The House of Oud Desert Desert Day Collection

Publikując wywiad z Andreą Casottim zapowiedziałam, iż przybliżę Wam dwie pierwsze kolekcje The House of Oud. Dwie pierwsze, bo o trzeciej rozpisałam się szczegółowo w samym wywiadzie.

Dziś dotrzymuję słowa i zapraszam na podróż od świtu do zmierzchu dnia na Saharze. Przed Wami Desert Day Collection – pięć tradycyjnych, arabskich kompozycji opowiadających piękno pustyni.

Breath Of The Infinite

Dzień na pustyni może i budzi się wcześnie, ale wstaje późno. Nasza opowieść zaczyna się o 11 rano zapachem rozgrzanego snem ciała. Miękkiego jak brzoskwinia.

Kwiatowo piżmowy, nierealny aromat sennych marzeń powoli, leniwie morfuje w jasne ciepło ambroksanu. Nie ambry – naturalistycznie animalnej, lecz właśnie w pozbawiony żywotności aromat rozgrzewającej się pustyni. Bez niuansów morskich, bez wyraźnego ruchu.

We wczesnej, łagodnej bazie wyczuwamy charakterystyczny zapach kaszmirowego drzewa (które nie istnieje) czy też raczej kolejnego łagodnego syntetyku – kaszmeranu. A pod tym wszystkim drzemie papuański oud – miękki, łagodny, jasny. Przecięty akcentami piżmowymi jak świetlistym ostrzem słońca.

Breath Of The Infinite w sposób niezwykły, mistyczny wręcz łączy ciszę snu z ciszą czuwania. Miękkość nud kwiatowych z boleśnie precyzyjnym promykiem świetlistego piżma. Tajemniczość nut drzewnych z oczywistością słodkiej nuty owocowej. 

Tak. Tak właśnie pachnieć powinno ufne, pełne nadziei oczekiwanie. Chwile, gdy rozgrzani snem czekamy na to, co przyniesie nowy, ciepły dzień.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: piwonia, frezja
Nuty serca: brzoskwinia
Nuty bazy: piżmo, ambroksan, kaszmeran

Wind Heat

Wind Heat to oczywista kontynuacja Breath Of The Infinite – opowieść trwa. I o ile w pierwszym rozdziale jest to opowieść o przebudzeniu i oczekiwaniu, drugi rozdział jest opowieścią o wchodzeniu w życie. I w rolę.

Charakteryzowana jako kompozycja unisex Wind Heat jest uniseksem o tyle, o ile każde perfumy nim są – i tym razem tę uniseksowność opowiedziano jako wędrówkę od (stereotypowej) kobiecości ku (stereotypowej) męskości.

Zgaszone, omdlałe w pierwszym zapachu serii nuty kwiatowe tu podnoszą głowy i pachną. Pachną dumnie i z przekonaniem – pogodnie przyjazna piwonia i zdystansowana do świata, nieco wstydliwa frezja.

Tło dla nich tworzy podkręcone nutami przyprawowymi piżmo. Poza wyraźnym, lecz dość łagodnym aromatem różowego pieprzu w kompozycji pojawia się zimny, bladozłoty imbir i laktonowy arcydzięgiel.

Przestrzeń i koloński sznyt daje Gorącemu Wiatrowi pojawiający się kilkanaście kroków za kwiatami akord przypominający klasyczne aldehydy. Nie brzmią one jednak przestrzeń nad pustynią. Chyba, że betonową.

Całość brzmi elegancko, przyjemnie, lecz ani szczególnie środkowowschodnio, ani tradycyjnie. I cóż… tak wypadło, że akurat ta kompozycja przemawia do mnie najmniej ze wszystkich propozycji THoO.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: różowy pieprz
Nuty serca: róża, frezja, piwonia
Nuty bazy: zamsz, piżmo

Golden Powder

Złoty Proszek mnie zaczarował. Jak wróżkowy pyłek.

Zapach opisywany jest jako kompozycja dla tych, którzy ośmielają się podróżować przez pustynię, jako gorączka optymizmu. Tymczasem dla mnie ta spokojna, łagodna kompozycja zupełnie nie jest gorączkowa. Choć rzeczywiście jest optymistyczna.

Drzewno przyprawowa wanilia. Zapach komfortowej sytości, samozadowolenia, bezruchu. Sen na jawie. Marzenie.

Główne nuty to dla mnie wanilia – karmelowa, nieprzesłodzona, jasna lecz zarazem naturalnie skórzasta; gałka muszkatołowa – mocno ciepła, z bardzo subtelnie pikanym akcentem i sandałowiec – kremowy, mleczny, delikatnie splamiony dymnym labdanum. Złotego blasku nadaje kompozycji słonecznie siankowa tonka szeleszcząca jak wygodny siennik.

Istnieją zapachy po prostu śliczne. Nienudne i śliczne. Niebanalne, lecz śliczne. Nieoczywiste, lecz wciąż śliczne. I to jest dokładnie taki zapach. Mięciusieńki, ciepluteńki, słodki i złoty. Cudownie przyjemny.

Podobnie miło nosi się Lira Xerjoff czy Lamsa Arabian Oud. Niestety, cudowny wróżkowy pyłek od The House of Oud znika równie szybko jak… wróżkowy pyłek. Gdybyż zostawał na skórze dłużej. Dłużej, niż piękne marzenie – szczególnie, że drzewna, tytoniowo dymna baza zapowiada się wspaniale i tylko zabrzmieć w pełni nie zdąża.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: gałka muszkatołowa, cynamon
Nuty serca: sandałowiec, gwajak, cedr wirginijski, papirus
Nuty bazy: piżmo, labdanum, wanilia, fasolka tonka, kwiat tytoniu

Blessing Silence

I wreszcie jest: zachwyt bez zastrzeżeń. Piękno, moc, klimat, trwałość – Blessing Silence ma wszystko. I dodatkowo jeszcze jeden z najpiękniejszych flakonów, jakie dane mi było trzymać w dłoni. Ale to akurat można powiedzieć o wszystkich flakonach The House of Oud.

Blessing Silence to zapach klasyczny. Klasyczny do cna, do dna, do korzeni. Oud z różą. Jest to jednak oud z różą doprowadzony do absolutnej maestrii.

Pierwsze skrzypce gra róża. Ciemna, ciężka, zgaszona paczulą, splamiona skórzastym labdanum. Oud trzyma się w cieniu, jednak nie sposób nie dostrzec tego, że jest to oud najszlachetniejszy ze szlachetnych, królewskiego wręcz rodu. Ciemny jak bezksiężycowa noc, ciężki jak czarna dziura, balsamiczny i piękny. Odziany w kremowy sandałowiec jak w płaszcz z gronostajów.

Zaprawdę powiadam Wam, gdyby bogowie tworzyli perfumy, i gdyby przyszło im do boskich głów stworzyć oud z różą – brzmiałby on tak, jak brzmi Błogosławiona Cisza.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: labdanum
Nuty serca: paczula
Nuty bazy: sandałowiec, róża, oud

Wonderly

Opowieść, która towarzyszy Wonderly jest niesamowita. Nieskończone możliwości, nieskończone marzenia, wszystko może się zdarzyć… nawet śnieg na pustyni. 

Flakon idealnie oddaje klimat tej opowieści – złocisty otoczak z jednej tylko strony „zmrożony” białą arabeską. Kiedy testowałam The House of Oud w perfumerii Regia w Barcelonie (o czym opowiem Wam wkrótce), Wonderly akurat im „wyszło”. A tak byłam ciekawa tego, jak Andrea Casotti zamknie swoją pierwszą serię zapachów!

Podczas premiery w Perfumerii Quality miałam więc okazję spełnić swe marzenie.

Przede wszystkim Wonderly jest powrotem do kwiatowego piżma. Klamrą zamykającą kolekcję, którą otwarły dwie kwiatowo piżmowe kompozycje.

W piramidzie pojawiają się także inne nuty obecne w poprzednich rozdziałach opowieści o dniu na pustyni. Wraca wirginijski cedr, wanilia, brzoskwinia. Nie stanowią one jednak najważniejszego aspektu zapachowego tej kompozycji. Najważniejszy jest miękki jak ciepły wosk akord białych kwiatów. Migdałowiec, neroli i delikatny jaśmin sambac ułożone na kremowym irysie.

Bazę dla tego bardzo przyjemnego, choć niezbyt rewolucyjnego akordu stanowi dymna wanilia. Subtelnie kadzidlana (choć nie wiem, czy nie także tytoniowa), wysłodzona akcentami żywicznymi; równie miękka, lecz bardziej wytrawna, niż w Golden Powder.

A nad tym złocistym jak piaski Sahary tuż przed zmrokiem akordem kwiatowym, jak zimny i niespodziewany śnieg na pustyni lśni chłodny, transparentny akord piżmowy. Nieprzytulny, lecz zachwycający.

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: jagody goji, brzoskwinia
Nuty serca: neroli, kwiat migdałowca, jaśmin sambac
Nuty bazy: cedr wirginijski, włoski irys, sandałowiec, mirra, wanilia, kadzidło, piżmo

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

6 komentarzy o “The House of Oud Desert Desert Day Collection”

  1. Po przeczytaniu ma się wrażenie, że faktycznie flakony mocno dorabiają do kompozycji. Niby dobrze ale tak normalnie, zbyt… mało artyzmu w artyzmie.
    I nie wiem skąd miałem takie wrażenie już wtedy, kiedy zobaczyłem zapowiedź marki.
    Tym razem nie ma chcicy. 😉

    Oud z różą z czystej ciekawości, rzecz jasna do poznania. 🙂

    1. Klaudia Heintze

      Ja poznając markę spodziewałam się perfum ekskluzywnych, nie rewolucyjnych i dokładnie to dostałam.

      Po tej konkretnie kolekcji spodziewałam się cudów i może to są cuda, ale nie dla mnie, bo ja nie lubię nut piżmowych. starałam się nie obciążać tą niechęcią recenzji – nie wiem, na ile mi się udało.
      Paradoksalnie – druga kolekcja jest ciekawsza. I więcej zapachów mi się w niej podoba, bo tu tylko dwa tak poważnie. A do "mania" jeden.

  2. Katarzyna Kaczmarek

    Cudowne flakony!!! Bliski memu sercu zapach ,,Blessing Silence,, Róża,oud,paczula koniecznie odwiedzę perfumerię,,Quality,,

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Six Scents No.3 & No.4

. Zapachów sześć, recenzje dwie. Będę się usprawiedliwiać. Nie chciało mi się zamawiać reszty. Nie mam motywacji do inwestowania w zakup próbek zapachów z nutami

Czytaj więcej »