Nieważkość - Dragonfly Zoologist Perfumes


Jak. Ja. Mogłam. Nie. Zrecenzować. Ważki?!

Zwierzaka ze smokiem w nazwie. I dodatkowo wyglądającego jak helikopter!



Udało mi się w tym roku spełnić jedno z największych życiowych marzeń i zwiedzić Chiny. Nie całe - bo to kraj większy niż cała Europa i niesamowicie różnorodny. Pod każdym względem.
A jednak! Poza wielkimi metropoliami i najważniejszymi zabytkami udało mi się także zobaczyć Chiny od strony mniej turystycznej. Nie do końca nieturystycznej, bo jednak kraj jest mocno egzotyczny, język bardzo hermetyczny, znajomość angielskiego wśród tubylców raczej szczątkowa i do tego... co tu ukrywać: komuna. Bez opiekuna przydzielonego przez partię (zwanego kurtuazyjnie przewodnikiem) niewiele się zobaczy.

Jednym z najpiękniejszych etapów naszej podróży była piesza wyprawa w góry rejonu Longsheng, do położonej w masywie zwanym Smoczym Grzbietem wioski otoczonej malowniczymi tarasami ryżowymi. Mieliśmy szczęście: udało nam się odwiedzić to piękne miejsce w porze, gdy tarasy wyścielone były świeżą, soczystą zielenią. A nad ryżowymi pędami i wijącymi się po górach ścieżkami latało mnóstwo ważek.



Pierwszy oddech kompozycji Juana Pereza namalował w mojej głowie wspomnienie tak żywe, że nieomal poczułam ciężar gorącego, wilgotnego powietrza na skórze i duszy.


Dragonfly zaczyna się tuż po deszczu. Powietrze jest czyste i chłodne. Tropikalna ulewa zmyła z rzeczywistości wszystkie barwy, poza błękitem. Ozonowy akord aldehydowy brzmi tu łagodnie jak cisza. Blado. Słodko.

Po chwili z ziemi podnoszą się kolory i wonie. Najpierw łagodnie niepewny zapach cytrusów płynnie przechodzący w jaśniutką, świeżą zieleń.

To wtedy do lotu startują smukłe jak wstążki, delikatne jak muślin i lśniące jak najpiękniejsze klejnoty ważki. Blady aromat kwitnących drzew owocowych z czasem przykryty puszystą nutą piwonii. Piwonii nadchodzącej wraz z prawdziwie zieloną zielenią.


Serce Ważki jest zielone. Wyraźnie pachnące ciętą koniczyną i wyraźnie cięższe, niż otwarcie. To upał. Podnoszący się ze ścieżek kurz i zapach schnącej ściółki.

Z czasem słońce wyciąga barwy z kwiatów i liści. Skrzydełka ważek tracą blask. Nad ścieżkami zostają tylko najbardziej gapowate, ale i te wkrótce znikają. Ryż dojrzewa.


I tu chciałabym zakończyć opowieść o ważkach i dojrzewającym ryżu. Chciałbym móc, ale nie mogę.
Rzecz w tym, że w kompozycję Pereza wpadła nutka, która przeszkadza mi jak woda w bucie. Irys. Konkretnie zaś masło irysowe, które potrafi być pięknie niszowe, niebanalne, pudrowe i ogólnie "robi" nieomal każdą kompozycję. Tę też robi, ale nie wiem, czy w najlepszy sposób.

Dragonfly zawiera charakterystyczną nutę kosmetyczną, którą najłatwiej chyba określić jako kremową - w rozumieniu zapachu kosmetycznego kremu, nie śmietankową (creamy). Pojawiający się gdzieś w sercu akcent początkowo jest tylko interesującym dopełnieniem opowieści - jak zapach kremu z filtrem UV splatający się z bukietem aromatów natury. Z czasem akcent staje się mocniejszy - nie na tyle, by przejąc zapach, ale na tyle, by musiało się dla niego znaleźć miejsce w recenzji.


Na szczęście nic nie trwa wiecznie i czasem bywa tak, że mniej miłe rzeczy są mniej wieczne. niż miłe.
W fazie schyłkowej Dragonfly pachnie jak przykurzone poszycie leśne w słoneczny dzień. Zgaszona zieleń mchu i klasyczne złożenie sandałowiec + cedr + ambroksan dają kompozycji klasyczną bazę ładnie, z wyczuciem rozświetloną promykiem papirusu.


Data premiery: 2017
Kompozytor: Juan Perez
Trwałość: dobra
Projekcja: dobra, choć najwyraźniejsza w najmniej atrakcyjnym kompozycyjnie momencie. Chyba...

Nuty zapachowe:
Nuty głowy: aldehydy, cytryna, heliotrop, piwonia, nuta deszczu
Nuty serca: koniczyna, irys, lotos, ryż, kwiat wiśni
Nuty bazy: ambra, mech dębowy, piżmo, papirus, sandałowiec

  • Zdjęcia tarasów ryżowych własne.
  • Autorem zdjęć ważek jest Serafim Guimarães. Link do galerii: KLIK

Komentarze

  1. A ja się nie mogę zebrać żeby ja opisać, poplakalam nadzieję ale pupy nie urywa, chociaż na półce gdyby ktoś podarował to by stała:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też nie urywa, aczkolwiek doceniam kompozycję. Inna sprawa, że z osiem zwierzaków doceniam bardziej. ;)

      Usuń
  2. Testowałam ważkę niedawno i zgadzam się z każdym słowem Twojej recenzji.
    Wiedziałam, że nie będzie zachwytu, po prostu zapachy zielone nie kradną mi serca, a w tej kategorii pierwsza Panda była bardziej nowatorska. Moimi ulubionymi zwierzakami wciąż pozostają Civet, Camel i Bat. Może się coś z Tyranozaura wykluje, jeszcze nie testowałam. I Hyrax, trochę się boję, ale pociągają mnie nuty zwierzęce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Civet, Camel i Bat są cudne. Zachwyciła absolutnie mnie Ćma. Ale dopiero Tyranozaur trafia na listę muszmieciów. Wkrótce nadejdzie...

      Usuń
    2. Oraz: NIE RECENZOWAŁAM HYRAXA!!! Co za wstyd.

      Usuń
    3. Tyranozaur jest cudowny! Też nie mogłam mu się oprzeć i u mnie zamieszkał.

      Usuń
    4. U mnie też zamieszka. Na pewno.
      GRATULUJĘ!

      Usuń
    5. Właśnie, Ćmę muszę jeszcze porządnie potestować, bo niuchałam tylko przelotem...

      Usuń
  3. Ech, czemu te piękne zdjęcia takie malutkie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak klikniesz na zdjęcie, to się wyświetli w dużym rozmiarze. :)

      Usuń
  4. Tyle helikopterów w jednym czasie musiało robić piorunujące wrażenie. :-)

    Ważki mają dystungowany ruch, który powoduje szacunek...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty