Stężony erotyzm – Nudiflorum Nasomatto

Nasomatto to marka kultowa. Nie „kultowa” w asekuracyjnym cudzysłowie lecz kultowa i już. Gualtieri to jest Ktoś. Stworzył nie tylko świetnie prosperującą markę, której popularność dorównuje sprzedaży. Stworzył styl. Mniejsza o to, czy jest to styl ładny czy nieładny, dobry czy niedobry, wysoki, niski, elitarny, popularny, rewolucyjny czy wręcz przeciwnie. Jest JAKIŚ.

Perfumy Gualtieriego są rozpoznawalne i charakterystyczne. Nie tylko te tworzone dla Nasomatto, lecz także część kompozycji dla Maria Lux i Orto Parisi (która to marka od lat czeka na swoje miejsce na SoS i pewnie by się wkrótce doczekała, gdyby nie to, że genialne zapachy Olympic Orchids czekają bardziej) mają wspólny element porównywalny chyba tylko do słynnej lutensowskiej bazy – olfaktorycznego podpisu mistrza Sheldrake’a obecnego w większości perfum marki Serge Lutens powstałych w pierwszej dekadzie jej istnienia.

Kiedy na rynek wchodzą perfumy Nasomatto wszyscy spodziewamy się znaleźć w nich to COŚ, ten podpis mistrza. I czasem Mistrz pokazuje nam figę. Do kwadratu, bo w Nudiflorum nie tylko nie ma COSIA, ale też nie ma nagich kwiatów. Są kwiaty, ale nagość jest gdzie indziej.

Zacznijmy od początku.

Nudiflorum obmyślony został jako zastępstwo dla największej sprzedażowej klapy Nasomatto – jaśminowej Nudy. Nudy nie recenzowałam, bo mnie znudziła. Nawiązująca do Nudy i jaśminu nagokwiatowego nazwa sugeruje, że głównym składnikiem Nudiflorum będzie jaśmin. Tym razem niekoniecznie zbierany własnoręcznie przez mistrza Gualtieriego, jak to nam usiłowano wmawiać przy Nudzie, ale jaśmin jest pewniakiem. Co poza nim?

Oczywiście Alessandro Gualtieri tradycyjnie nie podaje nut. Na zasadzie: Nie podam wam nut i co mi zrobicie.



 

Podam Wam za to doskonały, dokładny opis zapachu.

Tylko że nie. Bo prasowy opis zapachu (w tłumaczeniu Ani Krasińskiej z Perfumerii Quality) brzmi tak:

Zapach ten jest zaproszeniem do odczuwania głębi, która cofa dystans, motywowana mglistą intuicją, by ujawnić niepodważalną i nieuniknioną prawdę. Nudiflorum to interpretacja bycia dotkniętym przez kogoś w najświętszych częściach naszego ciała. Smukły dotyk nagiej skóry, która przenika przez powierzchnię i staje się częścią ciebie. Odsłonięcie delikatnej kolizji skóry na skórze. Naturalny, prymitywny i zmysłowy – ta krzyżówka nagich futrzanych kwiatów i pieszczących skórzanych nut tworzy wrażenie zmysłowego schronienia, w które wpadniesz. Ten zapach jest rytuałem odkrywania, jest wynikiem poszukiwania punktu zanikającego w naturze i najwyższej intymności węchowej.

Nie wiem, jak Wy, ale ja nie mam najświętszych części ciała. Nawet przeciętnie świętych nie mam. Same laickie. Oraz jestem absolutnie przekonana, że „futrzane kwiaty” zaserwowane w takim kontekście zrobią furorę na forach. Futrzaną furorę. Wręcz futrorę.

A teraz najważniejsze: ten w sumie odgrzewany kotlet oprotezowany obłąkańczym bełkotem martetingowyn jest… piękny.

Intymność totalna

Pojęcie „perfumy zmysłowe” jest zdecydowanie nadużywane. Określenie „sexy perfumy” brzmi tanio i zupełnie mnie nie przekonuje. Opisując Nudiflorum musimy jednak pozostać w tej sferze pojęciowej, bo stworzony przez Gualtieriego zapach taki właśnie jest: zmysłowy. Wręcz cielesny.

Jaśmin? Tak, lecz ileż się w tych perfumach dzieje oprócz jaśminu!

Od pierwszych sekund po aplikacji dostajemy woń złożoną, krągłą i… kompletną. Bez rozbiegu, bez przygrywki, bez prologu – Nudiflorum kładzie się na skórę pełnią odcieni, doznań i faktur.

Gęsty, likierowy jaśmin ściągnięty ku ziemi nutami animalnymi, fizjologicznymi wręcz.

Skóra balansująca pomiędzy zapachem naturalnym a syntetycznym – niewinna i prowokująca jak lakierowane na wysoki połysk obcisłe ubranie, które niczego nie ukrywa, a wszystko podkreśla.

Kurz, pył, brud i różany puder osiadające na skórze. Tej okrywającej i tej okrywanej.

Irysowe masło i waniliowy tytoń.

I wreszcie akcent najważniejszy – dający kompozycji nie tyle zapach, co charakter: piżmo. Słodkie i gorzkie i ostre zarazem. Czyste jak zadbane ciało i brudne jak myśli w tym ciele.

Nudiflorum to stężony erotyzm. Potęga, z którą nie sposób polemizować. Uderzająca w zmysły jak szept w ciemności. Perfumy, których nie sposób nie zauważyć, a potem nie sposób zapomnieć. Któż by z resztą chciał zapominać?

Data premiery: 2018
Kompozytor: Alessandro Gualtieri
Projekcja: 10 godzin, czyli świetnie, ale jak na Nasomatto, niezbyt świetnie 😉
Trwałość: wspaniała

Nuty zapachowe wymyślone przez autorkę bloga:
jaśmin, skóra (zamsz), piżmo, wanilia, róża, tytoń, styraks, masło irysowe, nuty animalne, nuty drzewne z gwajakiem i syntetycznymi odpowiednikami sandałowca w stylu sandalore, ślad syntetycznego oudu, kaszmeran. gorzka nuta chininy wychodząca w bazie

  • Zdjęcia towarzyszące recenzji przedstawiają projekt Intimacy Studia Roosegaarde. Intimacy to koncepcyjna kolekcja odzieży wykonanej ze skóry interaktywnej folii reagującej zmianą przejrzystości na „relacje noszącego z innymi ludźmi”.  Więcej o projekcie tu: KLIK

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

19 komentarzy o “Stężony erotyzm – Nudiflorum Nasomatto”

    1. Klaudia Heintze

      Dla mnie niby też nie, ale Nudiflorum jest po prostu piękne. I łazi za człowiekiem. To znaczy za Sabbath łazi. 🙂

  1. Ty wiesz co mi robisz takimi opisami? Teraz się będę zastanawiać jak to pachnie, a znając życie lepiej się nie zastanawiać, bo to zapach z gatunku drogocennych 😀

  2. drscent.blogspot.com

    Wiadomo że jak erotyzm to musi być jaśmin. Powiem ci że nawet jakbyś nie użyła słowa jaśmin w recenzji to moje skojarzenie i tak by pofrunęło w jego kierunku i kierunku jego szczytu 😀 ( wiesz co mam na myśli ^^)

    1. Klaudia Heintze

      Nie musi, ale (jak widać) może.
      Różnie ludzie odbierają jaśmin i róznie odbierają erotyzm. Zakładam, ze nawet Nudiflorum może dla kogoś być zupełnie niezmysłowe. Ale nie dla mnie. 😉

  3. Mi zupełnie nie wpadł w nos, czyłam głównie niezidentyfikowane noty kwiatowe i metaliczno-pudrowe niestety.

    1. Klaudia Heintze

      U mnie metalicznych brak. Ale też zauważyłam, ze metaliczne nuty na mnie chyba nie wychodzą mocno. Za to piżma jest tu fura. Pudrowość przyszła mi do głowy.

  4. Przyznam, że mam zaległości u Nasomatto, a że niebawem odwiedzę Lu_lua to poznam i ten kreatywny twór. Opis zwiastuje świeżość dla mych nozdrzy.

  5. człowiek matka blog

    Chętnie poznam… ale wiesz, ja i jaśmin = migrena, więc podejdę z rezerwą, acz z niemałą dozą zaciekawienia.

    1. Klaudia Heintze

      To jest jeden z najpiękniejszych jaśminów, jakie znam. Nie w kategorii jaśminowej jednak, tylko perfumeryjnej.

  6. Mam zaległości i w czytaniu i w wąchaniu 😉 Dla mnie jaśmin to jeden z najpiękniejszych zapachów. Nie myślę oczywiście o zapachach ukrytych w perfumach, ale o tym najbardziej pospolitym zapachu jaśminowca, tak wszechobecnym na działkach i w przydomowych ogródkach. Szukam go od lat w przeróżnych zapachach, ale ciągle bezskutecznie. Mam gorącą prośbę i do autorki bloga i do wszystkich czytających, jeśli znacie perfumy, które kryją w sobie ten właśnie zapach – jaśminowca, podzielcie się swoimi wrażeniami i spostrzeżeniami.

  7. Posiadam dekant tego zapachu, do nut bazy dodałbym cedr, natomiast nuta sandałowca wydaje mi się bardzo mocna i niesyntetyczna. Poza tym – dla mnie to niestety bardzo babcine perfumy 🙁 których bałbym się użyć, niezależnie od pory roku i okazji, więc ograniczam się do samotnych testów. Parametry znakomite, jakoś składników także, ale cóż – nie podoba mi się w cale 🙁 Nie przetestowałem dokładnie wszystkich nasomatto, niemniej black afgano dalej wydają mi się najlepszą ich kompozycją (w bazie nudiflorum czuję nawiązanie do afgano), której tak na marginesie także nie jestem w stanie używać – nie mój typ, nie mój charakter. Chciałbym kiedyś móc poczuć te perfumy na kobiecie lub innym mężczyźnie, żeby się przekonać czy one w ten nieprzychylny sposób współpracują z moją skórą czy moja niechęć ma bardziej obiektywne podłoże; raz dałem przetestować na nadgarstek siostrze – także nie spodobał jej się i uznała go jednoznacznie za męskie pachnidło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Prezenty zapakowane w pudełka z kokardką

Jakie perfumy na prezent?

No właśnie! Prezenty to temat – rzeka. Rzeka, która wzbiera nie na wiosnę przy roztopach, tylko zimą, kiedy mrozik szczypie i trzeba czymś ogrzać serduszka.

Czytaj więcej »