Hiszpańskie opowieści część 4: Eau Dada Santi Burgas

Dziś opowiem o perfumach inspirowanych nurtem w sztuce, do którego mam szczególną słabość. Dadaizmem.

Francis Pikabia i jego towarzysze byli idolami mojego okresu dojrzewania.

Straszyli ludzi na ulicach; szydzili zarówno z realistów, jak i kubistów; wpychali właścicielom galerii najgorsze bohomazy, a kiedy się sprzedawały – z niekłamaną satysfakcją demaskowali snobizm nabywców. Konstruując teksty brzmiące, jak ciągi słów wyjmowanych przez papugę z kapelusza zdawali kłam wszystkim nadętym orędziom sławiącym wzniosłość sztuki.

I, przede wszystkim, mieli z tego furę zabawy.

Bo (cytując wieszcza i ikonę dadaizmu):

Dada (…) nie pragnie niczego, absolutnie niczego i sprawia, że publiczność stwierdza „nie rozumiemy niczego, niczego, niczego”.

Dadaiści są niczym, niczym, niczym i z pewnością nie osiągną sukcesu w niczym, niczym, niczym.

391, Nr 12, Paryż, Marzec 1920

Francis Picabia

który nie wie niczego, niczego, niczego.

Eau Dada

Drogi miłośniku paczuli. Tak – Ciebie mam na myśli. Eau Dada to perfumy dla Ciebie!

Po pierwsze paczula – głęboka, ciemnozielona, piwniczna. Nasycona tą piwnicznością po menisk i ani kropli bardziej. Idealnie.

Po drugie… paczula. Zmatowiona, zmiękczona czekoladowo – miodową nutą. Ciężka jak gruby zamsz.

A po trzecie?

Paczula!

Paczula, której krągłą sylwetkę z mroku wydobywa rudy jak rdza szafran.

Złożony, labdanumowo – mirrowo – opoponaksowy akord kadzidlany nie rywalizuje z paczulą. Podkreślając eteryczną część spektrum zapachowego paczulowej esencji unosi ją nad skórę jak modlitwę  do bogów. Jak mrocznego ducha ku niebu.

W tle pojawia się anyż i nuta czarnego pieprzu. Łagodnie siankowa kumaryna z jasnym, kamforowym podbiciem. A także – wyczekiwany, lecz rozczarowująco niemrawy – ślad balsamicznego oudu. Są to jednak imponderabilia. Wzór na paczulowej sukni.

Najważniejszą opowieścią jest tu słodka historia o wniebowzięciu paczuli. I o tym, że Paczula nie chciała.

Ani wniebowzięcia, ani niczego, niczego, niczego. Że po kadzidlanych chmurach zeszła na ziemię.

Bo tu jest jej miejsce. Na ziemi, na skórze, na Sabbath of Senses.

Data powstania: 2015
Twórca: ponownie wiemy tylko, że Santiago Burgas Bou
Trwałość: bardzo dobra. W przypadku perfum paczulowych to nie jest wyczyn. To w ogóle nie są perfumy wyczynowe pod żadnym względem. Po prostu bardzo fajna paczula.

Nuty zapachowe:
kwiat pomarańczy, szafran, labdanum (czystek), bób tonka, kłącze irysa, paczula, wanilia, kadzidło, oud

  • Na zdjęciach Francis Picabia.
  • A obrazy, dla odmiany, autorstwa Francisa Picabii.

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

11 komentarzy o “Hiszpańskie opowieści część 4: Eau Dada Santi Burgas”

  1. Są zapachy, które mnie duszą i mam od razu odruch ucieczki, należy do nich piękna paczula… :-/ nie wiem, może w kompozycji byłaby znośna, sama w sobie (jak wanilia i pochodne) po prostu dusi jak wąż boa. Nie rozpaczam, wszak jest jeszcze milion innych zapachów 😉 Ale trochę szkoda, bo nie docenię nigdy przenigdy…

    1. Klaudia Heintze

      Trochę mi zabrałeś pointę, Lenny, bo niechybnie napisałabym coś w stylu "jest jeszcze milion innych zapachów". 🙂
      Jest.
      ja paczulę nosić lubię, ale za to nie noszę kwiatów i owoców, a – sam wiesz – to przecież większość perfum. Każdy ma swoje ograniczenia. 😉

  2. Bardzo ciekawie brzmią te Eau Dada, muszę spróbować.

    Przypomniało mi się, jak byłam nastolatką i używałam olejku paczuli kupowanego od Hare Krysznowców. Był trochę hardkorowy, jak te wszystkie ich olejki, ale lubiłam go. Ostatnio nawet o nim myślałam i zastanawiałam się, jakby mi dziś pachniał.

    1. Klaudia Heintze

      O tak! Też bym powąchała. W ogóle wrócić do zapachów nastolęctwa.
      Muszę zrobić halawę indyjską. Zajdaliśmy się tym.

  3. Nie ukrywam, że paczula jest jedną z moich ulubionych nut zapachowych. Nie mam nic przeciwko pachnieniu piwnicą 🙂 nie mniej wanilia w zapachu zawsze mnie nieco odstrasza, bo toleruję ją tylko w lodach, na sobie jestem bardzo na nie. Nie mniej z chęcią bym przetestowała, bo paczuli nigdy dość 🙂

    1. Klaudia Heintze

      Nynq – tu nie ma wanilii. Ona daje kompozycji tylko zwartość, wypełnienie. To jest naprawdę piękna paczula – nie jest rewolucyjna, ale jest piękna.
      A za powściągliwe zachowanie wanilii ręczę.

    2. No to mnie uspokoiłaś 🙂 oczywiście nigdy nie skreślam zapachu gdy w nutach pojawia się wanilia, nie mniej zachowuję czujność 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy