Art de Parfum - kolekcja 2016 i niespodzianka


Art de Parfum to brytyjska marka, o której sama założycielka mówi, że zainspirowana została Francją, francuską sztuką perfumiarską i francuską estetyką.
- Bardziej dokładnie mówiąc, swobodnym, seksualnie prowokującym stylem Francuskiej Riviery. Dla mnie południe Francji jest najbardziej wyzwalającym miejscem na świecie. Oddycha zmysłowością, miłością, pasją, zuchwałością - szczególnie wyrafinowanym stylem i swobodą. Wszystko to stymuluje moją kreatywność - tłumaczy Ruta Degutyte.

O sygnowanych swoim nazwiskiem kompozycjach mówi, że dają radość i twórcy, i odbiorcy. Swoiste credo autorki (lub nie autorki, bo wieść niesie, że autorem kompozycji jest "znany perfumiarz") zamieszczone na stronie Art de Parfum kończy się punktem:

- Wierzę, że czerwone usta i zpach stanowią wieńczenie każdej stylizacji.

Jako, że perfumy Ruty Degutyte to w większości unisexy (z wyjątkiem dedykowanego stricte mężczyznom Signature Wild) nie mogę oprzeć się pokusie zadania pytania - Panowie, co Wy na to? :)



Signature Wild


Zapowiadany jako bezkompromisowo mroczny i dziki Signature Wild nie jest ani mroczny, ani dziki, ani nawet bezkompromisowy. Jest... słodki.

Pierwsze wrażenie zestawione z opisem na kartoniku jest bardzo dziwne. Przygotowany na mhrrok i mocne wrażenia nos staje w obliczu perfum po prostu słodkich. Uniesionych wyraźnie eterycznym, cynamonowo kardamonowym otwarciem lecz przede wszystkim... słodkich. Gdyby zapowiedź brzmiała mniej buńczucznie, nie rzekłabym złego słowa, ale ponieważ brzmiała jak brzmiała, kontrast między oczekiwaniami jest wielce ożywczy. ;) I nawet fakt, że na późniejszych etapach Signature Wild sukcesywnie ewoluuje w kompozycję bardziej skórzaną, niż gourmand niewiele zmienia.

Dominujące w otwarciu nuty przyprawowe rychło wzbogaca aromat nalewki na suszonych owocach. Idealnie wkomponowany w ogólną słodycz. Przed oczywistymi konotacjami spożywczymi chroni kompozycję (sygnowaną nazwiskiem) Degutyte syntetycznie brzmiący akord nowej lakierowanej skórki i duet bylica - kwiat pomarańczy gdzie kwiat pomarańczy jest krągły i kremowu czyli taki, jakim kochamy go najbardziej, zaś szczodrze (może nawet zbyt szczodrze) dodana bylica w pierwszej godzinie pachnie jak moczony w rumie estragon i z czasem nabiera goryczy mającej zapewne stanowić przeciwwagę dla słodyczy.

Najciekawszym dla poszukiwaczy mroku i dzikości etapem rozwoju Signature Wild na skórze jest moment, gdy przez słodkie serce przebijać zaczyna surowy, skórzasty zapach labdanum stanowiący nie tylko główny akord drzewnej bazy perfum, lecz jednocześnie najlepszy akcent kompozycji. Nie czyni on z Signature Wild bezkompromisowego killera, daje mu jednak posmak dekadencji; tchnienie swoistego, leniwego Fine de Siecle'u. Gdybyż udało się tą nutą przykryć wszechobecną bylicę i gdybyż w głębokiej bazie zapach nie skłaniał się w kierunku, stanowiącego część spektrum zapachowego skóry, mydlanego nitro-piżma - byłoby... prawie dobrze.

Wyznać muszę, iż fakt dedykowania tych konkretnych perfum wyłącznie męskiej części ludzkości jest dla mnie zaskakujący. Z jednej strony podoba mi się przełamanie stereotypu, wedle którego słodkie zapachy dedykowane są raczej paniom, z drugiej strony nie widzę w tym sensu. Bo Signature Wild to modelowy unisex - z tym charakterystycznym połączeniem wyraźnej i lepkiej słodyczy, akordu skórzanego i wyrazistych akcentów przyprawowych mogłyby stać się idealnym przykładem perfum obmyślonych tak, by na kobiecie były kobiece, a na mężczyźnie męskie.

Niestety, dla mnie są zwyczajnie uciążliwe. Za słodkie, za gorzkie, za syntetyczne, za... "wszystko na raz".


Data powstania: 2016
Twórczyni: może Ruta Degutyte, a może nie Ruta Degutyte :)
Trwałość: dobra. I cóż z tego?

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: cynamon, bylica, kardamon
Nuty serca: kwiat pomarańczy, suszone owoce, nuty drzewne
Nuty bazy: labdanum, skóra, sandałowiec, balsam peru, haitański wetiwer



Excentrique Moi


Drugie perfumy Art de Parfum, które budziły moje wielkie nadzieje. I znów otwarcie nie było tym, czego się spodziewałam po lekturze opisu zapowiadającego "bogaty aromat czerwonych owoców zmieszany z kwiatami i nutą suchej, owocowej herbaty", lecz tym razem rozczarowanie było pozytywne.

Wyobraźcie sobie gwajakową skrzynię pełną herbaty. Herbaty najczarniejszej z czarnych i najszlachetniejszej ze szlachetnych. Skręcone procesem fermentacji listki pełne aromatu i mocy. Dorzućcie do tej herbaty solidną szuflę gożdzików, kilka garści suszonych borówek i szczyptę płatków bławatka. A potem zanieście tę skrzynię w las.

Aromat gwajakowego drewna przyrządzonego na słodko, miodowo - jak w Gaiac M.Micallef, idealnie współgra z wyrafinowaną prostotą akordu herbacianego. Wczesna, paczulowo - cedrowa baza daje kompozycji głębię i charakter nie rywalizując z nutami otwarcia lecz powoli, łagodnie przykrywając je i przechylając balans w kierunku wytrawnego akordu leśnego. Jak gdyby zapadający zmrok zmusił nas do zamknięcia skrzyni i tylko kilka tkwiących w dłoni, niecierpliwie pachnących goździków przypominało nam o jej cudownej zawartości.

Podobno perfumy Art de Parfum komponował "wielki nos". Struktura Excentrique Moi kojarzy mi się z pewnym zapachem, którego twórcą jest Fabrice Pellegrin - a więc niewątpliwie nos wielki i utalentowany. Mam na myśli Sandalwood & Patchouli Rituals - jaśniejszy i lżejszy, niż ekscentryczna propozycja Ruty Degutyte, a jednak podobny, szczególnie w pierwszych godzinach na skórze. Z drugiej strony nie potrafię się pozbyć myśli, że może jednaj Pellegrin użyłby miej goździków...


Data powstania: 2016
Twórczyni: może Ruta Degutyte, a może nie Ruta Degutyte :)
Trwałość: bardzo dobra

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: pieprz, goździk (przyprawa) czerwone owoce
Nuty serca: gwajak, hibiskus, czarna herbata
Nuty bazy: paczula, białe piżmo, cedr



Sea Foam


Sea Foam pachnie dokladnie tak, jak zapowiada nazwa: morzem i glonami. I trochę zielonością nabrzeżną (z uwaględnieniem dużego cytrynowego gaju w porze dojrzewania owoców) i trochę drewnem. Według opisu jest to drewno wyrzucone przez morze i ja kupuję tę wersję.

Tym razem temat potraktowany został bardzo dosłownie i doprawdy, trudno uczynić z tego zarzut. Kompozycja jest lekka, pogodna i prosta. Z piękną słoną nutą i delikatnym, nie zmieniających  charakteru kompozycji podbiciem przypomninającym zapach mleczka po opalaniu albo kremowego sandałowca, jeśli wolimy interpretację mniej tematyczną.

Zachwycając się dosłownością Sea Foam warto zaznaczyć, że akuratność tego olfaktorycznego obrazka w żadnym razie nie czyni kompozycji firmowanej nazwiskiem Degutyte dziwaczną, nienoszalną czy nawet przesadnie niszową. To wciąż bardzo ładne perfumy. Tyle, że na bardzo ładny temat.


Data powstania: 2016
Twórczyni: może Ruta Degutyte, a może nie Ruta Degutyte :)
Trwałość: bardzo dobra, lecz projekcja łagodna (co doskonale odpowiada typowi zapachu)

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: bergamota, nuty morskie, laur, cytryna, eukaliptus
Nuty serca: gwajak, trawa morska (czy też glony), liść figi
Nuty bazy: drewno wyrzucone przez morze, paczula, haitański wetiwer, sól morska, sandałowiec



Gin and Tonic


Nie wiem, czy wypada się przyznać, ale i tak to zrobię: ze wszystkich kompozycji Art de Parfum - na Gin and Tonic czekałam najbardziej. Bezpretensjonalny pomysł i świetny wybór drinka, bo sama jałowcówka to przecież prawie gotowe perfumy. A już cytryną i odrobiną tonikowej goryczki... To się nie mogło nie udać!

I udało się.

Gin and Tonic zachwyca od pierwszego wdechu. Nie zachwytem bałwochwalczym, rzucającym na kolana i każącym wzdychać z podziwu nad kunsztem kompozytora, lecz zachwytem radosnym jak czysta radość życia.
Trio nut: cytrusy żółte jak słoneczko, ogórek zielony jak trawka i świeże ziółka: werbena, melisa i obłędnie aromatyczne jagody jałowca prosto z gałązki. W tle majaczy zaskakująco zielone roślinne piżmo (chce się napisać - piżemko) i aromaty łagodnie żywiczne - częściowo w jałowcowym pakiecie, a częściowo wniesione w posagu przez cedr i elemi; jednak nie zmieniają one charakteru zapachu, który jest prostą, uroczo banalną piosenką na cześć ginu z cytrynką.

Cóż tu jeszcze pisać? Na zdrowie!


Data powstania: 2016
Twórczyni: może Ruta Degutyte, a może nie Ruta Degutyte :)
Trwałość: bardzo dobra. A jak na ten typ zapachu - rewelacyjna.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: jagody jałowca, grejpfrut, skórka cytryny, ogórek
Nuty serca: gin
Nuty bazy: ambra, cedr, wetiwer, białe piżmo, kadzidło



Sensual Oud


Ostatnią z ubiegłorocznych premier Art de Parfum - Sensual Oud z rozmysłem zostawiłam sobie na koniec. Powód jest oczywisty: oud. A efekt, niestety, przewidywalny: róża. I to na słodko.

Powiedzmy wprost: połączenie oudu z różą w żadnym razie nie jest perfumeryjnym faux pas. Wręcz przeciwnie - to zestawienie nut jest gotowym przepisem na sukces. Nie może się nie udać. I dlatego właśnie wykorzystywane jest tak często i chętnie. Efekt jest taki, że oudów z różą i róż z oudem jest na rynku multum. Kto wie, czy nie więcej, niż oudów bez róży? I dlatego choć liczyłam na coś... mniej oczywistego, duet oud + róża broni się i tym razem. Choć uczciwa nazwa perfum powinna brzmieć Sensual Rose.

Otwarcie to miodowa róża. Pięknie nasycona olfaktoryczną barwą, szczodrze wyzłocona miodem i szafranem. Subtelnie pikantna, lecz przede wszystkim słodka.

Drugi istotny akord kompozycji stanowią nuty bazowe czyli sprytnie zgaszona kanwa, na której czerwieni i złoci się różana heroina: paczula, nuty drzewne (przypominajace słodki gwajak znany nam już z Excentrique Moi) oraz, oczywiście, bardzo przyzwoicie pachnący oud.

Gdzieś pomiędzy tymi dwoma - dystynktywnymi dla kompozycji - akordami pobrzmiewa subtelny akord cytrusowy z nutą cypriolu i geraniolu oraz mniej subtelny akord skórzany - znacznie łagodniejszy, niż w Signature Wild.


Gdyby przyszło mi oceniać wyłącznie urodę kompozycji Art de Parfums - Sensual Oud bezsprzecznie dobywa palmę pierwszeństwa. Jest po prostu piękny. Pięknem klasycznym i oczywistym - czyli takim, jakie sprzedaje się najskuteczniej. Gdybym miała oceniać nowatorstwo konceptu... poradziłabym Wam wrzucenie w okienko wyszukiwarki bloga frazy "róża oud szafran". Ilość wyników mówi wszystko. Także to, że to trio jest nie do zajechania. I zapewne będzie pojawiało się w perfumach po kres czasów. I zawsze znajdzie miłośników.

Dlatego, mimo bardzo (może zbyt) klasycznej konstrukcji - Sensual Oud mnie nie rozczarował. To piękne perfumy. Nie wiem, czy nie najpiękniejsze z całej piątki. Tyle, że bardziej zachwycą miłośników róży, niż oudu.


Data powstania: 2016
Twórczyni: może Ruta Degutyte, a może nie Ruta Degutyte :)
Trwałość: przeciętna.
Moc: gasnąca. I to szybko.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: goździk (przyprawa), geranium, daktyle
Nuty serca: szafran, róża, zamsz
Nuty bazy: paczula, oud, cypriol (nagarmotha)



Podsumowując w kilku słowach kolekcję Art de Parfum 2016 wspomnieć należy o dwóch kwestiach. Pierwszą jest wysoka zawartość syntetyków w kompozycjach oraz fakt, że kompozytor(ka) perfum nie starał się tego ukryć. A jeśli się starał, to się raczej nie udało. Drugą narzucającą się myślą jest fakt, że proste kompozycje marki wypadły lepiej, niż złożone i rzekomo mroczne.


Czytelników, którzy mają ochotę na własnej skórze przekonać się, czy sygnowane nazwiskiem Ruty Degutyte perfumy zagrają na ich skórze, proszę o pozostawienie komentarza pod tym wpisem. Wśród osób, które zgłoszą się 24 godzin od publikacji tego zbioru recenzji (czyli do poniedziałku, do godziny 13:00) rozlosuję widoczny na zdjęciu zestaw. Oczywiście miło mi będzie jeśli zechcecie obserwować bloga, zalinkować na Facebooku recenzję, którą lubicie lub szepnąć znajomym o moim pisaniu.

Miłej zabawy!

Komentarze

  1. Bardzo mnie ciekawi Gin and Tonic. Jałowiec pachnie wspaniale, drink smakuje wspaniale... cieszę się, że Twoim zdaniem ten zapach nie zawodzi pokładanych w nim nadziei. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. uwielbiam Twoja strone i wpisy na blogu.Masz nietuzinkowe tematy....dla mnie to zaczarowany i pelnej tajemniczości świat, ktory odkrywasz przede mną...

    OdpowiedzUsuń
  3. O i następne ciekawe zapachy do przetestowania :) dziękuję bardzo za recenzje teraz wiem w które celować :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo lekko to wszystko opisałaś, widać - czuć że wiosna w twoim sercu zagościła na dobre. ;-)

    Excentrique Moi wydaje się być bytem pokrewnym mojemu, więc i w moim przypadku jest pierwszym w kolejce do poznania.
    Sea Foam jako pozycja na lato, no nie powiem. ;-)

    Leniwej niedzieli Klaudio!
    Pozdrawiam ja, pachnący Rien Lucado.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wizja czarnej herbaty w nutach, jawi się interesująco w moim odczuciu. Tak chciałabym ją gdzieś odszukać

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapach marzeń, uwolnionej wyobraźni, fantazji ze snu zimowego zbudzonej... Ubrana w zapach zmysłów nienasyconych, tajemniczych orientalnych krain... pomiędzy nocą a świtem, jak Alicja w Krainę Czarów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak zwykle pyszne recenzje! Aż chce się samemu powąchać te cuda! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Wpisuję na listę do przetestowania, zwłaszcza tę gwajakową skrzynię wypełnioną czarną herbatą i ustawioną w lesie. :)) Dla mnie - brzmi genialnie! Morska piana z glonami też nęci.

    OdpowiedzUsuń
  9. W zasadzie mam pytanie nie związane z tematem dzisiejszych recenzji, ale chciałam je zadać od dość dawna tylko jakoś nie miałam śmiałości (głupio mi było, ledwo się znając, wypytywać o porady). Poszukuję perfum, które miałyby opiumowe nuty w sobie, ale mam problem ze znalezieniem czegokolwiek poza słynnym "Opium" YSL. Od mojej drugiej połowy nieraz usłyszałam opinię, że mam "opiumowy zapach" więc jakoś mi przemknęło kiedyś przez myśl, że może warto sprawdzić jakby na mnie pasowały perfumy z taką nutą. Masz może jakieś sugestie kierunku? A może to z założenia zły pomysł? Jestem zapachową nogą, i trochę się boję podjąć decyzję na ślepo.

    Serdeczności, (Donna) Rose ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Donno Rose,
      dziękuję za zaufanie i odwiedziny na blogu.
      W temacie zapachów podobnych do Opium:
      Jesli chodzi o stare opium, w przejrzystym flakoniku, to stawiałabym na Obsession Calvina Kleina, Cinnabar Estee Lauder, Youth dew Estee Lauder.
      W przypadku nowego (tego po 2009) zerknij w niedrogie Cafe Cafe Fragrances.

      Dawn Spencer Hurwitz ma zapach będący ukłonem w stronę opium: Euphorisme d’Opium.
      Podobne w klimacie (choć skupione wokół róży) będą Perfume Calligraphy Rose Aramis i Pour Une Femme de Caron.
      Jeśli lubisz klimat Opium, zerknij też w Habanitę Milonarda. Jest inna, ale styl podobny. Oraz jest ogólnie wspaniała. :)

      Usuń
  10. Ja bym jeszcze dołożyła do któregoś z zapachów dzięgiel :) Co nie znaczy, że nuty mi się nie podobają :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Też bym chętnie przetestowała:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jako fanka Gaiaca i czcicielka herbaty muszę wręcz przetestować Excentrique Moi!
    Przysięgam, że kiedy przeczytałam Twoje pierwsze zdanie o "gwajakowej skrzyni pełnej herbaty" aż pisnęłam z zachwytu :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Gwajak, herbata, gin z tonikiem - jak zwykle sprawiłaś, że chce się eksperymentować. Tylko przez te eksperymenty nie pamiętam kiedy zakupiłam flakon, póki co próbki, tysiące próbek, jak błędny rycerz szukam ideału...

    OdpowiedzUsuń
  14. Gin z tonikiem, mokre drewno i woda - nieco ze wstydem przyznam, ale pasują mi nawet w kompozycjach (?) Demeter. Miło byłoby poznać, jak robią to Brytyjczycy po francusku :). A gwajak i herbata na dokładkę? Czemu nie! Pozdrawiam i życzę miłej niedzieli, Dorota

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo chętnie bym wypróbowała wszystkie, zwłaszcza gin i tonik.

    OdpowiedzUsuń
  16. Opis gin&tonic nie tylko sprawił, ze nabrałam ochoty powąchać zapach, ale również posmakować drinka dzIs wieczorem - może wypije tez za ewentualne szczęście przy rozdaniu?:) pozdrawiam serdecznie - Ania

    OdpowiedzUsuń
  17. A ja mam ochotę przełamac moją strefę komfortu i zmierzyc się z nutami słonymi, morskimi, których dotąd unikałam jak ognia... cóż, kobieta zmienna jest.... otwieram sie na nowe doznania, intryguje mnie z powyższego zestawu Sea Foam. I nie tylko :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Uaaaa zgłaszam się mam na oku markę od jakiegoś czasu, chetnie przetestowalabym.

    OdpowiedzUsuń
  19. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  20. Chętnie przetestowałabym te zapachy:)
    Najbardziej ciekawi mnie Excentrique Moi

    OdpowiedzUsuń
  21. Coś nowego zapachowego przydałoby się ☺

    OdpowiedzUsuń
  22. Jestem ciekawa, a w szczególności Sea Foam :)
    Zgłaszam chęć udziału w losowaniu

    OdpowiedzUsuń
  23. Jestem ciekawa, a w szczególności Sea Foam :)
    Zgłaszam chęć udziału w losowaniu

    OdpowiedzUsuń
  24. zgłaszam się. może Sea Foam zaspokoi moją tęsknotę za morzem

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja również chętnie przetestuję :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Gdzie takie cuda wynajdujesz? :-) Oczywiście chętnie poznam. Nie słyszałam jeszcze o tej marce. Jako fanka róży oczywiście najbardziej zainteresowałam się ostatnią pozycją. Ale męska tez interesująca. Owoce tez lubię.
    Dobrego tygodnia życzę. :-) 🤗

    OdpowiedzUsuń
  27. Aż żal nie spróbować. Gin z tonikiem brzmi nieźle, aczkolwiek mam uraz do świeżych zapachów. Może jakiś teoretycznie męski ulep mnie uszczęśliwi?

    OdpowiedzUsuń
  28. Excentrique Moi i Sea Foam brzmią bardzo ciekawie. Sam fakt Twojego porownania Klaudia EM do Gaiaca juz daje mu bardzo dobry start w moich oczach :) dawno nic nie testowałam - północ mnie pochłoneła :) pozdrawiam z zimowej Norwegii :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Oudu ogólnie nie lubię, ale Sensual Oud chętnie bym przetestowała, zapowiadają się ciekawie!

    OdpowiedzUsuń
  30. Mam wielką ochotę na testy! Szczególnie te które mogą pachnieć morzem. Od lat szukam takiego glona, ktorego mam w pamięci jeszcze z czasów jak byłam bardzo młodą dziewczyną. Niestety jak narazie poszukiwania kończą się rozczarowaniem. Cięższe i słodkie zapachy też lubię, więc chciałbym poczuć jak rozwijają się na mojrj skórze.

    OdpowiedzUsuń
  31. Dawno nie brałam udziału w żadnym konkursie, a Twój wpis wręcz mnie do niego zmusił :-) a Excentrique Moi...tak bardzo TAK!
    Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  32. Excentrique Moi i Signature Wild to coś, co mogłoby mnie zachwycić - chętnie przetestuję :)

    OdpowiedzUsuń
  33. No i znowu ta Frida mnie kusi! (zdjęcie do Excentrique) Choc z opisu najbardziej do mnie przemawia Sensual Oud. Co ja poradzę, mam słabość do tego niby juz oklepanego i banalnego zestawienia oudu z róża. A szczególnie gdy roza przeważa.

    OdpowiedzUsuń
  34. chce pachnieć tymi wspaniałosciami......są cudowne ....przeniosa mnie do krainy eskluzywności ....

    OdpowiedzUsuń
  35. Obecna!:) Zgłaszam do losowania, bardzo zaintrygowa zrecenzowanymi powyżej zapachami.

    OdpowiedzUsuń
  36. Piekne, zroznicowane zapachy... zafascynowal mnie Sea Foam, chcialabym pachniec morzem, glonami, eukaliptusem i figa.

    OdpowiedzUsuń
  37. Z przyjemnością wezmę udział w losowaniu. Nęci mnie głównie ta Morska Piana, ostatnio mam fazę na takie rześkie nuty.

    OdpowiedzUsuń
  38. A mnie urzekły zdjęcia. Zgłaszam się

    OdpowiedzUsuń
  39. Opis ciekawy, spowodował chęć poznania czegoś nowego.

    OdpowiedzUsuń
  40. Bardzo bym chciała taki zestaw. Dzięki za szansę.

    OdpowiedzUsuń
  41. Cześć Siostra!
    Zgłaszam się może uda mi się coś wygrać ;)))
    teza20

    OdpowiedzUsuń
  42. Pierwszy raz chyba mam tak ze zainteresowała mnie cała kolekcja.
    Jednak chyba najchętniej upoiłabym się Gin and Tonic (ostatnio mam fazę na zieleninę, a jałowiec uwielbiam)

    OdpowiedzUsuń
  43. wspaniałe sugestywne opisy, przytuliłabym :>

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty