Rubinowa paczula ciemną nocą – Aube Rubis Atelier des Ors

W podsumowaniu ubiegłego roku anonsowałam markę Atelier des Ors jako jeden z najbardziej interesujących debiutów 2015. Pora na to, by przyjrzeć się jej z bliska.


Od zmierzchu do świtu

Aube Rubis – Rubinowy Świt zapowiadane są jako opowieść o cyklu życia. Kompozycja zmierzać ma od świtu do zmierzchu… Dla mnie jednak zaczyna się nocą.

Ciepła, letnia noc po ciepłym, letnim dniu. Nagrzana ziemia, wilgotny opar nad ogrodem pełnym obsypanych kwiatami krzewów. Wielki, pyzaty księżyc zaglądający w blade, pełne słodyczy kielichy. Przemieniający krople rosy w lśniące perły. Przywołujący nocne stworzenia.

Aube Rubis to woń wyidealizowanej natury. Zapach głęboko paczulowy i mistycznie zielony. Słodki mdłą i upojną słodyczą  miodu wsiąkającego w czarną ziemię.

Rozwój kompozycji jest powściągliwie dyskretny. Wbrew zapowiedziom na stronie Atelier des Ors, Marie Salamagne nie przeprowadza nas od świtu do zmierzchu przez cykl dnia i cykl życia. Marie Salamagne celebruje paczulę odziewając ją w drogą, irysową sukienkę i upinając fiołki w jej wilgotnych, zielonych włosach.

Lśniące, połyskujące cierpką porzeczką i zimnożółtymi cytrusami otwarcie płynnie przechodzi w serce brzmiące prawie tak samo, tylko bez połysku. Jak gdybyśmy odwrócili ten sam, ciemnozielony liść i skupili uwagę na puszku pokrywającym epidermę od spodu. W otwarciu patrzymy na ogród z perspektywy księżyca. W bazie jesteśmy mokrą, różową dżdżownicą otoczoną złocistymi marchewkami i patrzącą w gwiazdy. I oglądającą listki od spodu.

Najbardziej interesujące w Aube Rubis jest to, że choć są to perfumy wyraźnie paczulowe i namacalnie wręcz ziemiste – są to zarazem perfumy ładne; eleganckie wręcz. I nietrudno wskazać nutę, która „zadaje szyku”. Piękna, kremowa, zbytkowna nuta irysowego masła – jedna z najdroższych esencji w perfumiarstwie. Ani ziemista paczula, ani chochlikowa porzeczka, ani zielony, niepokorny wetiwer nie należą do bywalców salonów. Tym bardziej nie należy do nich rozkosznie niemądra nutka pralinkowa. Jednak w obecności irysa… czy raczej Irysa – wszystkie one nabierają ogłady.

I owszem – irys z paczulą tym razem także dają efekt „marchwi prosto z ziemi” (znany między innymi z Bois d’Oud Perris , Iris Silver Mist Serge Lutens , Cuir d’Iris Parfumerie Generale, Moulin Rouge Histoires de Parfums czy programowo w I Love les Carottes Honore des Press). Jednak tym razem jest to marchew namalowana przez samego Adriaena van Utrechta. Kawał marchwiowej sztuki.

Na koniec napiszę, iż świadoma jestem że w sieci Aube Rubis recenzje mają fatalne. Nie dbam o to.

Data powstania: 2015
Twórca: Marie Salamagne
Trwałość: ok 6 godzin

Nuty zapachowe:
Nuyty głowy: bergamota, grejpfrut, czarna porzeczka
Nuty serca: szałwia, fiołek, irys
Nuty bazy: paczula, haitański wetiwer i nuta pralinkowa

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

6 komentarzy o “Rubinowa paczula ciemną nocą – Aube Rubis Atelier des Ors”

  1. Sabb, weźże zrób perfumy. Zdajesz sobie sprawę z tego, że wszystko już dojrzało do boomu na Twój zapach?

  2. Z perfumami z dominującą paczulą mam problem… Niby lubię, gdy "gdzieś tam" coś paczulowego się przeplata z resztą nut, ale jeśli za bardzo gra mi na nosie, to zaczynam się czuć, jakbym siedziała w piwnicy 😉

  3. Sabb, jak dla mnie kompozycja jest bardzo interesująca, ciekawa jestem jak by się ułożyła na mojej skórze. Jak zawsze piękna recenzja <3

    Taka "marchew z ziemi" musi być boska. Lubię paczulową piwnicę, najlepiej ze sporą ilością butelek wina :]

    A propos marchewki, jak byłam mała to uwielbiałam chrupać marchewkę wyrwaną prosto z ziemi 😀

  4. Kusząco odczuwam porzeczkę w kompozycji gdzie dominuje paczula. Zresztą całe to zestawienie wydaje się niecodzienne i dosyć oryginalne. Trzecie zdjęcie mnie smyra… 😉 A że z naturą jestem za pan brat !

  5. Paczula kusi, bardzo lubię zapach czystego olejku eterycznego. Ale ostatnio testowałam próbkę perfum z jej dodatkiem i niestety paczula występowała tam w bardzo brzydkim wydaniu. Pachniała jak stare zapomniane trociczki leżakujące w szufladzie przez kilka lat.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Shams Memo – wspomnienie ognia

. Dziś przedstawiam Wam moje największe perfumeryjne zauroczenie ostatnich tygodni. Kolejne perfumy, które poznałam dzięki Michasi. Kompletna niespodzianka. I jeszcze zapodałam ją sobie z wykopem:

Czytaj więcej »

Nagroda niespodzianka

Może nie wypada się chwalić, ale muszę. Inaczej się uduszę. 🙂   Quality Missala – perfumeria niszowa mająca w swojej ofercie, między innymi, zapachy Nasomatto

Czytaj więcej »