Ano, wróciłam! – automaniak na wakacjach

Kochani moi,

zapewne domyśliliście się, że tygodnie milczenia w porze wakacyjnej oznaczać mogą jedno tylko: urlop.

Rozważałam uprzedzenie Was o wyjeździe i spłodzenie jakiegoś zgrabnego pożegnania, ale ogłaszanie w sieci kilkutygodniowej nieobecności jest jak proszenie się o włamanie do opuszczonego mieszkania. Zdecydowałam się więc milczeć i niniejszym proszę Was o wyrozumiałość dla mojej przebiegłej dyskrecji. 🙂 W ramach przeprosin mam dla Was obszerną fotorelację z moich wakacyjnych wojaży.

W odcinkach. Bo obszerną. 🙂

Dziś część pierwsza czyli ukłon w stronę jednej z moich pobocznych pasji. Mam nadzieję, że spodoba Wam się krótka przechadzka po największych motoryzacyjnych muzeach Europy.

BMW Welt

Potężne, zbudowane z niezwykłym architektonicznym rozmachem centrum konsumenta i muzeum koncernu BMW, który poza tytułowym Bayerische Motoren Werke tworzą także marki Rolls Royce i Mini.

Strefa konsumencka to nieustające promocje i pokazy.

Muzeum podzielone jest na strefy związane z poszczególnymi aspektami działalności koncernu. Znajdziemy w nim ekspozycję związaną z lotnictwem, motocyklami i samochodami BMW oraz osobą część poświęconą historii marki Rolls Royce.

Przy wejściu do muzeum wita nas BMW M1 Turbo lakierowane w sposób, który imituje padający na samochód cień.

Potem jest tylko lepiej.

Samochody ultranowoczesne:

I klasyki:

Mnóstwo pięknych detali:

Zbiory muzeum BMW to nie tylko samochody. Można podziwiać także wspaniałe konstrukcje. Na przykład silnik gwiazdowy.

Albo klasyczne V8

Prawdziwie dech zaparło nam jednak dopiero muzeum Mercedesa w Sztutgarcie.

Mercedes – Benz Welt

Bardziej zwarte architektonicznie i lepiej osadzone w historii Muzeum Mercedesa to wyprawa przez trzy wieki historii ludzkości. Tysiące eksponatów ułożone wzdłuż linii czasu, na której zaznaczone zostały wydarzenia, które zmieniły świat: wynalazki, wojny, wielkie wyprawy. Ale także przyznanie praw wyborczych kobietom, wypuszczenie z więzienia Nelsona Mandeli czy… pierwszy Woodstock.

Na początku był… Koń.

A motoryzacja zaczęła się od zegarka dziadka Karla Benza. To na jego podstawie powstał pierwszy silnik spalinowy.

Pierwsze samochody:

I kolejne. Coraz piękniejsze, coraz bardziej luksusowe:

Przy starych Mercedesach Rolls Royce’y przestają onieśmielać:

Samochód i wyścig zawsze stały w jednym domu:

Urzekające detale:

Oczywiście nie mogłam przegapić Srebrnej strzały czyli nagiego W 196. Silberpfeil to dla mnie ikona motoryzacji romantycznej.

Ostatnia z wiodących nas przez całą ekspozycję plansz ukazujących kulturowy kontekst to mistrzostwo świata marketingu.

Napis głosi:

Przyszłość motoryzacji. A plansza… nie jest planszą. Poznajecie?

Przed muzeum stoi pomnik Juana Manuela Fangio, przy którym, a raczej „w którym” można sobie zrobić pamiątkową fotkę. Oczywiście wleźliśmy tam wszyscy po kolei. 🙂

Trzecie wielkie muzeum motoryzacyjne Niemiec to oczywiście Porsche Museum. I o ile w muzeum Mercedesa byliśmy olśnieni, o tyle po muzeum Porsche biegaliśmy z obłędem w oczach raz po raz wykrzykując:

– Jeździłbym jak Reksio szynkę!

Porsche Museum

Najskromniejsze z trójki, ale przecież nie o to chodzi. Samochody są do kochania. 🙂

Klasyczne 911 Carrera to moja miłość od zawsze. Tu pierwsza wersja (i my):

To Porsche 356 wygrało 24-godzinny wyścig Le Mans w roku 1951.

O Porsche 911/20 mówiono, że jest grube jak świnia. Inwektywy te stały się inspiracją dla nowego malowania, białej początkowo, karoserii Różowej Świnki. Części samochodu podzielono więc jak wieprzową tuszę. To się nazywa dystans do świata. 🙂

Oddawanie się motoryzacyjnej pasji nie zabiło we mnie natury wąchacza. W muzeach motoryzacyjnych tyle można powąchać! Na przykład wnętrze wyścigówki retro przez lufcik w szybie. Pachnie niszowo. 🙂

Ostatnim etapem naszych motoryzacyjnych wojaży była wyprawa na Nurburgring i przejażdżka przez Zielone Piekło czyli Nordschleife. Załadowanym kombi. W trzy osoby. A co!

Nurburgring

To, co trzymam w ręku to karta magnetyczna uprawniająca do wjazdu na tor.

Po przejażdżce zwiedziliśmy jeszcze Ringwerk czyli swego rodzaju fun zone przy ringu.

Poza symulatorami i innymi motoryzacyjnymi atrakcjami udało nam się zobaczyć autentyczny bolid Roberta Kubicy (z kartką „Nie dotykać”) oraz pit wall, na monitorach którego wyświetlał się zwycięski wyścig Roberta. Tu wolno było dotykać, więc skwapliwie dotykaliśmy. 🙂

W kolejnym odcinku relacji zapraszam Was do Paryża. 10 dni morderczego zwiedzania.

Będą i perfumy, ale w kolejnych odcinkach. Kilku, bo Paryż to przecież stolica perfumeryjnego splendoru.

Dziś żegnam Was pogodnym „Wrummm Wrummm”. 🙂

  • Drugie zdjęcie przedstawiające BMW Welt z lotu ptaka pochodzi z bloga: mysch.livejournal.com. Pozostałe własne.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

31 komentarzy o “Ano, wróciłam! – automaniak na wakacjach”

  1. Takie cuda, że aż oczy rozbolały ale przyznam szczerze z niecierpliwością czekam na relację z Paryża.

    1. To ja się cieszę, ze czekasz. nie wrednie, tylko… To miło, ze ktoś czeka na to, co wrzucam. 🙂
      Paryż będzie w odcinkach. Najpierw post ogólny – zwiedzaniowy. Muzea, galerie, zabytki, ciekawostki.
      Potem będzie kilka postów perfumeryjnych: butiki, muzeum perfum i błachostki.
      Myć może będzie też osobny post o sztuce współczesnej. Zobaczymy.

      Miłego dnia. 🙂

    2. Aleksandra GGS

      Ojejku ..ja nie wiedziałam ,że masz takiego fajnego syna. Z takimi facetami to można muzea samochdów zwiedzać. Dzisiaj moim chłopakom pokažę Twoją relację. Zarazimy się na przyszły rok 🙂
      A na relację z Paryża perfumeryjną, też bardzo czekam.
      Ja też miałam swoje plany na Londyn i jeden dzię dla siebie wygospodarowany, ale nam szybę wybili i 3/4 dnia spędziliśmy w warsztacie. No i po moich perfumowanych planach…

    3. Ale przecież nie ma problemu z włączaniem się do rozmowy. Tu sami swoi. 🙂

      Syn fajny. Nie bez wad, jak to ludzie, ale mamy świetny kontakt i ogólnie chwalę sobie. Chłopakom pokaż, pokaż. Taka wycieczka to w sumie nie jest wielki problem. Wsiadasz w samochód i w jeden dzień jesteś na miejscu. my spaliśmy w pensjonatach poza miastem. To także ma swój urok.

    4. Aleksandra GGS

      dzięki 🙂
      BMW WELT zaliczony już. Ale wiadomo ,zawsze można znowu.
      A polecam wizytę w Maranello. Ferrari we wszystkich możliwych odsłonach :-)))

    5. Ferrari, powiadasz? Wiesz… nie wiem, jak to powiedzieć delikatnie. Ja z frakcji Lambo… 😉

      A poważnie – Ferrari World w Abu Zabi – to dopiero byłaby gratka!

    6. Aleksandra GGS

      U mnie Lambo też uwielbiane 🙂
      Wszelakie muzea lotnictwa, wojskowe, wikingowe….
      A ja mam zapachy Fragonarda ! I bardzo je lubię. Ale one są trochę "na jedno kopyto".

    7. W sumie sam fakt, ze marka ma swój rozpoznawalny styl nie jest niczym złym. Jedno kopyto jest ok, o ile jest to kopyto w Twoim stylu. |
      Mnie akurat kopyto Fragonarda nie leży. Nie bardzo pasuje mi też kopyto Etro, choć doceniam je. Za to ciężkie kopyto Lutensa leży mi doskonale. to te kopyciaste lLutki lubię najbardziej. 🙂

      Co do muzeów – też uwielbiam. Byłaś w Muzeum Techniki w Pradze? Tez mają Silberpfeila. Ale najciekawszy jest silnik Wankla, który tam można sobie pooglądać. Niby wiem, jak to działa, ale i tak patrzyłam jak na dwugłowe cielę. Dziwne wrażenie. 🙂

    8. Aleksandra GGS

      Nie byliśmy w Pradze. Jeszcze. Zupełnie nie wiem o czym do mnie mówisz :Silbe…cośtam i silnik W 🙂 ale się dokształcę i przekabluję moim miłym. Oni zapewne wiedzą o co chodzi 🙂
      A co do Fragonardów, to do tej pory mam frajdę z nich i miło wspominać własny , nieopanowywalny obłęd w sklepie.

    9. Aleksandro – Silberpfeil czyli Silver Arrow (nazwa klasyczna – Silberpfeil jest lepsza, bo oznacza srebrny pocisk, a nie strzałę, a samochód jak pocisk własnie wygląda) to sportowy mercedes stworzony na bazie W25 – jedna z najpiękniejszych legend motoryzacji. Pisałam o nim (i o legendach) w tym wpisie:
      http://www.sabbathofsenses.com/2009/09/santa-maria-novella-nostalgia.html
      Zerknij. Zrozumiesz moją miłość do tego modelu.
      Silnik Wankla to ewenement – tłok porusza się w nim ruchem obrotowym, a nie posuwisto – zwrotnym. Niestety, szkoda, ze Mazdę RX-8 z tym silnikiem przestano produkować…
      Frajdę z perfum kupionych w taki sposób, osobiście i z emocjami rozumiem doskonale. sama z Paryża przywiozłam cztery flaszki. Budżet leży i kwiczy. :/

  2. wiedźma z podgórza

    Intensywne wakacje, nie ma co! 🙂 Też jestem ciekawa, co tam porabiałaś w Paryżu, bo ja niespecjalnie samochodowa jestem. Za to powiem, że muzeum w Sztutgarcie jest jedynym motoryzacyjnym, które naprawdę chcę odwiedzić. Już od jakiegoś czasu.
    Ta ich "przyszłość motoryzacji" rzeczywiście sprytnie pomyślana. 😉

    1. O intensywnych dopiero opowiem. To były najbardziej lajtowe trzy dni. 🙂
      Potem docisnęliśmy. ale widziałam tyyyyyle, że jestem napasiona na parę miesięcy. No, może tygodni. choć gdyby zdarzyła się okazja… 😉

  3. kapitalny wpis Sabb, miło czasem poczytać o Twoich innych pasjach… w każdym razie witamy w kraju i jeśli jeszcze nie wiesz, to wczoraj premier uciekł nam za chlebem z kraju… 🙂

  4. strī-linga

    wow, przepiękne! czekam na resztę relacji 🙂 zdjęcia genialne, może ja też kiedyś pojadę tu i tam. dzięki za relację.

    1. To ja trzymam kciuki za Twoje wyprawy.
      Już wyżej pisałam, ze taki wyjazd to nie jest wielki problem. Do Monachium docierasz w jeden dzień samochodem. Na spokojnie.
      Powodzenia. 🙂

  5. Fajnie, że już jesteś i że wakacje się udały, miło poczytać o innych Twoich pasjach.
    Ja wybywam za tydzień więc takie posty łykam jak pelikan. 🙂

    1. My, z racji dziecka w wieku szkolnym, na razie skazani jesteśmy na wakacje w lipcu i sierpniu. Ale już niedługo. Wkrótce Młody będzie sam jeździł, a wtedy na pewno skorzystamy z szansy na niezatłoczone wakacje poza sezonem.

      Wspaniałego, beztroskiego urlopu!

  6. Madzik Monster

    Cieszę się, że urlop się udał:) Mam nadzieję, że wypoczęłaś. Aktywnie – jak to ty, ale wypoczęłaś:)

  7. Cieszę się, że jesteś :* Super, że miałaś wakacje udane, nie ma jak dobrze naładować akumulatory 😉

    Sabb, ale masz przystojnego syna 😀 świetny wpis, sama bym zwiedziła takie muzeum 🙂 a na Paryż też czekam 🙂

    Pozdrawiam serdecznie :*

    1. Reniu, jak ja Cię dawno nie widziałam u siebie!
      Moja akumulatory pękają w szwach. Czxy raczaj na spojeniach. Brakowało mi urlopu – od trzech lat nie byłam.

      (Przekazałam synkowi, że napisałaś, ze jest przystojny. Dziękuje)

  8. Najbardziej podoba mi się Twoje zdjęcie w pomniku (kurcze, jak to brzmi :D)
    Piękna lekcja historii motoryzacji. Przyznam że najbardziej zafascynowały mnie te pierwsze modele. Wydają się takie "egzotyczne" (choć pewnie to dość niefortunne określenie) w porównaniu z samochodami, które widzi się teraz. Są takie eleganckie, ekskluzywne.
    Nie jestem jakąś ogromną znawczynią, czy pasjonatką motoryzacji, ale kiedyś miałam okazję obejrzeć wystawę zabytkowych Harleyów i byłam szczęśliwa jak dziecko w sklepie z cukierkami. Harley-Davidson to taki mój maleńki moto-fetysz 😉

    1. Nie jestem miłośniczką Harleyów i ogólnie motocykli rekreacyjnych – ciężkich, niewygodnych i nie rozwijających porządnych prędkości – ale dźwięk silnika Harleya to muzyka dla uszu. Mogłabym słuchać…

      Zdjęcie w pomniku….! LOL. No tak. W pomniku. 😀

  9. No… w końcu do nas wróciłaś! 😉
    Po takich wakacjach masz pewnie dużo siły by działać w pełni potencjału i raczyć nas najpiękniejszymi recenzjami. Co prawda nie podzielam akurat tej pasji ale nie ukrywam, jest na czym oko zawiesić. 🙂

    1. Oj jest… mam sentyment do starych samochodów. Klasyki majestatyczne jak żaglowce albo proste jak pociski. A nawet jeśli ktoś zupełnie nie interesuje się tematem – warto zobaczyć historię uporządkowaną i pokazaną z miłością. Bo nie da się nie zauważyć, że twórcy muzeum Mercedesa kochają samochody. 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy