Naturalnie i (zbyt) subtelnie - Fresh Hay i Sawdust by Demeter
Fresh Hay
Producent opisuje zapach w sposób następujący:
I rzeczywiście, potrzeba wyobraźni...

Z butelki, czy koreczka nie czuć prawie nic (poza spirytusem). Nawet kiedy człowiek "zleje się" całkiem solidnie - zapach jest ledwo wyczuwalny.
Tak więc po pierwsze moc i trwałość mizerne.
Po drugie sam zapach mogłabym uznać za sugestywny tylko wówczas, gdybym wcześniej nie dostała po nosie innymi cudami tej firmy.
Opiszę go tak, jak czuję z zastrzeżeniem, że w ogóle czuję względnie niewiele.
Siano? Owszem, takie skoszone razem z rosnącymi w trawie kwiatami, rozrzucone na łące i zostawione na powietrzu w niezbyt słoneczny, ale dość suchy dzień. Ale nie ma go stale.
Są momenty, kiedy w zapachu przebłyskuje aromat prawdziwego siana, ale następuje to raczej w trakcie przykładania lub odejmowania nosa od nadgarstka, na takim półdystansie. Z daleka nie ma bowiem nic, zaś z bliska, z nosem bez mała rozpłaszczonym na skórze czujemy jakieś podeschnięte kwiatki.
Nie jest to zapach brzydki, nie odrzuca mnie, nie razi, ale jednak rozczarowuje. W miarę układania się na skórze i oswajania z nim nosa staje się jakby lepiej wyczuwalny, ale to raczej kwestia zapachowej akomodacji niż rozwoju zapachu.
* Koleś na zdjęciu ma minę tak samo zaskoczoną, jak ja, kiedy zorientowałam się, że Fresh Hay prawie nie pachnie.
Jeśli ktoś szuka zapachu świeżo ciętego drewna: soczystego, aromatycznego, odurzającego - to w Sawdust go nie znajdzie.
Sawdust zgodnie z nazwą to trociny. Trocinki. Suchawe, drobniutkie, niemal pyliste, z ostrawą nutą. Trocinki jasnego drewna o niezbyt intensywnym zapachu. Brzozy? Buku?
Nie jest to zapach nieładny, ale dla człowieka, który kupując Trociny spodziewa się drewnianych bali - rozczarowujący. Bo demeterowe trociny nie pachną drewnem, tylko rzeczywiście tym buchającym spod ostrza pyłem.
Używam określenie trocinki, a nie trociny nie tylko dlatego, że to właśnie ten miałki pył, a nie jędrne wióry, ale też i z powodu słabej mocy zapachu.
Kręciłam już nosem na mizerię Fresh Hay i przy Sawdust znów muszę pokręcić. Zapach z korka, czy butelki niemal niewyczuwalny, użyty na skórę zmusza do rozpłaszczania nosa na obficie przecież zlanym nadgarstku. Z dystansu trudny do zauważenia w ogóle...
A tyle się po nim spodziewałam!
Sawdust
Trocinki, trocineczki

Sawdust zgodnie z nazwą to trociny. Trocinki. Suchawe, drobniutkie, niemal pyliste, z ostrawą nutą. Trocinki jasnego drewna o niezbyt intensywnym zapachu. Brzozy? Buku?
Nie jest to zapach nieładny, ale dla człowieka, który kupując Trociny spodziewa się drewnianych bali - rozczarowujący. Bo demeterowe trociny nie pachną drewnem, tylko rzeczywiście tym buchającym spod ostrza pyłem.
Używam określenie trocinki, a nie trociny nie tylko dlatego, że to właśnie ten miałki pył, a nie jędrne wióry, ale też i z powodu słabej mocy zapachu.
Kręciłam już nosem na mizerię Fresh Hay i przy Sawdust znów muszę pokręcić. Zapach z korka, czy butelki niemal niewyczuwalny, użyty na skórę zmusza do rozpłaszczania nosa na obficie przecież zlanym nadgarstku. Z dystansu trudny do zauważenia w ogóle...
A tyle się po nim spodziewałam!
Sabbath zaskoczona jak Koleś na zdjęciu :)
OdpowiedzUsuńSwoją drogą kapitalne zdjęcie. Świnka morska, która ani z trzodą chlewną ani z morzem niewiele ma wspólnego... Ale ma swój urok, drań mały :)
Ukłony
Zielony Drań (T.M.)
Ano ma. Choć naprawdę rozczulają mnie dopiero chomiki.
UsuńAle uwialbiam dźwięki wydawane przez świnki. :)