Comme des Garcons Series 3 Incense – Avignon

Obraz widziany węchem

Na początku tej notki pozwolę sobie złożyć małe wyjaśnienie. Otóż tak się złożyło, że Avignon był nie tylko pierwszym znanym mi zapachem stricte kadzidlanym, ale też pierwszym poznanym przeze mnie zapachem niszowym.

Zaintrygowana opisem (zapach kościoła katolickiego) zamówiłam na Allegro próbkę. Kiedy po raz pierwszy otworzyłam fiolkę… Przyznaję, doznałam pewnego… wstrząsu. Spodziewałam się czegoś niezwykłego, ale to?!

Kościół.

Duży.

W pierwszym momencie pomyślałam, że dziwactwem byłoby pachnieć w ten sposób.

Właściwie nadal myślę, że to pewnego rodzaju dziwactwo, ale właściwie dlaczegóż miałoby mi to przeszkadzać?

Zapach jest bardzo sugestywny. Miał to być zapach konkretnego miejsca i tak właśnie został skonstruowany.

Na pierwszym planie przez cały czas „brzmienia” kompozycji mamy tu kadzidło. Chłodnawe, nieco słodkie (w przeciwieństwie do Kardynała Heeleya, w którym pojawia się słona nuta). Jasne, lecz jednocześnie pełne mocy. Intensywne, lecz nie buchające. Dokładnie takie, jakie pamiętam z czasów swojego katolickiego dzieciństwa.

Jednak Avignon to nie tylko nuta kadzidlana, ale i inne zapachy kojarzące się z wielką, potężną i piękną (koniecznie bardzo piękną) gotycką katedrą.

Zapach chłodnych, wilgotnych od skraplających się na nich oddechów płyt kamiennych. Podświadomość dosłownie rysuje nam w głowach ciemne żyłki na wygładzonym tysiącami stóp marmurze…

Nuty drzewne: zapach drewna starego, zawilgoconego, nie osuszanego przez słońce. I znów ludzki mózg wizualizuje stare, „wysiedziane” ławki i pokryte wytartym pluszem klęczniki…

Pod tym wszystkim da się wyczuć jakaś „ludzka” nuta. To miejsce ciągle żyje, nie jest puste i martwe – pod tym ogromnym kadzidlano – monumentalnym sklepieniem znaleźć można nuty zapachu… człowieka. Nie ludzkiego ciała saute, ale człowieka ubranego; nie erotyczne i osobiste, lecz w jakiś ogólnoludzki sposób swojskie.

Avignon to zapach ludzki. Nie boski.

Nie jest ani ciepły, ani zimny, nie jest sakralny i nie jest laicki. Jest taki, jakim my potrafimy go odebrać.

Niewątpliwie jednak jako kompozycja, pewien malowany zapachem obraz – jest to absolutne mistrzostwo świata.

Data powstania: 2002

Twórca: Bertrand Duchaufour

Nuty zapachowe:

rumianek, czystek, żywica elemi, kadzidło, wanilia, paczula, palisander, nasiona piżmianu

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

12 komentarzy o “Comme des Garcons Series 3 Incense – Avignon”

  1. princeska69

    Hmmm…. Wiesz, gdy pierwszy raz (jeden jedyny zreszta w swoim zyciu) poczułam Avignion doznalam szokowego wstrzasu. To bylo na perfumeryjnym Warszawskim spotkaniu, jedna z dziewczyn psiuknela mi troche na reke, a to kadzidlo tak strasznie sie we mnie wgryzlo, ze nie moglam niczym usunac. Wiec trwalosc na pewno to ono ma:) Ale sam zapach… dla mnie jest tak koscielny, tak strasznie sugestywny, jednoznaczny, ze chyba nawet gdybym lubila kadzidla jak Ty, to balabym sie tak pachniec. Przy moim zamilowaniu do slodkosci natomiast, Avignion byl jak swojego rodzaju szalenstwo. Ale mimo wszystko chcialabym je poczuc na kims innym, nie wiedzac ze tym pachnie, aby ocenic na spokojnie, nie sugerujac sie tym co czulam na wlasnej skorze.

  2. Princesko, ja ostatnio miałam okazję wąchać go na Nat. I przyznaję, że kiedy odbieramy taki ogrzany, ułożony na skórze zapach bez oczekiwań i mentalnego programowania, to (dla mnie przynajmniej) są to po prostu niesamowicie intrygujące i oryginalne perfumy.
    I z moich doświadczeń wynika, że tak właśnie znaczna część ludzi odbiera wszelkie zapachowe dziwolągi.
    Choć ja nie jestem chyba dobrym "ankieterem", bo należę do osób na tyle nietypowych, że moich znajomych niewiele dziwi. A do pracy używam zapachów bezpiecznych typu Feminite du Bois, Cashmere for Men, czy Chypre Rouge.

  3. W Warszawie na Koszykowej 1 jest Guerrilla Store – tam zwykle są. Jest też Guerrilla w Poznaniu w Browarze, ale podobno trudno znaleźć.
    Kadzidlaki 50 ml kosztują aktualnie 250 zł. Bywają też na Allegro.

  4. Left Side of the Moon

    Kościół gotycki – oszczędny w wystroju, strzelisty, piękny i….w tym pięknie taki chłodny. Kadzidło od setek lat trawiło grube bale skrzypiących ławek, cisza zachęca do kontemplacji. Coś niezwykłego! Ale również szalenie charakterystycznego. Na skórze jest od początku do końca kościołem katolickim i nie potrafię sobie wyobrazić innego skojarzenia. Nie potrafiłabym również nim pachnieć.

  5. Takie też było moje pierwsze odczucie. A potem pomyślałam: dlaczego nie? I pachnę. Choć niezbyt często.

  6. Witam. Mam do Pani pytanie: czy w Polsce można gdzieś nabyć zapachy CdG z serii Inscense? Jeżeli tak to prosiłbym o podanie jakiegoś namiaru na takie sklepy (zarówno stacjonarne, jak również internetowe). Z góry bardzo dziękuję i pozdrawiam.
    Michał

  7. Łaaaał. Ale czad. Ten zapach ma dla mnie podobny wykop jak Black Tourmaline. Genialny. Anielski, wzniosły i cudowny.

    Z premedytacją przeczytałam recenzję dopiero po powąchaniu. I trudno się nie zgodzić z jakimkolwiek napisanym przez Ciebie słowem Sabbath. Cudownie oddany opis zapachu.
    I cudowny zapach.

    Chyba trafiła mi się właśnie miłość nr. 2 po BT i domyślam się, że przy regularnym wąchaniu takie rzeczy się zdarzają nierzadko. To mi zaczyna wyglądać na baaardzo kosztowne hobby. Oh, Lord, czy to już teraz tak będzie? 🙂

    Avignon w niczym nie przypomina zapachów, jakie normalnie zwykłe się uważać za „kościółkowe”, albo mogły by się tak kojarzyć. To sam kościół i jego zapachowa istota w najlepszym wydaniu. Pierwszy wdech to włożenie nosa w świeżo rozpaloną kadzielnicę, taką na 100% katolicką, którą zwykle kołyszą ministranci. Chyba w żadnym innym kościele, ani żadnym innym miejscu na Ziemi nie ma takiego zapachu. To zapach anielski, ale nie subtelnego jasnowłosego tłuściutkiego aniołka, ale anioła, który ma ogromne białe skrzydła i jest tyleż dumny i wyniosły, co łaskawy i skory do niesienia pomocy maluczkim.
    Po niecałej połowie godziny pojawia się „ludzkość” zapachu. Nie jestem w stanie rozpoznać jakie nuty wtedy czuć (bo większości czystych składników nie znam), ale jest równie wzniośle, choć już nie anielsko tylko, jak napisałaś, ludzko. Dość ciepło, choć bez cienia słodyczy. Cudownie.

    Sabbath, jeśli wiesz i pamiętasz, co tam tak cudnie pachnie – proszę podpowiedz, bo czuję, że TO JEST TO.

    A propos zapachu kościołów.
    Na stronie http://kosciol.wiara.pl/doc/644024.Kadzidlo-i-kardamon (no oczywiście że natychmiast po pierwszym węchu Avignon’u wguglałam „kadzidło i kościół”) znalazłam taki fragment: „(…) Syrii, Libanu czy Egiptu. Te Kościoły pachną jerozolimskim kadzidłem, olejkami różanymi, cynamonem i kardamonem”.
    To pewnie też musiałoby być fajne – zwłaszcza ten kardamon. Niewykluczone, że na majówkę 2012 „wyląduję” w Libanie, przetestuję.

    Pozdrawiam, Mysza.

  8. Sabb, napisalem do Ciebie maila ad ponizszego.
    Mam do zbycia pelen nieuzywany flakon Avignon (tyle, ze bez pudelka). Moze jestes zainteresowana? Widze, ze podniesiona zostala oficjalna cena do 280 zl, ja sprzedam za 200 razem z przesylka – czyli w sumie jakies 180 zl za flakon.
    Pozdrawiam,
    Andrzej

    PS. musze w koncu sie tutaj zarejestrowac 😉

  9. Bohdan Palowski

    MIlutki zapach słodkiego kościółka. oczekiwałem czegoś bliżej Black Tourmaline, a tu słodziutko, leciutko, raczej dla mnie stareńki kościółek ,ale nie katedra, nie purpuraci, jeno ksiądz na rowerze z " Cudownego miejsca " J. J. Kolskiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Micallef Aoud Gourmet

. Ta recenzja powinna nosić żartobliwy tytuł: jeśli chcesz, żeby coś zostało zrobione dobrze – zrób to sam A czemu? Ano wysłałam swojego Miłego do

Czytaj więcej »