O ósmej tam gdzie zawsze - Treffpunkt 8 Uhr JF Schwarzlose


Wiecie, jak to jest kiedy umawiamy się z kimś, kogo znamy "od zawsze"?
- O ósmej. Tam, gdzie zawsze.
I tak w sumie można by przetłumaczyć nazwę tych perfum. Treffpunkt to punkt spotkań. Ósma, to ósma. Dobra pora na dobre perfumy.


Hello vetiver my old friend



Spotkanie o ósmej zaczyna się... koleżeńsko. Wytrawny akord w całości nieomal "ustawiony" przez imbir i nuty przyprawowe. Ziele angielskie, laur i, pojawiająca się jak wspomnienie - eteryczna szałwia. To nie jest szczególnie ciepła relacja, a ja tak czekałam na pikantny romans z mango.

Serce zapachu zaczyna się wraz z pojawieniem się szafranu. Ciepły, lekko fiołkowy aromat w dziwny sposób rozbity przez pryzmat nut ziołowych. Zapach przypomina wiąchę srebrnej szałwii zanurzoną w mętnej, zielonej wodzie (wetiwer), po której pływają suche, szafranowe listki. Niezwykła, dziwna, niebanalna kompozycja.


Kiedy wreszcie naszą uwagę skupia mango, uświadamiamy sobie dwie rzeczy. Po pierwsze, że nie jest to takie mango, jakiego należy spodziewać się w perfumach opisywanych jako "schadzka". Po drugie zaś to, że czuliśmy je już wcześniej, tylko nie wiedzieliśmy, że ta lekko słonawa nuta, to mango. Tymczasem zamiast normalnego, przewidywalnego mango w cukrowym syropie otrzymujemy miękki lecz jędrny owoc delikatnie obsypany kryształkami soli. I kiedy już przestajemy się dziwić... Zaczynamy się tą nutą cieszyć.


Dojrzały zapach to złożenie wetiweru z lekko słonym mango, ziołową nutą szałwii. I subtelną, niejednoznacznie kwiatową nutą, która może być wymienionym w nutach zimowitem jesiennym, ale tego akurat stwierdzić nie jestem w stanie, bo jak zimowit pachnie, pojęcia nie mam. Suchy cedr w bazie nie pacha się do pierwszej linii - po prostu podkreśla wytrawność zapachu.

I nie mogę pozbyć się wrażenia, że to nie jest olfaktoryczna relacja z romantycznej schadzki, że Treffpunkt 8 Uhr nie opowiada historii gorącego romansu. Jest dla mnie spotkaniem po latach. Opowieścią o przyjaźni, która nie wymaga wyznań i zapewnień. Dniem, w którym po wielu miesiącach osobnego życia, odbierasz telefon i słyszysz - "O ósmej, tam gdzie zawsze". I kiedy zjawiasz się tam, gdzie zawsze, miesiące rozłąki nie mają znaczenia i wielkie słowa nie są potrzebne. Na tym polega przyjaźń.


Ok. Mogłabym też napisać, że to jest opowieść o randce, tylko randka była nieudana. Że imbir nie zaiskrzył, mango nie puściło soku a weitiwer gapił się w talerz mętnym wzrokiem. Ale czy udana przyjaźń nie jest lepsza od nieudanego romansu?



Data powstania: 2012
Twórca: Veronique Nyberg
Trwałość: standardowe 6 godzin solidnej, ale eleganckiej projekcji

Nuty zapachowe:
Nuty głowy (Magnes): mango, imbir
Nuty serca (Ekscytacja): szałwia muszkatołowa, zimowit jesienny
Nuty bazy (Ponętne dziedzictwo): wetiwer
  • Wszystkie zdjęcia wykorzystane w tekście pochodzą z filmu Andrzeja Wajdy "Ziemia obiecana". Pewnie wszyscy widzieliście. A je sli nie widzieliście... Zobaczcie. Koniecznie!

Komentarze

  1. Zapach nie mój, natomiast opowieść pasuje do niektórych moich relacji ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do moich też. Nie nadaję się na psiapsiółkę do trzymania za rączki i dawania buziaczków.

      Usuń
  2. Zapach nie mój, natomiast opowieść pasuje do niektórych moich relacji ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne podsumowanie :) Z resztą cała recenzja bardzo ciekawa, choć zapachu nie znam niestety.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest totalna nisza w niszy. Ale postanowiłam napisać o tych zapachach bo... Bo Rausch. Zobaczysz. Zbiera mi ta recka palcach... Na razie chodzę dookoła. Takie przedłużenie oczekiwania na przyjemnośc. :)

      Usuń
  4. Udana i szczera przyjaźń to w dobie współczesnych, conajmmiej dziwnych czasach powoli rarytas, za to druga opcja niestety zbyt popularna...
    Słone mango niecodziennym i oryginalnym zabiegiem się wydaje zresztą jak dotychczas opisane przez Ciebie kompozycje tej Berlińskiej marki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie! Od dawna zabierałam się za Schwarzlose. A przyjaźń... Ja jestem takim właśnie przyjacielem czasem nieobecnym. Z męskimi przyjaźniami mi się sprawdza idealnie. Z kobietami jest chyba inaczej. Myślę, że taki dziwoląg jak ja wymaga od kobiet ogromnej dojrzałości i wyrozumiałości. Ale i w tej materii mam wielkie szczęście. Tak. Mam szczęście. :)

      Usuń
    2. Lepiej nie mówię co wymaga taki dziwoląg jak Ja, szczęściaro ;)

      Usuń
  5. Świetna recenzja. Prawdziwa przyjaźń jest bezcenna.

    Zapach to nie moje klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda. Bezcenna. Kiedyś twierdziłam, że ważniejsza, niż miłość ale teraz nie wiem. mam szczęście, bo moja miłość jest także moim przyjacielem. Obie moje miłości w sumie, bo mój syn jest na tyle duży i dojrzały, że doświadczam od niego takiego serdecznie przyjacielskiego wsparcia. Poza miłością. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty