Dym nie ugasi pragnienia – Oud et Santal ST Dupont

Oudowego cyklu odsłona kolejna – drugie agarowe perfumy marki ST Dupont od ponad 140 lat świetnie prosperującej na rynku towarów luksusowych  – znanej między innymi z produkcji świetnej jakości materiałów piśmienniczych, wyrobów skórzanych i tytoniowych. 

Pierwszy zapach firmowany logo ST Dupont ujrzał światło dzienne w roku 1998 i od tego czasu marka systematycznie wzbogaca swoją pachnąca ofertę. I nie ma opcji, by w dobie rozbuchanej oudomanii nie mogła poszczycić się własnymi „oudami”. Oudowa kolekcja ST Dupont to trzy agarowe kompozycje: Oud et Rose, Oud et Santal i Oud Oriental. Ja opowiem o dwóch. Nawet gdyby wczoraj nie ukazała się recenzja Oud Oriental, a nad dzisiejszym artykułem nie widniał tytuł, nietrudno byłoby zgadnąć, których, prawda? 🙂

Napar z ciemności

 

Otóż… Najpierw poczułam się geniuszem. Albo przynajmniej człowiekiem, który „ma nosa”. Kiedy pisałam o Black Afgano Nasomatto, że to sandałowiec „robi” ten zapach, sporo osób stukało się w głowę. Albo przynajmniej sugerowało możliwość pomyłki. Tymczasem co my tu mamy? Sandałowiec z oudem, który pachnie jak Black Afgano. Nie tak mocarnie ale to bez wątpienia jest dokładnie to samo zestawienie nut wiodących – kremowy dym. 

Kremowy, aksamitny dym w Oud et Santal spleciony jest z dymem kadzidlanym – przestrzennym, jasnym, śliskim jak jedwab. Miękką łagodność dymnych aromatów jasnego sandałowca i oudu podkreśla szorstkość drzewnej bazy sprawiającej wrażenie, jak gdyby złożono ją z połupanych na cienkie szczapy drew. Cedr, czerwony sandałowiec, suche liście paczuli i lauru, ziarna ketmii piżmowej i czarnego kminu, surowe grudy benzoesu i mirry.

Złożenie złocistego aksamitu i srebrzystego jedwabiu z pierwotnym, matowym akordem drzewnym daje efekt niezwykłego, harmonijnego kontrastu. Pozornie sprzeczne wrażenia tworzą swoisty olfaktoryczny oksymoron – lśniąco matową woń o fakturze szczotkowanego aluminium i temperaturze ludzkiego ciała.

 

Także rozwój zapachu przebiega w sposób niecodzienny. Zwykle perfumy „miękną” na mojej skórze. Tym razem z upływem czasu zapach nabiera charakteru i barwy. Jasna początkowo, kremowa kompozycja tężeje jak rozlany na chłodną powierzchnię wosk, ciemnieje jak szkło lampionu, w który włożono zbyt dużą świecę.

Zapach ewoluuje od miękkiego Black Afgano w kierunku dominującego, despotycznego oudu w stylu Vikt Slumberhouse czy Black Oud LM Parfums. Spokój zamienia się w wyczekiwanie, senny wieczór w noc pełną marzeń.

I już. Opowieść oudu i sandałowca nie ma efektownego finału – tak samo jak nie miała jej opowieść, którą stworzył Alessandro Gualtoeri w Black Afgano. Treścią jest oczekiwanie, nagrodą jest marzenie. 

Urok tych perfum polega między innymi na tym, że gdy zgasną mamy ochotę po od razu, natychmiast odbyć kolejną podróż z jasności w mrok; ponownie ujrzeć, jak gaśnie świeca; poczuć jak niewinna mrzonka staje się zmysłową wizją.

Data powstania: 2012
Trwałość: do 20 godzin
Projekcja: dobra, ale słabsza, niż wspomniane w tekście Black Afgano, czy Black Oud

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: sandałowiec, oud
Nuty serca: kadzidło
Nuty bazy: paczula, ambra

Źródła ilustracji:

  • Autorem pierwszych trzech grafik jest Matthew Nixon. Galeria prac artysty na serwisie Deviantart: KLIK.
  • Ostatnie zdjęcie jest tapetą na pulpit z serwisu www.pulsarecard.com.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

26 komentarzy o “Dym nie ugasi pragnienia – Oud et Santal ST Dupont”

  1. darla_riderphantom

    O, wielkie dzięki! Szukałam czegoś hmm…tańszego,a choć trochę przypominającego Black Afgano no i jest!

    Zakup BA zbyt mocno by nadszarpnął studencką kieszeń, ale kiedyś na pewno…

  2. Nie zawsze potrzebny jest efektywny finał by perfumy cieszyły. A ta kompozycja wydaje się wyjątkowa pod wieloma względami 🙂

    1. Prawda! Mnie się podoba to, że ta opowieść nie ma finału. I to, że jest jakby opowiedziana od końca. i w ogóle wszystko mi się w tych perfumach podoba. Nawet cena. Całkiem wyjątkowo. :DDD

  3. Signature Duponta do dzisiaj mnie raczy swoim balsamicznym orientem na który o dziwo nikt uwagi na spotkaniu nie zwrócił 😉

    Tak, nosa to Ty masz…
    Lubię agar w towarzystwie sandała. Takie połączenie przypomina mi to kilka ulubionych pozycji poznanych głównie dzięki Tobie, dlatego bez zastanowienia zamówię próbki obu Dupontów w odpowiednim czasie.

