Miłość niecierpliwa jest - Anarkali Tabacora Parfums
Powiadają, że...
Miłość cierpliwa jest
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości
nie szuka poklasku
nie unosi się pychą
nie dopuszcza się bezwstydu
nie szuka swego
...*
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości
nie szuka poklasku
nie unosi się pychą
nie dopuszcza się bezwstydu
nie szuka swego
...*
Ech... wszystkie te sielankowe wizje afektów łagodnych i cichych. Wyidealizowane i mdłe opowieści o miłości, która nie pożąda, nie niecierpliwi się i nie czuje gniewu. Miłości, która pozwala odejść i z czułością śledzi los ukochanej lub ukochanego u boku innej miłości. Takiej, która pożąda i płonie. Bo takiej pragniemy!
Miłość niecierpliwa jest
zachłanna jest.
Miłość jest zazdrosna
i szuka poklasku
unosi się pychą
dopuszcza bezwstydu
... z rozkoszą.
Anarkali to opowieść o miłości bezwstydnej, zazdrosnej i zachłannej. Miłości, która zaczyna się od... miłości.
Powiedzmy to wprost: opowieści o miłości wzniosłej i czystej, zrodzonej z pokrewieństwa dusz i głębokiego zrozumienia bywają piękne, ale nijak się mają do cielesnych, zwierzęcych nut pieśni o Anarkali. Tym razem żar rodzi się w lędźwiach, nie w głowie.
Oud - to on jest bohaterem tej opowieści. Oud gorący, gęsty i lepki. Oud spocony jak młode zwierzę. Potężny jak pożądanie.
Tłusty sandałowiec, skórzaste labdanum, waniliowy ambroksan, słodkie żywice i suchy ślad zieloności - to wszystko bzdura. Błahostka. Piękne słówka mające ucywilizować i usprawiedliwić instynkt stary jak świat. Możemy nazywać go miłością; możemy ubierać w poezję i westchnienia z najgłębszych głębi; możemy zawzięcie i z uporem godnym lepszej sprawy zachowywać formy i odwlekać nieuniknione. Ale i tak wiadomo, jak to się skończy.
I kończy się. Kończy się długo i rozkosznie.
Kompozycja - z początku ostra, gwałtownie i nieustępliwie napierająca na skórę - z czasem wygładza się i nabiera niejednoznacznej, niepokojącej słodyczy.
Nakarmione zwierzę przemawia głosem łagodnym i miłym dla ucha. Nie śpiewa pieśni i nie recytuje poezji, lecz nie tego oczekujemy od oudowego zwierza. I nie tego pragniemy w miłości.
Nakarmione zwierzę przemawia głosem łagodnym i miłym dla ucha. Nie śpiewa pieśni i nie recytuje poezji, lecz nie tego oczekujemy od oudowego zwierza. I nie tego pragniemy w miłości.
Czy istnieje szczęśliwe zakończenie tej opowieści? Czy jest ono w ogóle możliwe gdy on jest mogolskim księciem, a ona niewolnicą znikąd?
Oryginalna legenda kończy się śmiercią Anarkali zamurowanej żywcem w książęcym pałacu. Kompozycja Christiana Carbonnela daje legendzie nowe życie - tak, jak daje nowe życie klasycznym orientom. Nowe odczytanie opowieści, która w tym strumieniu czasoprzestrzeni kończy się szczęśliwie.
Salim był młodzieńcem wysokiego rodu - wyrafinowanym i znającym formy. Anarkali jest prosta jak strzała. I jak strzała dąży do celu. A kiedy go znajduje - wszystko inne przestaje istnieć. Bo pożądanie nie jest decyzją umysłu; nie rodzi się z zadumy i analiz; nie karmi błyskotliwą konwersacją i wymianą myśli. Nie tym razem!
Anarkali marki Tabacora Parfums jest opowieścią o chwilach, gdy równi są bogacz i nędzarz; mędrzec i głupiec; książę i niewolnica. O chwilach, gdy nie mają znaczenia sfery i formy. Kiedy stajemy nadzy wobec absolutu. Na chwilę. Na życie. Na wieczność.
Data powstania: 2015
Twórca: Christian Carbonnel
Trwałość: dokładnie tak wspaniała, jak oczekujemy tego od potężnych oudów
Kompozycja siostrzana: Yas Al Malaki
Trwałość: dokładnie tak wspaniała, jak oczekujemy tego od potężnych oudów
Kompozycja siostrzana: Yas Al Malaki
Nuty zapachowe:
Nuty głowy: dzięgiel, cedr
Nuty serca: balsam gurjan, cypriol, agar (oud)
Nuty bazy: sandałowiec, ambra, labdanum
***
Na chętnych, którzy czytają i obserwują SoS czekają cztery zestawy próbek attarów Tabacora Parfums o wartości 80 zł każdy. Wystarczy zostawić komentarz pod recenzją.
Rozdanie trwa do niedzieli 2 kwietnia włącznie.
Rozdanie trwa do niedzieli 2 kwietnia włącznie.
Zestawy zawierają obie świetne kompozycje tworzące linię Chariots of Love: Anarkali i Salim.
Oczywiście miło mi będzie, jeśli zechcecie udostępnić swoją ulubioną recenzję z SoS na Facebooku albo szepnąć o blogu w miejscu, gdzie gawędzi się o perfumach. Może ktoś kocha perfumy i tu jeszcze nie zagląda?
Miłej zabawy!
Legenda:
* Cytat pochodzi z Pierwszego listu do Koryntian w tłumaczeniu z Biblii Warszawsko-Praskiej (1997)
- Pierwsza ilustracja "The Lovers Perish in the Fire" pochodzi ze zbioru "The Tale of the First Dervish" Kaya Nielsena.
- Autorem wszystkich pozostałych grafik jest arcygnialny ilustrator Jan Pieńkowski. Większość prac pochodzi z książki "The Thousand Nights and One Night".
Strona Autora: www.janpienkowski.com
Ja chcę ! :)
OdpowiedzUsuńPiękna recenzja ...:)
OdpowiedzUsuńStawiam się :) czekam na wyniki z niecierpliwością i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa tez chętnie poznam. Z zdjęcia bajkowe dobrałaś. Szczególnie ostatnie.
OdpowiedzUsuńPieńkowski. On jest genialny! Wygooglaj sobie. Ilustrował też inne baśnie.
UsuńPieńkowskiego uwielbiam, ściągałam w zeszłym roku jego pop-upy z Amazona :)W końcu kto powiedział, że nie można od czasu do czasu zdziecinnieć ;)
UsuńBrzmi niesamowicie intrygująco i chętnie przekonam się na własnej skórze czy tak jest :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńO rety! Pamiętam jak już rok temu pisałaś o perfumach Tabacora i tak bardzo chciałam je poznać! Nie udało się, ale może teraz się uda? Opowieść niezwykle wciągająca i, jak to mówią w świecie anglojęzycznym, not safe for work :) Piękne ilustracje.
OdpowiedzUsuńChętnie poznam te zapachy, zafascynowały mnie.
OdpowiedzUsuńAch jak zawsze miło się czyta Twoje Sabbath przesłania perfumeryjne.
OdpowiedzUsuńChętnie poznam te cudne kropelki :)
Twoje opisy to jest dopiero rozkosz!
OdpowiedzUsuńChętnie bym wypróbowała te zapachy 😊
kwi kwi chcę
OdpowiedzUsuńNie wiem, kim jesteś. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo chce. Anarkali znam i kocham, salima chętnie bym poznała. Proszę :)
OdpowiedzUsuńAnarkali testowałabym z wielką ekscytacją :)
OdpowiedzUsuńOpis wciągający jak i sam blog też. A ilustracje cudne. Też się zgłaszam.
OdpowiedzUsuńHmm... po niedawnej wygranej tutaj miałam na jakiś czas wycofać się z konkursów i dać szansę innym Czytelnikom.
OdpowiedzUsuńNiestety, po takiej recenzji nie potrafię się wycofać - pragnę poznać te zapachy! Bardzo, bardzo! :)
Doskonale rozumiem. I... Nie trzeba się wycofywać. Wybór zwycięzców jest całkowicie losowy, a teoria prawdopodobieństwa nie uwzględnia poprzednich rzutów kostką. Taki więc powodzenia. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZnam oba zapachy, aczkolwiek moje serce
OdpowiedzUsuńnależy do Anarkali ❤ :).
Iwono, miło mi Cię tu spotykać (zawsze miło mi Cię spotykać :) ). Czy w związku z tym, że znasz zapachy startujesz w rozdaniu, czy tym razem odpuszczasz?
UsuńTym razem dam szansę innym poznać te niesamowite zapachy;).
UsuńBardzo dziękuję z miłe słowa:).
W takim razie tym bardziej doceniam ten bezinteresowny komentarz.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Mimo że uwielbiam perfumy, to jednak w niszy poruszam się jeszcze dość nieśmiało, stąd też rzadko kiedy komentuję na Twoim blogu, ale zapewniam, że czytam każdy post od deski do deski;). Co ważniejsze - lubię tu zaglądać:).
UsuńPozdrawiam serdecznie:).
ja chce! piękna recenzja :)
OdpowiedzUsuńJa też chętnie spróbuję
OdpowiedzUsuńOud... jestem skuszona i chcę poznać koniecznie...
OdpowiedzUsuńO matko i córko! To istne cudo! Uwielbiam oud, jak koty kocimiętkę ;) Wspaniale było by poznać te zapachy :)
OdpowiedzUsuńSabbath, jak zawsze pięknie piszesz o perfumach ♥♥♥ Uwielbiam do Ciebie zaglądać :* Pozdrawiam serdecznie :))
Uwielbiam jak do mnie zaglądasz, Reniu. :)
UsuńChyba każdy kto tu jest, czyta, wyobraża sobie i jeszcze nie zna ..... ten chce! Jako perfumoholik i człowiek ogólnie wrażliwy, czuję się bardzo zachęcona do poznania tych kompozycji.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się czytało tę opowieść:) Bardzo zachęciłaś mnie do przetestowania zapachów tej marki. Więc z przyjemnością się zgłaszam.
OdpowiedzUsuńNie mam fejzbuka, nie a mam strony ani bloga ale czytam Cię regularnie i z olbrzymią przyjemnością.
OdpowiedzUsuńMargot45
Ach, jaka radość! Tak dawno Cię nie widziałam!
UsuńTwój nick jest dla mnie podróżą sentymentalną. Bardzo poruszającą.
Czemu wcześniej się nie odezwałaś?
Ściskam serdecznie. <3
Nie wiem, czemu, ale lepiej chyba późno niż wcale :)
UsuńŚciskam ciepło i obiecuję nadrabiać zaległości :*
Bardzo się cieszę. :)
UsuńZauroczyly mnie opowiesci o obu kompozycjach. Chetnie poznam :)
OdpowiedzUsuńpiękny i smakowity opis, chciałabym ! :)
OdpowiedzUsuńNie znam i nie miałam przyjemności. Ale jesteś wielbicielką oudów i muszę zaufać, że warto spróbować. Choc ciemność widzę ciemność...
OdpowiedzUsuńZaiste, jest mrok w Anarkali. :)
UsuńKilka lat temu zaczęłam poszukiwać niespotykanych zapachów, składników. I ku mojej uciesze trafiłam na Sabbath of Senses😗
OdpowiedzUsuńOd tego momentu jesteś moją inspiracją i wyrocznią ( bez najmniejszej przesady ). Wracam do twoich recenzji i blog twój traktuję jak podręcznik napisany pięknym językiem.
Dzięki twoim słowom pierwszym moim zakupionym zapachem był Etat libre d orange Like This, po tym zakupiłam w Quality szereg próbek. I dzięki twoim recenzjom poszłam w dalszą drogę i mam kilka skarbów, które uwielbiam. Ostatnim moim zakupem jest Nosomatto Black Afganistanio ❤
Teraz już mój mąż i córka nic innego nie "noszą"
Mogłabym wymieniać długo pachnidła, które zakupiliśmy eeh...
Twoja ostatnia opowieść jest emocjonująca, chciałabym się z nią zapoznać.
Życzę Ci wiele sukcesów 💋
Beo, bardzo się cieszę, że ujawniłaś się dodając ten komentarz. Bardzo cenię kontakt z Wami - dlatego blog jest lepszy, niż książka - bo współtworzą go czytelnicy.
UsuńPerfumy, które wymieniłaś zdają się świadczyć o tym, że mamy bardzo zbliżony gust. Mam nadzieję, że zostaniesz ze mną i że będziesz się czasem do mnie odzywała w komentarzach. Ja czekam na nie. :)
Miło mi ❤ Będę wierna na pewno. Dziękuję również za odpowiedź na fb
UsuńBD😘
Ach! I nagle rozsypane fragmenty rzeczywistości złożyły się w jedną, spójną całość!
UsuńUściski. :)
Anarkali jak i Salim to piękne pachnidła, utkane z świetnej jakości składników.Ten pierwszy wypadł na mnie mniej spektakularnie niż można było by sobie wyobrazić po twoim świetnym opisie(Yas piękniejszy).
OdpowiedzUsuńTestowałem mając po kreopelce, więc chętnie zrobiłbym to ponownie by odświeżyć doznania i odlecieć w tą pierwotną krainę... ;-)
Mogłabym nimi pachnieć czytając zakurzone już nieco Baśnie arabskie :)
OdpowiedzUsuńNie wezmę udziału w rozdaniu gdyż przetestowałam zapachy tabacora parfums :)) ale zgodzę się z recenzja, lepiej w słowa tego zapachu ująć się nie dało :))
OdpowiedzUsuńOud potężny jak pożądanie...Pięknie to zabrzmiało 😊Pragnę.
OdpowiedzUsuńWyobraziłam sobie ten zapach i z ogromną przyjemnością skonfrontowałabym te wyobrażenia z rzeczywistością <3
OdpowiedzUsuńI ja też bym chciała spróbować!
OdpowiedzUsuńAch.....❤❤❤
OdpowiedzUsuńCzytam Cię już od dawna, fascynuje mnie świat perfum i od kilku lat jestem już od nich uzależniona, wciąż chcę poznawać nowe zapachy, a właśnie uświadomiłam sobie, że nigdy nie wzięłam udziału w żadnym konkursie, który byłby szansą na powiększenie mojej kolekcji. Dlaczego by nie spróbować po raz pierwszy dziś? Próbuję! A nuż się uda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie, nie przestawaj nigdy prowadzić tego bloga. :)
Brzmi to jak poezja. Jesteś jak przewodnik, który otwiera moje oczy na magiczny i intrygujący świat zapachów mieszczących się w flakonach.To zachwyca, wzbudza ciekawość i pożądanie posiadania cudownego zapachu....odkrywasz dla mnie tajemniczy i uwodzący świat perfum. Jesteś cudowna....i niepowtarzalna .
OdpowiedzUsuńJestem <3
OdpowiedzUsuńJakoś nie czuję żeby ten zapach był dla mnie ;x
OdpowiedzUsuńKuszący opis ,z przyjemnością bym go wypróbowała.
OdpowiedzUsuńWciąż szukam oudu, który chwyciłby mnie za serce. Pomimo mnogości zapachów okraszonych tym składnikiem, nadal "wielkie love" się nie znalazło. Może tym razem byłoby inaczej? Nie dowiem się, jeśli nie spróbuję... :)
OdpowiedzUsuńzostawiam :) opisywane emocje są ode mnie tak dalekie, jak tylko możliwe, ale ciężkie oudy kocham namiętnie. (choć głową)
OdpowiedzUsuńTestowałam dziś piękne połączenie oudu z gwajakiem, do tego sandałowiec, róża, śliwka... Bardzo chętnie poznałabym także oud z Anarkali.
OdpowiedzUsuńPorwałaś mnie tym opisem, aż mi serce szybciej bije. Teraz jestem strasznie ciekawa tych zapachów!
OdpowiedzUsuńJa też chętnie poznam
OdpowiedzUsuńNie znam ale chętnie poznam. Po przeczytaniu opisu prawie poczułam TEN zapach.
OdpowiedzUsuńOch kuszą zapachy chętnie bym się przekonała jak układają się na skórze :)
OdpowiedzUsuńPragnę mroku..
OdpowiedzUsuńZ mila checia poznam:) choc i tak wiem, ze sie w nim zakocham:)
OdpowiedzUsuńPo twoich wpisach mam jakies 15 dodatkowych butli, ktore kupilam w ciemno po Twoich wpisach. I nie zaluje:)
Zapach brzmi fascynująco (z chęcią wypróbuję), a ilustracje rzeczywiście piękne. Zaskoczyło mnie, że to polska marka, zapowiada się świetnie!
OdpowiedzUsuńJak zwykle recenzja klimatyczna, zachęcająca opisem i ilustracjami. Chętnie wypróbuję. Bożena Suryś
OdpowiedzUsuńO Dżizas... Tak to opisałaś że aż dreszcz przeszedł a poliki się czerwienią zabarwiły... Jasne że chcę! ;3 Ada Kijek
OdpowiedzUsuńTeż jestem ciekaw tych attarów :)
OdpowiedzUsuńO tak!!! Chcę to poznać na swojej skórze.
OdpowiedzUsuńMarzę... ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią poznam ten zapach bo jestem właśnie na etapie poszukiwań nowych zapachowych nut, które dopasują się do mojej osobowości :)
OdpowiedzUsuńSabb, trafiłam do Ciebie przypadkiem parę miesięcy temu i przepadłam. Po przeczytaniu Twojej fantastycznej opowieści, Black Afgano to mój nr 1 na liście must have :-) Pozdrawiam Cię serdecznie. Sylwia G
OdpowiedzUsuń