Nie wierzcie najeźdźcom! - Bitter Rose Broken Spear - Hylnds D.S.&Durga


Zapraszam Was dziś na kolejną wyprawę w nieznane. Olfaktoryczną opowieść o krainach czystych i dzikich.

Linia Hylnds znanej Wam już z wcześniejszych moich recenzji marki D.S & Durga jest próbą uchwycenia wspomnień dawno minionych kultur. Stworzone z najwyższej klasy naturalnych składników kompozycje przenoszą nas w świat mitów i legend północnej Europy. Powędrujemy więc dziś na wyżyny, na których schronienie znaleźli dawni bogowie Celtów, Szkotów, Piktów i Skandynawów. Pozwólcie, że będę Waszym przewodnikiem. :)

W pierwszą podróż zabiorę Was na kruczych skrzydłach Morrigan.



Broken Spear
Bitter Rose

Pierwsze nuty zabierają nas w przeszłość. Surowe, dzikie góry. Wzgórza smagane wiatrem. Gryzący dym ognisk snujący się tuż przy ziemi jak mokre zwierzę. Suszące się przy ogniskach kurty i pledy. Szczodrze sypany do kociołków z cienką, mączną polewką tymianek. Zmęczeni ludzie - smukli i cisi jak drzewa.



Szkoci nigdy nie byli ludem bogatym. Są jednak silni i dumni. Za tę dumę i umiłowanie wolności przez lata płacili krwią.

Bitter Rose Broken Spear zaczyna się od Broken Spear. Zgaszona, przestrzenna zieleń nut przyprawowych maluje w naszych umysłach niespokojną panoramę Am Monadh. Dające kompozycji intymnie swojski charakter nuty dymne są ciężkie i gorzkie jak myśli po walce. Złamana Włócznia to symbol kolejnej przegranej bitwy. Lecz opowieść ta nie kończy się na Złamanej Włóczni.

To róża dopełnia kompozycję. Róża zmartwiała, skamieniała wręcz. Twarda jak stal, gorąca jak stal i zimna jak stal jednocześnie. Gdy nadeszła róża, zobaczyłam Ją.


Zobaczyłam Morrigan w czarnym płaszczu, ze spuszczoną głową. Morrigan wdychającą zapach krwi jak czerwone róże kwitnącej na polu bitwy. Morrigan z twarzą szarą i chmurną jak niebo nad doliną.

Wpleciony w szarość aromat schnącej róży - zduszony nutami dymnymi; przywalony wilgotnym drewnem; jak popiołem przysypany akordem przyprawowym - daje kompozycji życie i niezwykłą moc. To róża niepodobna do żadnej innej róży. Róża wykuta ze stali.


Powiadają, że Morrigan była okrutna. Że napawała się widokiem krwi i cierpienia. Że syciła się śmiercią konających w bitwie. Powiadają, że piła łzy i wydziobywała oczy trupom.

Nie ufajcie najeźdźcom!

Morrigan na polu bitwy jest jak latarnia wśród sztormu. Krew kwitnąca na jej rękach jest krwią braci i synów. Odziana w czarne, krucze pióra woła swych poległych po imieniu. Jej ochrypły od rozpaczy krzyk prowadzi ich do nowego świata. Ku ciepłym ogniskom. Ku chwale.


Trudna, namalowana zgaszonymi barwami opowieść o złamanej włóczni i goryczy róż kwitnących w szkockich dolinach jest zarazem opowieścią o wierności, miłości, więzi z ziemią i klanem. Drzewna, ciepła baza kompozycji nadchodzi jak spokojna noc, jak sen o wolności. O domu.



Data powstania: 2013
Trwałość: kilka godzin, w zależności od aury, nastroju, sposobu spędzenia czasu. Projekcja zmienna na podobnych zasadach

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: tymianek, żar, pieprz kubeba
Nuty serca: gałka muszkatołowa, róża, oset
Nuty bazy: ambra, modrzew, gorące żelazo


Źródła ilustracji:
  • Autorem grafiki tytułowej jest artysta i ilustrator Greg Staples. W oryginale praca nie nazywa się "Morrigan", ale na większości serwisów ezoterycznych właśnie ten obraz pełni rolę dyżurnej Morrigan. Oczywiście bez podania autora. Ja zachęcam do obejrzenia całej galerii prac Grega Staplesa, którą znaleźć można na jego autorskiej stronie: www.gregstaples.co.uk
  • Fragment panoramy Grampianów pochodzi z bloga www.hikingfiasco.com prowadzonego przez tajemniczego czterdziestolatka z Australii ukrywającego swoją twarz i personalia, lecz publikującego świetne zdjęcia i  równie świetne historie z podróży. Polecam!
  • Autorką obrazu użytego jako ilustracja trzecia jest Jane Irvin. Galerię jej prac znajdziecie na stronie www.fierystudios.com
  • Czwarta ilustracja to przerobiona okładka płyty "Valkyrja" grającej folk metal grupy Tyr. Płyta jest, niestety, taka sobie, ale i tak polecam wyszukanie zespołu na YT, bo przed "Valkyrią" nagrał on kilka naprawdę niezłych albumów.
  • Ostatnia Morrigan to praca Indigo, której galerię na serwisie Deviantart znajdziecie tutaj: KLIK

Komentarze

  1. Nie znam, ale muszę poznać - koniecznie; lubię takie klimaty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też. :)
      To jedna z moich obecnie ulubionych marek perfumeryjnych.

      Usuń
  2. Brzmi pięknie! :) A gdzie je można przetestować? Bo w Lulua akurat tego zapachu D.S. & Durga nie ma.. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O! A ja próbkę z Lu'lui własnie mam, więc może zszedł im i wróci?
      Zapachy z serii Hylnds dostępne są także w warszawskim Mood Scent Barze.

      Usuń
    2. No to w takim razie przejdę się osobiście, bo szukałam tylko w sklepie internetowym.. Boszszsz, skończy się pewnie zostawieniem tam sporej ilości gotówki ;)

      Usuń
  3. Przepiękny jest ten zapach. Zresztą mega nastrojowy Isle Ryder też uwielbiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Morgana - wcielone zło jako wybawienie? Można i tak. Jak to powiadają "nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło". Jak widać wyszło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że przewrotnie? :)
      Zagłębiając się w mitologie odkrywam pewną prawidłowość - Bogowie sa bardziej podobni do ludzi, niż się powszechnie wydaje. I rzadko bywają do cna źli. Bywają słabi, zawistni, nawet okrutni. Ale odrażające kreatury robi z nich często dopiero propaganda religii napływowej, która stara się wytępić wcześniejsze bóstwa, a jeśli nie uda się ich unicestwić, to przynajmniej ośmieszyć albo obrzydzić. ;)
      Ja natomiast mam potrzebę wiary w to, że ludzie są dobrzy i bogów ta potrzeba także obejmuje. Rykoszetem.
      A do Morrigan, czy Morgiany czy jak tam ją zwiemy mam sentyment szczególny. Któremu to sentymentowi dałam wyraz w tekście. :D

      Usuń
  5. Jaka piękna opowieść, czytałam z gęsią skórką na rękach :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i czyż można przeczytać milszy komentarz? :)
      Dziękuję. :)

      Usuń
  6. Brzmi bajecznie, choć trudno do całkowitego wyobrażenia, dlatego koniecznie trzeba dopaść próbkę a najlepiej całą serię Hylnds...Bo zapewne będzie się działo. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tylko zaznaczę, że to są zapachy proste, naturalne, surowe wręcz. I w tej surowości olśniewające. Dla mnie cudo.

      Usuń
  7. Wspaniały opis! Tak namalowana Szkocja od zawsze mnie fascynowała. Takie właśnie opowieści najbardziej działają mi na wyobraźnię. Magia nasączona mrokiem i krwią... Wyjdzie na to, że mam jakieś zaburzenia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha! Kat, parsknęłam głośnym śmiechem czytając to.
      Jeśli masz zaburzenia, to mamy je razem. :)
      Choć ja jestem zaburzona podwójnie i pokrętnie, bo nawet w najbardziej paskudnych charakterach doszukuję się dobra. Lubię mroczne, niebezpieczne postaci i w wyniku tego mojego lubienia one przestają być mroczne. :)

      Usuń
  8. Piękna, mroczna opowieść. I taki jest ten zapach. Surowy i wytrawny. Sucha róża, jej zasuszone płatki , ale i pędy. Jest na granicy zepsucia, lecz jej nie przekracza. Potem wyskakuje mi dziwne skojarzenie.. Z drewnianą, starą chatą letniskową mojej ciotki. Bele drewna są nasączone czymś, co zapachem przypomina stare , drewniane podkłady kolejowe. Słychać świergot skowronków , a w dole nagrzane, czarne drewno. Szumią trawy.
    Ostatnie co czuję to dymne, kadzidlane aromaty. I cały czas trochę róży.
    Gorzko i ciepło. Oj ciekawy zapach. Tylko wizja tej ciotki siedzącej mi na karku niekoniecznie musi mi towarzyszyć :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię zapach podkładów kolejowych.
      Lubiłam też malować na działce mojej mamy drewniany domek bejcą. W ogóle lubię różne takie dziwne, techniczno - chemiczne wonie. :)
      A Twoja ciotka nie nazywa się Morrigan przypadkiem? :)

      Usuń
  9. Znam i Kocham od pierwszego niuchnięcia..

    OdpowiedzUsuń
  10. Róża wykuta ze stali. Podoba mi się! Twoja opowieść mnie zachwyciła, być może po części również dlatego że wszelkie legendy tego regionu są mi tak bliskie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak, jak i mnie. Lubię legendy. A Szkocję kocham miłością szczególną.

      Usuń
  11. Poryczałam się, czytając ten opis. I w ciemno zamówiłam zapach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malto, ścisnęło mnie w dołku kiedy przeczytałam ten komentarz. To... naprawdę ważne, przeczytać coś takiego.
      Ja pokochałam ten zapach jak wolność. Jak dumę.
      Mam flakon.

      Dziękuję.

      Usuń
  12. Klaudio, właśnie dziś przyszły. Delikatnie musnęłam nadgarstki. I siedzę w ciszy, słucham Loreeny McKennitt i myślę, że nigdy nie byłam sobą bardziej, nigdy nie byłam bardziej kompletna niż teraz. Dziękuję. Dopadnę Cię na jakimś konwencie i podziękuję osobiście.

    OdpowiedzUsuń
  13. Moja trauma zaachowa...Won starej piwnicy i zjelczalych ziemniakow...kurzu oraz brudu, odradzam ten koszmar...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty