To, co zowiem różą pod inną nazwą równieby pachniało… Rose Perfection Robart Piguet

Od lat czekałam na zapach, któremu mogłabym poświęcić ten olśniewająco oczywisty fragment „Romea i Julii”. Dziś opowiem Wam o najpiękniejszej róży świata. O Różanej Perfekcji.

Czymże jest nazwa? To, co zowiem różą,

Pod inną nazwą równieby pachniało…

Wyobraźcie sobie aromat róży. Nie róży kwiaciarnianej, wyniośle unoszącej ciężką głowę na smukłej łodydze. Nie ciętej.

Wyobraźcie sobie zapach róży żywej – puchatego kwiatu usadzonego na gałązce jak grubiutka sikorka. W towarzystwie wielu innych grubiutkich sikorek. A teraz wyobraźcie sobie cały ogród takich róż…

Rose Perfection to zapach różanego ogrodu pełnego kwitnących róż – żywych, pijących wodę z czarnej gleby i kąpiących wiotkie, drobne płatki w słońcu. Zapach ogrodu, w którym rosną tylko róże. Ich zapach, jak różowy woal przykrywa wszystkie inne wonie.

Naturalny, bezpretensjonalny aromat kwiatów złożony został w Rose Perfection z akordem piżmowym – miękkim i jasnym jak obłoczki nad ogrodem. Wszelkie inne nuty są tu bez znaczenia.

To tylko różany ogród i niebo nad nim.

Gdy wchodzimy do ogrodu, widzimy tylko różowe róże – niewielkie kwiaty o wielu płatkach. Dopiero po kilku kwadransach od aplikacji docieramy do części ogrodu, w której pośród krągłych, różowych kwiatostanów pysznią się róże czerwone i herbaciane. Ciemne i blade. Wielkie i maleńkie.

Rose Perfection to ideał różanych perfum – nie tylko ze względu na pozorną prostotę kompozycji (pozorną, bo bez chemicznego wsparcia w postaci na przykład alkoholu fenetylowego tak wielowymiarowego zapachu raczej się nie uzyska), lecz przede wszystkim dlatego, że Aurelienowi Guichard udało się stworzyć kompozycję pachnącą jak żywe, wciąż rosnące róże. Nie jak kompozycja różana, nie jak bukiet róż, nie jak różane potpourri, nie jak attar i nawet nie jak absolut. Jak ogród.

Różanych soliflore stworzono wiele – mają je w swojej ofercie marki wielkie i małe. Dla mnie jednak to Rose Perfection jest zapachem róży idealnej. Róży o urodzie bujnej i niewinnej zarazem. Oczywistej. Banalnej jak piękno.

Data powstania: 2013
Twórca: Aurelien Guichard
Trwałość: 6 godzin

Nuty zapachowe:
róża (według niektórych źródeł także piżmo)

Źródła ilustracji:

  • Pierwsze zdjęcie pochodzi z artykułu dotyczącego uprtawy róż w portalu Polki.pl. Link do artykułu: KLIK
  • Drugie zdjęcie pochodzi z kalendarza imprez w pięknym rozarium Europa w Sangerhausen: KLIK
  • Ostatnie to tapeta na pulpit z serwisu 1ms.net

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

33 komentarze o “To, co zowiem różą pod inną nazwą równieby pachniało… Rose Perfection Robart Piguet”

  1. człowiek matka blog

    Już wiem co chcę. Te perfumy na pewno staną kiedyś na mojej półce. Kocham zapach róż, towarzyszy mi chyba od zawsze. Wszystko dzięki mojej babci, która wodę różaną wielbiła ponad wszystko. Tylko gdzie je znaleźć?

    1. Przy okazji spotkania dam ci powąchać. Bo choć nieróżana jestem, mam flakon. Potestujesz sobie do woli na spokojnie.

  2. Opisałaś zapach w TAKI sposób, że muszę go mieć. PO prostu ♥ nie tylko dlatego, że należę do grona wielbicielek róży, bowiem rozpaliłaś moją różaną żądzę :)))

    1. Hexx, Ty jesteś różana dziewczyna. Pamiętam. Myślę, że Ci się spodoba.
      Jesli masz chrapkę na próbkę – podrzuć adres na maila. Chętnie Ci wyślę.

  3. Aleksandra GGS

    Coś mnie tknęło i sprawdziłam w pewnej perfumerii. Jest moja recenzja. Zapachu już nie pamiętam i potrzebuję go sobie przypomnieć. Ale musiał wzbudzić we mnie pozytywne reakcje. Tym jestem ciekawsza, na ile mnie zaskoczyłaś różanym skokiem. Jakźe przyjemne bywają te niespodzianki wyskakujące z teoretycznie nie naszych szaf.

    1. Prawda! Jedną z radości życia jest piękno z nie naszej szafy. Lubię zachwycać się czymś, co jest zupełnie nie moje. Nie mam z tym na szczęście problemów. 🙂

  4. Uwielbiam zapach róż, ale póki co wszystko co dostaję to kwiaciarnie, a nie róże, Pink Quartz, chociaż to nie są same róże, jest cudowny na mojej skórze i czuję się z nim jak w świątyni bogini miłości, ale nie jest na mnie niestety zbyt trwały. Już wiem próbki jakiego zapachu będę teraz szukać 🙂

    1. Ja też cenię Pink Quartz. Przy czym jmnie z różami nie po drodze. Nie wiem, jak to możliwe. Podziwiam, lubię na kimś, ale nosić… nie chciałabym. 🙂
      Lubię natomiast właśnie zapach świeżych, żywych kwiatów. Najlepiej w ogrodzie. Dkatego Rose Perfection tak mnie urzekły.

  5. Taką różę z chęcią bym poczuła. Większość różanych pachnideł jest zbyt… nie wiem, perfumeryjna? Jakaś taka ostra i "ciotkowata" niemal. Różany ogród to miła odmiana 🙂

    1. Zgadzam się. Mnie jest trudno polubić różę. Lubię taką ciemną, ciężką, krwistą. Ale to…. Tak, zdecydowanie miła odmiana. 🙂

      Przepraszam za opóźnienie w odpowiedzi. Trochę nie wiem, w co łapy włożyć.

  6. Moja ulubiona róża w perfumach to ta w Dom Rosa od Liquides Imaginaires 🙂 Miałam kiedyś próbkę Rose Perfection, bardzo spodobały się mojej mamie i najlepszej przyjaciółce mojej mamy. A jak jakoś się nie wwąchałam, tylko od razu podarowałam mamie. Będę musiała spróbować raz jeszcze.

    1. Kasiuniu – Dom Rosa to zupełnie inna historia. Świetny zapach! Też niby nie w moim typie, ale uwielbiam. 🙂

      Aleksandro – jako rzekłaś. Przypadły, i to jak! 🙂

  7. Pożądam więc ! Żałuję tylko że nie skorzystałem mając flakon na wyciągnięcie ręki bo chyba mi się o obił o oko na warsztatach?…ehh 😉

    1. Tak, na warsztatach miałam swój flakonik jako rezerwę, gdyby inne róże nie dojechały. RP omawiałam we Wrocławiu.

    2. W KrK chyba żadna róża w kompozycji nie była prezentowana a o Wrocławiu nic nie wiem.. Tak czy siak przetestować muszę 🙂

  8. Zacisze wyśnione...

    Ooo! Czaiłam się na tę różyczkę od dawna, bo bardzo lubię różane zapachy wszelkie, a teraz, po Twojej jak zawsze zachwycającej recenzji 🙂 nie pozostaje mi nic innego, jak ją wreszcie kupić 🙂 Dziękuję!

  9. OMG! Róża ♥ Cały ogród róż ♥ Już pokochałam ten zapach 😉 Wielbię różę jak kot kocimiętkę 😉

    Ostatnio odkryłam krem do twarzy, który pachnie różanym ogrodem – cudo ♥

    1. Ja używam wody różanej do wielu różnych rzeczy. I to jest ewidentnie wpływ blogowania, bo kiedyś zapachu róż nie lubiłam. Ale żeby napisać o róży, trzeba ją zrozumieć. A jak już coś zrozumiesz, do polubienia droga krótka. 🙂

      Jaki to krem?

    2. Sabb wpływy blogowania sama odczuwam 😉 Zapach róży jest do polubienia 😉

      a krem to Argital różany krem balansujący do twarzy – rewelacja!

  10. Pięknie opowiadasz 🙂 jestem tutaj " trochę nowa", od niedawna czytam, niucham, czytam, niucham i tak oto dzięki Twoim opowieściom precyzuję moje gusta zapachowe. Róże zaczęły mi się podobać?! o dziwo! To zapewne wpływ Twoich recenzji o nich 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Flakony rozdane!

Zapraszam do zapoznania się z wynikami ostatnich rozdań. Oba flakony znalazły już właścicieli, a ja przed obwieszczeniem kim są szczęśliwcy, tradycyjnie już zapowiem kolejne atrakcje.

Czytaj więcej »