie AOUD, niż głupi zakup Incensi.

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty