Oriflame, robicie to dobrze
Wracam po najdłuższych wakacjach w życiu.
Trochę trudno wdrożyć się do pisania, ale myślę, że możecie przygotować się na wysyp postów tej jesieni.
Kończę właśnie spisywać wywiad z cudownym Andreą Casottim, który gościł w Polsce tego lata, pachnąca relacja z Barcelony już się pisze, a potem zaskoczę Was kolejnymi postami podróżniczymi... Dziś jednak zacznę od wpisu luźnego. Od opowieści.
Opowieść dotyczy zupełnie nieniszowej marki Oriflame.
Warownie jest imponująca - wzniesiona na górującym nad miastem wzgórzu, otoczona pięknym parkiem ze świetnie rozplanowanymi punktami widokowymi.
Na jednej z głównych ulic Będzina mieści się Biuro Regionalne Oriflame. Jak sami o sobie piszą - miejsce przyjazne konsultantkom. Ale nie tylko.
Spacerując uroczymi uliczkami Będzina zauważyłam w pewnym momencie stojący na ulicy jasny stolik, a na stoliku trzy flakoniki perfum. I katalog, ale katalog zauważyłam później.
Oczywiście podeszłam - mam sentyment do tej marki od czasów, kiedy moja mama używała Sun.
Na stoliku Air, Ice, Fire. Mogłam spokojnie powąchać, pooglądać, zerknąć w katalog otwarty na właściwej stronie.
Za szybą ludzie, nie czułam się jednak ani obserwowana, ani oceniana (a wracałam od dentysty, więc nie wyglądałam szczególnie wystrzałowo). Po chwilce wyszła do mnie miła pani z pytaniem, czy może w czymś pomóc. Klasyka, prawda?
Zostałam zaproszona do środka, zaczęłyśmy rozmowę; wygadałam się (oczywiście), że blog, że warsztaty, że składam perfumy na zamówienie i tak dalej. I absolutnie urzekło mnie to, że wszystkie obecne w centrali panie były naprawdę zainteresowane, zaangażowane i dumne ze swojej pracy i firmy. Z radością wymieniały nazwiska perfumiarzy tworzących dla Oriflame, opowiadały o nowych zapachach i nadchodzącej premierze prawdziwych perfum, których jeszcze nie ma w katalogu. Nawet miałam okazję powąchać, ale nie wiem, ile mogę zdradzać bez pytania.
Kupiłam Fire. I nie jest to jedyny flakon perfum Oriflame w moich zbiorach.
Nie zrobiłam zdjęć, nie zrobiłam notatek, nie zapytałam o pozwolenie - bo nie zamierzałam opisywać tego spotkania; ale jego wspomnienie chodzi za mną od tygodnia. Bo, mili Państwo, to jest piękny przykład tego, że pojęcie "drogie" i "tanie" jest nie tylko względne, lecz także bez znaczenia. Bo oryginalne, perfumy to sztuka, którą można kochać bez względu na "półkę" i cenę.
To jest piękny przykład tego, że etos pracy w Polsce ma się coraz lepiej, a w firmach takich jak Oriflame pracują ludzie z wiedzą, pasją i wielką kulturą.
Nie wstydźmy się Oriflejmów, Ejvonów, Tesori czy Polleny. Bądźmy dumni z tego, że to oryginalne kompozycje tworzone przez wielkie (albo i mniej wielkie) nosy. Nośmy z jednaką przyjemnością zapachy drogie, średnio drogie i te zupełnie niedrogie.
A o tym, czego należy się wstydzić pisałam tutaj: KLIK
O to to! Ja np. wielkim uwielbieniem darzę męskie So Fever i Cool Lavender (ten ostatni namiętnie w użyciu, bo to jest taki kojący zapach po wieczornym prysznicu, no nie mogę bez :-D). Oudy też mają.
OdpowiedzUsuńJa mam Amber Elixiry (widoczne na zdjęciu) i Signature Heritage. I wcale się ich nie wstydzę.
UsuńCiekawa jestem czy piszesz o ECLAT Mon Parfum, ale chyba tak :) Zapach przepiękny <3
OdpowiedzUsuńJa jestem miłośniczką zapachów Oriflame, mam wiele flakonów.
AMBER ELIXIR, POSSESS, linia SUBLIME NATURE - TUBEROSE i TONKA BEAN - oba zapachy stworzone przez Nathalie Lorson, odpowiedzialną też za cudowne Trussardi Donna.
A dla Ciebie... damski MYSTERIAL OUD i męski INTENSE OUD z linii Collection- cuda.
Mogłabym tak długo...
I właśnie - dziwi mnie, że ludzie wstydzą się np. Ori, ale nie wstydzą się podrób.
Tak, dokładnie o nich piszę. :)
UsuńI wiesz, że tych oudów nie znam? Co za skandal!
To jest po prostu niemożliwe!
UsuńMusisz naprawić ten błąd! ;)
Zdecydowanie muszę. :)
UsuńI ja także muszę poznać!
OdpowiedzUsuńHa! Nie jestem z tym sama. :)
UsuńTeż mam od nich parę flakonów ;) Fire (choć lepsze było przed reformulacją :/), Mirage, Cool Lavender,Possess, Amber Elixir, Elvie White Magic i Joy (i sporo innych, o których w tej chwili nie pamiętam :)). Moja mama jest w "klubie" Oriflame i czasami robi zamówienia dla znajomych. Świetna okazja, żeby zamówić jakiś flakon na próbę :P.
OdpowiedzUsuńJedno mnie tylko wkurza - najlepsze (moim zdaniem)zapachy to edycje limitowane. Szkoda, że przegapiłam wycofanie Elvie White Magic i Mirage. Z;robiłabym mały zapas.
Cool Lavender po raz wtóry się pojawia. Ląduje na liście do poznania, choć lawenda to zdecydowanie nie moja nuta.
UsuńJest boski! :-D
UsuńWierzę. :)
UsuńO tak, zgadzam sie w cakej rozciągłości, w kolekcji mam wszystko, groch i kapustę, od wieży Eifla po niziutką drigeryjną półeczkę, ale wszystkie wybierałam z równą radością i przyjemnością, więc wszystkie je tak samo kocham i cenię, bez względu na marketing
OdpowiedzUsuńMam dokładnie tak samo. Flakony z każdej możliwej półki. Wszystkie zapachy piękne i wszystkie kocham. I szanuję każdą półeczkę, każdą cenię.
UsuńA ja uwielbiam Lovely Garden i mam już chyba trzeci albo czwarty flakon :) moja siostra jest konsultantką Oriflame. Uważam, że rzeczywiście nie powinniśmy się wstydzić tego bo to tak jak z muzyką, jedni słuchają rapu, inni metalu A inni będą się rozpływa słuchając Zenka:)
OdpowiedzUsuńA inni Shakiry. Jeśli emocje są prawdziwe, to czemu miałabym je oceniać?
UsuńOstatnimi czasy zagustowałam w zapachach Oriflame, z każdym kolejnym flakonem odkrywam zjawiskowość tych kompozycji - każda inna, oryginalna i wcale nie banalna... A jeszcze tyle cudowności do odkrycia :)
OdpowiedzUsuńI powinniśmy o tym mówić i pisać. Żeby nikt już nie czuł, że "to tylko Oriflame" czy "to tylko Yves Rocher".
UsuńTakże planuję wielkie odkrywanie Oriflame. Mam chyba nawet kolegę - konsultanta. Podpytam go.
Lata temu miałam Amber Elixir, który przez dość długi czas naprawdę lubiłam i o ile pamiętam, zapach ten był dość trwały. Teraz jakoś mi nie po drodze z tą marką, choć jest kilka ich kosmetyków, które zawsze będą przypominać mi fajne chwile choćby ze studenckich czasów :)
OdpowiedzUsuńA to charakterystyczne, że wielu miłośników perfum zaczynało od Oriflame. Muszą mieć coś w sobie ich zapachy - no nie ma mocnych. :)
UsuńLubię ich Paradise, no lubię i nie narzekam, kocham perfumy każde! Omijam podóbki i żywe inspiracje ale takie katalogowe lubię sprawdzac :)
OdpowiedzUsuńMam dokładnie takie samo podejście!
UsuńWspaniale, że już jesteś:).
OdpowiedzUsuńNie znam za bardzo perfum Oriflame. Kiedyś tylko miałam okazję poczuć od koleżanki z pracy słynną Enigmę, ale wówczas uznałam, że jest to zapach zbyt poważny dla mnie;).
W Avonie są piękne perfumy Today. Chciałabym za to kiedyś poznać wycofane Extraordinary tej marki, które opisywane jest najczęściej jako czekoladowo-piernikowe cudo:).