Malowany PRL – T MEN Cologne ’76 Tabacora Parfums

Tabacora Parfums to marka specjalizująca się dotychczas w ekskluzywnych orientach. Wydawało się, że fantastyczne attary z serii Charriots of Love i spirytusowy Salim Bagh 1619 wydawał

wyznaczą drogę rozwoju firmy na zawsze. A jednak w końcówce 2017 roku Tabacora zaskoczyła wszystkich wypuszczając na rynek perfumy z zupełnie innej bajki: europejskie, chłodne i hmmm… męskie.

Materiały prasowe marki informują, że T MEN Cologne ’76 to kompozycja stylizowana na „Polskie perfumy z lat 70” ubiegłego wieku. To optymistyczna deklaracja, bo uczciwie rzecz ujmując, w latach 70 ubiegłego wieku w świadomości statystycznego obywatela PRLu coś takiego jak perfumy dla mężczyzn nie istniało wcale, a panowie skazani byli na wody kolońskie i basta. A właściwie nie basta, bo towar był deficytyowy i żeby wejść w posiadanie Brutala czy Warsa trza było się często zdrowo nakombinować – jak w przypadku niemal każdego innego towaru z kiełbasą i papierem toaletowym włącznie.

Wracając do tematu – T MEN Cologne ’76 kłania się stylistyce lat 70 czyli czasom niepodzielnego panowania „fużerów” w typie Brutala, Warsa czy Przemysławki.

Ok, wyobrażam sobie Wasze miny.

Czemu ktoś wpadł na pomysł reklamowania w ten sposób solidnej kompozycji o więcej niż przyzwoitej koncentracji – pojęcia nie mam.

Klientów pamiętających lata 70 w perfumiarstwie i mających żywy sentyment do tamtych czasów ubywa. Czas jest nieubłagany. Człowiek, który w 1976 roku używał „perfum” czyli wód kolońskich i miał lat 20+ obecnie ma lat 61+. Jaki procent sześćdziesięcio, siedemdziesięcio czy osiemdziesięciolatków zna markę Tabacora nie badałam, ale nie jestem optymistką w tej kwestii. Dodatkowo polskie realia są (niestety nadal) takie, że niewielu emerytów stać na wydanie 350 zł na 50 ml perfum.

Do kogo zatem adresowany jest T MEN?

Pytanie to jest sensowne tym bardziej, że T MEN to znacznie więcej, niż wspomnienie Przemysławki czy Brutala. To kompozycja nowoczesna – na tyle, na ile koloński fougere może być nowoczesny – i spokojnie mogłaby jej towarzyszyć promocja w stylu świetnego Bracken Amouage także będącego nowoczesną interpretacją klasycznego paprociowca. Ale nie towarzyszy.

Otwarcie T MENa to klasyczna, zdystansowana lawenda. Zimny chów.

Brzmiąca na drugim planie ładna, sucha bergamota nie stanowi żadnej konkurencji dla wyniosłej nuty głównej. Cytryna z pomarańczą w ogóle zniknęły przykryte fioletem.

T MEN nie jest zapachem kolońskim – Cologne 76 w tytule nawiązuje do wód kolońskich w znaczeniu koncentracji „obowiązującej” w czasach PRLu, nie do klasycznych, cytrusowych Koelnischwasserów.

Druga faza rzeczywiście mierzy się z legendą Brutali i Warsów. Niejednoznacznie mszyste nuty zielone z wyraźnym wetiwerem w złożeniu z wciąż wyraźną lawendą „robią efekt” klasycznego męskiego evergreena – bo przecież dla pokolenia wychowanego na Brutalach i Warsach to właśnie te, siermiężne dość, kompozycje fougere były wyznacznikiem męskiej elegancji.

Trzeci etap rozwoju T MENA zaskoczył mnie i zauroczył. Mech i tytoń tworzą duet nieomal kadzidlany – przypominający aromat białej szałwii palonej w zbitych pęczkach dla ochrony przed złem. Wciąż obecna lawenda wychładza zapach dając wrażenie ciszy i przestrzeni.

T MEN to zapach zmienny, żywy – choć chłodny. Lawendowe otwarcie, paprociowe serce i baza przypominająca lutensowskie Encens et Lavande. I już chociażby tym wygrywa T MEN z oczywistymi „fużerami” epoki słusznie minionej.

Data powstania: 2017
Kompozytor: Christian Carbonnel
Trwałość: zdecydowanie nie kolońska, choć nie tak imponująca jak wcześniejszych propozycji marki. Około 6 godzin.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: bergamota, cytryna, pomarańcza, lawenda
Nuty serca: róża, nuty zielone, drewno sandałowe
Nuty bazy: mech dębowy, wetiwer, bób tonka, tytoń

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

13 komentarzy o “Malowany PRL – T MEN Cologne ’76 Tabacora Parfums”

  1. Hmmm, a jak by T Mena mógł ocenić młody chłopak z pokolenia Millenialsów, ale nim nie będący( tak mi się wydaje), ale rozkochany w Akowie, Lapisie Philosophorum czy Straight to Heaven?
    Od dawna bowiem szukam mojej idealnej lawendy: świeżej, subtelnie ziołowej, soczystej i zielono-fioletowej. Z recenzji wynika, że chyba znowu się zawiodę ☹️

  2. Ale z drugiej strony widzę, że w kolejnych propozycjach do prźeczytania dla mnie jest wielbiony przeze mnie Chryzolit, to może jednak jest dla nas szansa?

    1. Klaudia Heintze

      To powiedz sobie, ze te perfumy to rocznik 2017. Serio – to nie jest zapach, który spodoba się wszystkim. Ja wiem, że Ty Lenny też nie jesteś osobą, która spodoba się wszystkim i w sumie takie osoby (i perfumy) cenię najbardziej, ale tu… no testować trzeba.

    2. Spodoba się jak mszysty, z lawendą i oparem szałwiopodobnym, to się spodoba (a propos, mam na półce warsa lub brutala z lat 80-tych lub 70-tych nawet, całą flaszkę, bez etykiety. Już nie pachnie na skórze, ale dam Ci jak się zobaczymy 😀 ).

  3. Kompletnie nie przemawia do mnie ten wygibas. Zakładam że w tej kwestii konkurencji nie brakuje a i przebitka pewnie bez porównania.
    Niby złamanie dotychczasowego, firmowego stylu, klimatu, a ja mam wrażenie braku spójności a za tym idzie pustka artystyczna…

    1. Klaudia Heintze

      Wygibas zapachowy czy promocyjny?
      Dla mnie sam pomysł rozszerzenia oferty jest dobry. Rzecz w tym, że IMHO orienty lepiej im wyszły. Ale mam też świadomość, że jako człowiek nie lubiący lawendy nie jestem tu targetem, więc staram się zachować dystans.
      Ale mam zastrzeżenia co do "inspiracji". Jak czytałeś wyżej… :/

    1. Klaudia Heintze

      Mnie też nie.
      Ostatnio w sklepie widziałam paczkowane wędliny reklamowane "Jak za PRLu czy jakoś tak". Nie przyjrzałam się uważnie, bo nie jadam.
      Pomyślałam natomiast, że ktoś, kto wpadł na ten pomysł musiał mieć narąbane we łbie i sklerozę do tego. Pierś z indyka jak za PRL? Za PRL w sklepach mięsnych byłyu puste haki i sfrustrowane ekspedientki. I tyle. A perfumy za PRL to serio nie były rzeczy ekskluzywne zwykle. I o ile rozumiem przywrócenie taniej Pani Walewskiej czy Być Może, o tyle robienie ekskluzywnych, drogich perfum z PRL jakoś… nie wydaje mi się najlepszym pomysłem.
      Ale mogę się mylić.

  4. Bardzo mi się podoba Twoja recenzja ♥.

    O swoim pierwszym wrażeniu odnośnie tego zapachu napisałam w poprzednim wpisie. Teraz dodam tylko, że testowałam go na męskiej skórze i moim zdaniem serce i baza ukazały swój chłodny kremowy urok, natomiast otwarcie jest dla mojego nosa nie do przejścia i mam wrażenie, że nie ma nic wspólnego z ekskluzywnością.

  5. Na ostatnim-dla mnie- pisemnym egzaminie w sesji zimowej, poznałem kolegę mojej koleżanki. Okazało się, że za kilka dni zdaje on ostatni-dla niego- egzamin w tejże sesji, ale już ustny i u tego samego egzaminatora, u którego ja zdawałem w sesji zerówkowej. Okazało się również, że jest zupełnie nieprzygotowany, więc zaoferowałem mu swoje notatki z wykładu, który egzaminator prowadził. Nowo poznany kolega, po pewnym trudnościach, zdał egzamin na 4 w pierwszym terminie 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Idole de Lubin

Fifteen men on a dead man’s chest Yo ho ho and a bottle of rum! * Zapach jest drzewny (skrzynia) i rumowy (flaszka). Dokładnie jak

Czytaj więcej »

Te okropne konsultantki!

Jednym z dyżurnych tematów na perfumeryjnych forach i grupach jest narzekanie na konsultantki w perfumeriach. I sama nie wiem, czy częściej są to utyskiwania gniewne,

Czytaj więcej »