Walka postu z karnawałem, czerni z zielenią - Noir Patchouli Histoires de Parfums


Zapach paczuli nie jest czarny. Jest zielony. Zielenią ciemną, nasyconą. Czasem inkrustowaną brązem ciepłym jak szalik. Czasem oprószoną szarością zimną jak kamień. Jak namalować zieloną paczulę czarną kredką?


Wystarczy zgasić światło


Noir Patchouli to zielona paczula w absolutnej ciemności. Liście i kudłate kwiatki gniecione ciepłymi dłońmi. Świeże, żywe, zakorzenione w czarnej ziemi. Piękne, złożone połączenie eterycznego aromatu świeżych, paczulowych listków (esencja destylowana pod obniżonym ciśnieniem, nieuszkodzona wysoką temperaturą); niejednoznacznie urodziwy, zdziczały akord kwiatowy; nieprzytulna słodycz jałowca i... mech.

Noir Patchouli to kompozycja oparta na kontraście nut jasnych i eterycznych, z nutami ciemnymi i głębokimi jak królicza nora. Gra chłodu i ciepła. Złożenie eterycznego aromatu olejku paczulowego destylowanego na zimno z olejkiem z klasycznej destylacji parowej w bazie (uczestnicy warsztatów SoS doskonale znają różnicę). Walka postu z karnawałem - mszystego, chłodnego szypru z ciepłym, waniliowo - paczulowym orientem.


Zapach jest tak sugestywny, że nosząc go dobrze wiem, czego nie widzę. Wiem, co ukrywa ciemność.

Nagie, ciepłe ciała na miękkim mchu. Subtelny, gładki akord skórzany i świeżo spocone piżmo. Akord przyprawowy półsłodki jak smak pokąsanych ust. Chłód nocnego powietrza. Krople rosy zmieszane z potem na rozgrzanej skórze.


Gdyby nie było ciemno, zobaczylibyśmy zielone i czarne smugi na wtulonych w siebie ciałach. Gdyby nie było ciemno zobaczylibyśmy odrzucony, zmiętoszony pled z kudłatej wełny. Gdyby nie było ciemno, zobaczylibyśmy, że oboje już śpią...


Data powstania: początek XXI wieku
Twórca: Gérald Ghislain
Trwałość:

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: paczula (paczulka wonna), kolendra, kardamon
Nuty serca: paczula (paczulka wonna), akord kwiatowy, jagody jałowca
Nuty bazy: paczula (paczulka wonna), piżmo, wetiwer, mech, skóra, wanilia.



Swoją drogą - tłumaczenie nut z francuskiego na angielski na portalu Fragrantica załatwiono chyba za pomocą Google Translatora. Mech (mousse) stał się pianą. Strona HdP i perfumerie się poddały. Tymczasem kto wąchał, ten czuje... Mech. :)

  • Wszystkie zdjęcia pochodzą z pięknego, nastrojowego filmu Jima Jarmuscha "Tylko kochankowie przeżyją" ("Only Lovers left Alive"). Polecam bardzo!


Komentarze

  1. Ależ Ty barwnie opisujesz! Można te zapachy "zobaczyc" ;) pozdrawiam i zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojjj, ta paczula wydaje się bardzo moja... Co do marki, ktoś w dobie orzechowych poszukiwań polecał mi ostatnio świetne ponoć Praline de Satnal, znasz Klaudia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znam. Ładny, przyjeny zapach, ale pupy nie urywa. Tylko to nie HdP, a Parfumerie Generale. I nie Ghislain, a Guillaume. :)

      Usuń
    2. Dziękuję za rzeczowe wyjaśnienie :D

      Usuń
  3. Kusi mnie Twój opis, chociaż myślę że sam zapach raczej nie należy do tych typowo "moich". Tak czy inaczej warto się zaciągnąć choćby po to, by odmalowało w głowie takie obrazy jak te, który opisałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Kat... ja mam w ogóle myśli... no wiesz... TAKIE MYŚLI. :D

      Usuń
  4. Piękny to zapach, choć trudny. W skrócie opisałbym – "wędzona paczula", pewnie przez obecność tego jałowca :) bardzo lubię, świetnie skrojona kompozycja.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny to zapach, choć trudny. W skrócie opisałbym – "wędzona paczula", pewnie przez obecność tego jałowca :) bardzo lubię, świetnie skrojona kompozycja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, ze świetnie?
      Ja nie czuję wędzenia. Ale jałowiec piękny. Taki... jagodowy. :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty