Najpiękniejsze pustynie świata - Guerlain Les Déserts d'Orient część 3. Songe d'un Bois d'Ete


Ostatni obraz orientalnego tryptyku Guerlain jest zarazem moim ulubionym. Pieśn Letniego Lasu - czyż mogłam się jej oprzeć?


Przyjdzie las: zielony obłok
i brzozy pień jak struna światła*


Pieśń drzew to od pierwszych nut tony, które lubię. Szafran, kardamon, cedr na pierwszym planie; laur, nuty żywiczne i oud wychodzące z cienia już po kilku minutach. Jaśmin brzmi gdzieś w tle uzupełniony nutką neroli i wyczuwalny jest jedynie pośrednio, jako niezwykłe zmiękczenie głównego akordu, ślad kremowości, tchnienie łagodności.

Otwarcie jest piękne. Ale to tylko wstęp do opowieści... 


Wchodzimy w las - kolumnadę potężnych cedrów inkrustowaną brzozami białymi jak popiół. Stawiamy krok za krokiem - ostrożnie. Zielone, lśniące od porannej rosy krzewinki leśnego poszycia łaszą się do stóp, lgną do ciała. Ciemne, dojrzałe jagody barwią skórę jak słodka krew.

Wśród drzew snuje się dym. Jasny, leniwy, skulony w krągłe formacje. Gdy dociera do naszych kolan, wspina się ku piersi, rozpoznajemy zapach kadzidła - palonych żywic, najczystszych z czystych.

Powietrze jest przejrzyste, chłodne i słone jak krew. A my... Stajemy oko w oko z Rogatym Panem w laurowym wieńcu i skórzanych karwaszach. Aromat kadzidlanego dymu miesza się z zapachem skóry, zapach zwierzęcia z zapachem boga. Las patrzy na nas milcząc.


Songe d'un Bois d'Ete to niezwykły zapach. Zielony i kadzidlany zarazem. A jednak zarówno ta zieloność, jak i nuty kadzidlane są... Leśne, drzewne, pierwotne. I stonowane, kulturalne zarazem. Jak to możliwe?

Jestem absolutnie pewna, że wymienione w opisie nuty to ledwie ułamek bogactwa składników, z którego Thierry Wasser złożył swą Pieśń Drzew. Poza kadzidłem i opartym na safraleinie akordem skórzanym znajdziemy tu słodkie jagody jałowca, pięknie przestrzenną brzozę, przypominający Coeur de Vetiver Sacre l'Artisana wetiwer, labdanum, rzymski kmin, sandałowiec, benzoes - poskładane tak, by nie przeciążyć i nie zagęścić zapachu. Tak, by był on pieśnią, nie wodospadem nut.


Drzewna Pieśń Wassera kołysze nas przez wiele godzin. Przewodnicy chóru zmieniają się wielokrotnie: najpierw jest to szafran, potem laur, potem kadzidło, wreszcie wetiwer. Ostatnie nuty śpiewa słodka paczula. Wciąż - od pierwszych do ostatnich nut - jest to jednak pieśń o lesie. Ciepłym, cichym, spokojnym, lecz zmiennym. Jak natura.


Data powstania: 2012
Kompozytor: Thierry Wasser
Trwałość:10 godzin wyrazistej projekcji plus wiele, wiele godzin śladu na skórze

Nuty zapachowe:
jaśmin, paczula, cedr, szafran, kardamon, mirra, oud, laur


* Zbigniew Herbert "Las Ardeński"


Źródła ilustracji:
  • Obraz wykorzystany jako grafika tytułowa repostowany jest w sieci setki razy. Spędziłam sporo czasu, nie udało mi się wyśledzić autora. Gdyby ktoś znał - będę wdzięczna.
  • "Bóg Lasu "(The Forest God) to praca Heather Ferlazzo, której obrazy i biżuterię podziwiać i kupić można na stronie Little Marvel Designs.
  • Pozostałe ilustracje z zasobów: 1ms.net.

Komentarze

  1. Zielone i kadzidlane to jest bardzo zachęcające połączenie. Niedawno okazało się, że zielone nie znaczy ogórkowe, a już traciłam nadzieję..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest naprawdę ciekawe odkrycie. Też to przeszłam. :) Kiedy odkrywa się te wszystkie lesiste, mszyste, kłąkowe zieloności, dzikie chaszcze i podmokłe łąki... :)

      Usuń
  2. Właśnie dotarł do mnie Encens Mythique D'Orient, ale póki co trudno mi coś na jego temat powiedzieć, bo niestety alergia i katar dają się we znaki. Ale to, co tam wywąchałam + Twoje piękne opisy pozostałych części sprawią, że chyba skuszę się na próbki. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na forum dziewczyny piszą, ze Encens jest trudny. To faktycznie trochę szypr, ale jaki niebanalny! Trzymam kciuki za to, żeby katar rychło sczezł. :) Zdrowia!

      Usuń
  3. Podczas czytania moja szczęka miała ogromną ochotę opaść, nabrałam wielkiego apetytu na ten zapach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cassidy... Taki był plan. Zawsze taki jest - żeby zachęcić Was do wąchania i poznawania. Jesli mi się udaje, to jestem szczęśliwa. :)

      Usuń
  4. Nuty zapachowe raczej nie w moim typie, ale opis zapachu tak cudowny, że z przyjemnością bym go spróbowała. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Za pozdrowienia i miły komplement.
      Pozdrawiam wzajemnie. :)

      Usuń
  5. ..aż zacieram ręce... Próbka już na mnie czeka....i oby mi sie nie podobał tak jak Twój opis..:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że tak będzie!
      Elu, bardzo proszę, napisz, jak wypadły testy.

      Usuń
    2. ..nie mam lasu.. no nie mam... Ale jutro poszukam na "czysto..

      Usuń
    3. Dziś bez konkurencji jest zdecydowanie lepiej..:)..Dla mnie to taka omszała kora drzewa..które nie ma zbyt wiele światła w dolnych partiach... raczej ziemisto niż zielono..Jest ciekawie..trochę brudno..ale bardzo bliskoskórnie (wolę jednak więcej power`a)..
      Jak dobrze, że to cholerstwo takie drogie :)

      Usuń
    4. Czyli zgadza się w sumie. :)
      Las, wilgotny, kłącze wetiweru, tyle, że u mnie jest dymnie i eterycznie.
      W sumie rzeczywiście dobrze, ze drogie. podoba mi się, ale nie wiem, czy na tyle, zeby mieć. Szczególnie, ze mam trzy flaszki French Lovera (w tym jedna na wykończeniu, więc w sumie dwie) i flakon Coeur de Vetiver Sacre, który czeka na mnie w Anglii do września.

      Dziękuję bardzo za podzielenie się wrażeniami. Trochę mi ulżyło. :)

      Usuń
    5. ..zazdraszczam:).. Lovera.. Może i ja kiedyś nabędę..:)

      Usuń
    6. Trzymam kciuki, żeby nastąpiło to rychło. :)

      Usuń
  6. Z punktu widzenia moich preferencji zapachowych, ta opcja chyba jest najmniej moja, ale za to opowieść bardzo mi się spodobała :) W ogóle, to miałam skojarzenia z Robin Hoodem - z oczywistych względów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wrażenie, że masz rację. Najbardziej mi do Ciebie pasuje Róża.
      A opowieść... Rogaty Pan, Cerunnos, Herne to imiona tego samego boga. Zaś skojarzenia z Robin Hoodem w sensie Robinem z Sherwood (już kiedyś pisałaś, że lubisz ten serial) to, moim zdaniem, bardzo dobre skojarzenia. Mam wszystkie sezony. :)

      Usuń
  7. Ależ opis leśnej podróży z zapachem!... no po porstu szczęka opada do samej ziemi:)
    Sabb pierwsze zdjęcie magiczne...pozwoliłem sobie skradnąć:)
    Mój portfel w tym miesiącu niestety już ledwo zipie,ale próbki i tak musiałem zamówić:))
    pozdr,

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, nie wiem, kto jest autorem pierwszej ilustracji. Ale i mnie urzekła - po jej znalezieniu nie mogłam sobie wyobrazić żadnej innej jako tytułowej do tego posta. :)

      Ciekawa jestem, jak spodobają Ci sięzapachy. najbardziej intryguje mnie Twoja reakcja na pierwszy - Encens Mythique. Moim zdaniem to naprawdę ciekawa kompozycja. Choć Pieśń Letnich Drzew ładniejsza. :)

      Usuń
  8. I do mnie lecą dwie próbeczki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dwie próbeczki Songe d'un Bois d'Ete - malutkie są, po 1ml, więc zamówiłam dwie...reszta z serii wydaje mi się niezbyt moja, więc sobie odpuszczam. Czekam na próbki z ALzD, m.in Amour de Palazzo Mad et Len - bardzo jestem ciekawa. I lepiej, żeby nie zachwyciło, bo cena wysoka, a pojemność 50ml...

      Usuń
    2. A u mnie na recenzję czeka Encens Mad et Len... Najlepszy ich zapach, a ja nie mogę się zabrać, bo ciągle znajduję coś pilniejszego i bardziej porywającego. Za dużo szczęścia na raz. ;)

      Co do próbek - też zamówiłam po dwie. Nie żałuję. Choć cena w sumie wyszła zauważalna. Ciężki jest los świra. :)

      Usuń
    3. A więc - nadal twierdzę, że pachnie mi jakimś klejem. Ale w noszeniu - mi się ten klej podoba...chyba trzeba wrócić do Bowmakers i ponosić, a nie odrzucać po próbie nadgarstkowej...

      Usuń
  9. oj kusisz kusisz.... Twój blog sprawia, że za niektórymi zapachami gonię z obłędem w oczach przez długie miesiące, np. w końcu udało mi się dopaść odlewkę Rose Anonyme. Ta pustynna seria będzie na mojej liście zapachów "koniecznie niezbędnych do poznania i powąchania".. ;)Dzięki Twoim recenzjom oswoiłam nuty, z którymi dawno, dawno temu nie udawało mi się zaprzyjaźnić; agar straszył lizolwą sterylnością, kadzidło zbyt mocno korzyło się z obrzędami kościelnymi. Dziękuję za te 5 lat!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ancynamonko, nie wiem, co napisać. Szczerze wzruszyłam się czytając. Prawdę mówiąc, czytałam wielokrotnie i myślałam, że dla tego jednego komentarza warto pisać... Od pewnego czasu mam wrażenie, że stoję w miejscu, że blog nie rozwija się, donikąd nie zmierza, że moja pasja tylko mi zabiera czas i nic z niej nie wynika. Takie słowa zmieniają wiele rzeczy.
      Dziękuję Ci ze szczerego serca. Bardzo to dla mnie ważne, co napisałaś.

      Usuń
  10. Zgadzam się - kusisz! A potem się dziwić, że po takiej lekturze śni mi się perfumeria wielkości hangaru, w której same najcudowniejsze cudowności...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ ja się nie wypieram. Po to jest SoS, żeby kusić. Ale nie do złego. Do dobrego! :D

      Usuń
    2. I ja miewam takie sny ostatnio i zapewne przyczyna jest ta sama ;)

      Usuń
  11. Piękna recenzja Sabb, jak zwykle. Kupiłam wszystkie te próbki jakiś czas temu i teraz porównuję moje wrażenia z Twoimi recenzjami. No i jak zwykle jestem pod wrażeniem. Twoje recenzje są tak głębokie i prawdziwe. Jesteś niezwykłym obserwatorem i tego między innymi uczysz nas poprzez słowa. Zauważania, obserwacji i dania szansy temu, czego jeszcze nie znamy. Dla mnie każdy wpis jest jak książka, której jeszcze nie znam, ale wiem iż w miarę zagłębiania się w nią budzi się apetyt na więcej i więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilizo, wstyd się przyznać, ale wzruszyłam się. Szczerze. Bardzo, bardzo serdecznie Ci dziękuję.
      Nie znajduję słów na razie. Dziękuję. Po prostu dziękuję. :*

      Usuń
  12. dziś rano przyszedł listonosz z pustyniami i właśnie tę wybrałam na pierwszy ogień, mimo że z nut spodziewałam się że będzie ciężko (tak rzadko mi się zdarza najpierw powąchać, a potem przeczytać recenzję). tym czasem zapach jest piękny, żywy, "pieśń" pasuje do niego doskonale. obawiam się że mogłabym chcieć go nosić ;) po lekturze jestem pod ogromnym wrażeniem, jak każde słowo i ilustracja doskonale oddają to co wącham. chciałabym mieć częściej okazję jednocześnie wąchać i czytać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Korozyjko, dziękuję. Tak mi miło, że moje wrażenia okazały się "adekwatne". Pisałam kiedyś, ze te opowieści po to są, żaby uchwycić właśnie to, czego nuty nie powiedzą - nastrój. Bo przecież nuty zielone w perfumach mogą być zupełnie różne.
      Bardzo się cieszę, że podzieliłaś się ze mną swoimi wrażeniami. Zapach rzeczywiście jest "żywy". I rzeczywiście nadspodziewanie przyjemny, jak na te nuty. :)
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  13. Leśny Dziadek (ten co chciał zgwałcić i zjeść Ciri w Sadze o Wiedźminie) zmywa zaschnięte talerze miętowym ludwikiem - tak mi się kojarzy ta leśna pieśń :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Po nutach wszystkich trzech zapachów z serii obstawiałem na Songe d'un Bois d'Ete jako faworyta właśnie. Teraz po twoim przepięknym opisie, bez wąchania mogę być pewien że się nie myliłem.. A samo już doświadczenie wydaję się być już tylko formalnością- Jakże cudowną !

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja, po tak długim czasie napiszę tylko, że u mnie 2 flaszki leżakują. W razie wojny ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty