Annick Goutal Mandragore

Dziurawy worek cytrusowego pyłu

Mandragora to roślina niezwykła, magiczna, pobudzająca ludzką wyobraźnię do dziś (czy pobudza cokolwiek poza wyobraźnią nie podejmuję się wyrokować). I rzeczywiście – Mandragore to zapach oryginalny, nietuzinkowy.

Mandragora to roślina kojarząca się z mocą i żywotnością. Niestety, nie mogę nazwać perfum stworzonych przez Camille Goutal tętniącymi życiem.

To zapach, w którym od początku wyczuwam nutę… kurzu.

Zapach zmienny, mocno przyprawowy, w szczególny sposób wytrawny, z dosadnie eterycznym otwarciem. Eterycznym nie w znaczeniu duchowym, lecz uzyskanym przy pomocy dość bezpardonowo uciskających nos olejków eterycznych: rzeczywiście jak gdyby wyciśniętych z tych białych, delikatnych skórek gorzkawych cytrusów i anyżkowych gwiazdek. Jest to jednak chwila tylko.

Potem zapach staje się suchy jak trzymane wiele lat w drewnianym pudełeczku zioła: szałwia (bardzo wyraźnie ją tam czuję), pieprz, imbir, liść laurowy, estragon – a wszystko to lekko zwietrzałe, nieco spylone, szare, a nie zielone…

Nie czuję alkoholu (ktoś o tym wspomniał), raczej jakąś nutkę równie jak pozostałe składniki leciwego piołunu, może też spróchniałej kory drzewnej…

Nie wiem, czy tak właśnie powinna pachnieć mandragora (która, jak wiadomo własnego zapachu nie posiada). Jest to rzeczywiście jedna z dopuszczalnych, możliwych do zaakceptowania interpretacji:

stareńka chatka, poza światem, poza cywilizacją, zapomniana przez ludzi i bogów, pokryta kurzem i opadającymi wiele sezonów liśćmi.

W tym szelestliwym półmroku, pełnym rozpraszającego światło kurzu w powietrzu, w miękkim deszczu pełnych wahania promieni przenikającego przez gęste listowie słońca i gęstej ciszy zapomnienia aromatyczne swoje mikstury warzy krucha, mrocznooka czarodziejka bez wieku, trzymana przy życiu przez własną moc i niezgodę na przemijanie…

Cóż… Na tym skojarzenia z ową pełną mocy czarodziejką się kończą, bo zapach sam owej mocy jest pozbawiony – przynajmniej w aspekcie opierania się działaniu czasu. Mandragore to perfumy nietrwałe, umierające w sposób tak samo kurzliwy, jak żyły, próchniejące na skórze, zsypujące się z ciała jak wysypywał się piasek w worka Grzesia, który szedł przez wieś…

Data powstania: 2005

Twórca: Camille Goutal / Isabelle Doyen

Nuty zapachowe: bergamotka, czarny pieprz, anyż, korzeń mandragory, szałwia, imbir, cistus labdanum, mięta

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Omnia Profumo Ambra

. Jesień to najlepsza pora na zapachy ambrowe. Nie lato, bo latem większość perfum rozwija się dobrze i ambry giną w tłumie pięknie brzmiących pachnideł.

Czytaj więcej »

Próbkobranie – wyniki

Witajcie, minęło dni dziesięć, pora na ogłoszenie wyników pierwszej tury loterii próbkowej. Próbaski Voluspy w ilości siedem sztuk wygrywa Ewikk – bardzo proszę o adres

Czytaj więcej »

Sense Dubai Sahar

Finał serii musi być mocny.
I tym razem jest, bo Sahar to perfumy potężne, piękne, zachwycające. I bardzo niszowe.
Nie dajcie się zwieść flakonikowi – drzemie w nim tytaniczna, niebanalna moc.
Dlatego nie pokażę Wam flakonika. Żeby nie zepsuć klimatu. 😉

Czytaj więcej »