Lalique Encre Noire



Idealna harmonia...
............................przeciwieństw.


Encre Noire to fenomen.
Zapach łączący w sobie świetlistą przejrzystość aromatycznych ziół i ostrawych przypraw (jak w ziołowych utworach Etro), omszałą nieco, przycupniętą przy wilgotnej ziemi zieloność wetiweru (kojarzącą się z kolei z French Lover F. Malle), żywiczną cierpkość cyprysu układającą się jak jasny ornament na bazie ze szlachetnego drewna i wreszcie metaliczną słodycz atramentu na mydlanej nieco nucie piżma. A wszystkie te niezwykłe nuty oplecione i zespolone wstążką wijącego się między składnikami tego niezwykłego olfaktorycznego bukietu dymu. Dymu sytego, pełnego, lecz nie brudnego.

EN to zapach jednocześnie wilgotny i dymny, słodki i cierpki, pełen otwartej, swobodnej przestrzeni i gęstego, nasyconego czernią mroku. Naprawdę niezwykła kompozycja.

To, co dodatkowo w kompozycji tej zaskakuje to fakt, że zapach nie ma w ogóle nuty głowy. Rozkłada się na skórze bez przygrywki. Bez pierwszych, płytkich często akordów otwierających, od pierwszych chwil wielowymiarowy, pełen mocy i... gotów.

Poza wymienionymi już skojarzeniami z Etro i FL odnajduję w nim pewne podobieństwo do Terre d'Hermes. A także do Theoremy Uomo. W otwarciu nutki żywiczne nabierają aromatu marchewkowego, jak w Zagorsku CdG. W nucie głowy cyprys musuje trochę jak w AA Winter Delice.
Na koniec tej botaniczno-perfumeryjnej wyliczanki dodać mogę, że czuję w EN jedną z moich ulubionych nut przyprawowych - jagody jałowca. Jeszcze świeże, jeszcze mokre, ale już słodkie i zmarszczone. Piękne!

Mimo tej feerii skojarzeń nie jest to zapach wtórny. Łączy te składniki w perfekcyjną mozaikę kreując z pozornie zwyczajnych elementów nowy, fascynujący półmrokiem obraz.

Czym więc jest owa napisana Czarnym Atramentem (Encre Noire) opowieść?
W moim osobistym odbiorze nie jest to zapach ponury - nie jest opowieścią o czerni samej, lecz o tym wszystkim, co w mroku czernią nie jest: o migotliwych odbiciach gwiazd w ciemnej wodzie, o lśniących kroplach wieczornej rosy na oddychających cicho kwiatach, o błysku oczu tuż obok w ciemnościach i smudze ścieżki, którą odejdzie kochanek.

Podsumowując: Encre Noire nie jest zapachem zamkniętego w najpiękniejszym nawet kałamarzu czarnego atramentu, lecz raczej tajemniczego świata, który można za jego pomocą stworzyć.

Data powstania: 2006
Twórca: Nathalie Lorson
Projekt flakonu: Lalique

Nuty zapachowe:
Nuta głowy - brak
Nuta serca: wetiwer haitański, wetiwer burbon, cyprys
Nuta bazy: piżmo, drewno kaszmirowe

Komentarze

  1. Sabbath, ależ mi się przyjemnie zrobiło, jak przeczytałam dedykację... Dziękuję! :-))))))
    No to z tym większą przyjemnością idę czytać pozostałe recenzje :-)))

    Aragonte

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Aragonte.
    Mam nadzieję, że moja recenzja choć trochę trafia w Twoje odczucia.

    Wyobraź sobie, miałam w nocy taki dziwny klimat, że dowaliłam akapit o czarnym, lśniącym rumaku krzeszącym iskry czarnymi kopytami... ;-)
    Oczywiście natychmiast skwapliwie go usunęłam. Haha!

    OdpowiedzUsuń
  3. Pewnie, że trafia :-) Po prostu, pisząc komentarz, skupiłam się na dedykacji, a na edycję było potem za późno. Marchewki w EN nie czuję, ale to mnie akurat nie martwi.
    I co za śliczny rrrhomantyczny usunięty akapit! ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ech. Właśnie napisałam swoją recenzję. I daję słowo honoru, że dopiero teraz czytam Twoją. To dlaczego są tak podobne?

    Może dlatego, że o tych samych perfumach ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. A wiesz, że to bardzo prawdopodobna przyczyna? ;-)

    Elve, słowo daję, że miałam już podobne sytuacje z Twoimi recenzjami. Odpuściłam sobie co najmniej trzy, właśnie dlatego, że coś tam naskrobałam i zanim wyszlifowałam opis okazywało się... że napisałaś to samo niemal, tylko wczesniej.
    To chyba dowód na to, że te niesamowite rzeczy, które czasem dzieją się w naszych głowach, to rzeczywiście reakcja na zapach.

    Recenzję pędzę czytać. :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. znalazłam go na wyprzu i walczę... ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Walcz, walcz. Jest o co. :-)
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pokusę zwalczyłam, ale myślę nad nim. Flak to za dużo, ale chętnie bym odlewencję na półce postawiła, nie w celu stania of course. Na mnie to młodszy brat Fumidusa (oczywiście bez ziemniaków i nie w piwnicy), i czuć jakby nutkę atramentowo/tynkową. Ciekawie, wytrawnie. Albo go komuś pod pretekstem sprezentuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z podobieństwem do Fumidusa zgadzam się. W fazie wetiwerowej Fumidus przypomina właśnie piękne Encre Noire. Nawet o tym pisałam w recenzji.
    Heh... Piękny prezent to będzie. :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj Sabbath !
    Encre Noire poznałem w październiku 2007 roku, i był to jeden z punktów zwrotnych na mojej olfaktorycznej ścieżce. Dzisiaj Czarny Atrament ma u mnie status " signature scent ", i jest jednym z nielicznych pachnideł które niezmiennie mnie fascynują i wzruszają. Moim zdaniem Encre Noire Pour Homme, to najlepszy zapach z przewodnią nutą wetiweru dostępny w naszym kraju. Tym bardziej cieszy mnie jego doskonała trwałość na mojej skórze ; bliskoskórnie wyczuwam go nawet do 22 godzin ! ARCYDZIEŁO. Nathalie Lorson wspięła się na wyżyny swego kunsztu...
    P.S. Ostatnie jej dzieło, Forever - Moschino, także daje radę. Jak na pachnidło z designerskiej półki, nawet bardzo.
    Pozdrawiam -
    Cookie

    OdpowiedzUsuń
  11. Niestety na Encre Noire znam się jak kura na pieprzu. Do niedawna podchodziłam do Lalique jak pies do jeża. Coś kiedyś niuchnęłam z próbki i mnie odstraszyło na długo. Gdyby nie nagłe opętanie Perles, pewnie nadal bym nie miała głębszego pojęcia o marce.

    OdpowiedzUsuń
  12. Na Enre Noire znam się niestety jak kura na pieprzu. Do niedawna obchodziłam zapachy Lalique szerokim łukiem. Gdzieś coś kiedyś z próbki powąchałam i mnie wystraszyło. Na długo. Gdyby nie nagłe opętanie Perles, pewnie nadal nie miałabym większego pojęcia o marce. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie kiedyś tak wystraszyło Perles własnie. Ale ja odważna jestem z brawurą pacham nos w różne świństwa. Czasem potem żałuję. :))
    Gratuluję Perles, mam wrażenie, że czytałam, ze kupiłaś flakon.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zmieszałam 20 kropli absolutu wetiwerowego z mazideł i 5 kropli wetiweru firmy helfy-zabrakło dymnej nuty to dodałem 8 kropli olejku mirrowego z mazideł z 10 ml alkohollu-zapach identyczny,no może mniej trwały niż oryginał ale ten sam (żadnego cyprysu nawet nie trzeba)Nie znaczy to że zapach mi sie nie podoba.Przeciwnie to kompozycja tak prosta że wręcz genialna.Mam używam zarówno tego oryginalnego jak i swojego-jest taki sam (jezeli ktos nie wierzy to moge wysłać próbkę)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ wierzę, wierzę! Od dawna korci mnie mieszanie. Robiłam to, zanim poznałam zapachy prawdziwych perfum. Pisałam kiedyś, ze moja mama używała "alternatywnych". Pachniały tak "atrakcyjnie", że wtedy właśnie zaczęłam tworzyć własne dziwne mikstury.
      Chyba dojrzewam do tego, by spróbować ponownie. :)

      Winszuję udanego eksperymentu. :)

      Usuń
  15. No i znowu sprawiłaś, że bardzo chcę poznać jakiś zapach. Ten intrygował mnie od dawna - nazwą i podobnym do kałamarza flakonikiem, ale nigdy go nie miałam okazji powąchać... Teraz muszę i nie ma, że to czy tamto...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest normalnie w perfumeriach. Jest też wersja damska, ale przyznam, że w mojej opinii nie jest równie niezwykła, co męska. Testuj i daj znać, jakie wrażenie zrobiił na Tobie Czarny Atrament. :)

      Usuń
    2. Kupiłem ten zapach bedąc w Paryżu, ale zrobiłęm to, bo najpierw przeczytałem o nim na forum www.forum.bespoke.pl. a potem przeczytałem recenzję powyżej i muszę powiedzieć, że się naprawdę nie zawiodłem. Jest właśnie taki jak pisze autorka. I takiego oczekiwałęm. Ma w sobie tajemnicę, jest piękny. A gdy jeszcze (tak jak teraz)mam go na sobie, gdy pracuję wśród starych druków (jestem bibliotekarzem), jego zapach jest jeszcze piękniejszy.

      Usuń
  16. Autorka pisze interesująco. Skąd jednak skojarzenie z Theorema Uomo? Mam, znam, pytam. I pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  17. No i zapoznałam.
    I... gdzie dym, ja się pytam? ;)
    Reklamacja! Nie ma na mnie dymu! Protest!

    Jest ostre coś na początku. Potem przebija ciepło przypominające mi Kashminę Touch, ale to ostre i zielone ciągle dominuje. Później zaczynam wyczuwać nieco drzewnych, ale bardzo delikatnych nut. Z tym, że nadal dominuje to metaliczne, świetliste (jak to ładnie i bardzo trafnie ujęłaś) COŚ.
    A dymu, jak nie było, tak nie ma. :(

    OdpowiedzUsuń
  18. zauważyłem ze testery w perfumerii Douglas pachna inaczej niz kupiona przeze mnie 30ml wersja, są jabky bardziej "słodkie" "ciepłe" niż to co ja otrzymałem po zakupie:) Wiec widac roznie mozna trafić :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Dziękuję za każdy komentarz. To Wy sprawiacie, że to miejsce żyje. :)

Popularne posty