Donna Karan Essence Labdanum

Ta recenzja pojawia się tu niejako naturalnie – tak musiało być.

Po tym, co pisałam o Incense Normy Kamali można by odnieść wrażenie, że nie lubię zapachu labdanum. Przyznaję, że kiedy wytrzeszcza na mnie swoje podkrążone oczy Sfrustrowana Norma, kiedy za uchem wyje mi wiatr w zgwałconym czystkowym gaju – samej przychodzi mi do głowy taka myśl. Ale przeganiam ją czem prędzej, bo tak naprawdę nie o labdanum tu chodzi, tylko o osobistą niechęć do tej pani…

O samym labdanum zaś mogę napisać sporo ciepłych słów i nie ma chyba lepszego ku temu pretekstu, niż urzekające single note z serii Essence Donny Karan.

O ile oczywiście zapach zawierający w sobie jednocześnie wiotkie, łamane gałęzie, ciemną, dartą pasami korę, gęstą żywicę i jedwabną wiotkość pogniecionych kwiatków można nazwać jednonutowcem.

Labdanum z serii Essence to zapach, który który z powodzeniem określić można, jako ładny, ale doprawdy trudno uznać za łatwy.

Pomimo chwytającej za serce „kompletności”, pełni zapachowego spektrum osiągniętego przez twórczą eksplorację możliwości jednej tylko rośliny, ciągle jest to jeden, szczególny, nietypowo pachnący krzew. I to jest fascynujące.

Głównym składnikiem, trzonem zapachu jest niewątpliwie żywica. Ciemna, lepka, opornie i boleśnie niemal zasychająca w chłodnym powietrzu, jak gdyby tworzyła skorupę oddzielającą od zewnętrznego świata. Żywica w Labdanum jest zamyślona – ale nie zamyślona jak gapa albo sentymentalna idiotka. Żywica w Labdanum rozważa ważkie kwestie filozoficzne, duma nad istotą wszech rzeczy, kontempluje kosmos.

Kiedy już olśni nas czysta filozofia czystkowej krwi zaprasza nas Labdanum do współfilozofowania. A ponieważ nie jest ani ascetą, ani szczególnym cynikiem, umila nam wspólne chwile miękkością nut balsamicznych (balsamiczne nuty w Labdanum są kwintesencją balsamiczności), relaksującym zapachem drewna i nawet niezwykle na tym tle brzmiącym aromatem delikatnych, jasno odcinających się na nasyconym barwą tle kwiatów skalnej róży (cistus ladanifer i cistus creticus to gatunki krzewów należące do rodziny zwanej rockrose).

Z czasem pojawiają się skórzane nuty dartej z gałązek kory. Nie jest to jednak kora darta boleśnie płatami, jak skóra darta z torturowanego człowieka, ani skóra zdzierana z zabitego zwierzęcia – kora z czystkowych gałęzi w tym zapachu zostaje zdjęta łagodnie i bezgłośnie, jak gruba skóra z banana, która chętnie i bez wyrzutu ukazuje nam miękki owoc. I tak właśnie mięsista kora tego niezwykłego krzewu odsłania nadspodziewanie jasne drewno. Lśniące, świeże i aromatyczne.

W miarę rozwoju zapachu spływamy wraz z pojedynczą, coraz twardszą kroplą żywicy wzdłuż gałązek i coraz grubszych gałęzi aż do pnia i dalej w dół. Kompozycja traci na ostrości, ciemnieje, wygładza się, wypełnia jak spichlerz zbożem i, jak bogowie tworzący nasz mały, krótkotrwały zapachowy porządek widzimy, że jest to dobre.

U schyłku zapach „poci się” nieco w taki szczególny, piżmowy sposób. Nie jest to nuta uciążliwa, jednak w jakiś sposób niekonsekwentna – „niegodna filozofa”. 😉

Labdanum jest miłym towarzyszem, a gawędzenie z nim o gnozie, o idei, o różnicach między ontologicznymi pewnikami a subiektywnym episteme jest jednocześnie stymulujące i relaksujące. Bo Labdanum nie naciska i nie atakuje. Ale rzeczywiście, wyostrza umysł.

Niestety, ten stan skupienia nie trwa zbyt długo.

Data powstania: 2005

Nuty zapachowe: labdanum

Ilustracje do tekstu:

2. Rembrandt „Philosopher in Meditation”

3. Rembrandt „Philosopher reading”

Udostępnij:

Facebook
Twitter
Pinterest
Email

2 komentarze o “Donna Karan Essence Labdanum”

  1. Sabbath, nie mam pojęcia, jak to pachnie, ale opis powala! Muszę zdobyć Sfrustrowaną Normę i tego filozofa i porównać. Nie tylko ze sobą, ale z tym co wyobrażam sobie po przeczytaniu twoich recenzji.
    Czemu ty ciągle piszesz o zapachach, których nie znam?!
    P.

    PS
    Facet jest zdecydowanie zbyt stary i zbyt ubrany, jak na ciebie. :)))

  2. Wybacz, tak mi jakoś do głowy przychodzą same dziwolągi. Z jednej strony dlatego, że mnie fascynują, z drugiej zaś myślę sobie czasem, że może lepiej napisać coś o zapachu trudnym do zdobycia, bo przecież opinię o powszechnie dostępnych perfumach każdy może sobie bez trudu wyrobić bez mojego udziału…
    Postaram się wrzucić coś mniej dziwacznego wkrótce.

    A facet stary i ubrany, bo on do konwersacji służy. Z resztą na obrazach i tak jest ciemno i niewiele widać. 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Popularne wpisy

Tell Me About Yourself

Trafił do mnie kolejny łańcuszek. Tym razem zwie się „Siedem przypadkowych faktów o mnie” i nietrudno wydedukować, jakie są wymagania. Poprzednio ujawniałam wiadomości tajemnicze, tym

Czytaj więcej »