Nawiedzenie błękitem – Rubini Fundamental

 Należę do ludzi poszukujących mocnych wrażeń. Także w perfumach. Igranie z tabu, obrazoburcze inspiracje, mhrrok i piekielne opary zawsze robiły na mnie wrażenie. I nie – nie napiszę, że to w perfumach TANIE efekciarstwo. Ale czasem nawet ja mam ochotę sięgnąć po coś po prostu ładnego…

Fundamental marki Rubini miały pachnieć winogronami. Miały pachnieć pszczelim woskiem (moja wyobraźnia od razu dorzuciła do niego łyżkę miodku), mandarynką i irysem. Miało być tak pięknie, tak łatwo, tak… wręcz banalnie.

Kubistyczna wizja zapachu

Pierwszy wdech, pierwsze skojarzenie: czuję się jak gdybym rozmawiała z opętaną dziewczynką.

Są winogrona, jest słodycz, jest mandarynka i jest też irys. Ale mówią do mnie głosem upiornym. Jak z otchłani. Może nie piekielnej, ale… ze studni.

Otwarcie Fundamental to spojrzenie w głęboką studnię. Studnia jest nowiutka i zupełnie pusta. Wrota do innego świata pod niebieskim niebem. Pachnie niebieskim plastikiem. Na jej dnie majaczą niebieskie winogrona i niebieskie irysy. A potem spadamy.

Łagodnie, sennie, majestatycznie wręcz wsiąkamy w niebieski, plastikowy sen. Zapach jest śliski jak skóra po oczyszczeniu środkiem dezynfekującym. Gładki jak laminat.

Rubini Fundamental to kubistyczna dekonstrukcja klasycznej kompozycji w stylu retro. Zapowiadana przez nuty nimfa w wieńcu z winorośli z bliska okazuje się manekinem. Soczyste z pozoru mandarynki smakują woskiem. Winogrona rozpryskują się na setki szklanych okruchów. Błękitny wieniec spleciony został z plastikowych irysów. Rajski ogród okazuje się teatralną dekoracją. Świeżo malowaną.

Jedyna nuta, która w Fundamental jest sobą – to skóra. Aromat nowej, lakierowanej skóry spina kompozycję jak pasek torbę. Śliski z wierzchu, subtelnie dymny w bazie; łagodnie skłaniający się ku niuansom tytoniowym.

W głębokiej bazie manekin jest zmęczony.

Zapomina o tym, że jest martwy, przysiada na walizie z lakierowanej skóry, zzuwa pantofle i nierealistycznie smukłą dłonią bez paznokci sięga po realistycznie wymiętego papierosa. I nagle wszystko nabiera sensu. Jak kubistyczne dekonstrukcje Picassa, jak świat odbity w rżniętym krysztale. Niebieskim.

Data powstania: 2015
Twórcy: Cristiano Canali i Ermano Picco
Design flakonu i opakowania: Francesca Gotti
Trwałość: bardzo dobra. Powyżej 8 godzin.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: bergamota z Kalabrii, mandarynka, kwiaty
Nuty serca: winogrona, irys z Toskanii, wosk pszczeli
Nuty bazy: cedr, sandałowiec, olejek z jawajskiego wetiweru, skóra

  • Autorem wszystkich obrazów towarzyszących recenzji jest (oczywiście) Pablo Picasso.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

6 komentarzy o “Nawiedzenie błękitem – Rubini Fundamental”

  1. Apropos rzeczy z drugim obliczem, przypomniała mi się historia znajomego odnośnie spektaklu w teatrze lalek. Spektakl był dla dzieci o chłopcu który zwiedza podwodną krainę i spotyka różne stwory. Dzieci były ukontentowane rodzice wyszli w minorowych nastrojach, niektórzy popłakując ukradkiem. Po prostu oni odczytali z historii, że chłopiec się utopił.

    1. Klaudia Heintze

      Mam ciarki na plecach czytając to.
      Zabieg prosty i mocny. A mnie przeraża dodatkowo to zaglądanie pod podszewkę rzeczywistości.
      I moja studnia zyskuje dodatkowy, upiorny wymiar.

    2. Tak, ja jak o tym usyszałam nie mogłam o tym zapomnieć cały dzień. Zerknęłam na opis na stronie teatru: "Omar jest wrażliwym i obdarzonym bogatą wyobraźnią pięciolatkiem. Lubi rozmawiać z kwiatami i z przedmiotami, z którymi zwykle sie nie rozmawia.
      Pewnego dnia wszystkie domy w jego mieście zaczynają się rozpadać, a niebo staje się straszne. Omar i jego tata muszą uciekać przez ocean. Ale chłopiec nie dopływa na drugi brzeg. Zamiast tego trafia do tajemniczego podwodnego świata pod opiekę potężnej Yemayi – Królowej Mórz.
      I, jak to w baśni, wszystko skończyłoby się dobrze… tyle tylko, że tata Omara bardzo za nim tęskni. Stoi na brzegu i bez wytchnienia nawołuje swojego synka. Czy chłopiec wróci na ziemię? Czy też zostanie pod wodą, jak chciałaby królowa Yemaya? I co z tym wszystkim wspólnego ma Serce Oceanu?
      „Yemaya – Królowa Mórz“ to baśń o sile wyobraźni, niezwykłej więzi ojca z synem i niebezpiecznym zderzeniu dwóch światów". Nie trzeba być szczególnie bystrym żeby oprócz drugiego dna dostrzec też to trzecie… wojna, ucieczka przez morze…Ech 🙁

    3. Klaudia Heintze

      Przerażające. "Domy zaczynają się rozpadać, a niebo staje się straszne".
      Znalazłam próbę prasową na YT i ten spektakl zdecydowanie przekracza moją odporność psychiczną. Jeszcze ten chór…

  2. Dobre, niby bez zachwytu a znów skusiłaś 🙂 Poznałbym tą dziewczynkę, w sam raz dla takiego dziwaka jak ja…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy