Struganie jelenia czyli Cuirs Carner Barcelona


Kiedy marka Carner Barcelona weszła na polski rynek i w moje ręce trafił set próbek ich zapachów - Cuirs od razu stał się moim faworytem. Bynajmniej, nie ze względu na swą oryginalność.


W 2009 roku na rynek weszły Black Afgano marki Nasomatto - perfumy, których promocja do dziś budzi kontrowersje. Perfumy z pasją wychwalane i z taką samą pasją zjeżdżane. Bez względu na to, czy odpowiadają nam prymitywne sztuczki, za pomocą Alessandro Gualtieri promuje swoje dzieła i na to, czy zapach podoba nam się, czy nie - trudno odmówić Black Afgano statusu "perfum kultowych".

Dwa lata po premierze Czarnego Afgana jego mrocznie mleczny akord wiodący rozpracowała Sonia Constant - perfumiarka pracująca wcześniej między innymi dla marki Avon, Fragonard, czy specjalizującej się w zapachach kjutaśnych Crazylibellule and the Poppies. Dla uzupełnienia obrazu wspomnieć warto, że Sonia Constant jest także twórczynią hiperekskluzywnych L’Abeille de Guerlain, których każda z 47 kryształowych butli kosztuje dwanaście i pół tysiąca Euro. Tyle, że słodkie L’Abeille de Guerlain także mieszczą się w olfaktorycznej grupie słodkich przyjemniaczków stanowiącej gros przedafganowego dorobku Constant.

Wracając do Black Afgano - w roku 2011 Sonia Constant uległa urokowi pseudohaszyszowego akordu, który tak wielką popularność przyniósł Gualtieriemu i użyła go (akordu, nie Gualtieriego) w swoich własnych perfumach.
Dwa razy.



Dwie kompozycje najwyraźniej "inspirowane" Black Afgano, które weszły na rynek dwa lata po szalonym sukcesie haszyszowych perfum Gualtieriego to kompozycje Constant. Stworzone w tym samym roku dla dwóch różnych marek: Liquides Imaginaires i Carner Barcelona. Przypadek? Nie sądzę.
Szczególnie, że rok później "wykreowała" Constant kolejnego klona Black Afgano - zwane (celnie, choć nieelegancko) Afganem dla ubogich Oud et Santal ST Dupont.



W skórze Czarnego Afgana


Najwyraźniej od Black Afgano różnią się Cuirs w otwarciu. Akord otwierający kompozycję Constant to wyostrzony szafranem Black Afgano Nasomatto. Podobieństwo jest uderzające, choć w tym porównaniu Cuirs okazuje się mniej kremowy i mniej gęsty. Nuty dymne brzmią ostrzej i, za sprawą wyraźnie wyczuwalnego rzymskiego kminu, także bardziej popieliście.

Ups! Czyż nie tak samo otwiera się Fortis Liquides Imaginaires? Czyż to nie szafran i kmin różnią otwarcie Fortis od Otwarcia Black Afgano, który jest kompozycją bardziej linearną i "gotową od razu", bez przygrywki?


Przyznaję się - tekst kursywą jest cytatem z mojej własnej recenzji Fortis.

Najsmutniejsze jest jednak to, że na otwarciu podobieństwa między dwoma afganopodobnymi kompozycjami Constant z roku 2011 się nie kończą. Podobnie jak Fortis - są Cuirs wyostrzoną szafranem, mniej zawiesistą wersją Black Afgano. Choć brak kremowej gęstości Afgano to akurat może być w pewnym stopniu kwestia koncentracji.


Mam poczucie winy. Tym razem nie włożyłam całego serca w recenzję. Nie skupiłam się na tropieniu subtelnych różnic, nie starałam się stworzyć oryginalnej, dedykowanej kompozycji opowieści. Wybaczcie. Uświadomienie sobie, że trzy najwierniejsze rynkowe "inspiracje" Afganem wyszły spod tej samej ręki i że nie była to ręka Gualtieriego - nieco ostudziło mój recenzencki zapał.

Nadziei na oryginalny, własny charakter Cuirs upatrywałam w obecności fiołka. I skóry.
Nie stwierdzono. I choć w bazie pojawia się, kontynuujące szorstką ścieżkę szafranowo-kminowego otwarcia, skórzaste labdanum - nie usprawiedliwia ono nazwy.


Na koniec napiszę to, co najważniejsze.  Cuirs to bardzo fajne perfumy. Spatynowany szorstkimi nutami przyprawowymi i śladem labdanum, drzewny aromat nosi się nader przyjemnie. Pozbawiony morderczej projekcji Afgano wydaje się bardziej uniwersalny i przystępny. I zmywa się ze skóry bez śladu jak każde przyzwoite, przeznaczone do dziennego użytku pachnidło (w przeciwieństwie do Black Afgano). Ja po prostu nieszczególnie cenię klonowanie dzieł sztuki. Pierwszy jeleń na rykowisku z pewnością był dziełem robiącym wielkie wrażenie. Ile jeszcze jeleni wystruga Constant?



Data powstania: 2011
Twórca: Sonia Constant
Trwałość: 6 godzin
Zapachy pokrewne: Black Afgano Nasomatto, Fortis Liquides Imaginaires, Oud et Santal ST Dupont

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: kmin, szafran
Nuty serca: fiołek, australijski sandałowiec, teksański cedr, drewno gwajakowe z Paragwaju, indonezyjska paczula
Nuty bazy: wenezuelski bób tonka, czystek (labdanum), piżmo, żywica agarowa (oud), nagarmota (cypriol, indyjski papirus), amyris z Dominikany, sucha ambra, akord skóry



Ponieważ perfumiarce nie chciało się komponować oryginalnego zapachu, mnie nie chciało się szukać oryginalnych zdjęć.
  • Zdjęcie Soni Constant ze strony Givaudan.
  • Pozostałe zdjęcia ze strony Carner Barcelona.



Komentarze

  1. Wielkie dzięki za ten wpis! Tyle ciekawych spraw tutaj poruszyłaś. A ja właśnie zabieram się za zamawianie próbek wszystkich Carnerów (poza El Bornem, którego już znam i uwielbiam) i Twoja recenzja zaostrzyła tylko mój apetyt. :)

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się bardzo cieszę, ze nawet kiedy mam jakieś wątpliwości, udaje mi się nie zniechęcać do testów i wąchania. Bo przecież po to piszemy blogi - żeby zarażać pasją. Prawda? :*

      Usuń
  2. Coś w tym jest... o ile pamiętam jest jeszcze jeden substytut BA zdaje się od Maria Lux. W sumie kopie nie są takie złe z tego co pamiętam Cuir nie ma tej tłustej nuty co BA więc wielu osobom właśnie ta wariacja przypadnie do gustu. Oud et Santal czyli Afgana dla ubogich sama bym chętnie adoptowała ale jakoś nigdzie go nie ma w sprzedaży. Mea culpa trzeba było brać jak był.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak. Deeply Maria Lux nosi ślady BA. Podobnie jak Bocanera Orto Parisi. Mimo to nie mam tu jakichś szczególnych wątpliwości, bo po pierwsze to jednak są kompozycja z jakimś rysem indywidualnym; po drugie ich autorem jest Alessandro Gualtieri - twórca Black Afgano.
      W sumie jeden klon BA w wykonaniu Constant też by mnie nie uwierał jakoś szczególnie. Ale trzy?

      Usuń
  3. Nie miałam pojęcia, że robiła Fortis. A raczej nie zarejestrowałam tego faktu ;) Nie należę do fanek Black Afgano, a raczej zapach wyjątkowo mi się nie podoba. Ale tekst bardzo ciekawy. Lubię wiedzieć więcej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci Kasiu.
      Ja sama początkowo nie skojarzyłam. Dopiero pisząc recenzję uświadomiłam sobie dwie rzeczy: najpierw, że już to znam - i to nie tylko jako kopię Black Afgano, ale też jako kopię kopii Black Afgano. A potem, że oba te inspirowane zapachy robiła ta sama perfumiarka. Ostatecznym powodem, dla którego napisałam tę recenzję tak, jak napisałam, był jednak trzeci klon.
      Sytuacja wydaje mi się niejednoznaczna.

      Usuń
    2. Jest jak powieściopisarz, który wykorzystuje ciągle ten sam motyw. Książka się podoba, ale...

      Usuń
  4. No to zaskakująco mnie uświadomiłaś w tej kwestii. BA cenię choć obyło się bez szału za to Out et Santal pożądam wybitnie (jest taki bardziej mój). Niestety dopisuję się do Poli bo to pachnidło zdaje się zaginęło w akcji i to jakoś wtedy kiedy akurat miałem go w końcu kupić... Fortis'a nie poznałem dotychczas. Swoją drogą Sonia wydaje się być znacznie utalentowana i możliwe że tej jej charakterystyczny styl został świadomie wykreowany. Ciekawe tylko co jeszcze wymyśli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dopuszczam możliwość, ze aktualnie jestem zniechęcona nieco do twórczości Soni Constant, ale przyznać muszę, że te jej zapachy, które poznałam, mnie nie rzuciły na kolana. Nie znam wszystkich, ale to, co znam jest... poprawne.
      Zważ proszę, ze nie recenzowałam drugiego jej zapachu dla Liquides Imaginaires - Sancti. Choć recenzowałam wszystkie inne Liquidy. Dlatego, że Sancti jest poprawny. Ładny kadzidlak, bez rysów szczególnych, żywcem cięty z Cardinala Heeleya. Kiedy go odrzucałam nie wiedziałam, ze to Cinstant. Po prostu uznałam go za zbyt wtórny, by o nim pisać. Autorkę sprawdziłam teraz dopiero.

