Rewolucja zapachowa - wzmacniacz perfum


Jestem stuknięta. Umiarkowanie.

Od innych wariatów różni mnie to, że zdaję sobie sprawę z własnego szaleństwa; choć - jak widać wyżej - nieco racjonalizuję. Ale powiedzmy uczciwie - niepospolitą odmianą obłędu byłoby twierdzenie, że jest się trochę Napoleonem.

Na perfumy potrafię wydać dużo. Więcej, niż na kosmetyki do makijażu, którego prawie nie stosuję; więcej, niż na torebki, których nie noszę i więcej, niż na fryzjera, do którego nie chodzę. Nie wiem, czy więcej, niż na książki, bo książki czytam. Nałogowo.

www.disturbia.co.uk


Ile wart jest zapach?

Skoro już uzgodniliśmy, na moim przykładzie, że miłośnik perfum jest w stanie wiele wydać na wymarzony falkon, rozważmy, ile jest w stanie wydać na to, by jego ulubiony zapach pachniał intensywniej i/lub utrzymywał się dłużej na skórze.

260 dolarów?
175 dolarów?

Tyle właśnie kosztuje nowy produkt kultowej już dziś marki DS & Durga: wzmacniacz zapachu. 260 dolarów za 100 ml i 175 dolarów za 50 ml. Czyli więcej, niż niejedne perfumy.


Rewolucja to moc!


Fragrance Enhancer (czyli wzmacniacz zapachu) o kreatywnej i zabawnej nazwie I don’t know what nawiązującej francuskiego powiedzenia "je ne sais quoi" oznaczającego "to coś" to produkt, który ma zapewnić wzmocnienie i "blask" każdej zapachowej kompozycji. Ma dawać dowolnym perfumom to "nie wiem co".

Skład tego cuda olfaktorycznej technologii (i marketingu) jest prosty:

Szczyt: escencja bergamoty
Serce: Iso E Super, octan wetiwerolu
Baza: cyweton, firsantol, ambrox super

www.cinislabs.patternbyetsy.com

Przyznaję, jestem niesamowicie ciekawa tego produktu. Jakkolwiek moja ciekawość nie jest do końca entuzjastyczna, albowiem zaprawdę powiadam Wam, nie brzmi mi to na wzmacniacz zapachu, tylko na normalne, uniwersalne perfumy, które być może zagrają z dowolnym zapachem, ale czy ja rzeczywiście pragnę dodatkowych nut i blasku w moich ulubionych perfumach?


Rozważmy skład

Iso E Super to rzeczywiście molekuła (oficjalnie) bezzapachowa. Zbyt duża, by wyłapał ją ludzki nos, ale na inne zapachy działająca trochę jak glutaminian sodu na smaki. I to jest wzmacniacz zapachu.

Co do pozostałych składników:

Esencja bergamoty ma zapach. Kwestia, czy pasujący do wszystkiego jest dyskusyjna.
Podobnie jak w przypadku octanu wetiwerolu, czyli składnika, który ja nazywam czubkiem wetiweru.
Octan wetiwerolu pozyskuje się albo przez oczyszczenie escencji wetiwerowej z niższych, ziemistych części zapachowego spektrum, albo laboratoryjnie tworząc syntetyczny, ułomny odpowiednik tego złożonego aromatu. I octan wetiwerolu pachnie.

Cyweton ma wyraźny, animalny aromat. I rzeczywiście utrwala zapachy, ale nie bez skutków ubocznych w postaci zmiany kompozycji.
Firsantol podobnie, tylko pachnie sandałowcem.
Ambrox Super czyli świetnie znany uczestnikom moich warsztatów Ambroksan pachnie ambrą. Pachnie z wykopem.

Nie wierzę, absolutnie nie wierzę, że wszystkie te olfaktoryczne petardy dają razem mieszankę bezzapachową, wzmacniającą jedynie zapach perfum, z którymi się ją złoży.


Kreatywna matematyka


Cena tego cuda, to zupełnie inna sprawa.

Każdy z zastosowanych w I don’t know what składników osobno jest tani. Czy blend, marka i nazwa usprawiedliwiają cenę? Szczególnie jeśli ten cenny płyn ma być jedynie wzmacniaczem perfum, za które też przecież trzeba zapłacić.


Ale to już było...?

Środowisko miłośników perfum wrze zachwycone lub zupełnie niezachwycone konceptem i pełne nadziei na podkręcenie perfum słabowitych i zatrzymanie na skórze perfum ulotnych.
Tymczasem produkt, który obiecuje podobny efekt jest na rynku od lat. Po 30 dolarów.

www.fragrancelock.com

Fragrance Lock to spray utrwalający perfumy, dający im żywotność do 12 godzin. W składzie bergamota i mnóstwo nowoczesnej (i średnio nowoczesnej) chemii.

Sam Fragrance Lock nie jest bezzapachowy, lecz jego zapach jest bardzo delikatny i ulotny. Przypomina nieokreśloną woń "bezzapachowych" chusteczek dla niemowląt. Najważniejsze jest jednak to, że Fargrance Lock działa. Od produktu DS and Durga (prawdopodobnie) różni się tym, że nie wzmacnia zapachu, lecz go utrwala.

Testowałam Fragrance Lock w Londynie ze dwa lata temu - dość przypadkowo i dość pobieżnie. Jego zaletą jest cena (wtedy "chodził" w promocji po po 9,99 funta) i to, że po "zamknięciu" zapachu Fragrance Lockiem nawet średnio trwałe perfumy utrzymują się... może nie 12 godzin, ale faktycznie dłużej. Wadą jest to, że po użyciu Fragrance Locka zapach ledwo wyczuwalnie się zmienia - jak gdyby przysiadał. Jest to jednak raczej moje wrażanie, niż rzetelna uwaga - albowiem (jak już wspomniałam) testowałam ten produkt tylko raz i to w warunkach nie pozwalających na obiektywną ocenę.

Faktem pozostaje jednak to, że tego typu produkt jest na rynku i że nie jest to placebo.


Kto zna przepis na sukces?

Czemuż więc tani i skuteczny Fragrance Lock nie zrobił furory?
Czy furorę zrobi I don’t know what?


Od razu przyznaję, że jak tylko Nie wiem co pojawi się w Polsce - rzucę się testować. Nie po to, by cokolwiek nim utrwalać, lecz licząc na ciekawy zapach po prostu. I z ciekawości. Bo jeśli ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła, to ja  pewnością wkrótce zamieszkam w piwnicy pod piekłem.


I co?

Jak Wam się podoba pomysł na utrwalacz albo wzmacniacz zapachu?
Czekacie na I don’t know what? Zamierzacie testować?
Czy raczej uważacie, że Nie wiem co powstało nie wiadomo po co?

Komentarze

  1. Kiedy kilka dni temu zobaczyłem propozycję tego cuda, pomyślałem - to nie może działać.Taki skład to już przecież zapach. Patrząc jednak na dokonania marki, człowiek zastanawia się jednak czy aby na pewno ktoś tam odpowiedzialny, chciałby wypuszczać taki bubel. A może, jak to przeważnie bywa, wykaz nut jest tylko sciemą by zachować tajemnicę oryginalnego składu. Pomysł na topie i zapewne zapotrzebowanie na taki produkt jest olbrzymie.Dlatego pewnie szybko się okaże jak to w rzeczywistości działa. Oczywiście skosztuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapotrzebowanie niewątpliwie jest, ale czy w tej cenie? To przecież kosztuje więcej, niż niejedne perfumy.

      Usuń
  2. '.. je ne sais quoi.. ' to jest to francuskie wyrażenie. Na polski można przetłumaczyć jako 'to coś', 'jakieś takie coś' - niedookreślone i niekoniecznie pozytywne.
    Ponoć w użyciu od XIII wieku, ówczesna forma to 'ne sai quoi'

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ślicznie. Wprowadzę zmianę w tekście.

      Usuń
  3. Gdyby działał i nie zmieniał jakkolwiek noszonego zapachu, to byłby hit! Ale jakoś ciężko mi w to uwierzyć...

    OdpowiedzUsuń
  4. Ha! Nie miałam pojęcia o istnieniu Fragrance Lock. Dzięki. Udało Ci suę mnie zaskoczyć i jestem przekonana ,że kiedyś dopadnę do testów. A ten nowy irytuje mnie niemiłosiernie ceną, a przez to już tak mocno rozbuchanym ego - chociaż nikt go jeszcze na oczy nie widział (tego flakonika oczywiście). Przetestuję i zakładam ,że na tym sue skończy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reklama dźwignią handlu.
      Ja mam duże zaufanie do marki DS and Durga, ale nie wiem, czy az tak duże...

      Usuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty