styczeń 2009

Serge Lutens Borneo 1834

Najnowszy eksport Lutensa (ostatni, który do nas dotarł, bo wieść niesie, że następne wkrótce) nie jest dla mnie nowością. To jedna z pierwszych „pałacówek” jakie poznałam. Nie miałam jednak dotychczas ciśnienia na pisanie tej recenzji. Podobnie jak po pierwszych testach nie miałam parcia na następne, a po następnych nie pożądałam ani flaszki, ani nawet odlewki. […]

Serge Lutens Borneo 1834 Czytaj więcej »

Straight to Heaven By Kilian

Straight to Heaven By Kilian jest tym, czym mógłby być Statkus, gdyby nie był tak pozbawiony charakteru i ducha. Podobnie jak Statkus – perfumy by Kilian są wariacją na temat kadzidła świeckiego – wyważonego i eleganckiego. Tym razem jednak udało się uchronić kompozycję przed nadmierną poprawnością. Pierwszy moment, pierwszy dotyk zapachu na skórze to sucha

Straight to Heaven By Kilian Czytaj więcej »

Parfumerie Generale Private Collection Bois de Copaiba

Pierwsze wrażenie powala. Mnie przynajmniej. Jakaś ciężka, syntetyczna, zwarta jak polimer nuta kojarząca mi się z zalaminowanym, w niemożliwy sposób utrwalonym powietrzem drgającym nad rozgrzaną ebonitową płytką. Wiem, że to paradoks, ale to właśnie przychodzi mi do głowy. Po otrząśnięciu się z tego nienormalnego wrażenia nos zaczyna odróżniać przeplatające się ze sobą, mieniące się i

Parfumerie Generale Private Collection Bois de Copaiba Czytaj więcej »

Parfumerie Generale Drama Nuui, Private Collection L’Ombre Fauve i Harmatan Noir

Dziś trzy krótkie recenzje pod wspólnym tytułem: Expect the Unexpected, czyli w wolnym tłumaczeniu: spodziewaj się niespodzianek. Dwa zapachy nowe, jeden stary. Wszystkie okazały nie być tym, czego oczekiwałam po lekturze nut. I dobrze. Drama Nuui Dobrowolnie i uczciwie przyznaję na wstępie, że straszliwie nie lubię jaśminu. O ile na krzakach mi nie przeszkadza, a

Parfumerie Generale Drama Nuui, Private Collection L’Ombre Fauve i Harmatan Noir Czytaj więcej »

Parfumerie Generale Coze

Myślę, że pora najwyższa na słów parę o zapachach Parfumerie Generale – kolejnym interesującym projekcie autorskim w obszarze zapachowej niszy. Nazwa firmy to kod. PG to bowiem nie tylko skrót od Perfumeri Gerneralnej 😉 ale i inicjały właściciela i twórcy wszystkich oferowanych przez nią zapachów – Pierre’a Guillaume. Wedle informacji na stronie oficjalnej miał to

Parfumerie Generale Coze Czytaj więcej »

Annayake Miyako

Oto zapach, który w sposób doskonały łączy to, co w perfumach lubię najbardziej (kadzidło, kardamon, cynamon, sandałowiec, cedr i drewno hinoki) z tym, czego najchroniczniej nie znoszę (róża, jaśmin, ylang-ylang). W rezultacie Miyako podziwiam, ale nosić nie potrafię. Od pierwszych nut zapach jest głęboki, napchany olfaktoryczną treścią, bogaty, intensywny. Uderzenie kadzidła podprawionego ziołową nutą labdanum

Annayake Miyako Czytaj więcej »

I Hate Perfume Patchouli Empire

.. Najpierw jest pięknie, bo paczula jest tu żywotna, pełna, wielopłaszczyznowa jak dorodna roślina: warstwa liści po warstwie liści aż po wilgotną ziemię. Potem jest ta właśnie wilgotna ziemia i przez moment człowiek odczuwa rozczarowanie, że to już: dno, koniec, mogiła. A jednak… po tym dotknięciu ziemi zapach odbija się, rozwija ciemnozielone skrzydła, podnosi głowę

I Hate Perfume Patchouli Empire Czytaj więcej »

Sage Onyx

Kokos bywa zwykle składnikiem miłych słodziaków. Albo owocowych świeżuchów w klimacie tropikalnego drinka, ewentualnie też deserowych, spożywczych ciepłych klusek. Cóż począć ma człowiek, który szuka kokosu z nutką dekadencji? No dobra, ma ów człowiek kilka możliwości: Cuir Venenum Parfumerie Generale, Ginger Ciao 2.27 Yosh, ostatecznie Premier Figuier Extreme l’Artisana lub Liaisons Dangereuses By Kilian… I

Sage Onyx Czytaj więcej »

Gucci Rush for Men

Najpierw zagajenie. To powoli staje się tradycją. 🙂 Otóż kilka mam powodów ku temu, by tę recenzję zamiesić. Po pierwsze dlatego, że zostałam uwiedziona tym zapachem przez pewną Osobę, której poprzedni wspaniałomyślny dar potraktowałam tu niezbyt dobrze. Po drugie obiecałam pewnemu P. recenzje zapachów mniej egzotycznych, niż zwykle. Po trzecie wreszcie dlatego, że Rush jest

Gucci Rush for Men Czytaj więcej »