      Moim zdaniem Constant jest warsztatowo sprawna. Potrafi dobrze odwzorować znane nuty. Myślę jednak, że jej słabą stroną jest kreatywność.
      Mam nadzieję, że kolejnymi swoimi kompozycjami mnie zachwyci. To młody człowiek - ma przed sobą wiele lat tworzenia.

      Usuń
    2. Największa kreatywność zaznacza się w młodości właśnie i jeśli Sonia nie ma jej obecnie, a bazuje na swego rodzaju utartych schematach to najprawdopodobniej będzie potrzebowała wielkiej iskry by to zmienić... A może tak jej wygodnie i w sam raz spełnia się na miarę swoich możliwości bez popadania w gimnastyczne, 'otwierające' eksperymenty. :)
      P.S. Liquid'ów nadal nie znam więc się nie wypowiem ale wiem że warto ;)

      Usuń
    3. Spełnia się, a jakże. Ona potrafi wrzucić na rynek 20 zapachów w jeden rok. Toż to produkcja taśmowa!

      Usuń
  5. Oud et Santal jest przepiękny, muszę się pochwalić, że wykazałem się refleksem :) BA też chętnie bym ugościł, ale cena jest zaporowa nieco...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z Oud et Santal miałam piękną przygodę. recenzowałam z próbki. Po opublikowaniu recenzji skontaktował się ze mną dystrybutor i zapytał, czy mógłby podarować mi flakonik jako formę podziękowania. okazało się, że mieli te perfumy na składzie (wraz z Oud Oriental) od dawna i nie schodziły. W ogóle. A po mojej recenzji sprzedał im się błyskawicznie cały stan magazynowy. Kiedy więc zamówili kolejną dostawę, wysłali mi flakonik z podziękowaniem. Piękny gest. Naprawdę było mi miło.

      A anegdota jest także potwierdzeniem tezy, że recenzuję bezinteresownie - to, co warte jest opisania. Nie to, co "ma budżet reklamowy". Taki ze mnie wariat. :)

      Usuń
  6. bardzo trafne spostrzeżenie , zgadzam się z Tobą w zupełności.Bardzo lubię i C. i B.A. co nie zmienia faktu,że moim skromnym zdaniem masz całkowitą rację :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie także obie kompozycje się podobają. I Fortis i Oud et Santal też. To bardzo chwytliwy akord.

      Pozdrawiam serdecznie. :)

      Usuń
  7. Ja to sobie myślę tak: maluję "obrazy". Zaczynam. Nie mam kierunkowego wykształcenia, więc próbuję naśladować mistrzów i zdobywać wyprawę. Podrabiam ich dzieła i idzie mi coraz lepiej. Znajomi oglądają i się zachwycają. Ja nie mam z tego wielkiej satysfakcji, bo to "nie moja " twórczość, ale nabieram doświadczenia. Chętnych na moje malunki nie brakuje, bo są ładne, jeśli nie widziało się oryginału. Można zarabiać pieniądze tworząc podobizny, ale to nie oznacza, że jest się artystą. Tworzenie to coś więcej. Pani Sonia chyba dopiero się uczy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sonia Constant podana jest w bazie Fragrantiki jako autorka kilkudziesięciu zapachów. Nie znam wszystkich,. Te, które znam mnie nie zachwyciły oryginalnością. No, może poza L`Olfactive 122 Crazylibellule and the Poppies - ale te, choć nie potrafię porównać ich do niczego konkretnie, są za to okropne.
      Nie chcę się wypowiadać autorytarnie, bo naprawdę nie znam wszystkich zapachów Soni Constant. Wypuszcza ich niesamowite ilości - nawet 20 w jednym roku. Definitywnie nie jest to perfumiarka, która się dopiero uczy.
      Myślę, że będę się przyglądała Jej twórczości.

      Usuń
  8. Sformulwoanie "drzewny aromat" bardzo przypadl omi do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo podoba mi się Cuirs, do tego stopnia że chcialam je kupić jako pierwszego swojego niszowca w czasach, gdy już uznam, że mnie na nie stać. ;-) A BA nie znam, z powodu antypróbkowej polityki ekskluzywnosci prowadzonej przez Nasomatto. Nie lubię testować w perfumeriach, a do niszowych w szczególności glupio mi wchodzić bez zamiaru kupna. Nie mówiąc o cenie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też się podoba. Przyznaję się do tego otwarcie. :)
      Antypróbkowa polityka Nasomatto mnie strasznie wkurza. pisałam o tym przy okazji recenzji Blamage. Nie dość, ze marka nie podaje listy nut, to jeszcze utrudnia ludziom testy. To na jakiej niby podstawie ma człowiek kupić te ich perfumy?

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty