Etro Shaal Nur

Nie miałam zamiaru, ani potrzeby recenzowania tego zapachu, jednak jakoś tak mi wyszło przy okazji prób stworzenia recenzji innego zapachu Etro, że Shaal Nurek byłby na miejscu jako zagajenie. Tak więc oto nie jest recenzja, tylko kilka słów, które wymknęły się spod kontroli.

Najpierw wedle producenta:
Oryginalny i unikalny. Kwiatowo-różana nuta, która opiera się na ciepłej bazie przypraw. Towarzyszy im kwiat karo karounde, narcyz i żonkil. Imię pochodzi od indyjskiej księżniczki, ale oznacza również najwyższej klasy jedwab lub szal z kaszmiru.

A moim zdaniem:

Ani orientalny, ani szal…
… ani kwiatowy, ani księżniczkowy.

Otwarcie jest cytrusowo – cierpkie. Takie tryskające gorzkawym sokiem skórki ze świeżych cytrusów, gniecione w porannym słońcu bardziej, niż krojone cienistej kuchni.
Po kilku chwilach owa nuta cytrusowych skórek przekształca się w pięknie perfumeryjną nutę aromatycznych olejków. I naprawdę, naprawdę czuć w Shaal Nur petitgrain w najpiękniejszym możliwym wcieleniu.

Kiedy już nasycimy się cytrusowym blaskiem, kiedy zmysły obudzą się do życia pod wpływem energetyzujących pierwszych akordów – nadchodzi czas na pieszczotę. Łagodny aromat różanego drewna miękko przenika przez deszcz cytrusowych promieni, niepostrzeżenie zmieniając się w gęsty, leniwy nawet zapach różanego olejku. Następuje chwilowe wyciszenie zapachu.

Chwilowe, bo oto do akcji wkraczają przyprawy. Nuty wytrawne, drapiące, kolczaste jak małe rzepy uczepione aksamitnej, różanej bazy. Rozmaryn, estragon, zielony pieprz, kurkuma, krztyna szałwii nienatrętnej jak gdyby uzyskiwanej z suszonych, czerwonych, kwiatowych płatków. Dodatkowo okraszone nieco gryzącym kadzidełkiem podobnym do tego szczególnego dymku, który wyczuwam w Shalimarze.
I… Kto nie wąchał, nie uwierzy – ale ta szorstka chmurka jest naprawdę urodziwa. I wcale, ale to wcale nie jest irytująca.

Shaal Nur znika ze skóry niepostrzeżenie, po trzech, czasem czterech godzinach zostawiając po sobie ślad wytrawny, jak popiół po kadzidle i transparentny jak kropla petit grain.

Jedna z moich bardzo kreatywnych znajomych z forum perfumeryjnego (Pauro, pozdrawiam ;-)) porównała kiedyś Shaal Nur do młodego chłopaka jedzącego rosół, w którym pływają płatki róż. Przyznaję, utkwiła mi w głowie ta personifikacja głównie dlatego, że mój odbiór zapachu jest zupełnie odmienny. Nie ma w nim rosołu, bo nie jest Shaal Nur zapachem ciepłym, a już na pewno nie ciepłym jak zupa. Nie ma też rosołu przestudzonego, bo zupełnie nie czuję w nim tej tłustości tkwiących na powierzchni w głębokiej zadumie okrągłych, zagapionych w zupożercę ok.
Nie ma nawet samego chłopaka – nie odnajduję tu tej niepokojącej energii tkwiącej w młodych mężczyznach.

Natura Shaal Nur jest roślinna, ziołowo-ulistniona, elfia niemal (jak elfy z podań ludowych, nie Elfy Tolkiena), siła transparentna i ruchliwa jak opływające ciało letnie powietrze, które się spieszy do własnych, powietrznych spraw… Tak więc dla mnie Shaalnurek to androgyniczna istotka o zielonej skórze i przejrzystych skrzydełkach, odziana w listki i obdarzona mocą. Mocą na miarę małej istotki – zdoła sprawić, by kwiat rozkwitł nocą, człowiek miał magiczne, liściaste sny, by ptasie trele brzmiały szczęśliwiej, a czasem by kochankom na łące rzepy nie wplątywały się w rozrzucone włosy…

Data powstania: 1997
Twórca: Jacques Flori

Nuty zapachowe:
nuta głowy: cytrusowo-kwiatowa – cytryna, bergamotka, grejpfrut, mandarynka, kolendra, palisander

nuta serca: kwiatowo-aromatyczna – tymianek, estragon, rozmaryn, karo karunde, róża, petit grain (olejek z liści gorzkiej pomarańczy)

nuta bazy: ostro-drzewno-ambrowa – cedr, wetiwer, paczula, kadzidło, piżmo, gałka muszkatołowa, opoponaks

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

6 komentarzy o “Etro Shaal Nur”

  1. Dla mnie to jedyne slodkie kadzidlo. Slodkawe. Kadzidlo nie takie jak np. w CdG ale bardziej jak u Villoresiego. Delikatne, ziolowe.

    Nat

  2. Nat, rzeczywiście jest coś z Incensi w tej świetlistej przyprawowości Shaal Nur. Tyle, że na mnie z Incensi robi się Soap Monster, a z Shaal Nurka na szczęście nie.

  3. Shaal Nutr w dniu dzisiejszym 😉

    Coś jest na rzeczy w tym rosole, bo na mnie otwiera się marchwiowo, a że marchwi surowej… hm… womit, womit, stąd mi się ten Nutr jako od nutrii zrobił 😉

    potem rzepstwo piołunowe i faktycznie coś zaczyna olejkować na dnie. mija półtorej godziny od zapodania. obacym, co będzie później.

    miłego dnia

  4. Shaal Nutr! Hahaha!
    Mnie się Szalony Gryzoń podoba. Marchewki nie wytropiłam. Marchewka jest w Zagorsku (ładna) i w Iris Silver Mist (brzydka), którego reckę planuję "na życzenie".

    W sumie marchewkowy to powinien być Shaal Król(ik). 😉

  5. Mnie wyszło Shaal Nutr bo mają nutry pomarańczowe (vel marchewkowe) zęby, wiiielkie zęby.
    Król Nutriusz jednak ogólnie gorzki i warzywnawy, i jak lubię gorycz, to warzywniak nieszczególnie (no, dla zgniłego ziemniaka mogę zrobić wyjątek)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Le Labo Oud 27

. Love Hurts To miała być miłość. Miłość gwałtowna jak „sycylijski piorun” i jednocześnie głęboka jak Rów Mariański. Dlaczego? Spójrzcie na nuty. Oud w nazwie

Czytaj więcej »

Autoportrait Olfactive Studio

Dotarła do mnie ostatnio prośba, która rozbawiła mnie (sorry), ale też skłoniła do zastanowienia: „Sabb, napisz czasem recenzję czegoś, co można powąchać w naszym pięknym

Czytaj więcej »