Opowieść o koczownikach – wegetarianach czyli B Black Collection Blood Concept

Nie wiem, z czego to wynika, ale w Czarnej Serii – podobnie jak w pierwszej, czerwonej – to właśnie natura koczownicza budziła we mnie największe nadzieje. Niekoniecznie ze względu na okultystyczne rytuały z opisu (choć szamańska mikstura i podróż wgłąb duszy brzmi nieźle) – raczej dzięki prochowi strzelniczemu i sporej ilości drewna w składzie. I co?

Herbatę się pija, 

by zapomnieć o hałasie świata*

 

Pierwszy akord jest nietypowy. Wczesny poranek na wielkiej łące. Aromat lekki, przestrzenny, z wyraźną, bardzo ładną nutą cytrusową: limetka, trawa cytrynowa i leniwie podnoszące się znad horyzontu mandarynkowe słońce. Dosłownie czuję, jak moja wyobraźnia naciąga na mnie sukienkę w kwiaty i wplata we włosy pęki stokrotek…. Zaraz! To nie tak miało być!

Miała być ostatnia herbata przed walką – mroczna i pełna napięcia scena rodem z „Trzech królestw”, w której Xiao Qiao parzy herbatę, armia czeka, a wiatr się zmienia…

Kiedy w końcu nadchodzi wyczekiwana przeze mnie z takim utęsknieniem herbata – jest chłodna. Podana w czarce z cienkiej porcelany nie parzy palców, nie przywiera do ust cierpkim żarem. Miękko spływa po języku letnią słodyczą, przyjemnie łechce węchomózgowie łagodnym aromatem neroli.

Gdzieś za górami trwa wojna. Za siódmą rzeką grzmią działa, błyskają klingi krzywych szabel, ale tu… Tu pije się herbatę.

 

Łagodny, ciepły zapach roiboos stanowi wstęp do miękkiej bazy kompozycji opartej głównie na miłym aromacie ambroksanu. Subtelnie podbita lekkim, iglastym hinoki wonna molekuła pachnie jak Molecule 02 zaaplikowane na zapachowy ślad lekkich, cytrusowych perfum z dnia poprzedniego. I już. Tyle. Ambroksan.

Im dalej w las, tym bardziej ambroksan.

Przywalone ambroksanową pierzyną gwajak i cedr są nieomal niewyczuwalne. Daleki blask cytrusów gaśnie bardzo, bardzo powoli. Dzień na łące robi się ciepły, bezwietrzny, złocisty. W sam raz, żeby położyć się na miękkim kocyku, zwrócić twarz w stronę słońca i upajać różowością własnych naczyń krwionośnych prześwitującą przez zamknięte powieki.

Ja tylko pytam: czemu moja „podróż wgłąb duszy” doprowadziła mnie w miejsce, gdzie jest tak różowo?!

Data powstania: 2013

Trwałość: jak czystego ambroksanu – fe-no-me-nal-na. Doba i dłużej.

Nuty zapachowe:

Nuty głowy: proch strzelniczy, herbata Earl Grey

Nuty serca: roiboos, drewno hinoki

Nuty bazy: ambroksan, drewno gwajakowca, skóra

Źródła ilustracji:

  • Zdjęcia 2,2 i 4 pochodzą z serwisu Crazy Frankenstein.
  • Na trzecim Chiling Lin jako Xiao Qiao w „Trzech królestewach” („oryginalnie „Red Cliff” Johna Woo.

* Autor: T’ien Yiheng

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

12 komentarzy o “Opowieść o koczownikach – wegetarianach czyli B Black Collection Blood Concept”

  1. "czemu moja "podróż wgłąb duszy" doprowadziła mnie w miejsce, gdzie jest tak różowo?!"
    Może w głębi Twojej duszy jest różowo? 😛

  2. nie wiem czy to wina nosa czy skóry, ale mam trochę problem z ambroksanem jako głównym składnikiem perfum, nie czuję go. może mam coś nie tak z receptorami, ale tę substancję bardziej odbieram jako brak zapachu, szczególnie w momencie przytykania nosa do poperfumowanej skóry. może dzięki temu w czarnym B będę lepiej czuła pozostałe składniki 🙂
    (czy w tytule wpisy nie powinno gdzieś być "B"?)

    1. Ja mam analogiczny problem w ISO E Super. Na sobie w ogóle go nie czuję. Na innych jeszcze tak – szczególnie na Piracie pachnie intensywnie. A na mnie nic. Zero. Nul. Papier czerpany…

    1. 🙂
      Może i różowa. W sumie smaczna. rzecz w tym, że ta czarna seria (w moim odczuciu) nie powinna być taka ładna…

  3. Bo ty w głębi duszy musisz mieć anielski rodowód. 'Dziewczęcy' róż powiąże ze spontanicznościa, bezpośredniością i optymizmem a Sabbathowa czerń niech będzie dojrzałością, mądrością i wyrafinowaniem.
    Taka znośna lekkość bytu na tej łące 🙂

    1. Jakiż uroczy i jednocześnie wyrafinowany komplement. 🙂
      Dziękuję Ci pięknie i… Nie zaprzeczę tylko dlatego, że nawet ja nie oprę się Twojej wymowie. 🙂
      A łąka rzeczywiście "znośnie lekka". Bardzo dobre określenie dla tego zapachu. 🙂

  4. wiedźma z podgórza

    A mnie się podoba, przynajmniej zaocznie, bo całocielnie jeszcze nie testowałam. I (na szczęście?) żadnych różowości nie stwierdziłam. Choć różowa dusza wcale nie jest taka zła. Szczera, otwarta, optymistyczna – jakoś tak ją widzę. [Co pewnie jest też powodem, dlaczego u mnie różu zabrakło. :> Ale nie narzekam.]

    Za to mam jedną uwagę: koczownicy i wegetarianie w jednym? O.o Gdzie tacy żyli? Taż dlatego byli koczownikami, bo za mięskiem podążali. Potem stada prowadzali. I robili pyszne sery. 😀
    Jednak właśnie zaszczepiłaś we mnie chęć oglądnięcia Trzech królestw, do tej pory jakoś nie miałam szczególnej ochoty (ostatnio czuję taki przesyt filmami w typie wuxia, jak niektórzy perfumami z oudem 😉 ). Więc dziękuję.

    1. To taki dowcip miał być. Że koczownicy wege, bo zapach wege, bez przemocy i ogólnie bardzo Elojowy. 🙂

      A "Trzy królestwa" to zacny film. Sama mam chrapkę na powtórkę.

      Jęśli natomiast chodzi o moją wewnętrzną różowość… Potraktuję to jak komplement. Cóż innego mogę począć z taką diagnozą. :)))

  5. Brulion malarski. Justyna Neyman

    "Ja tylko pytam: czemu moja "podróż wgłąb duszy" doprowadziła mnie w miejsce, gdzie jest tak różowo?!" – hahaha! I za to najbardziej kocham twoje wpisy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Huitième Art Parfum w Polsce!

Niespełna tydzień temu ekscytowałam się tutaj nowym projektem Pierre Guillaume’a, który zamierza wynieść sztukę perfumeryjną na wyżyny pod szyldem Huitième Art Parfum. Naprawdę nie spodziewałam

Czytaj więcej »

Koniec świata!

Koniec świata – cóż to za temat dla artysty! Każda kultura, każda mitologia kreuje własną wersję tego wydarzenia. Apokaliptyczne wizje świata ginącego w powodzi ognia,

Czytaj więcej »