    Nie wiedziałem że agar w Black Oud jest despotyczny.., tzn. nie odbierałem go tak nigdy.

    1. Despotyczny w znaczeniu władczy, podporządkowujący sobie wszystkie pozostałe nuty. Nie nosiciela. Ze mną nie jest tak łatwo. 🙂

      A próbki Dupontów teraz w promocji – 10 zł za dwie. Nie moja zasługa – w znaczeniu nie negocjowałam tego. Ale dystrybutor doczytał recki chyba i wyszedł nam ładnie naprzeciw. 🙂

    2. Władczy, no może, chociaż i tak on taki kiciuś przytulas, więc nie jest taki dosłowny jak inne mocarne Agarowce 🙂

      Lubimy dystrybutora. 😉

    3. No taki miękutki przecież ten ekstrakt. Może mój odbiór jest ograniczony gdyż nigdy nie testowałem go z atomizera a zawsze z mililitrowej próbki, smarując tym nieudolnym patyczkiem. Sam Black nigdy nie próbował narzucać się przestrzeni wokół.., jakby chadzał swoimi ścieżkami sie zważając zbytnio na innych. Uwielbiam kompozycję oczywiście i gdyby nie cena..!

  4. Sabbath, czy wg ciebie ten zapach jest mniej "słodki" niż Afgano ? Ja testując Afgano doszedłem do wniosku ze mimo całej genialności jest dla mnie zbyt słodki , mdlacy. po zaaplikowaniu go w stosunkowo małej ilości po paru godzinach nie byłem w stanie złapać oddechu. Prawie się dusilem. Szukam czegoś podobnego do BA ale bardziej ostrego.

    1. Jest mniej słodki i mniej kremowy. Jest też mniej łagodny w znaczeniu miękkości, przytulności, choć nie jest to także kompozycja agresywna czy uciążliwa.

      Jeśli chodzi o wspomniany niżej przez Narde kabul Aoud – na skali "afganowości" jest jeszcze sporo niżej, niż Oud et Santal. Jest brzydszy, bardziej kanciasty, dla mnie z Afgano ma niewiele wspólnego Nuty tak, ale nie klimat.

    2. Nie gadaj, w fazie wczesnego finiszu i do końca skojarzenia z Afganem są automatyczne. Kanciasty jak to Montale i całościowo owszem inne rejony ale jednak coś ich łączy 😉 Swoją droga dawno nie czułem BA i chętnie bym się nim potraktował dziś do podusi… A póki co nadal czekam co przyniesie w niedalekiej przyszłości aplikacja Oud et Santal.

  5. Thomas – Pytanie nie było do mnie ale myślę że Sabbath nie będzie miała nic przeciwko jeśli się wtrące. 🙂
    Kabul Aoud od Montale, według mnie posiada wiele cech wspólnych z BA i jest zdecydowanie ostrzejszy. Nie zapewniam że podejdzie Ci totalnie bo to dość mroczny i mniej ładny choć równie piękny co BA zapach. No i nie ma w sobie tej typowej migdałowato-mlecznej słodkości. Ewnetualnie celuj w eksluzywny LM- Black Oud… powodzenia 🙂

  6. Sabbath, Narde dzięki 🙂 Właśnie jestem na etapie poszukiwania "swojego" zapachu i testuję, testuję, testuję 🙂
    Mroczne zapachy jak najbardziej, ostre, przenikliwe, kadzidlane. Ostatnio do mojej pierwszej piątki wskoczył Comme des Garcons Black oraz Wonderwood. Ale ciągle szukam. Tyle zapachów, tak mało pieniędzy i tylko jedno życie 😉

    1. To powinno być motto perfumoholika. Szczególnie takiego, który wpadł w niszę. 🙂

      Jeśli szukasz faktycznie mocnych wrażeń, to Kabul Aoud powinien spełnić Twoje oczekiwania. Z bardziej dostępnych "m9ocnych" agarowców w relatywnie dobrej cenie, przetestuj przy okazji Dark Aoud Montale. Mam moc. I jest, jak już wyżej wspomniał Narde, kanciasty jak to Montalaki, ale wart tego, by się o jego kanty poobijać. Zdecydowanie wart. 🙂

  7. Po Comme des Garcons Black, Oud et Santal to kolejny zapach, który ostatnio mnie zachwycił. To zdecydowanie moje klimaty. Na razie muszę zadowolić się kilkoma mililitrami, ale kto wie, czy niebawem nie sięgnę po całą flaszkę 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Heeley Cedre Blanc

Cykl obuwniczy trwa. 😉 Po sandałach kolej na drewniaki różne. Cedre Blanc początkowo wcale nie jest Cedre i zupełnie nie jest Blanc. W nutach znajdujemy

Czytaj więcej »